seafarer seafarer
2722
BLOG

Zaraza, aborcja i atakowanie kościołów …

seafarer seafarer Aborcja Obserwuj temat Obserwuj notkę 128

Przez ostatnie dni, faktycznie nie jest u nas fajnie.

Koronawirus szaleje, ilość zakażonych, to praktycznie codziennie nowy rekord. Jeżeli na wiosnę martwiliśmy się rekordami zakażeń, to martwienie to, było trochę takie teoretyczne. Wirus był, ale gdzieś daleko. Nas, naszych najbliższych, naszych znajomych nie dotyczył. Czy ktoś z nas znał wtedy osobiście osobę, która była zakażona? Ja nie znałem. A teraz znam, co najmniej dwie. Koronawirus stał się realny, zbliżył się i praktycznie podszedł już blisko do każdego z nas.

Co więcej, sytuacji nie poprawiają demonstracje zwolenników aborcji. Ok, każdy ma prawo do swoich poglądów w tej sprawie. Choć ja osobiście uważam, że człowiek nie jest panem życia drugiego człowieka. Nawet (a może tym bardziej), jeżeli ten drugi człowiek jest na etapie rozwoju, który medycyna nazywa okresem płodowym. Ale z drugiej strony, nie rzucę kamieniem w kobietę, która z badań prenatalnych dowiaduje się o tym, że jej ciąża nie jest ciążą szczęśliwą. A wręcz odwrotnie jest ciążą niewyobrażalnie nieszczęśliwą (i nie mam tu na myśli zespołu Downa ale genetyczne wady letalne). I decyduje się na przerwanie tej ciąży. Bo nie ma siły, aby z tą tragedią, która ją spotkała, żyć przez dziewięć miesięcy. Nie jestem kobietą i nie wiem co bym zrobił w takiej sytuacji. Ale myślę, że wiele kobiet też nie wie, co by zrobiły. O tym wiedzą tylko te, które z takim nieszczęściem się spotkały.

Co więcej kobiety a właściwie to nie tylko kobiety, ale rodzice, czyli mężczyźni również, stają twarzą w twarz z innym pytaniem. Dlaczego? Dlaczego ich spotkało to nieszczęście? Dlaczego w ogóle takie nieszczęście się zdarza? I na to pytanie nie znajdują odpowiedzi. Nie znajdują, bo tutaj na ziemi, nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie. Ale to wcale nie pomaga, wcale nie dodaje siły, aby z tym nieszczęściem się zmierzyć.

Dlatego protesty, które ostatnio mają miejsce, można zrozumieć.

Ale tego, co towarzyszy tym protestom, czyli wulgarności i agresji, zrozumieć już nie można. Czy to hasło ‘Wy……ć’, które stało się znakiem rozpoznawczym tego protestu, jest faktycznie wyrazem braku zgody na nieszczęście? A może wcale nie chodzi o nieszczęście, o aborcję i o wyrok Trybunału?

Rok temu, u nas w Trójmieście, zamordowany został prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Ile było wtedy pięknych słów o tym, żeby zatrzymać hejt, żeby skończyć z mową nienawiści. I co? Teraz ci sami ludzie w Gdańsku, krzyczą „Wy…….aj ch..u”. Gdzie teraz podziała się ich empatia, której wtedy mieli pełne buzie? Nie ma? No cóż, nie ma. Z czego wniosek, że tamta empatia i tamta mowa miłości były hipokryzją i zwykłym fałszem. Dzisiaj maski opadły. I naga nienawiść ujawnia się w całej swojej okazałości.

Że tak jest, świadczą o tym nie tylko wulgarne hasła. Demonstranci atakują to co w cywilizacji europejskiej uważane jest za święte i nietykalne. To, przed czym nawet komuniści mieli respekt. To było już ponad trzydzieści lat temu. Z jednej strony dawno, ale z drugiej wielu z nas jeszcze pamięta. Wtedy też były demonstracje. I gdzie uciekaliśmy wtedy przed ZOMO, przed ich pałkami i przed tym, aby nie złapali i nie zawlekli do zomowskiej nyski?

Do kościołów uciekaliśmy. A zomowcy stawali w drzwiach i nie ważyli się wejść środka.

Dzisiaj demonstranci nie uciekają do kościołów, nie idą tam, aby tam się chronić. Idą tam, aby je profanować i znieważać. Na to nie może być zgody. I na to nie będzie zgody. I taki ruch obrony kościołów już powstaje. Co więcej, są ludzie również po tamtej stronie, którym też się to nie podoba. Poglądy możemy mieć różne, na tym polega demokracja. Ale co do tego mają kościoły? Jedni ludzie wierzą w Boga inni nie wierzą. Czy zdarzyło się w Polsce, aby ci co wierzą atakowali tych co nie wierzą? Aby wchodzili do ich domów i odgrażali się, że ‘zrobią im dym’? Tak to wszystko dzisiaj wygląda. Niewesoło. Ale bądźmy dobrej myśli. W czasach zarazy ludzkie umysły ogarnia wzburzenie, zamęt i napięcie. I ujawniają się również takie, wynaturzone reakcje. Niemniej od naszych kościołów niech się trzymają z daleka. To nasza sprawa, czy my chodzimy do kościoła czy też nie, a nie ich.

Natomiast jeżeli chodzi o demonstracje, to w demokracji to rzecz normalna. Toteż nie ma co wpadać w katastroficzne nastroje. Że chaos, że państwo zagrożone. Jeszcze trochę polatają po ulicach i przejdzie im. Niedawno, we Francji, demonstracje były zdecydowanie intensywniejsze. I jak to mówią Francuzi 'niebo nie spadło na głowę', czyli po naszemu świat się nie zawalił. U nas też się nie zawali.

seafarer
O mnie seafarer

Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo