Minister sprawiedliwości w rządzie PiS Zbigniew Ziobro (Fot. Agata Grzybowska
Minister sprawiedliwości w rządzie PiS Zbigniew Ziobro (Fot. Agata Grzybowska
echo24 echo24
983
BLOG

To Wy ukształtowaliście charakter ministra Ziobro. Słowo do jagiellońskich jajogłowych

echo24 echo24 Edukacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 25

Lustracja filmowa: https://www.youtube.com/watch?v=28vjeo1VukI  (polecam dźwięk na full i wersję pełnoekranową, - a zapewniam, że nie pożałujecie!)

A teraz do rzeczy.

Od dłuższego czasu nie ustaje, i słusznie, - coraz ostrzejsza krytyka sposobu pełnienia urzędu przez absolwenta Wydziału Prawa I Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego, - ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, któremu zarzuca się: ubezwłasnowolnienie i zwasalizowanie niezależnej prokuratury; represjonowanie i szykanowanie niezależnych prokuratorów; niszczenie niezależnych sądów oraz instytucji z nimi związanych; obsadzanie wymiaru sprawiedliwości zaufanymi ludźmi; represje wobec niezależnych sędziów…, itd., itp. itd. 

Jako idol doktryny znanego myśliciela z Podhajec, Jeremiasza Apollona Hytza, zakładającej, że: „każda rzecz i każdy fakt, zaistniały, w jakim bądź czasie, musi posiadać jakąś przyczynę: nic bowiem nie dzieje się bez przyczyny ” uznałem, że - należy się zastanowić, co może być przyczyną takiego, a nie innego postępowania obecnego ministra sprawiedliwości.

Powiem tedy nieskromnie, że chyba znam przyczynę tego stanu rzeczy, co teraz poprę pewną autentyczną i wielce pouczającą opowieścią.

Otóż, w dniu 19 maja 2016 miałem zaszczyt bycia świadkiem dorocznej edycji Święta Prawników, imprezy już po raz 13. odbywającej się w Krakowie, której uczestnicy wzięli udział w seminarium nt. „Jaki Trybunał?”, odbywającym się w Auli Jagiellońskiej Collegium Maius Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Jak wszedłem na obrosły mchem sławy dziedziniec Collegium Maius zoczyłem gromadkę, jak się okazało stosownie odsianych i starannie wyselekcjonowanych seminarzystów kornie oczekujących, aż dostaną od starszyzny zgodę na przekroczenie progu prastarej Mekki wszech nauk.

Kiedy w końcu zaczęto wpuszczać, na bramce skrupulatnie sprawdzano zaproszenia, a ja za krytykowanie na swoim blogu na Salonie 24 Donalda Tuska i jego Platformy dostałem wtedy od Salonu III RP wyrok śmierci towarzyskiej i platformersi obłożyli mnie klątwą ostracyzmu i zmowy milczenia, plus zakaz wstępu na wszystkie imprezy mazowieckiej Warszawki i podwawelskiego Krakówka. Ale wszedłem bez większego problemu, gdyż mam swoje sposoby, których jednak nie zdradzę, bo to moja tajemnica „śledczego blogera”. 

Aula Jagiellońska może rzeczywiście powalić na kolana. To uświęcone w polskiej tradycji uniwersyteckiej miejsce, gdzie obecnie nadaje się tytuły doktora honoris causa oraz inauguruje, co ważniejsze międzynarodowe konferencje naukowe muszę przyznać robi powalające wrażenie. Przy ścianie od wejścia są stalle (ławy) dla publiczności, naprzeciw, na podwyższeniu są stalle członków Senatu, w środku bogato zdobiona złotem Katedra Rektora i Prorektorów. Na ścianach zaś puszy się galeria niezwyczajnie ciasno upakowanych portretów królów polskich, biskupów krakowskich, a pośród nich byłych rektorów i profesorów Uniwersytetu. 

Jeszcze przed rozpoczęciem sympozjum przystąpił do pracy rój kamerzystów, których nota bene przez moment było więcej niż zebranych w Auli. A wszystko po to, by ludzie sobie nie myśleli, że na Uniwersytecie Jagiellońskim nic się nie dzieje. Z rozbawieniem patrzyłem jak odpowiednio wytresowani operatorzy filmowali naukowych tuzów Wszechnicy Jagiellońskiej we wszystkich możliwych profesorskich pozach i profilach bacząc jednak pilnie by w tle obowiązkowo się znalazły wiszące na ścianach portrety prastarych luminarzy nauk.

Jakbym miał jednym zdaniem określić atmosferę panującą w Auli Jagiellońskiej powiem, że przypominała jakieś dziejowe nabożeństwo żałobne. Bowiem wszyscy byli śmiertelnie poważni, skupieni, uduchowieni i próżno było szukać choćby śladu uśmiechu na twarzach, - słowem emfatyczny majestat aż do granic bólu, i choć mamy już XXI wiek, wszyscy nadęci jeszcze bardziej niż Ci spoglądający na nich z portretów wiszących na ścianach. Tylko zapachu kadzidła brakowało.

I choć w stallach dla uniwersyteckiej elity przeświecały pustki, młody uczelniany narybek legalistyczny usadzono na niewygodnych dostawkach, żeby poznali swoje miejsce w szeregu. Czuło się średniowieczną ascezę i galicyjski porządek w myśl maksymy Franca Jozefa „ordnung muss sein ”.

Po auli z wyraźnym lękiem w oczach krzątali się młodzi pracownicy naukowi Wydziału Prawa i Administracji usadzający przybyłych na debatę gości na miejscach stosownych do rangi naukowej.  Ci aspirujący do ewentualnej kariery „wolontariusze ”, jak ich nazywał moderator prowadzący seminarium, jako żywo przypominali mi zastraszonych przez proboszcza służących do mszy ministrantów, bo za każdym razem przemykając chyłkiem przed katedrą Rektora, gdzie zasiedli dostojni paneliści, z nabożną atencją pochylali głowy, jakby chcieli przyklęknąć przed ołtarzem.

Oczekiwałem, że będzie burzliwa debata. Tymczasem byłem świadkiem krasomówczych popisów panów profesorów bacznie pilnujących by dopuszczani od czasu do czasu do głosu młodzi doktorzy czegoś niepoprawnego politycznie nie chlapnęli. I nawet ja się przestraszyłem tego profesorskiego rygoru. Panowie profesorowie przebijali się znajomością rzeczy szermując nazwiskami znanych europejskich konstytucjonalistów i oraz ich teorii prawnych grzęznąc w coraz mniej istotnych szczegółach odnośnie meritum, jakim miała być odpowiedź na pytanie „Jaki Trybunał? ”. Chodziło oczywiście o nowy pisowski Trybunał Konstytucyjny, a panowie profesorowie mówili o wszystkim tylko nie o działalności nowego Trybunału Konstytucyjnego, a to, co mówili nie miało nic wspólnego z tematem sympozjum, czyli problemem, jak wyjść z pata związanego z działalnością nowego Trybunału Konstytucyjnego. Słowem byłem światkiem arcymistrzowskiej zachowawczej ekwilibrystyki uczelnianych celebrtytów profesorskich, - w kategorii bicia piany i obchodzeniu trefnego tematu.

Po wygłoszeniu referatów panelistów dyskusji praktycznie nie było, a jedynym polemistą okazał się genetycznie przemądrzały prof. Fryderyk Zoll (młodszy) syn Andrzeja i prawnuk Fryderyka Zolla (starszego), albo, jak kto woli najmłodsza latorośl jagiellońskiego klanu rodzinnego Zollów, który tak przemawiał, żeby wszyscy odnieśli wrażenie, że ich ród sięga na UJ jeśli nie czasów kopernikowskich, to prawie. I jak mawiają górale, cosik mi się widzi, że prof. Fryderyk Zoll (młodszy) zabrał głos w dyskusji li tylko, dlatego, by pokazać, referentom i zaproszonym gościom, kto tu rządzi i karty rozdaje.

Byłem tedy świadkiem typowego dla Wszechnicy Jagiellońskiej jałowego paplania o wszystkim i o niczym, bowiem żadnej konkretnej recepty na rozwiązanie pata Trybunału Konstytucyjnego nie podano, a jeśli już, to na wszelki wypadek propozycję obwarowywano szeregiem warunków, by się komuś przypadkiem nie narazić, i na dobrą sprawę do rozwiązania przedmiotowego problemu „Jaki Trybunał?”, - nie wniesiono nic, bądź prawie.

A tak między nami, zaryzykuję tezę, że nadrzędnym celem ówczesnej „debaty” było utwierdzenie ciemnego luda w złudnym przekonaniu, że Uniwersytet Jagielloński to nadal tak samo szacowna uczelnia jak kiedyś. I choć UJ w rankingu brytyjskim spadł do (sic!) szóstej setki, to jak widać niczym nie zrażona orkiestra jagiellońska gra dalej stare i już mocno wyświechtane szlagiery, choć muszę sprawiedliwie przyznać, że w konkurencji pijarowego bajeru wygraliby z czapy wszystkie światowe rankingi.

Wtedy po raz pierwszy zrozumiałem, że na Uniwersytecie Jagiellońskim wykształtowały się dwie struktury zarządzania uczelnią. Pierwszą jest niemająca nic do gadania struktura formalna, czyli oficjalne władze uczelniane, które de facto zajmują się administrowaniem uniwersytetem, zaś druga to struktura nieformalna, czyli dzierżąca faktycznie władzę klika jajogłowych świętych krów akademickich, której jak dotąd nikt się podskoczyć nie odważył, gdyż tym zamordystycznym hochsztaplerom udało się wprowadzić na uczelni system feudalnego porządku strachu i szantażu, w czym prym wiodą Wydziały Prawa, Filozofii i Socjologii, - vide moja notka pt. „Ministra Kolarska-Bobińska karci jagiellońskich jajogłowych ” – https://www.salon24.pl/u/salonowcy/575693,ministra-kolarska-bobinska-karci-jagiellonskich-jajoglowych , w której pisałem o odbywającym się w Auditorium Maximum Uniwersytetu Jagiellońskiego „Kongresie Kultury Akademickiej 2014  " nad przebiegiem, którego czuwała bacznie siedząca za stołem prezydialnym nakrytym suknem w kolorze blue-Brussels uniwersytecka „rada starców” w osobach trzech jagiellońskich tenorów: - bezpartyjnego Andrzeja Zolla oraz dwu profesorów o pezetpeerowskim rodowodzie Piotra Sztompki i Jana Woleńskiego, zaś na tysięcznej widowni zebrało się w porywach zaledwie kilkadziesiąt osób.  Odebrane w domu wychowanie nie pozwala mi zdradzić wieku tych sędziwych uczonych, więc powiem tylko, że w czasie, kiedy owi szacowni nestorzy przychodzili na świat, Adolf Hitler jeszcze wierzył, że wygra wojnę, co studentom niechybnie musi się kojarzyć z wczesnym zaraniem jurajskiej epoki dinozaurów.

Reasumując powiem, iż tak się złożyło, że przez całe lata obracałem się w towarzystwie asystentów, później doktorów i profesorów prawa, od których na różnych spotkaniach towarzyskich dowiedziałem się, że zaczynający wtedy polityczną karierę w PiS student Zbigniew Ziobro był studentem przeciętnym, jak nie gorzej, - o czym zresztą dzisiaj rzeczeni profesorzy publicznie mówią.

Lecz jak widać, student Ziobro był już na studiach nad wyraz uważnym obserwatorem, a swoich zamordystycznych praktyk nauczył się już wtedy od trzymających twardą ręką władzę na Jagiellońskiej Wszechnicy uczelnianych „konfraterni jagiellońskich jajogłowych ”, - jak choćby przez całe lata dynastycznie panujący na UJ rodzinny klan Zollów. 

Czy teraz już zrozumieliście Państwo wreszcie, dlaczego od kilku lat piszę, iż czas już najwyższy, żeby podziękować jednym i drugim?

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

Zobacz galerię zdjęć:

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo