Wśród wielu postów, jakie pojawiły się wczoraj zaraz po wyborze nowego papieża, spory sukces odniósł wpis blogerki RRK-i. Był to zresztą sukces jak najbardziej zasłużony.
W przeciwieństwie do innych zdawkowych, zwykle paruzdaniowych notek, z prostym opisem faktów lub powtórzeniem dziennikarskich spekulacji, stereotypowej kurtuazji czy pogańskich zadziwień, jakie przelewały się przez media wczorajszego wieczoru, RRK w skromny i trafny sposób opisała swoje własne wrażenia z pierwszego publicznego wystąpienia papieża Franciszka.
Naszkicowany przez blogerkę z Krakowa wizerunek Argentyńczyka na papieskim tronie jest naprawdę sympatyczny. Kilka pierwszych słów i proste gesty nowego papieża zostały dobrze podpatrzone. A ciepłe uczucia, jakim w związku z tym wyborem dała wyraz RRK-a, zyskały jej uznanie nawet u takich użytkowników S24, którzy nie gustują w typowym dla tamtego blogu ciągłym podkręcaniu nienawistnych uczuć do wszystkiego, co kaczyńskie i pisowskie.
RRK wczoraj zaskoczyła. Nie tym, że dostrzegła swoistą charyzmę Jorgego Maria Bergoglia, ale że z kilku pierwszych słów i ujmującego sposobu bycia nowego następcy Świętego Piotra wywiodła w zasadzie program jego pontyfikatu. Może jeszcze nie w samej notce, ale w swych komentarzach już zdecydowanie tak. Skarciła także kilku gości za niekatolickie, jej zdaniem, opinie. Tak, wczoraj na blogu RRK-i zamiast Mrs. Hyde zdecydowanie rozgościła się dr Jekyll.
Pierwszy cud papieża? Nie, RRK-a, jak mało kto, potrafi się nakręcać także na pozytywne emocje, niestety bardzo rzadko się jej to zdarza. Ostatnio stało się tak po śmierci kotki, która była jej ulubienicą. Wtedy RRK-a bodaj po raz pierwszy swą delikatnością uczuć zaskoczyła blogerów z całkiem innych rewirów Salonu. Tyle że poziom wzruszeń był wówczas nieporównanie wyższy.
Komentarze