Marsz "Obudź się Polsko" 2012
Marsz "Obudź się Polsko" 2012
echo24 echo24
696
BLOG

Jak odsunąć PiS od władzy?

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 43

Wczorajsze wydarzenie w Sejmie pokazały, że debaty sejmowe nic nie dają ponieważ PiS nie cofnie się przed żadną niegodziwością i jak będzie trzeba to przekupi bądź zastraszy posłów i zawsze tę minimalną przewagę uciuła, a pisowski prezydent Duda podpisze, co trzeba. A więc  na drodze parlamentarnej póki co nic się nie da wskórać.

Co zatem robić?

Otóż moim zdaniem jest tylko jedna droga. Jaka? Już mówię.

Pamiętacie Państwo jeszcze marsz w obronie Telewizji Trwam z dnia 20-go września 2012 zorganizowany pod hasłem „Obudź się Polsko”. Wtedy chodziło o brak pozytywnego dla Telewizji Trwam rozstrzygnięcia KRRiT w konkursie na rozszerzenie koncesji o możliwość nadawania w pierwszym multipleksie Naziemnej Telewizji Cyfrowej.

Przecież teraz znów mamy sytuację łudząco podobną. Władza PiS zamachnęła się na media i nie mam wątpliwości, że posunie się znacznie dalej.

A teraz zacytuję Państwu, co o marszu „Obudź się Polsko” z roku 2012 mówił w Sanktuarium bł. Jana Pawła II śp. kardynał profesor Stanisław Nagy. Człowiek wielkiego formatu o pięknym umyśle, intelektualista, teolog, gorący patriota i nieustraszonego głosiciela prawdy. Cytuję za Kardynałem:

W dzisiejszej Polsce się toczy się pewien proces, którego dotychczas nie dostrzegaliśmy w całej jego sile i wielkości. Może nawet niektórzy z nas nie chcieli go zauważać, choć jest procesem zupełnie wyjątkowym.
Od początkowych lat komunizmu w Polsce byliśmy przyzwyczajani do tego, że społeczeństwo nie wychodzi na ulicę, ażeby wyrazić swą niezależną opinię lub żądania. To było w komunie najsurowiej zabronione. Po raz pierwszy społeczeństwo spontanicznie i bez pozwolenia wyszło na ulicę, by taką opinię zademonstrować, to moment, gdy okazało się, że kard. Karol Wojtyła został wybrany papieżem.

To była pierwsza tego typu zbiorowa reakcja społeczeństwa, która nie wywołała interwencji milicji. Jakże wówczas wszyscy byli faktem tym zaskoczeni, jakże zaskoczona była władza, ale Polacy wiedzieli już wtedy, co robić. Odczuli w swej świadomości, że trzeba to wielkie wydarzenie, wydarzenie jakże radosne, natychmiast zademonstrować poprzez wyjście na ulicę. I na tym się właściwie skończyło, jeśli chodzi o pokojowe marsze.

Przedtem, ale i potem były pokojowe wyjścia na ulicę za pozwoleniem i na hasło komunistycznej władzy. Wyjścia na pochód pierwszomajowy. Społeczeństwo nigdy za rządów komunistów samo na ulicę nie wychodziło ze swoimi sprawami tak, by nie spotkało się to z gwałtowną i brutalną akcją służb mundurowych. Jeśli wychodziło się bez obaw, to tylko ze sprawami zadanymi. Trzeba było manifestować na rozkaz – niesiono te różne sztandary z hasłami nieustannego poparcia dla partii i rzucano je po kątach zaraz po tym jak tylko padł urzędowy nakaz, żeby pochód (nie mówiło się: manifestacja) skończyć.

Potem pojawiło się nowe zjawisko. Pojawiło się bardzo niewinnie – pod hasłem poparcia dla katolickiej Telewizji Trwam, a więc pod hasłem jakiejś sprawy społecznej. Pojawiły się manifestacje nie nakazane odgórnie, ale chciane i popierane przez dużą, coraz większą część społeczeństwa, organizowane oddolnie. Początkowo tylko w niektórych miastach. Stopniowo jednak zjawisko to zaczęło coraz bardziej się rozrastać, tak że nie było już prawie miasta, w którym nie demonstrowano by przeciwko dyskryminacji Telewizji Trwam, nie wychodzono w tej sprawie na ulicę. Polska wypełniła się wtedy tym wychodzeniem na ulicę – nie dość, że nie nakazanym przez władzę, to na dodatek – wbrew tej władzy…

Manifestacje w obronie katolickiej telewizji przeobraziły się w cały ruch społeczny, będący wyrazem nowej narodowej solidarności. Można to było tak nazywać, gdyż były ku temu przesłanki. Po pierwsze marsz „Obudź się Polsko” 29 września był pokojowym pochodem już w dużo szerszej sprawie niż sama katolicka telewizja. Po drugie – przybyli ludzie z całej Polski, nie tylko z jednego miasta, przybyła ich olbrzymia rzesza, całymi rodzinami, z dziećmi, blisko pół miliona osób. Po trzecie manifestowali ludzie w różnym wieku. Po czwarte, Marsz odbył się pod okiem policji, która w wielu przypadkach pomagała, choćby organizacyjnie, żeby wszystko odbyło się poprawnie. Nie musiała ingerować – nie było potrzeby. Wszystko odbywało się spokojnie, sprawnie, z powagą.

Przemilczenie tego zjawiska przez liberalne czy publiczne media, sprowadzanie ostatniego potężnego marszu li tylko do obrony „mediów ojca Rydzyka” czy protestów w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego, było demonstracją nieuczciwości… I to był kolejny dowód, że media w Polsce są chore, że trzeba je zreformować, by funkcjonowały, jak należy, by media publiczne zaczęły pełnić swoją misję służenia społeczeństwu i narodowi…

Wydarzenia z 29 września 2012 r. bardzo mocno ocierały się o rewolucję. Nie chodzi tu jednak o rewolucję pospolitą, złą i destrukcyjną, tylko o rewolucję perswazyjną, taką w której naród coraz głośniej zaczyna wołać: „To nie tak się rządzi, to nie tak kieruje się narodem!”. Rząd bowiem musi pamiętać, że jest na usługach narodu. Tymczasem w tej chwili tak nie jest. Dlatego też naród przypominał rządowi, co powinien robić. Przypomina na razie spokojnie.

Wyjście na ulicę wcale nie musi oznaczać awantur – o ile oczywiście nie działają prowokatorzy…

A więc nie krzykliwość, nie wściekły bunt, tylko głęboka idea, rzetelna inicjatywa, zmierzająca do naprawy Rzeczypospolitej cechowały marsz „Obudź się Polsko!”.

Hasło to było moim zdaniem jak najbardziej właściwe. I co więcej – dramatyczne. Dramatyzm ten podkreślało mocno nawiązanie do „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego, gdzie motyw snu, usypiania społeczeństwa, jest ukazany w sposób niezwykle plastyczny. Utwór młodopolskiego poety kończy się tragicznie”: „Miałeś chamie złoty róg”… I cóżeś z nim zrobił?

Czy jest to moment, w którym my jeszcze mamy złoty róg? Może jeszcze całkiem nie śpimy, ale tylko przysypiamy? Dlatego też, trzeba budzić Polskę! I na ten marsz przyszła cała Polska. Nie tylko Piotrków, Toruń czy Katowice, tylko ludzie z całej Polski – o różnych przekonaniach, różnych zawodów, w różnym wieku. Było tyle ludzi młodych, zaniepokojonych właśnie tym, że państwo polskie, niegdyś potężne w Europie, po wojnie ciągle się liczące, przeszło w stan zamierania.

Z tego też względu podobny marsz w przyszłości może zgromadzić przede wszystkim ogromną rzeszę młodych ludzi, którzy boją się o Polskę swojej przyszłości. Bo ona niszczeje, możemy palcem pokazać gdzie – prawnie, kulturalnie, oświatowo… Coraz częściej mówi się, że przekupstwo staje się zasadą, że różnego rodzaju typy robią ciemne interesy kosztem całego społeczeństwa, że społeczeństwo rozwarstwia się na skrajnie biednych i skrajnie bogatych.

Wielu twierdzi, że na ulicę wychodzi się po to, by robić rewolucję. Na razie jeszcze nie było rewolucji. Było tylko pokazywanie palcem, uderzanie w bęben przestrogi. Ale co będzie dalej? Jeśli nic się nie zmieni w kierowaniu krajem, w wyznaczaniu mu priorytetów, dość łatwo przewidzieć, co może się stać.

Jednak stało się faktem ten, że ten ogromny pochód spokojnych ludzi, ciągnących od Placu Trzech Krzyży aż po Plac Zamkowy? Tego nikt nie wymyślił, nie skonfabulował. Ta jakże długa trasa była zalana ogromną liczbą ludzi, Początek nie widział końca, a koniec nie widział początku. A ci ludzie nie przyjechali tam na spacer. Przyjechali by zaprotestować w konkretnych sprawach, by upomnieć się o dobro wspólne, nie o swoje prywatne korzyści lub interes jakiejś kolejnej podejrzanej spółki. I to pokazuje, że my w swoim oburzeniu nie przesadzamy, Że prawda o wielkości wydarzenia jest prawdą obiektywną. A co za tym idzie nasze pesymistyczne przewidywania, że bodaj by się na tym nie skończyło, są przewidywaniami mającymi swoje podstawy. Toteż nie tylko na wczoraj, ale także na dzisiaj, nadal wciąż aktualne jest hasło „Obudź się Polsko!”. Bo to my jesteśmy tymi, którzy teraz zasypiają, a zasypiając wypuszczamy z rąk złoty róg. Oby nie było tak, że jutro nasi następcy powiedzą, że mają puste ręce… Żeśmy wypuścili z rąk wolną, dumną, niepodległą Rzeczpospolitą, że „ostał się ino sznur”…”, tyle cytatu z kardynała Nagy.

Dlaczego ten tekst przypomniałem.

Bo mamy rok 2021, historia zatoczyła błędne koło i mamy powtórkę z rozrywki, bo znów władza, tym razem Prawa i Sprawiedliwości, zamachnęła się na media i wolność słowa.

Dlatego uważam, że jeśli pragnący żyć w państwie demokratycznym ludzie dobrej woli wszystkich opcji politycznych nie wyjdą ponownie na ulice Warszawy w sile, co najmniej pół miliona osób pokojowo , spontanicznie, ale spokojnie, z rodzinami i dziećmi w marszu „Obudź się Polsko” roku 2021-go, - i nie przeprowadzą rewolucji perswazyjnej, w której naród głośno zawoła:

"To nie tak się rządzi, to nie tak kieruje się narodem! Rząd bowiem musi pamiętać, że jest na usługach narodu. Tymczasem w tej chwili tak nie jest. Dlatego też naród przypomina rządowi, co powinien robić ",

- to PiS wygra kolejne wybory i zrobi nam z Polski Białoruś, jak nie gorzej.

Innej drogi pozbycia się coraz bardziej autorytarnej władzy PiS-u nie widzę.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny Gloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

Post Scriptum

Kątem oka oglądam "Szkło Kontaktowe" i widzę, że w Poznaniu ludzie właśnie wyszli na ulicę w pokojowym proteście przeciw zamachowi PiS-u na media i wolność słowa. Brawo! Poznaniacy!

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka