Władek i Paulina Kosiniakowie
Władek i Paulina Kosiniakowie
echo24 echo24
2093
BLOG

Władek i Paulina Kosiniakowie znaleźli kod porozumienia ze zwaśnionym społeczeństwem

echo24 echo24 PSL Obserwuj temat Obserwuj notkę 109

Ilustracja filmowa - vide: https://www.youtube.com/watch?v=HP__aD5lFh4 (zalecam rozpoczęcie oglądania począwszy od 51-szej minuty) UWAGA! Bez obejrzenia tej relacji filmowej, nie zrozumiecie Państwo w pełni przesłania niniejszej notki, a jak ją oglądniecie to uwierzycie, że w tej notce, ani trochę nie ściemniałem.

Na wstępie przypomnę Państwu zaskakująco dobry wynik Pawła Kukiza w wyborach prezydenckich 2015, który w I turze osiągnął wynik 20,8%, lecz, co ważne, stało się to dzięki głosom Polaków młodych i bardzo młodych, gdyż w grupie wiekowej 18-29 lat Kukiz osiągnął wynik aż 41,1% deklasując Dudę i Komorowskiego. Słowem, gdyby wtedy prezydenta wybierali tylko Polacy w wieku 18-29, to wybory wygrałby rockman Kukiz.

Dlaczego wówczas młodzi, dziś już o 5 lat starsi Polacy zagłosowali wtedy na Kukiza? Bo ich już kompletnie nie obchodzą spory polityczne między PIS-em i Platformą, a oni tę anachroniczną i nieżyciową paplaninę w wykonaniu PO-PIS-owych jajogłowych po prostu odrzucają, tak, jak organizm ciało obce. A prawda jest taka, że Kukiz w sposób "rewolucyjny", albo lepiej "ewolucyjny" radykalnie zmienił kody komunikowania się z ludźmi, czym trafił szczególnie w gusta młodego pokolenia, które porozumiewa się w języku dla zgredów niezrozumiałym. Bo młodzi chcą, żeby było krótko, zwięźle, na temat, dosadnie, zaś przekaz był zgodny z formami komunikacji, jakie oni preferują. I Kukiz wyrażał swoje myśli w takim właśnie opakowaniu. Bez trucia, marudzenia, doradzania, pouczania i moralizowania. Oni chcą żeby było szybko, migawkowo, z podaniem konkretów, zamiast fantasmagorycznych bajdurzeń. Więcej pisałem o tym w notce pt. „Sekret notowań Kukiza” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/637966,sekret-notowan-kukiza

Ten kazus Kukiza zauważył, przeanalizował i wyciągnął z niego odpowiednie wnioski Władysław Kosiniak-Kamysz, - i dlatego, chcąc zdobyć głosy młodych Polaków, gdyż wie, że to oni w dużej mierze zdecydują, kto wygra majowe wybory prezydenckie, - do tychże wyborów prezydenckich postanowił pójść razem z Pawłem Kukizem, od którego się wiele nauczył.

UWAGA! Wiadomość z ostatniej chwili. Paweł Kukiz właśnie ogłosił, że zakłada własną partię vide: https://www.salon24.pl/newsroom/1024147,pawel-kukiz-tworzy-nowa-partie-jak-bedzie-sie-nazywala . Ale Lider ruchu Kukiz '15 podkreślił swoje poparcie dla kandydatury na prezydenta lidera PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza. – Chciałbym jak najwyższego wyniku w najbliższych wyborach kandydata PSL, bo to jest jedyny kandydat, który oferuje pakiet obywatelski, którego ja w życiu nie odpuszczę – powiedział. Na gorąco powiem tylko, iż nos mi podpowiada, że Kosiniak wespół z Kukizem postanowili przewrócić PO-PIS-owy stolik, w czym, jeśli tak będzie, - będę im w miarę moich skromnych blogerskich możliwości z całych sił kibicował. Bo jest szansa, że Kukiz pociągnie za sobą Młodych i bardzo młodych, a Kosiniak nowoczesne środowisko wiejskie, które ze starą formułą PSL-u już nie ma nic wspólnego, bądź prawie.

I co?

Powtórzyła się historia z roku 2015. Bo z pewnością zauważyliście Państwo, z jaką furią atakują obecnie nie tylko Kukiza, ale także Kosiniaka-Kamysza i jego młodą żonę zarówno partia rządząca, jak opozycja, a także dziennikarze i telewizyjni celebryci związani z układem PO-PIS-owym. A dlaczego. Bo chcą, żeby było tak jak było, - i jak ognia się boją nowej jakości na polskiej scenie politycznej, jaką mogą stworzyć Władek i Paulina Kosiniakowie.

Tak. Tak. Mimo, że na pokaz starają się Kosiniaka deprecjonować, wyśmiewać i lekceważyć, - zarówno partia rządząca, jak partie opozycyjne widzą w rodzinie Władka i Pauliny Kosiniaków ogromne zagrożenie, a zajadłość, z jaką ich niszczą to świadectwo ich panicznego lęku, że Władek Kosiniak-Kamysz może rzeczywiście wygrać te wybory.

A boją się, dlatego, że wiedzą, iż to, co pokazali na swojej konwencji Władek i Paulina nie było udawane i na ich konwencji czuło się, że tę parę na całe życie połączyła wielka miłość, że są szczęśliwi sobą i nad życie kochają małą Zosię, która im się niedawno urodziła. Powiem więcej. Czuło się, że oni się tym swoim rodzinnym szczęściem chcą dzielić z innymi ludźmi, którym dobrze życzą, - w przeciwieństwie do pisowców i platformersów, którzy zawsze żyli wyłącznie dla siebie i pod siebie, a najmocniejszym uczuciem, jakie ich paradoksalnie łączyło była wzajemna nienawiść. Powiem jeszcze więcej. Czuło się, iż Paulina i Władek nie uważają się za ludzi lepszych od gorszej reszty, jak to jest w przypadku zarówno ludzi Tuska, jak Kaczyńskiego. I jeszcze więcej. Czuło się, że Władek i Paulina są przyjaźni wszystkim Polakom, że są to ludzie, którzy nie potrafią nienawidzić. Czuło się także, że ich wystąpienia nikt za nich nie wymyślił, nie skonfabulował. Czuło się, że Władek i Paulina sami zaprojektowali tę konwencję i programy ich ewentualnej prezydentury. Że kandydują do prezydentury, by upomnieć się o dobro wspólne, nie o swoje prywatne korzyści lub interes własnej partii, o której praktycznie nie mówili. Czuło się, że oni nie przesadzają, a prawda o doniosłości ich słów jest prawdą obiektywną, zaś zaprezentowane przez nich programy ich ewentualnej prezydentury mają swoje podstawy.

A co najważniejsze, Paulina i Władek przemawiali normalnym językiem zrozumiałym dla wszystkich Polaków, od lewa, przez środek, do prawa, bez tych wszystkich pustych frazesów, bez wymuszanego patriotyzmu, bez dołującej martyrologii historycznej, - mówili bez kartki, zwyczajnie, po ludzku, bez koloryzowania i obiecanek cacanek wyjętych z kapelusza. Słowem, czuło się, że wszystko, o czym mówią może być dobre dla Polski, a ta para prezydencka miałaby realnie szanse na zjednanie zwaśnionych Polaków, - i to czyni konwencję Władka i Pauliny Kosiniaków wydarzeniem historycznym. 

I nawet ci, którzy bezpośrednio po rzeczonej konwencji, próbowali jej sukces umniejszyć nabijając się z anegdotycznego już „Chodź tygrysie” już się uspokoili, gdyż nawet do nich dotarło, że w przeciwnym razie narażą się na śmieszność w oczach ogółu społeczeństwa.

Tak. Tak. Władek i Paulina Kosiniakowie pokazali na swojej konwencji, że Paulina może być wspaniałą pierwszą damą, a Władek znakomitym Prezydentem. Dlaczego? Bo okazało się, że Ona i On posiadają nadprzyrodzoną charyzmę, przyjazny ludziom sposób bycia i magnetyczną osobowość, która pozytywnie wpływa na innych, poprawia im samopoczucie, poszerza wyobraźnię, a co najważniejsze budzi ochotę do życia i działania. Dowiedli, że oprócz mądrości politycznej i talentów oratorskich mają jeszcze polot, wrodzony instynkt aktorski, odrobinę malarskiej fantazji i cały ocean dobroduszności. Ale to jeszcze nie wszystko. Paulina i Władek pokazali, że ich ewentualnej prezydenturze będzie zawsze towarzyszył uśmiech, - a nie, jak dotąd milcząca sztywność oraz gombrowiczowskie miny i coraz bardziej nieznośny, podniesiony głos obecnego Prezydenta.

To, co napisałem wyżej dobrze wie stary wyga Jarosław Kaczyński i dlatego właśnie wypowiedział publicznie znamienne słowa: „Będziemy rządzić nawet z opozycyjnym prezydentem” przesyłając tym samym Andrzejowi Dudzie pocałunek śmierci. Bo pan Prezes widzi już to, czego nie dostrzegają jeszcze twardogłowi orędownicy PiS-u, a konkretnie zdał sobie sprawę z tego, że choć inauguracyjna konwencja walczącego o reelekcję Andrzeja Dudy była zorganizowana w bombastycznie amerykańskiej oprawie, to jednak była to nudna i strusiowato nielotna impreza przypominająca partyjny wiec Prawa i Sprawiedliwości, a niegdysiejszy waleczny animusz gdzieś bezpowrotnie uleciał.

A to wszystko jest przeciwieństwem konwencji Władysława Kosiniaka-Kamysza, która wszystkim się podobała, - i zarówno pisowców, jak platformersów złapała za serce. Tak. Tak. Jarosław Kaczyński już czuje, że Andrzej Duda może majowe wybory przegrać, - i to nie z anty-charyzmatyczną Małgorzatą Kidawą-Błońską, lecz z pełnym społecznikowskiej pasji i politycznego żaru Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, któremu parafrazując słowa Czepca z Wesela Stanisława Wyspiańskiego rzeczywiście „chce się chcieć”.

Krzysztof Pasierbiewicz (emerytowany nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)




echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka