echo24 echo24
1323
BLOG

Kalecząca intelekt antyestetyczna "wrażliwość" ludzi Kaczyńskiego

echo24 echo24 PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 58

UWAGA! Niniejsza notka jest polemiką z umieszczoną na SG S24 notką pt. „Estetyka architektoniczna i jej funkcje polityczne” autorstwa blogrerki piszącej pod nickiem @sine

Portal internetowy Onet Wiadomości – vide: https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/siedziba-pis-przy-nowogrodzkiej-co-nam-mowi-o-wladzy-opinia/w23b8py,79cfc278 , w artykule autorstwa Piotra Kozaneckiego pt. „Obskurna siedziba przy nowogrodzkiej wiele mówi o partii Jarosława Kaczyńskiego ” informuje między innymi:

Koszmarne otoczenie siedziby PiS przy Nowogrodzkiej to bardzo konkretny, choć zapewne nieświadomy, przekaz partii do Polaków: Jesteśmy skromni, jesteśmy blisko was, nie dla nas pałace ani szklane biurowce. Od Nowogrodzkiej brudna, ślepa i nieprzyjazna ściana. Małe okienka wyklejone zdjęciami kul bilardowych. Na wysokości kolan szereg brudnych luksferów z przyziemia. Na rogu budynku tabliczki firm i instytucji obecnych w budynku, oczywiście każda w swoim rozmiarze, stylu, kolorze. Wejście do budynku jest od strony parkingu. Przypominającym najgorsze zwyczaje lat 90. Po lewej stronie straszy zaniedbany zjazd na miejsca podziemne, na powierzchni kilka lanych w różnych epokach warstw asfaltu. Szlaban, a kilka metrów za szlabanem dodatkowo dość wysoka, blaszana brama. To tam zatrzymują się rządowe limuzyny – dosięgnąć ich może wówczas tylko oko kamery postawione na specjalnym wysięgniku. Żadnej ławki, żadnego kawałka zieleni…

Mój komentarz:

Opis Piotra Kozaneckiego wskazuje, iż w siedzibie PiS przy ulicy Nowogrodzkiej nic się nie zmieniło od roku 2011.

Skąd to wiem? Już mówię.

W marcu 2011 znalazłem w skrzynce list z logo PiS. Po otwarciu koperty z ogromnym zdumieniem zoczyłem, że jest to list pismo urzędowe od Jarosława Kaczyńskiego, w którym pan Prezes zaproponował mi wystartowanie w zbliżających się sierpniowych wyborach parlamentarnych z listy Prawa i Sprawiedliwości – vide: https://m.salon24.pl/kaczynski-magia-2-jpg-58a71dac27,750,0,0,0.jpg . Nie ukrywam, że mocno zabiło mi serce, gdyż po raz pierwszy w życiu dostałem taką ofertę. Ale jak ochłonąłem z wrażenia i na spokojnie przemyślałem sprawę doszedłem do wniosku, że ja na polityka się nie nadaję, gdyż jestem zbyt prawdomówny i otwarty, trochę za stary, a do tego miałem kiedyś zawał, - o czym szczerze napisałem panu Prezesowi w liście zwrotnym. I wtedy dostałem od pana Prezesa drugi list, a dokładnie mówiąc „propozycję nie do odrzucenia” w sprawie mojego kandydowania do Sejmu z lisy PiS-u jako znanego blogera Salonu24, gdyż pan Prezes pisał, iż nie przyjmuje do wiadomości moich argumentów – vide:   https://m.salon24.pl/f753a3139ed6fd29c7577cd9e3d9f1e2,860,0,0,0.jpg .

Odpowiedziałem tedy panu Prezesowi, że chciałbym bodaj przez kwadrans z nim porozmawiać, gdyż mam mu kilka bardzo istotnych spraw do powiedzenia. Niestety pan Prezes nie mógł się ze mną zobaczyć, gdyż był już w trakcie terenowych spotkań z wyborcami, - i scedował mnie na rozmowę ze swoim zastępcą Adamem Lipińskim, która miała się odbyć na przełomie maja i czerwca 2011 w siedzibie PiS przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie.

Gdy naszedł dzień spotkania z Adamem Lipińskim, mimo niemiłosiernego upału wbiłem się w garnitur i pod krawatem pojechałem ekspresem do Warszawy, a że z Dworca Centralnego na Nowogrodzką nie jest daleko, postanowiłem przejść się piechotą. Jednakże upał się wzmagał i dotarłem na Nowogrodzką od stóp do głów zlany potem. Gdy wszedłem do holu kwatery głównej Jarosława Kaczyńskiego uderzył mnie widok jakby żywcem wyjęty z PRL-u. Wszystko było koszmarnie brzydkie, jakieś takie odstręczająco anty-estetyczne i byle, jakie. Podszedłem tedy do portiera i spytałem, gdzie jest gabinet prezesa Lipińskiego, z którym jestem umówiony na 13-tą, na co ów cerber nawet na mnie nie spojrzał nie odrywając oczu od leżącej przed nim Gazety Polskiej i prostacko warknął: „trzecie piętro! ”. Już to gburowate zachowanie portiera dało mi do myślenia, że lekko nie będzie, ale posłusznie udałem się na górę, gdzie się okazało, że to nie tam i muszę się wrócić, wejść do oficyny i poszukać gabinetu pana Lipińskiego.

Jak mi się w końcu udało dotrzeć we właściwe miejsce, zobaczyłem poczekalnię pana wice-prezesa PiS, która wypisz wymaluj wyglądała jak modelowe poczekalnie z czasów szczytowania komuny, czyli jakieś przepierzenia z płyt wiórowych i trzy odrapane krzesła. „Czego pan szuka ?" – zapytała mnie sekretarka, a gdy wyjaśniłem, w jakiej sprawie przychodzę mruknęła pod nosem: „ktoś tam jest, musi pan czekać! ”. W końcu ten ktoś wyszedł, a sekretarka znów mruknęła: „może pan wchodzić! ”.

Po wejściu „gabinetu” drugiego po Jarosławie Kaczyńskim prominenta PiS, który przypominał biuro w czasie przeprowadzki, siedzący za biurkiem wice-prezes Prawa i Sprawiedliwości zapytał: „pan, w jakiej sprawie? ”, a gdy mu wyjaśniłem, że byliśmy umówieni na 13-tą, wyraźnie zaskoczony, pozwolił żebym usiadł, zaś jak go dopytałem, czy wie, że przychodzę z polecenia prezesa Kaczyńskiego, obrzucił mnie takim spojrzeniem, jakby go odwiedził jakiś wariat z ulicy. Nie chcąc tedy zabierać panu wice-prezesowi cennego czasu pokazałem mu listy od Jarosława Kaczyńskiego, które pan Lipiński przeczytał, spoważniał i obrzuciwszy mnie nieprzyjaznym spojrzeniem spytał, czy mogę sobie sfinansować kampanię wyborczą? A gdy odpowiedziałem, że jestem emerytowanym nauczycielem akademickim, mocno zniesmaczony spytał: „to, z czym pan przychodzi? ”.

Zacząłem tedy od tego, że nie jestem pewien, czy nadaję się na działacza Prawa i Sprawiedliwości, gdyż jestem z natury prawdomówny, a do tego nie posiadam politologicznego wykształcenia, więc każdy rutynowany dziennikarz może mnie na tym przyłapać. Na co pan wice-prezes się niecierpliwie żachnął i z rozbrajającą szczerością powiedział: „to akurat ma najmniejsze znaczenia ”, - a ja w tym samym momencie podjąłem decyzję, że z kuszącej propozycji Jarosława Kaczyńskiego nie skorzystam, gdyż sobie uświadomiłem, iż mam kompletnie inną wizję polityki oraz  poczucie estetyki odmienne niż ludzie Jarosława Kaczyńskiego, między innymi w "kwestii smaku" w rozumieniu herbertowskim, - i dlatego nigdy bym się nie zespolił z pisowskim kolektywem.

Mówicie Państwo, że jestem przewrażliwiony?

Nie sądzę, gdyż w czasie mojej ponad godzinnej wizyty na Nowogrodzkiej, ani raz nie usłyszałem słów: „proszę ”, "dziękuję ”, bądź „przepraszam ”, ani od portiera, ani od sekretarki, ani od pana wice-prezesa Prawa i Sprawiedliwości, - i mimo że mam siwe włosy i panował wtedy straszny upał, nikt mnie nawet nie zapytał, czy bym się szklanki wody nie napił.

To wtedy zrozumiałem, iż partia Jarosława Kaczyńskiego kompletnie nie szanuje obywateli i podjąłem decyzję, że choćby mi góry złota obiecywano nie chcę mieć z tą partią nic wspólnego, - gdyż nowogrodzkie środowisko, to nie mojej miejsce i nie moi ludzie.

I refleksja ogólnej natury.

Pod rządami PiS-u w Polsce znów obudziły się demony subkultury odartej z poczucia taktu i sznytu, o czym Zbigniew Herbert pisał w wierszu pt. „Potęga smaku”. 

Mam na myśli „kwestię smaku , w którym są włókna duszy i chrząstki sumienia ”. I coraz bardziej mnie martwi, że Polacy nie widzą owej: „aż nazbyt parcianej retoryki tworzącej łańcuchy tautologii paru pojęć jak cepy, bez żadnej dystynkcji w rozumowaniu i składni pozbawionej urody koniunktiwu ”. Gorzej. Przerażają mnie wzorce kulturowe tworzone przez tych wyzutych z wrażliwości i bodaj elementarnego poczucia estetyki : „chłopców o twarzach ziemniaczanych i bardzo brzydkich dziewczyn o czerwonych rękach ”.

I dlatego wciąż nie mogę zrozumieć, w imię czego tak wielu obywateli kraju leżącego w geograficznym sercu europy nadal toleruje tę kaleczącą intelekt obłudną i antyestetyczną nowogrodzką moralność która, jak nakazuje Herbert: „każe wyjść, skrzywić się i wycedzić szyderstwo, choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała, głowa ”.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz bloger oddany prawdzie s prawom ważnym dla naszego państwa)

Najlepszy komentarz:

@ŻYWICA  [23 września 2020, 14:39]
Autor
Co ja o tym sądzę?
Powinien  Pan zapalić Panu Bogu świeczkę i Belzebubowi ogarek, że
potraktowano Pana w ten sposób.
Lepszy na emeryturze kąsek ladajaki, niż w PiSie przysmaki.

Post Scriptum
Ponieważ jak zaznaczyłem na wstępie niniejsza notka jest polemiką z umieszczoną na SG S24 notką pt. „Estetyka architektoniczna i jej funkcje polityczne ” autorstwa blogrerki piszącej pod nickiem @sine, - rzetelność dziennikarska wymaga żeby, żeby także niniejsza notka znalazła się na stronie głównej Salonu 24. Z góry dziękuję Administratorom za dokonanie stosownej poprawki.

A jednak mojej uwagi Administratorzy Salonu24 nie uwzględnili.

Chciałbym tedy spytać, dlaczego Państwo tak postępujecie? Przecież mamy demokrację i wolność słowa. Boicie się czegoś? Chcecie się komuś podlizać? Co jest tego rzeczywistym powodem? Konformizm? Oportunizm? Serwilizm? Czy może błędne zrozumienie przekazu mojej notki?

Bez rozżalenie i złych emocji, zwyczajnie i po ludzku pytam.



Zobacz galerię zdjęć:

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka