Ostatni wypiek dnia o 17 więc przed 18 wracałem do chaty. Jak zwykle w Tylmanowej zwolniłem, lubią tam chłopcy stać. I dobrze zrobiłem, tuż za łukiem mnie złapali. Grzecznie, nawet wyraźnie się przedstawił i o dokument poprosił. " Aaa i jeszcze proszę stan licznika ...." - nie dokończył bo telefon w aucie mi zadzwonił. To pani z przychodni zdrowia gdzie rano dzwoniłem z prośbą o rejestrację. Informacja przyjęta więc ja do "stróża" :" tu o zdrowie, życie chodzi a pan o pierdoły z licznika mnie pyta". Na to słyszę " przepraszam" i dokument w oknie mi podaje. Szok, tego się nie spodziewałem. Zaniemówiłem, czyżby to już z nowego, po PISowskiego naboru?
za Śląskiem, anty PIS
Prezes swojego placu i chałupy na wtory żodyn PISowiec ni mo wstympu
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości