Kamil Sasal Kamil Sasal
486
BLOG

Więcej optymizmu

Kamil Sasal Kamil Sasal Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Początek 2020 r. wydawał się być bardzo niepokojący, ponieważ informacje o epidemii z Chin budziły duży strach. Późniejszy rozwój wydarzeń jest nam dobrze znany, zwłaszcza w kontekście Włoch, gdzie rozwój zarazy był przerażający. Obecnie jesteśmy po kilku miesiącach odkąd wirus jest w Polsce i sieje swoje ograniczone spustoszenie. W tym czasie mieliśmy prawdziwą gorączkę wyborczą, następnie naszą uwagę przykuwały kolejne wydarzenia związane z działalnością osób deklarujących odmienną orientację seksualną. Do tego dochodziły obawy związane z rozpoczęciem roku szkolnego - również w kontekście wirusa. Jesteśmy codziennie bombardowani ogromną ilością informacji, co jest zaletą i wadą. Podlegamy ciągłemu wpływowi i możemy mieć niewielką świadomość, jak bardzo to na nas oddziałuje - na nasze decyzje i postępowanie. Tworząc poczucie życia w ciągłym lęku, a może ucieczce czy też niechęci ukierunkowanej na konkretne osoby lub grupy ludzi. Czy tego właśnie chcemy? Być programowani przez informacje, którymi żywo się interesujemy?

Nie chodzi tutaj o przedstawienie krytyki szeroko pojętej działalności informacyjnej mediów lub reklamodawców. Jednak najważniejszym zasobem są ludzie oraz ich umysły. Sposób w jaki żyją wpływa na popędy jakimi się kierują w danym dniu. Zastanówmy się w takim razie nad zwyczajnym człowiekiem w Polsce, biorąc pod uwagę jego położenie materialne na zasadzie utrzymania argumentu, że to ile zarabiamy, bardzo mocno wpływa na nasze życie. Przejdźmy w takim razie do pewnych banałów, które takimi nie są.

Wstajemy codziennie rano o pewnej określonej godzinie i bardzo często zdarza się, że ta pora rozpoczyna wiele następujących po sobie czynności. Jedni wstają odpowiednio wcześnie, lepiej zorganizowani i dzięki temu nie muszą rozpoczynać dnia w wielkim pośpiechu. Inni robią to w pędzie, byle tylko zdążyć do szkoły lub pracy - dwa miejsca, w których spędzamy większość swojego życia. Pierwsza osoba stara się mieć pełną kontrolę nad swoim życiem, zwłaszcza nad czasem, który w swej istocie jest bezlitosny. Druga, znacznie gorzej zorganizowana, może zbyt przemęczona musi to robić nieco inaczej, ale także osiąga swój cel. Te osoby dążą do pewnego wpasowania w społecznie akceptowane normy sprzyjające osiąganiu pewnych wyników, czyli dotarcie do szkoły i przyswojenie sobie wiedzy - i przekształcenie jej zasobów w efekty poparte wynikami. W przypadku pracy jest to potrzeba wykonania obowiązków we właściwym czasie i otrzymania wynagrodzenia. Problemem może być monotonia pracy lub zbyt wielki stres jaki jej towarzyszy. Jakkolwiek oceniać, takich osób jest bardzo dużo mając na uwadze to, że każdy jest inny i nie można aż tak mocno uogólniać. Jednakże uproszczenia są nam potrzebne do opisywania mniej lub bardziej zbliżonej rzeczywistości. Osoby te niezależnie od tego jak wygląda ich poranek, mimo odmienności nie różnią się bardzo ze względu na cel - jest nim nauka lub praca. Zdarzają się oczywiście odstępstwa od tego, które w ogromnym stopniu wpływają na czyjeś życie jak i innych - problemy zdrowotne, nałogi, trudności życiowe. Powoli mija dzień pracy i nauki, przechodząc w czas mniej kontrolowany społecznie poprzez określony kontekst. Wchodzimy w następny kontekst, którym może być życie rodzinne, własne hobby lub wiele innych, będących efektem naszych wyborów. Dochodzimy tutaj do pewnego ważnego punktu, gdyż bardzo wiele decyzji w naszym życiu prowadzi nas do tych kontekstów. Tak lub inaczej ukształtowanych, ale rozgrywających się w wyniku naszych możliwości ekonomicznych, związanych z pozycją społeczną, zaangażowaniem w zdobywanie wiedzy lub określonych relacji. Wszystkie zasadzają się na tym, że chcemy kontrolować swoje życie i czyni nas to mniej lub bardziej zadowolonymi.

Kiedy powyższe zderzymy z pandemią, walką polityczną czy własnymi uświadomionymi lub nieuświadomionymi potrzebami, wyjdą z tego nasze lęki lub działania destruktywne. Nie mylić destrukcji z czymś nagłym, czasami może to być długi proces prowadzący do określonych wydarzeń. Okaże się wtedy, że świat zewnętrzny wkraczający z uporem maniaka w nasze życie odgrywa tutaj ogromną rolę. Może powstać pytanie kim jestem, dokąd zmierzam? Ale co jeśli wszystko, cały szereg okoliczności nie ma wielkiego znaczenia? Kończy się jedno, zaczyna się drugie? To banał, ale w takim właśnie świecie żyjemy, który z wielkim trudem znajduje odpowiedź na pytanie, co ma sens? Sensów jest bardzo wiele i każdy jest inny. Jedno duże, mocne pytanie czy to wszystko ma sens samo w sobie sensu nie ma. Sens nadajesz Ty sam, ktoś może to zrobić za Ciebie, ale wtedy będziesz czyimś narzędziem lub przedmiotem. Jednakże płynie z tego wniosek, że codziennie możemy nadawać życiu wiele sensów swoimi decyzjami. I nie ważne, czy jest to pandemia, konflikt polityczny, a w najgorszym razie wojna.

Skąd te wszystkie słowa? Znajdujemy się w pewnym paradoksie, który powoduje, że przed innymi chcemy nadać sens naszemu życiu. Nie spowoduje go zdjęcie na popularnym portalu, jakiś wielki sukces czy chwalenie się rzeczami materialnymi. W całym procesie zwycięzcą będzie zawsze czas. Z nim nigdy nie wygramy, dlatego musimy wierzyć codziennie w siebie i innych ludzi. Nie dążyć do posiadania czegoś jako najważniejszego celu naszego życia. Nie myślę tutaj wyłącznie o rzeczach, może to być chęć posiadania kogoś, jako jakaś atrapa wypełnienia potrzeby miłości. Może właśnie dotarliśmy do punktu pełnej makdonaldyzacji naszego życia. Zaspokajamy szybko nasze potrzeby, narzekamy, że to wciąż nie jest to, a jednocześnie znajdujemy się w najbardziej komfortowych czasach i nie grozi nam śmierć z banalnych przyczyn, które w przeszłości nie były banalne. W istocie to my sami jesteśmy dla siebie lub jako grupa większym zagrożeniem. Jeżeli na początku lub na koniec dnia nie odnajdujemy sensów w swoim życiu, to mamy problem - także jako większa społeczność. Ale zadajmy sobie pytanie, czy grozi nam codziennie wielki kataklizm? Wyobraźmy sobie świat przed drugą wojną światową. Jeden naród stworzył narodowy sens w ludobójczej formie odzyskania swojej wielkości kosztem wybicia milionów ludzi. Drugi naród niewolący w tamtym czasie wiele innych narodów, paradoksalnie pokonał pierwszy totalitaryzm, utrzymując przez dłuższy czas swój własny. Mieliśmy w nim okazję żyć, ale cała historia wzięła się z poszukiwania sensu, tworzenia ideologii i ruchów, które miały nadać człowiekowi jakieś poczucie, że jest potrzebny. Dzisiaj, obecnie także powstaje takie zagrożenie. Czy naprawdę tego potrzebujemy? Czy ideologie są nam potrzebne? Czy moda lub określony styl życia może nas uczynić lepszymi? Czy jest nam naprawdę tak źle wstawać w tym samym łóżku? Mieć pełną lodówkę? Jakiś tam samochód, pewne aspiracje spełnione lub nie? Może warto uznać, pogodzić się z tym, że demokracja jest prostym, a zarazem bardzo skomplikowanym systemem, który generuje szereg przeciwstawnych interesów i emocji. Chyba, że to jest właśnie to czego chcieliśmy, i teraz dziwimy się sami sobie.

Mamy wielkie szczęście żyć w miarę spokojnych czasach. Jeśli kiedyś radykalnie się to zmieni, prosty dzień, poranne wstawanie, szkoła lub praca, późniejszy obiad czy nawet wielka nuda - będą się wydawać minionym pięknym życiem.

Kamil Sasal
O mnie Kamil Sasal

Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo