Zegarmistrz światła purpurowy rezydujący przy ulicy Nowogrodzkiej
Zegarmistrz światła purpurowy rezydujący przy ulicy Nowogrodzkiej
echo24 echo24
1828
BLOG

Ciemna strona mocy partii Jarosława Kaczyńskiego

echo24 echo24 PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 55

Motto: Jak się Jarosław Kaczyński nie opamięta, to się do nas nie tylko Europa i Świat, ale sam Pan Bóg plecami odwróci (Krzysztof Pasierbiewicz)

Motto filmowe:  https://www.youtube.com/watch?v=par-Gezb-EE  

UWAGA! Portal Salon24  właśnie podał wiadomość, że Stadion Narodowy ma zostać zamieniony na polowy szpital. Na litość Boską! Zwracam się do pisowskich ortodoksów. Czy Wy naprawdę nie widzicie, co się dzieje? Odstawcie proszę na bok tę nienawiść do wszystkich inaczej od Was myślących i zjednoczcie się z ludźmi dobrej woli w walce z Apokalipsą Koronawirusa!

Ilustracja muzyczna - https://www.youtube.com/watch?v=obvizJRnezA

A teraz do rzeczy.

Epidemia koronawirusa rozwija się w zastraszającym tempie i zanosi się na małą Apokalipsę. Mam na myśli chaos spowodowany bezradnością rządu w walce z tą straszną epidemią.

Ale Polacy obecnie chorują nie tylko na Covid-19., - gdyż gnębi nas jeszcze inna poważna choroba.

Otóż połowa naszych rodaków czuje się pod rządami Kaczyńskiego intruzami we własnej Ojczyźnie. Mam na myśli „gorszą od lepszej” część społeczeństwa polskiego, którą pan Prezes niegdyś pogardliwie nazwał „gorszym sortem”. 

I, - jak patrzę na te wszystkie szkody, które od blisko sześciu lat wyrządza Polsce obóz władzy, gdy widzę jak Jarosław Kaczyński wyłącza kolejne hamulce moralno etyczne w parciu do przejęcia rządów absolutnych i wprowadzenia mono-partyjnego systemu zarządzania państwem, coraz częściej myślę, że chyba nawet za komuny nie było aż tak źle.

Gorzkie to stwierdzenie, ale trzeba sprawiedliwie przyznać, że czerwoni przynajmniej stwarzali pozory, że liczą się z ludźmi. Natomiast arogancja, bezczelność i buta prominentów Prawa i sprawiedliwości sprawiają, iż coraz częściej dochodzę do wniosku, iż ta partia w pomiataniu ludźmi i oszukiwaniu społeczeństwa posuwa się znacznie dalej, niż niegdyś Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. 

Obiecywano, że będzie inaczej, niż za rządów Donalda Tuska. A co mamy, każde dziecko widzi. Co tam Polska. Co tam Bóg, honor i ojczyzna i temu podobne „banały”. Co tam interes narodowy. Co tam dług publiczny. Co tam przyzwoitość. Dla władzy „dobrej” zmiany ważne jest tylko by wygrać kolejne wybory. Nomen omen pan Jarosław Kaczyński niedawno „zażartował”, że PiS chce rządzić Polską do roku 2030-go.

Zdeptano polityczny obyczaj. W dążeniu do partyjnej hegemonii nie ma już poczucia wstydu. Nastało prawo dżungli. Kto silniejszy, ten lepszy. Cham chama chamem pogania. Wszystkie chwyty dozwolone. Rozdawano pieniądze, by się przypodobać ludziom. Wpędzono Polskę w monstrualne długi. Nepotyzm osiągnął niespotykane dotąd rozmiary, a bezkarna buta rządzących osiągnęła pułapu nienotowanego w historii powojennej Polski. No i ta ich koszmarnie antyestetyczna kultura osobista odarta z poczucia taktu i sznytu, o czym Zbigniew Herbert pisał w wierszu pt. „Potęga smaku”. Mam na myśli: „kwestię smaku, w którym są włókna duszy i chrząstki sumienia” oraz „parcianą retorykę tworzącą łańcuchy tautologii paru pojęć jak cepy, bez żadnej dystynkcji w rozumowaniu i składni pozbawionej urody koniunktiwu”. Zaś nieodłącznymi atrybutami władzy "dobrej" zmiany są: arogancja, bezczelność, buta, załganie, pogarda i mściwość.

Jesienią 2015, PiS-owi wygrała wybory Platforma Obywatelska, która pod koniec swych rządów tak się rozbrykała, że część z natury przekornych Polaków zagłosowała na partię Jarosława Kaczyńskiego. Na szczęście, jesienne wybory 2015 Prawo i Sprawiedliwość wygrało z przewagą sejmową. Dlaczego na szczęście? Bo ta przewaga sejmowa sprawiła, że Jarosław Kaczyński odsłonił swoje prawdziwe oblicze przeradzając się ze smoleńskiego cierpiętnika w łamiącego prawa konstytucyjne butnego i nieliczącego się z tradycją polskiego parlamentaryzmu i opinią społeczną bezwzględnego despotę dążącego wzorem Erdoğana do osiągnięcia władzy absolutnej. I zaryzykuję tezę, że przyczyną tych autorytarnych zapędów Jarosława Kaczyńskiego nie była bynajmniej chęć budowania „lepszej Polski”, lecz wynikająca z kompleksów i osobistych animozji chęć pokazania królowi Europy Tuskowi, który z nich jest lepszy.

Lecz najgorsze cechy charakteru Jarosława Kaczyńskiego wyszły na jaw dopiero w czasie, kiedy Polskę ogarnęła śmiercionośna pandemia kororawirusa, a Polacy musieli się zmierzyć z narodową tragedią o skali porównywalnej, ba! – stokrotnie przewyższającej skutki katastrofy smoleńskiej, - bo pod Smoleńskiem zginęło kilkadziesiąt ważnych w państwie osób, zaś koronawirus może zabić setki, a może nawet tysiące Polaków. A jednak, czego mu nigdy nie wybaczę, mimo śmiertelnego zagrożenia zdrowia i życia rodaków Jarosław Kaczyński celem utrzymania władzy swojej partii lekceważył i zaniedbywał walkę z koronawirusem, - choć nawet minister Szumowski przestrzegał, iż wczesną jesienią nastąpi nawrót epidemii.

Więc  chyba wszyscy rozsądnie myślący Polacy przyznają mi rację, że tylko szaleniec bez sumienia i serca mógł myśleć wyłącznie o utrzymaniu władzy w czasie, kiedy istniało realne niebezpieczeństwo, że jego rodacy będą umierali, a szalejąca z coraz większą siłą współczesna dżuma może mieć dla Polski i Polaków apokaliptycznie tragiczne skutki. A mimo to, zgodnie z wolą Jarosława Kaczyńskiego, Sejm zamiast debatować o zdrowiu i życiu Polaków, zajmował się głosowaniem metodą „aż do skutku” ustaw potrzebnych do trzymania suwerena na krótkiej smyczy, a rząd Morawieckiego miast na służbę zdrowia, - dał dwa miliardy złotych Jackowi Kurskiemu na nieprzystojnie propagandową telewizję publiczną, do której nawet telewizja północnokoreańska się nie umywa. Przykro mi to pisać, ale jak żyję, nie widziałem czegoś tak zawstydzającego w polskiej polityce, choć pamiętam wszystkie rządy poczynając od Bolesława Bieruta.

Historia zatoczyła błędne koło. Pod koniec lat siedemdziesiątych ceny poszły w górę. Dziesięć lat później naród się zbuntował. Zrodziła się Solidarność. „Upadła” komuna. Odzyskaliśmy wolność. Wywalczyliśmy sobie demokrację, za co wielu zapłaciło życiem.

A co było dalej? Po oddaniu władzy przez nasze "Słońce Peru", pewien zegarmistrz światła purpurowy rezydujący przy ulicy Nowogrodzkiej zabełtał tak Polakom w głowach, iż ani się obejrzeli, gdy wrócili do modelu zarządzania Państwem prawie identycznego, jak przed czerwcem 89. Bo wszystko znów jak za komuny. Tylko ludzie przefarbowani i wystrój zmieniony.

Ktoś teraz może spytać, dlaczego tak się stało. Jak do tego doszło?

Myślę, że odpowiedź jest prosta. Po raz kolejny oszukano ludzi. Ale tym razem jest to szachrajstwo na gigantyczną skalę, którego skutki mogą trwać całymi dekadami, bo o tym na ile nas zadłużył złotousty premier Morawiecki krążą już legendy.

I znów wróciła propaganda sukcesu partii stanowiącej przewodnią siłę narodu, - cytuję za Wikipedią:

„Dla okresu rządów Edwarda Gierka charakterystyczna była propaganda sukcesu, której głównym celem było wyolbrzymianie dokonań ekipy rządzącej, oraz maskowanie niepowodzeń i porażek rządu, zwłaszcza w sferze gospodarczej. Posługiwano się frazesami o "dynamicznym rozwoju", "cudzie gospodarczym" i "budowaniu nowej Polski"...”. 

A przecież każde dziecko widzi, że jeśli zamienić PZPR na Prawo i Sprawiedliwość, a nazwisko towarzysza Gierka zastąpić nazwiskiem Jarosława Kaczyńskiego - wszystko pasuje jak ulał.

I znowu ktoś może zapytać, jak Polacy mogli na to wszystko pozwolić?

Żeby odpowiedzieć na to kluczowe pytanie należy się cofnąć w czasie do okresu powojennego.

Otóż moim zdaniem, jednym ze sposobów ogłupienia obywateli był zabieg socjotechniczny, który na swój prywatny użytek zwykłem nazywać „halucynogenem awansu społecznego”. Już tłumaczę, co mam na myśli. Otóż, aspekt psychologiczny tej chytrej sztuczki jest następujący. Otóż, jeśli garbatemu powiedzieć, że się prosto trzyma, to, choć wie, że tak nie jest, chętnie w to uwierzy. Jeśli szarej myszce ktoś powie, że wygląda jak hollywoodzka gwiazda też się nie oprze pokusie uwierzenia w tę oczywistą nieprawdę. Podobnych przykładów można mnożyć wiele.

O ile sztuczka z powojennym omamieniem obywateli „awansem społecznym” polegała na utwierdzeniu prostych i nie wykształconych ludzi w przekonaniu, że przynależą do lepszej od reszty społeczeństwa awangardy władzy ludowej, - to trik z „awansem społecznym” zastosowany przez Jarosława Kaczyńskiego polegał na utwierdzeniu „ludu pisowskiegio” w poczuciu, iż przynależą do grupy światlejszych i bardziej od reszty społeczeństwa patriotycznych elit chrześcijańsko narodowych. W pierwszym przypadku wykorzystano ciemnotę i niedouczenie, w drugim próżność, pychę i kompleksy ludzi, których na swój prywatny użytek nazywam „intelektualnie nowobogackimi”.

Bezsprzecznie sprytny nad-premier urzędujący przy ulicy Nowogrodzkiej doskonale znał odbierającą rozum magiczną moc utwierdzenia lepszego od gorszej reszty pisowskiego patrioty w przekonaniu o przynależności do elity narodu. Nad-premier Kaczyński wiedział, że jak takiemu powie, że przynależy do crême de la crême IV RP, to on nie dość, że w to głęboko uwierzy, to jeszcze będzie owego społecznego awansu bezkrytycznie bronił do ostatniej kropli krwi. Więcej, w obawie przed utratą statusu wyróżniającego go ponad resztę gorszego społeczeństwa, taki delikwent zrobi dosłownie wszystko, byle się świat nie dowiedział, kim jest i co sobą naprawdę reprezentuje.

I tu moim zdaniem leży tajemnica, choć już spadających, to wciąż irracjonalnie wysokich notowań obecnie rządzącej partii Jarosława Kaczyńskiego, popieranej w znakomitej większości przez takich właśnie ludzi. Ludzi, którzy panicznie się boją, że ewentualny upadek PiS-u grozi nie tylko utratą dostępu do konfitur, ale nade wszystko weryfikacją elit IV RP, co dla nich byłoby jednoznaczne z anihilacją ich awansu społecznego.

Ktoś teraz spyta jak można temu złu zaradzić?

Otóż moim zdaniem, obecnie nadrzędnie ważną rolą polskich dziennikarzy i publicystów jest wytłumaczenie inteligentom IV RP, że choć są całkiem nieźle wykształceni, stanowią jednakże grupę inteligencji szeregowej, której daleko do prawdziwych elit. Więcej, trzeba tych ludzi przekonać, że zrzeczenie się przez nich prawa do nienależnego im statusu przynależności do narodowej elity to nie żadna klęska, ale wręcz przeciwnie, powrót na sprawiedliwie im przynależny szczebel w hierarchii społecznej. Że jeśli się z tą myślą pogodzą, staną się bardziej autentyczni, a co za tym idzie bardziej wiarygodni. Że nie będą się już musieli bać o utratę nienależnego im statusu. Że nie będą już musieli brnąć w zakłamanie. No i co najważniejsze, będzie im wtedy łatwiej się porozumieć z resztą społeczeństwa. Że staną się znowu częścią narodowej wspólnoty.

A może to właśnie tędy wiedzie droga do pojednania Polaków???

Bo to nieprawda, jak niektórzy błędnie zakładają, że w szeregach PiS-u są sami źli. Jest tam sporo osób przyzwoitych, tyle, że niewiele mogą zdziałać wobec drakońskiej linii partii Jarosława Kaczyńskiego. Ci ludzie nie chcą źle dla Polski, a jedynie dali się zbajerować wspomnianemu już szczwanemu nad-premierowi i jego bojarom.  

Dlatego celem ratowania Polski przed totalną katastrofą, uczciwi publicyści, a także blogerzy, powinni teraz stanąć na głowie by obnażyć zakłamanie i pretensjonalność nowogrodzkich „elit”. A, jeśli się tego uda dokonać, stojąca na glinianych nogach doktryna Jarosława Kaczyńskiego i jego kolegów z Klubu Parlamentarnego PiS rozpadnie się jak domek z kart, - otwierając drogę do pojednania Polaków.

Rodzi się, więc pytanie, jak to zrobić?

Uważam, że obecnie naczelnym zadaniem publicystów, a także blogerów, jest demaskowanie wszystkimi możliwymi sposobami rzeczywistej jakości „elit” nowogrodzkich. Trzeba konsekwentnie obnażać ich prawdziwy rodowód, mierny poziom, obłudę, zakłamanie, miałkość ideową i bezpardonową hipokryzję. Trzeba te ich cechy konsekwentnie demaskować, ale, co bardzo ważne, bez agresji, starając się unikać nadmiernego patosu i nut martyrologicznych, co bardzo drażni i zniechęca młodych.

Zwracam się tedy do rzetelnych publicystów, niekoniecznie prawicowych. Mimo dyktatu nowogrodzkiej poprawności politycznej trzeba pisać jak jest naprawdę! Pisać! Pisać! I jeszcze raz, pisać! Do znudzenia. Mimo tego, że Kaczyński i Ziobro próbują Polaków zastraszyć piszcie śmiało, dziesiątki, setki artykułów nawet, gdy tak zwane „patriotyczne ” gremia będą was regularnie opluwać, niszczyć i wyszydzać. Piszcie prawdę! Szczerze! I odważnie!

Wielu komentatorów i ekspertów zastanawia się nad genezą szerzącej się w Polsce plagi nienawiści, przybierającej ostatnio formy wręcz wynaturzone. Media prorządowe konsekwentnie oskarżają o ten stan rzeczy opozycję wmawiając Polakom, że to ona jest powodem wszelkiego zła. A prawda jest taka, że nie tylko opozycja, nota bene kompromitująco słaba i nieudaczna, sieje nienawiść, - lecz także rządzący, którzy się panicznie boją, że kiepska jakość ich rządzenia zostanie zdemaskowana przez media. Stąd ich coraz bardziej agresywne wypowiedzi, vide Kaczyński, Ziobro, Brudziński, Sobolewski, Sasin, Horała i butny satyr Terlecki. Wypowiedzi mające na celu szczucie Polaków przeciwko Polakom. Moim zdaniem ten sam rodzaj strachu zrodził barbarzyńską formułę pisowskiej reformy sądownictwa. Więc trzeba się śpieszyć, bo władza „dobrej” zmiany już zapowiedziała skok na media i portale internetowe.

Co zatem robić?

W mojej opinii trzeba koniecznie odkłamać wylansowany ostatnimi laty stereotyp myślowy, że „tylko PiS ma receptę na szczęśliwą Polskę”. Uważam to za jedno z najważniejszych obecnie wyzwań dla uczciwych publicystów i blogerów. Należy też zapomnieć o dumnej zasadzie nie zniżania się do poziomu interlokutora, bo w ten sposób zostawimy partii Kaczyńskiego monopol na bezkarność i jedynie słuszną rację. 

Trzeba uaktywnić błyskotliwych i dowcipnych satyryków, a także pisarzy. Odpowiednio wycelowana drwina daje częstokroć więcej niż długie, poważne wywody i traktaty, szczególnie teraz, gdy przeciętny Polak czyta pół książki rocznie. 

Trzeba odkłamać zakodowany podstępnie w mózgach wielu Polaków megalomańskie i fantasmagoryczne slogany, że: ze wszystkim sobie poradzimy sami, że Polska jest Winkelriedem narodów, że inni powinni się od nas uczyć, że będziemy chrystianizować Europę, a jak nam Unia Europejska podskoczy, to też sobie z tym poradzimy, - bo tego rodzaju farmazony kompromitują nas w oczach Europy i Świata. Musimy także zdementować dzielącą Polaków kłamliwie toksyczną dewizę, że prawdziwy patriota to pisowiec, a reszta obywateli to „polskojęzyczni zdrajcy”.

Kolejnym zadaniem ludzi pióra powinno być odważne i systematyczne uświadamianie Polakom, że jesteśmy już od paru dobrych lat krajem formalnie demokratycznym, w którym prawo nie zabrania głośnego mówienia o swoich przekonaniach i poglądach politycznych. Uważam, że większość rodaków nadal sobie tego nie uświadamia. Komuna zrobiła swoje. Trzeba, więc ludziom tłumaczyć, że mają prawo do swobodnego wyrażania swoich myśli i przekonań. Że już wolno głośno mówić. Więcej. Że czasem warto się nawet odrobinę narazić w imię dobrej sprawy. Gremiom naukowym, oraz innym ośrodkom kształtującym opinię publiczną należy wytykać ich zachowawcze postawy i tłumaczyć, że takie zachowania nie przynoszą chwały, a w wielu przypadkach są po prostu haniebne.

I już ostatnia sprawa. Ośrodki opiniotwórcze powinny w sposób "rewolucyjny", albo lepiej "ewolucyjny" radykalnie zmienić kody komunikowania się ze społeczeństwem, w taki sposób, żeby trafiać w gusta decydującego o przyszłych losach Polski młodego pokolenia, które porozumiewa się w języku, dla pisowskich jajogłowych kompletnie niezrozumiałym. Bo młodzi chcą, żeby przekaz był zgodny z formami komunikacji, jakie oni preferują. Bez trucia, zbędnego patosu i dołującej martyrologii, w której lubują się pisowscy oligarchowie. Bez tych wszystkich nakazów, zakazów, kar oraz restrykcji i wiecznego pouczania i moralizowania.

W przeciwnym razie, Polska nigdy naprawdę nie ruszy do przodu i nadal będziemy rzeką, która jak pisał Jarosław Rymkiewicz, „owszem, gdzieś płynie, ale powoli, niechętnie, a jej meandryczny nurt wciąż tworzy jakieś zatoki, rozlewiska, martwe wody - i nie może popłynąć do przodu, nie może, wśród rozlewisk, znaleźć swojej drogi, doliny, którą popłynie w przyszłość ”. I tak będzie, aż się do nas, jak napisałem w motto, - nie tylko Europa i Świat, ale sam Pan Bóg plecami odwróci. Tak. Tak. "Miałeś chamie złoty róg!"

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

Post Scriptum

Czy ktoś może mi wytłumaczyć, dlaczego Admini salonu24 zamietli tę notkę pod dywan nie nadając jej nawet drugiego członu klasyfikacyj tematycznej?

A żeby było śmieszniej powiem, że niniejsza notka to uaktualniona parafraza mojej napisanej w październiku 2011 notki pt. "PIETA POLSKA, RZĄDY TUSKA I SPOSÓB NA POJEDNANIE" - vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/356648,pieta-polska-rzady-tuska-i-sposob-na-pojednanie , w której krytykowałem Donalda Tuska i jego Platformę obywatelską. I dziwnym trafem wtedy Admini opublikowali ją na pierwszym miejscu SG Salonu24, - a orędownicy PiS-u w komentarzach pod niebiosa mnie wychwalali. Resztę dopowiedzcie sobie Państwo sami.

STOP!

Po czterech godzinach Admini jednak zauważyli notkę, za co im serdecznie dziękuję w imieniu własnym, - ale przede wszystkim w imieniu czytelników mojego blogu.

Dobranoc Państwu. I niech się Wam Anioły przyśnią, bo właśnie podano wiadomość, że Stadion Narodowy zostanie zamieniony na polowy szpital.

Zobacz galerię zdjęć:

Wicepremier Sasin: "występują problemy z zaangażowaniem personelu medycznego"
Wicepremier Sasin: "występują problemy z zaangażowaniem personelu medycznego"
echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka