seafarer seafarer
873
BLOG

W Radiu Gdańsk o projekcie 'Przywrócić polską banderę' w kontekście wyroku TSUE

seafarer seafarer Transport Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

https://radiogdansk.pl/audycje-rg/jaka-zmiana/item/98908-unia-europejska-zmienia-przepisy-dotyczace-marynarzy-pytamy-eksperta-co-wyniknie-z-nowych-regulacje?fbclid=IwAR3CjOZC6_P2eCpQwdc8AeE1Eb4Zwwy9sB8ZCusNOzCjHzDtJijYi8enbAM

image

Co to orzeczenie zmienia w sytuacji polskich marynarzy, o tym w audycji, „Jaka zmiana” rozmawiam z kapitanem Tadeuszem Hatalskim, członkiem NRR przy Prezydencie RP. Iwona Wysocka, zapraszam.

IW: O co chodzi z tym orzeczeniem, co się stało?

TH: Co ten wyrok oznacza? Tutaj też trzeba wyjaśnić, jak to się dzieje, że polscy marynarze, mogą pracować na statkach wygodnych bander bez ubezpieczeń społecznych. Otóż składają się na to dwie sprawy. Po pierwsze państwa wygodnych bander nie wymagają ubezpieczeń społecznych przy zatrudnianiu marynarzy. To jest jedna strona medalu. Druga strona medalu jest taka, że polscy marynarze, pracujący na statkach wygodnych bander, są wykluczeni z obowiązku ubezpieczeń społecznych w Polsce. Wynika to z artykułu 6, ustęp 1 Ustawy o ubezpieczeniach społecznych, który to artykuł mówi, że obowiązkowi ubezpieczeń społecznych podlega pracownik na obszarze RP. Marynarze pracujący na statkach wygodnych bander nie wykonują pracy na obszarze RP. No i z tego powodu są wykluczeni, wyłączeni z tego obowiązku. I to, że tak powiem, daje możliwość armatorom pod wygodnymi banderami, zatrudnianie polskich marynarzy bez ubezpieczeń społecznych. I teraz, od 8-go maja sytuacja się zmieniła diametralnie. Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu wydał wyrok w sprawie estońskiego marynarza, który złożył skargę na to, że został obciążony podatkiem i obowiązkiem opłacenia składek na ubezpieczenia społeczne w Holandii. Ten marynarz, pracował w holenderskiej kompanii. On odwołał się od tego wyroku. Sprawa trwała długo, to było w 2013 roku, w 2019 roku wyrok zapadł. I ten wyrok mówi co następuje. Marynarz z państwa unijnego, zatrudniony przez armatora unijnego, pracujący na statku eksploatowanym pod banderą państwa trzeciego, czyli w tym przypadku państwa wygodnej bandery, podlega obowiązkowi ubezpieczeń społecznych według regulacji państwa zamieszkania. I to niesie konsekwencje, między innymi takie, że jeżeli polskie prawodawstwo się nie zmieni, w odniesieniu do ubezpieczeń marynarzy, no to armatorzy nie będą mogli ich zatrudniać bez ubezpieczeń społecznych. Będą musieli płacić składki na ubezpieczenia społeczne, no a wiadomo, ze zarobki marynarzy są relatywnie wysokie, składki na ubezpieczenia społeczne są płacone od wynagrodzenia brutto, więc też są [będą] wysokie. Jaki będzie efekt? No, efekt będzie taki, że armatorzy powoli zaczną się pozbywać polskich marynarzy.

IW: To nie może być tak, że polski marynarz, na przykład pracujący dla holenderskiego armatora, zamelduje się w Holandii na przykład? I to mogło by coś zmienić?

TH: Pewnie tak :) Oczywiście, że to zmieni. I wtedy będzie podlegał prawodawstwu holenderskiemu. Ale tutaj kłania się inna sprawa. Polscy marynarze to jest duża grupa zawodowa. Według szacunków [agencji Drewry] sięga około 40 tys. ludzi. I oni pracują za granica, oni nie pracują – tak, jak żeśmy mówili wcześniej - oni nie pracują w Polsce. Ale inaczej niż na przykład ludzie, którzy wyjeżdżają do pracy do Wielkiej Brytanii czy do Niemiec i tam wydają większość pieniędzy, które zarobią, marynarze, wszystkie pieniądze, które zarobią przesyłają do Polski, ponieważ tutaj mieszkają. I znowu według szacunków, te wpływy do systemu finansowego Polski, z tytułu pracy polskich marynarzy u zagranicznych armatorów, sięgają dwóch miliardów złotych rocznie. I teraz, jeżeli polscy marynarze zaczną wyjeżdżać z Polski i osiedlać się w innych krajach unijnych, na przykład w Holandii, no to oczywiście te wpływy zaczną maleć.

IW: Ilu marynarzy, potencjalnie mogłoby stracić pracę?

TH: To, trudno powiedzieć. W kosztach armatora, koszty załogowe sięgają 60-ciu, a nawet i 70-ciu procent. To są najistotniejsze koszty, no i armatorzy bardzo skrupulatnie liczą ile pieniędzy muszą wydawać. No i teraz, jeżeli pozapłacowe koszty pracy z tytułu zatrudnienia polskiego marynarza wzrosną, jak pokazują obliczenia, blisko 13-to krotnie, nto to oczywistą sprawą jest, że powoli będą się ich pozbywać. Marynarze pracują w systemie kontraktowym, no i zasada jest taka, że jak kończy się kontrakt, marynarz jedzie do domu i nie pracuje. Jeżeli wszystko jest dobrze, jeżeli jest dobrym pracownikiem, dobrym marynarzem, no to w następnym kontrakcie wraca do tego armatora. No, a jak armator policzy, że już mu się nie opłaca, to wtedy następnego kontaktu już nie będzie.

IW: Sprawa może dotyczyć 40 tys. marynarzy, więc ogromna liczba, robiąca wrażenie. Teraz o potencjalnych skutkach dla polskich marynarzy, dla finansów państwa, dla szkolnictwa morskiego w naszym kraju.

TH: No, właśnie. I tutaj również, szkolnictwo, szkolnictwo morskie się kłania. Prawdę mówiąc przez te 30 lat, to wskutek braku polityki morskiej, pozbyliśmy się żeglugi morskiej. Jedyne co nam zostało, jedyny kapitał to są ludzie, 30 – 40 tys. wysoko wykwalifikowanych fachowców, którzy pracują na Zachodzie w swoim zawodzie, do którego zostali przygotowani, wykonują dobrze płatną pracę, awansują odpowiednio [do swoich kwalifikacji]. I dzięki tym ludziom, istnieje i funkcjonuje u nas szkolnictwo morskie. Ponieważ młodzi ludzie, którzy przychodzą, którzy wybierają kierunek studiów czy nauki no, to też kalkulują. Po skończeniu szkoły morskiej, będę miał dobrą pracę, dobrze płatną, będę miał możliwość awansu. Jeżeli to się zmieni, jeżeli tej pracy nie będzie, no to nie będzie kandydatów do szkól morskich. A jak nie będzie kandydatów, no to trzeba się będzie zastanowić nad sensem istnienia szkolnictwa morskiego w Polsce. Szkoda by było je utracić, ponieważ nasze szkolnictwo [morskie] stoi naprawdę na wysokim poziomie.

IW: Co państwo polskie może zrobić, żeby uratować tę sytuację? 

TH: Tu akurat, tak szczęśliwie się składa, że projekt wyjścia z sytuacji jest gotowy. Pracując nad tym projektem, który nazywamy roboczo ‘Przywrócić polską banderę’, w ogóle nie wiedzieliśmy o tym, że w Luksemburgu toczy się proces. Pracowaliśmy nad tym, aby przygotować taki projekt, takie rozwiązania, które zapewnią ekonomicznie opłacalną eksploatację statków pod polską banderą. I takim najważniejszym, najbardziej istotnym elementem tego, są właśnie ubezpieczenia społeczne. Bo, jak pokazały kalkulacje, stosunek pozapłacowych kosztów pracy pod polską banderą, w stosunku do tych jakie są pod wygodnymi banderami, jest 13-krotny. I teraz zapadł wyrok, właśnie w sprawie ubezpieczeń. I rozwiązanie jest gotowe. 10-go lipca odbyło się nadzwyczajne posiedzenie Narodowej Rady Rozwoju, z udziałem Prezydenta, w tym posiedzeniu brał udział również minister Gospodarki Morskiej p. Marek Gróbarczyk. Ustalenia są takie, że nowelizacja pójdzie jako inicjatywa prezydencka. Były takie kalkulacje, żeby to jeszcze w tej kadencji przeprowadzić, ale ponieważ czasu jest mało, tak że według deklaracji, również z Ministerstwa Gospodarki Morskiej, ta ustawa, ta nowelizacja zostanie zgłoszona do Sejmu na początku następnej kadencji.

IW. Panie kapitanie, jeśli nowelizacja przejdzie, co zyska armator, co zyska marynarz i co zyska państwo?

TH: Oferta wynikająca dla armatorów z tytułu wprowadzenia tego rozwiązania jest następująca. Jeżeli zarejestrujesz statek pod polską banderą, zostaniesz zwolniony z tej części składki, która przypada na pracodawcę. Natomiast, jeżeli nie zarejestrujesz, no to tę część swojej składki, która przypada na pracodawcę, będziesz musiał płacić. Bo, pod obcymi banderami, ta propozycja, ta nowelizacja nie przewiduje zwolnienia. Ale dalej jest atrakcyjna dla armatora, ponieważ ta składka będzie liczona nie od wynagrodzenia brutto marynara, które jest relatywnie wysokie, w związku tym składka też [jest] wysoka, ale będzie płacona od wynagrodzenia minimalnego w gospodarce narodowej.

IW. Co zyska państwo?

TH: No, państwo zyska wiele. Profesor Modzelewski szacuje rocznie utracone korzyści dla systemy finansów publicznych państwa, z powodu braku polskiej floty pod polską banderą na 7 do 9 miliardów złotych rocznie. Jeżeli pomnożymy te 7 miliardów przez 30 lat, czyli przez ten czas kiedy już tej floty pod polską banderą nie mamy, to otrzymamy 210 miliardów złotych. Mamy lukę banderową, która prawie, że jest taka sama jak luka VAT-owska, nad którą obradowała specjalna komisja.

IW: I na koniec, co zyska marynarz?

TH: Marynarz zyska dwie sprawy. Po pierwsze, jego status ubezpieczeniowy będzie uregulowany, będzie miał ubezpieczenie. Oczywiście na tym najniższym poziomie, ale będzie miał. Teraz w ogóle nie ma, teraz pracuje za golą pensję. A druga spraw, marynarze zyskają możliwość dalszej pracy u [obcych] armatorów. Ponieważ będą atrakcyjni dla tych armatorów z dwóch powodów. Armator [obcy] zatrudniając marynarza z Polski, będzie zatrudniał pracownika o uregulowanym statusie ubezpieczeniowym. A po drugie, koszty dodatkowe, te pozapłacowe, te wynikające z ubezpieczeń społecznych, będą stosunkowo niskie.


seafarer
O mnie seafarer

Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka