san quentin tarantino san quentin tarantino
1749
BLOG

Co wynika z filmu Anity Gargas

san quentin tarantino san quentin tarantino Polityka Obserwuj notkę 23

 

„Anatomia upadku” Anity Gargas porządkuje i ukazuje nie tylko fragmenty wciąż nieznanej prawdy o tym, co się stało z rządowym tupolewem, w którym zginęła ważna część polskiej elity państwowej, ale przede wszystkim z chirurgiczną precyzją dowodzi katastrofalnego stanu polskiego państwa. Film pokazuje, że osoby sprawujące najwyższe urzędy w państwie potrafią kłamać w żywe oczy. Kłamie premier, kłamie prokurator generalny, kłamią prokuratorzy z NPW.

Przysłowiową już wypowiedź Bronisława Komorowskiego, że państwo zdało egzamin też trudno traktować jako tylko jedną z wielu gaf tego polityka. W najlepszym razie można uznać te słowa za formę  terapeutycznego samooszukiwania się. Za to myśl, że tytułowa metafora odnosi się nie tylko do roztrzaskanej w drobny mak pod Smoleńskiem, zlekceważonej przez polskie władze, polskich śledczych i częściowo rozkradzionej przez miejscowych złomiarzy maszyny, ale również do III Rzeczypospolitej – jest całkiem uprawniona.  

Z filmu Anity Gargas płyną dwa generalne wnioski, które czas chyba wypowiedzieć na głos. Po pierwsze, ekipa rządząca Polską, która po 10 kwietnia 2010 dzięki temu, co się stało w pobliżu smoleńskiego lotniska wojskowego, obsadziła wszystkie istotne dla funkcjonowania państwa stanowiska, nie jest wcale zainteresowana rekonstrukcją przebiegu zdarzenia ani wyjaśnieniem przyczyn, tego co się tam wtedy naprawdę stało.

Po prostu, nie jest zainteresowana. I nawet, widocznie w poczuciu, że może sobie na to pozwolić, specjalnie tego przed nami nie ukrywa.  

Wniosek opisujący postawę strony rosyjskiej można sformułować tak: najwyższe władze Federacji Rosyjskiej zrobiły w zasadzie wszystko, co możliwe, żeby nawet nieuprzedzonych obserwatorów z zewnątrz przekonać, że zamach na samolot ze szkoloną w USA generalicją, progruzińskim prezydentem Kaczyńskim, niezależnym szefem banku centralnego i niezłomnie antykomunistycznym prezesem IPN jest najbardziej prawdopodobną wersją zdarzenia. I żeby z dezynwolturą, chyba bardziej imperialną niż postsowiecką, własny udział w  przeprowadzeniu tego zamachu zasugerować.

Służyło temu – wyjąwszy decydujące pierwsze 2-3 doby po zdarzeniu, kiedy zaprezentowano światu medialną mgłę i kicz polsko-rosyjskiego pojednania – manifestacyjne wręcz zacieranie śladów, bezczeszczenie ciał ofiar, niszczenie wraku, lekceważenie elementarnych zasad deklarowanej współpracy ze stroną polską...

Putinowska ostentacja ma jednak precyzyjnie wyznaczone granice: Zamach? Tak, podejrzewajcie nas, domyślajcie się, że właśnie w ten sposób dopięliśmy swego. Więcej, nawet się nas bójcie! Ale nie łudźcie się, ani przez sekundę, że kiedykolwiek zdobędziecie takie dowody sprawstwa, które mogłyby mieć znaczenie procesowe. To się wam nie uda. Zapomnijcie o tym, zapomnijcie o wraku, o czarnych skrzynkach, o nagraniach z wieży.

*

Zbliża się trzecia rocznica naszej katastrofy narodowej. Dopóki ta ekipa będzie u władzy – nic istotnego w kraju się nie zmieni. Może pora wreszcie na jakąś adekwatną zbiorową reakcję na smoleńskie upokorzenie, na posmoleńską hańbę. Odprawić gabinet Tuska, skończyć ze skrajnie nieodpowiedzialnymi rządami koalicji PO-PSL to zaledwie plan minimum. Ale czy to się może udać? I jak to zrobić, żeby na wolne pola nie weszła rosnąca wciąż w siłę partia Moskwy?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka