Tak dyskutowano wczoraj w Telewizji Publicznej
Tak dyskutowano wczoraj w Telewizji Publicznej
echo24 echo24
1140
BLOG

Czy w Polsce może znów polać się krew?

echo24 echo24 Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 73

Ilustracja muzyczna: https://www.youtube.com/watch?v=u9Dg-g7t2l4

Telewizji publicznej Jacka Kurskiego od dawna nie oglądam, gdyż uznałem, że poziom tego, co tam pokazują uwłacza inteligencji w miarę rozgarniętego telewidza boleśnie kalecząc jego intelekt i estetyczną wrażliwość.

Ale wczoraj późnym wieczorem zadzwoniła do mnie zaaferowana znajoma krzycząc do słuchawki: „włącz szybko TVP Info, bo takiej bonanzy możesz już nigdy więcej nie zobaczyć ”. Posłuchałem jej rady i przełączyłem się na zalecany program.

Spróbuję opisać to, co zobaczyłem, ale wiem, że i tak to, co napiszę nie odda grozy tego, co tam się działo. Nie wiem, jak się nazywa ten program, bo włączyłem się w trakcie, ale zorientowałem się, że jest to audycja cykliczna. Program prowadziła para redaktorów, kobieta i mężczyzna, a mówiąc dokładniej świetnie z sobą zgrany tandem udających niewiniątka wyrafinowanych podszczuwaczy. W studio zaś rozjuszona do białości wataha pisowskich fundamentalistów walczyła na śmierć i życie z grupką posłanek SLD. Tematem wiodącym była „ideologia LGBT” i wydarzenia związane z protestem przeciw aresztowaniu Margot.

O braku kultury, a nazywając rzecz po imieniu chamstwie walecznych bojowników spod znaku Ojca Dyrektora nie piszę, gdyż tego opisać się nie da. Nie sposób także odmalować słowem desperackich prób posłanek eselowskich celem wyjaśnienia czegokolwiek swoim adwersarzom, którzy je zagłuszali nieznośnym jazgotem, a momentami nieprzyjaznym wyciem. Więc mogły się jedynie prowokacyjnie uśmiechać i odgryzać, - oczywiście bezskutecznie.

Podsycana cynicznie przez prowadzących program temperatura polityczna tej knajackiej burdy rosła z minuty na minutę, by w końcu osiągnąć fazę szczytowania przypominającą okrutne walki psów zagryzających się na śmierć. Nie opowiem, o czym ci ludzie mówili, gdyż trudno było cokolwiek zrozumieć, bo wszyscy mówili jednocześnie.

Zrezygnowałem tedy z prób zrozumienia, co te walczące ze sobą strony artykułowały i skoncentrowałem się na obserwacji ich gestykulacji i wyrazu twarzy, szczególnie reprezentacji PiS. W studio panował niepohamowany harmider i dobywający się z ust śmiertelnie wrogich sobie "dyskutantów" szczekliwy warkot, któremu towarzyszyło wygrażanie pięściami, w myśl słów znanej z filmu „Dzień świra” modlitwy Polaka, cytuję:

Gdy wieczorne zgasną zorze, zanim głowę do snu złożę, modlitwę moją zanoszę, Bogu Ojcu i Synowi. Dop...cie sąsiadowi! Dla siebie o nic nie proszę, tylko mu dosrajcie, proszę! Kto ja jestem? Polak mały! Mały zawistny i podły! Jaki znak mój? Krwawe gały! Oto wznoszę swoje modły do Boga, Marii i Syna! Zniszczcie tego sk...na! Mojego rodaka, sąsiada, tego wroga, tego gada! Żeby mu okradli garaż, żeby go zdradzała stara, żeby mu spalili sklep, żeby dostał cegłą w łeb, żeby mu się córka z czarnym i w ogóle, żeby miał marnie! Żeby miał AIDS-a i raka. Oto modlitwa Polaka!" – patrz zdjęcie, którym zilustrowałem notkę.

Tak skondensowanej nienawiści jak ta, która panowała w tym studio nigdy dotąd nie widziałem. To nie była debata cywilizowanych ludzi, lecz brukowa burda niepanujących nad sobą i gotowych na wszystko dewiantów ogarniętych wynaturzoną nienawiścią do siebie. I należy się spodziewać, że gdyby ta nawalanka nie odbywała się w studio, lecz na ulicy, a tym agresorom ktoś dał do rąk brzytwy, to by bez cienia skrupułów cięli się tymi brzytwami po oczach. Ja naprawdę nie przesadzam, a kto ten program oglądał z pewnością to potwierdzi. Gorzej. Na zakończenie programu prowadzący go tandem podjudzaczy podziękował uczestnikom za gorącą dyskusję wyrażając jednoczenie nadzieję, że w przyszłym tygodniu debata będzie „jeszcze bardziej żarliwa”.

Należy się tedy zastanowić, czemu takie programy w telewizji publicznej mają służyć? Bo przecież misją mediów publicznych jest: „jednać ze sobą Polaków, a nie dzielić”.

Otóż trudno się oprzeć wrażeniu, że jest to z premedytacją zamierzone działanie władzy „dobrej zmiany”. Dlaczego? Bo wynik niedawno zakończonych wyborów prezydenckich uświadomił partii rządzącej, że ma za sobą jedynie połowę obywateli i ten stan już się nie zmieni, a Jarosław Kaczyński widząc, iż tak podzielonym społeczeństwem w sposób demokratyczny sprawnie rządzić się po prostu nie da, postawił na rządy autorytarne, bardziej lub mniej zbliżone do systemu białoruskiego, - czego najlepszym dowodem była brutalna demonstracja siły władzy „dobrej zmiany” objawiona przedwczoraj obywatelom przy okazji niewspółmiernie do czynu przestępczego brutalnej policyjnej pacyfikacji obywateli protestujących przeciw skazaniu Margot na dwa miesiące aresztu. I nikt zdrowo myślący nie może zaprzeczyć, że sceny z rzeczonej pacyfikacji w Warszawie – patrz zdjęcie pod notką,  - do złudzenia przypominały metody tłumienia protestów niepokornych obywateli na Białorusi.

A to jest dopiero początek, bo Zbigniew Ziobro dopiero, co wypowiedział wojnę młodym Polakom, czego finalne skutki mogą doprowadzić nawet do rozlewu krwi, - gdyż gołym okiem widać, że tym razem młodzi nie odpuszczą.

Mówicie Państwo, że przesadzam? Że w obecnych czasach rozlew krwi jest niemożliwy? No to coś Wam opowiem.

Jak generał Jaruzelski wypowiedział narodowi wojnę wprowadzając w Polsce dekrety stanu wojennego, promotor mojego doktoratu śp. profesor Janusz Kotlarczyk poprosił mnie do swojego gabinetu i ze łzami w oczach powiedział: „Panie Krzysztofie! Jezus Maria! Znowu poleje się polska krew ”. Na, co wtedy odpowiedziałem panu profesorowi, żeby nie przesadzał, bo to już nie te czasy, co kiedyś, a „Solidarność” liczy dziesięć milionów ludzi i władza się nie odważy na rozlew krwi. I co? Trzy dni później doszło do masakry górników strajkujących przeciw ogłoszeniu stanu wojennego. Podczas pacyfikacji siłami milicji, wojska oraz strzałów Plutonu Specjalnego ZOMO władza otworzyła ogień do strajkujących górników.

Ale wróćmy do obecnej sytuacji w naszym kraju. Ponownego zamknięcia Polaków w domach pod pozorem walki z epidemią koronawirusa już nie da się powtórzyć.

Trzeba było, zatem coś innego wymyślić w celu trzymania Polaków w ryzach.

Otóż moim zdaniem, Jarosław Kaczyński intencjonalnie rozpętał spór społeczny wokół LGBT, który de facto jest sporem religijnym, gdyż pan Prezes dobrze wie, że wojny i potyczki religijne zawsze były najkrwawsze, gdyż fanatyzm religijny, a także antyreligijny, - są groźniejsze niż dynamit. Tu warto dodać, że już chyba nigdzie w Europie nie ma tak bezkrytycznego religianctwa, jak w Polsce.

I dlatego właśnie pan Prezes wrzucił do debaty publicznej temat LGBT. Bo wie, iż spór o „ideologię LGBT” można będzie w razie, czego łatwo podsycić i przenieść na ulicę, gdzie z pewnością dojdzie do bijatyki, jak nie gorzej. A wtedy, pod pozorem przywracania w kraju porządku i bezpieczeństwa obywateli można będzie zrobić coś na wzór tego, co zrobił generał Jaruzelski.

Mówicie, że to niemożliwe? Że Polacy na to nie pozwolą?

No to przeczytajcie sobie w Internecie, jaki procent rodaków, także tych sympatyzującym Z PiS, - jest nadal zdania, że generał Jaruzelski postąpił słusznie wprowadzając stan wojenny w Polsce.

I już na koniec dodam, że Zbigniew Ziobro podjął bardzo niebezpieczną grę. Bo wystarczy, że w czasie takiej policyjnej pacyfikacji ktoś zupełnie przypadkowo straci życie, a sytuacja może się wymknąć spod kontroli sił porządkowych przeradzając się w ogólnonarodowy protest podobny do tego, co się wydarzyło niedawno w USA, kiedy czarnoskóry mężczyzna został przypadkowo uduszony przez jednego z funkcjonariuszy w Minneapolis. A takie rozlewające się po Polsce protesty zdmuchną zdawałoby się wiekuistą władzę PiS, - jak puszek dmuchawca.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego Państwa)

Post Scriptum
Szanowni Państwo! W trosce o intelektualny komfort Gości mojego blogu, od jakiegoś czasu przyjąłem zasadę, że merytorycznie będę odpowiadał wyłącznie na sensowne komentarze. Zaś komentarze hejterskie, prostackie, namolne i niedorzeczne, a także niezwiązane z tematem będę kwitował formułką: "Następny, proszę! ", albo je po prostu pominę milczeniem. Natomiast namolnych komentatorów celowo psujących dyskusję komentatorów niewybrednymi atakami na autora blogu będą blokował na jeden dzień. Nie chcę broń Boże nikogo urazić, bądź znieważyć, ale szkoda mi zdrowia na przekomarzanie się oszołomionymi komentatorami, którzy za każdym razem piszą to samo, a co gorsze zawsze wiedzą lepiej. Licząc na okazanie zrozumienia pozdrawiam Państwa serdecznie.


Zobacz galerię zdjęć:

Tak było w piątek w Warszawie.
Tak było w piątek w Warszawie.
echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura