Franciszek Pieczka obchodzi 90. urodziny. Fot. PAP
Franciszek Pieczka obchodzi 90. urodziny. Fot. PAP

Legenda polskiego kina kończy 90 lat. Najlepsze życzenia dla Franciszka Pieczki

Redakcja Redakcja Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 20

Dokładnie 18 stycznia 1928 r. urodził się Franciszek Pieczka. Jego role w "Czterej pancerni i pies", "Quo Vadis" i "Potopie" przeszły do historii polskiego kina.

90-letni Franciszek Pieczka urodził się w Godowie na Górnym Śląsku, jest absolwentem Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. Od najmłodszych lat fascynował się kinem. Debiutował w latach 50. w jeleniogórskim teatrze, później występował na scenie Teatru Ludowego w Nowej Hucie. W 1954 r. zagrał epizodyczną rolę w "Pokoleniu" Wajdy.

O mały włos, a Pieczka nie zachwycałby polskich widzów. Jego ojciec miał pomysł na życie młodego Franciszka, a ten posłuchał jego rad i kilka lat pracował w chorzowskiej kopalni Barbara-Wyzwolenie. Tak o swojej młodości solenizant opowiadał w magazynie "Tele Tydzień":

- Miałem sześcioro rodzeństwa i byłem najmłodszy. (...) Zgodnie z górniczą tradycją, w której idzie się śladami ojca, poszedłem pracować pod ziemię. Po roku zacząłem się uczyć w Uniwersyteckim Studium Przygotowawczym w Katowicach. Jego ukończenie dawało miejsce na każdej uczelni - poza szkołami artystycznymi - bez egzaminu. Zacząłem studia na Politechnice Gliwickiej, ale po miesiącu zrezygnowałem i pojechałem do Warszawy, aby się dostać do szkoły teatralnej - wspominał.

- To był początek lat pięćdziesiątych, obowiązywały różne skierowania i nakazy. Aby zmienić kierunek studiów, potrzebna była zgoda ministerstwa. Byłem młody i przebojowy. Bez umawiania się wparowałem do gabinetu ministra i go przekonałem. Potem trzeba było zdać egzamin do szkoły teatralnej, a tu już zaczął się rok akademicki. Zdawałem go w prywatnym mieszkaniu Aleksandra Zelwerowicza, który wówczas był dziekanem wydziału aktorskiego i miał niepisane prawo przyjęcia dodatkowo jednego studenta. Dostałem się! Kiedy powiedziałem o tym w domu, posypały się na mnie wszystkie śląskie pierony. Bo inżynier to porządny zawód, a aktor - w pojęciu mego ojca - będzie chodził głodny - dodał wspaniały aktor.

Decyzja Franciszka Pieczki zdziwiła ojca, zapalonego górnika. - Przyjechałem z walizeczką do domu. Ojciec już w drzwiach mnie strofował: „No co, pieruna, już cię wyciepli?”. „Nie wyciepli, jo zdoł do teatralnej”. Ojciec zaczął rzucać pieronami i wróżył mi, że będę „Hungerkünstler” - głodującym artystą. A najlepsze w tym wszystkim, że on za młodu sam udzielał się w teatrze amatorskim - mówił aktor w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim".

Przeczytaj także: Dramat Franciszka Pieczki - legendarny aktor odszedł z teatru...

Z biegiem czasu Franciszka Pieczkę pokochała polska publiczność - m.in. za rolę Gustlika Jóźwika w "Czterej pancerni i pies". W latach 90. w plebiscycie Telewizji Polskiej serial został uznany przez widzów za najbardziej lubiany. W 1967 r. był ważną częścią na planie "Żywotu Mateusza" Witolda Leszczyńskiego. Cztery lata później wystąpił w filmie Kazimierza Kutza "Perła w koronie" - o strajku górników, którzy sprzeciwiali się zamknięciu nierentownej kopalni.

- Poznałem to zagadnienie namacalnie, wręcz własnoręcznie, stąd miałem większą łatwość do przekazania emocji na kopalni - zaznaczył Pieczka. Jak sam twierdzi, Śląsk ma wiele do zawdzięczenia Kutzowi, który wiele zrobił dla społeczeństwa tego regionu.

W latach 70. Franciszek Pieczka wcielił się w rolę Czepca w "Weselu" Andrzeja Wajdy, proboszcza w "Chłopach" Jana Rybkowskiego, starego Kiemlicza w "Potopie" Jerzego Hoffmana, fabrykanta Mullera w "Ziemi obiecanej" Wajdy". W 2001 roku zagrał św. Piotra w "Quo Vadis" Jerzego Kawalerowicza. Pamiętamy go także jako "Jańcia Wodnika" w filmie Jana Jakuba Kolskiego.

Ostatni film, w którym miał możliwość wystąpić, to "Syn królowej śniegu" Roberta Wichrowskiego. W kinach zobaczymy go od najbliższego piątku.

"Syn królowej śniegu" opowiada o dzieciobójstwie i wszechobecnym egoizmie.  Franciszek Pieczka zdecydował się w nim zagrać, bo zainteresował go scenariusz. - Sam zdaję sobie sprawę, że w moim wieku każdy przeżyty dzień jest wielką wygraną. Chciałbym żyć jak najdłużej, ale nie boję się śmierci. Ja już przeżyłem swoje. Nie mam już wygórowanych aspiracji co do swoich poczynań, prywatnych czy zawodowych, stąd mam ten komfort wyciszenia. Ja już nic nie muszę, ale jeszcze wiele mogę - powiedział.

Wybitnemu aktorowi - Franciszkowi Pieczce - życzymy zdrowia i wielu lat przeżytych w zdrowiu! Jaką jego rolę lubicie najbardziej, a którą uważacie za najlepszą?

Źródło: PAP, Dziennik Zachodni

GW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.




Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura