echo24 echo24
5783
BLOG

Chyba Wiem, co kombinuje Jarosław Kaczyński

echo24 echo24 PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 192

                      UWAGA! Trudny przekaz, tylko dla kumatych!

Po wygraniu przez PiS wyborów 2015, w dniu mianowania na urząd premiera Beaty Szydło, w notce pt. „Nie myślałem, że dożyję Polski moich marzeń” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/679567,nie-myslalem-ze-dozyje-polski-moich-marzen  pisałem między innymi, cytuję:

Polsce potrzebne jest teraz jak powietrze porozumienie narodowe, jako warunek sine qua non by polskie sprawy rzeczywiście ruszyły do przodu. I choć gromy spadną mi teraz na głowę zaryzykuję stwierdzenie, że PIS do takiej powszechnej zgody nie jest w stanie doprowadzić, bo mówiąc zwyczajnie po ludzku jego działacze, szczególnie ci starsi, jak Terlecki, Kuchciński, Lipiński, którym nadal powierzono stanowiska decyzyjne w państwie nie zmienią już mentalności obciążonej zaszłościami jeszcze z czasów komuny, kiedy doznali zbyt wielu upokorzeń poczynając od okrągłego stołu, poprzez Smoleńsk, kończąc na skazaniu Mariusza Kamińskiego. Więc uważam, że w zaistniałej sytuacji Polaków może ze sobą zespolić młody prezydent Duda, który pomagając PIS-owi w kampanii parlamentarnej spłacił już dług wdzięczności wobec Jarosława Kaczyńskiego za wystawienie jego kandydatury w wyborach prezydenckich. I choć zabrzmi to dla niektórych szokująco uważam, że właśnie teraz, po wygranej PIS-u, pan prezydent Duda powinien się od partii Jarosława Kaczyńskiego formalnie zdystansować. Powiem więcej. Paradoksalnie w realizacji tego wielkiego wyzwania prezydentowi Dudzie może pomóc fakt, że karierę polityczną zaczynał w „Unii  Wolności, co mu kiedyś wytknąłem na blogu, lecz jednak po głębszym przemyśleniu sprawy doszedłem do wniosku, że ta zaszłość teraz może mu teraz pomóc w odzyskaniu sympatii światka platformerskiego, które jego przejście z Unii Wolności do PIS-u potraktowało, jako zdradę. Słowem uważam, że głęboko zwaśnionych Polaków jest w stanie zintegrować tylko niezależny od partyjniackich układów prezydent – byle tylko „pokonana” Platforma i „zwycięski” PIS potrafiły się zdobyć na to, by mu w tym fundamentalnym dla losów Polski przedsięwzięciu nie przeszkadzać. Bo pan prezydent Andrzej Duda z własnego doświadczenia zna specyfikę, zalety i wady zarówno tych, dla, których nadrzędnym drogowskazem jest polska tradycja narodowo niepodległościowa pod hasłem BÓG, HONOR OJCZYZNA, jak i tych, którzy uważają, że w dobie globalizacji najważniejsze to liberalizm i rządzący światem pieniądz. I właśnie to osobiste doświadczenie pozwoli mu znaleźć potrzebne teraz Polsce jak tlen modus vivendi układające niezbędnie dla rozwoju państwa kompromisowe stosunki między Polakami o różnych poglądach. Podsumowując. Sprawne rządzenie przy współpracy z prezydentem to działka pani premier Szydło, która moim zdaniem słuchając strategicznnych porad Jarosława Kaczyńskiego sobie z tym poradzi. Natomiast zespolenie zwaśnionych Polaków i zakończenie wojny polsko polskiej to już rola pana Prezydenta…”, koniec cytatu.

Nie ziściła się jednak ta moja wizja, gdyż po pierwsze Jarosław Kaczyński prezydentowi Dudzie wyznaczył rolę głowy państwa całkowicie spolegliwej wobec nie do końca zgodnych z literą prawa „reformatorskich” poczynań Prawa i Sprawiedliwości, zaś po drugie życie pokazało, że Beata Szydło nie sprawdziła się na urzędzie premiera. W tej sytuacji Jarosław Kaczyński przeprowadził ratunkową rekonstrukcję rządu Beaty Szydło desygnując na premiera neoliberalnego bankowca Mateusza Morawieckiego, który przed objęciem tego urzędu był bardziej związany z ludźmi Platformy Obywatelskiej niż ze środowiskiem pisowskim, a dlaczego Kaczyński go zrobił premierem zrozumiecie Państwo za chwilę.

W między czasie Kaczyński pozbył się niepoprawnego politycznie Antoniego Macierewicza i zaczął umacniać konsekwentnie pozycję Jarosława Gowina, któremu również było „rodzinnie” bliżej do Platformy, niż do PiS-u.

Po wdrożeniu w życie „genialnego” z wizerunkowego punktu widzenia programu 500 Plus, Prawo i Sprawiedliwość osiągnęło niespotykane wcześniej notowania sondażowe zbliżające się do magicznego wyniku 50%. Jednakże nocne przepychanie przez PiS kolanem nie zawsze w pełni konstytucyjnych ustaw związanych z Trybunałem Konstytucyjnym, Sądem Najwyższym i Krajową Radą Sądowniczą oraz podpisywanie tych ustaw bez szemrania przez prezydenta Dudę spotkało się z dezaprobatą wielu milionów Polaków oraz negatywną reakcją Brukseli, a także Białego Domu. Na to nałożyła się spowodowana świadomością przewagi sejmowej rosnąca buta prominentów partii rządzącej, co od niej odstręczyło wielu głosujących w na nią roku 2015. Ale mimo coraz częstszych i coraz poważniejszych błędów władzy dobrej zmiany Prawo i Sprawiedliwość nadal utrzymywało wysokie notowania, powiedzmy sobie szczerze głównie dzięki kompromitująco nieudacznym poczynaniom opozycyjnej Platformy dowodzonej przez coraz bardziej ośmieszającego się politycznie Schetynę.

Jednakże, po wybuchu afery z nagrodami w rządzie Beaty Szydło nastąpił punkt zwrotny i notowania PiS-u zaczęły spadać, co prawda lekko, ale trend malejący się ustalił. Potem przyszedł sejmowy protest niepełnosprawnych, który Prawo i Sprawiedliwość rozegrało w sposób najgorszy z możliwych, a na domiar złego Jarosław Kaczyński poszedł na miesiąc do szpitala, co spowodowało w szeregach PiS-u ogromny chaos w wyniku, czego notowania PiS-u spadły jeszcze bardziej.

Ale oto dowiadujemy się, że Beata Szydło i Zbigniew Ziobro mają objąć posady w Brukseli zapewniające im horrendalnie wysokie emerytury, a na lipiec Jarosław Kaczyński zapowiada gruntowną rekonstrukcję rządu Morawieckiego.

Więc chyba wiem, co Jarosław Kaczyński kombinuje. Otóż jestem prawie pewien, że na podstawie sondaży wewnętrznych pan Prezes zorientował się, że nawet jeśli PiS wygra wybory 2015 to wygra je minimalnie, co mu nie pozwoli na samodzielne rządy i może się powtórzyć to, co się stało w roku 2007. I choć może pomyślicie Państwo, że mi się pomieszało w głowie jestem prawie pewien, że Jarosław Kaczyński zrozumiał, że PiS na dłuższą metę w obecnej kruchcianej formule nie uciągnie i postanowił reaktywować ideę zmodernizowanego POPiS-u. W związku z tym pan Prezes w czasie lipcowej rekonstrukcji rządu, ku zadowoleniu zarówno zwolenników PiS-u, jak Platformy, namaści już oficjalnie popisowskiego neoliberała Mateusza Morawieckiego na swojego następcę, Szydło i Ziobrę wyśle do Brukseli, zaś zajmujących kluczowe stanowiska w państwie jajogłowych hamulcowych Kuchcińskiego, Terleckiego i Lipińskiego zastąpi popisowskim neoliberałem Gowinem i jakimiś spadochroniarzami o pisowskim rodowodzie wyłuskanymi z Platformy Obywatelskiej. Mam na myśli takich polityków, jak Paweł Zalewski et consortes. Zaś prezydentowi Dudzie pan Prezes zaleci ogłosić publicznie, że formalnie dystansuje się od Prawa i Sprawiedliwości, bo chce być prezydentem nie tylko połowy, ale wszystkich Polaków.

I tak, nadwątloną ostatnio wizerunkowo władzę dobrej zmiany Jarosław Kaczyński zastąpi zmodernizowanym POPiSem zagospodarowując pisowsko platformerskie centrum , czemu przyklasną ochoczo opiniotwórcze salony mazowieckiej Warszawki i podwawelskiego Krakówka, a także Bruksela i Waszyngton. Ale będzie to POPiS, którego prezesem, a może patronem (?)  będzie Jarosław Kaczyński. Zaś Polska nareszcie zostanie uznana krajem europejskim i w pełni demokratycznym, a takiego nowofalowego Jarosława Kaczyńskiego polubią nawet pani Merkel z panem Timmermansem? Natomiast Kneset będzie obradował w Warszawie jeszcze częściej!

I w ogóle i w szczególe, rano, wieczór i w południe,  - będzie cudnie!

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka