Siukum Balala Siukum Balala
1349
BLOG

Do bani z Puszkinem

Siukum Balala Siukum Balala Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 37


image

W życiu nie doświadczyłem większej rozkoszy,

nad kąpiele w tbiliskich łaźniach

    Aleksander Siergiejewicz Puszkin. 1829

Druga notka z rzędu i po raz drugi muszę posłużyć się cytatem kogoś z wielkich tego świata. W poprzedniej notce Kidawa - Błońska, a dziś mój ulubiony, rosyjski poeta Aleksander Siergiejewicz Puszkin. To oznacza jedno. Uwiąd sił twórczych, zapaść, niemoc. Jak to nazwać ? jak nazwać sytuację, w której nie możesz sklecić zdania i jedynym wyjściem jest sięganie po cytaty. Zatem wizyta w tyfliskich łaźniach z rekomendacji Aleksandra Siergiejewicza, regeneracja sił i powrót do zwykłej, intensywnej aktywności, była ze wszech miar konieczna. Zawierzając poecie nie zawiodłem się. Ja oczywiście nie sugeruję, broń Boże, że podążając śladem Puszkina, peregrynując po Gruzji stworzę jakiś rodzaj literatury podróżniczej, coś w rodzaju puszkinowskiej " Podróży do Erzurum " Nic z tych rzeczy, tu potrzebny talent i czas, a z tym nie jest u mnie najlepiej... i z czasem i z talentem.

Pierwszy pobyt Puszkina na Kaukazie miał oczywiście związek ze zsyłką, pobyt w roku 1829 był jednak rodzajem niesubordynacji w stosunku do cara Mikołaja I.

Puszkin miał zakaz opuszczania imperium, sądził jednak naiwnie, że według zasady - gdzie rosyjskie wojska, tam Rosja - upiecze mu się. Puścił się zatem za generałem Paskiewiczem, który akurat operował w Turcji, przy okazji licząc na spotkanie z bratem.

Paskiewicz, tak ten " nasz " Paskiewicz generał - gubernator, był jednak odmiennego zdania. Uznał, że wojna to nie zajęcie dla poetów i odesłał Aleksandra Siergiejewicza ciupasem do Tbilisi. Jeszcze nie pora była poecie umierać. Wygrzał się w tyfliskich łaźniach, rozkoszy zażył, przeczekał i jakoś mu się upiekło, kolejnej zsyłki nie było. Choć może i szkoda, pobyt w Petersburgu i relacja ze szwagrem, porucznikiem  d'Anthesem okazała się śmiertelna. To jednak wydarzy się dopiero za osiem lat. 

image

Tymczasem trzeba nam cofnąć się do V wieku. Tbilisi jak każda stolica ma swoją legendę założycielską. Według niej władca Iberii ( nie mylić z Iberią za Pirenejami ) Wachtang Gorgasali polując z sokołem na bażanty w okolicach dzisiejszej stolicy Gruzji stracił na chwilę sokoła z oczu. Sokół pognał za bażantem. Kiedy odnaleziono i sokoła i bażanta okazało się, że oba ptaki zostały przerobione na smakowity rosół w gorącym źródle. Sokoła żal, ale rosół i kruche piersi z bażanta smakowite. Postanowił tedy Wachtang Gorgasali przenieść stolicę do Tbilisi z odległej o 25 km Mcchety Można było w V wieku dbać o globalne ocieplenie ? można było nie używać do przygotowania potraw mikrofalówek i piekarników zasilanych morderczym prądem elektrycznym, odpowiedzialnym za samopoczucie Grety Thunberg ? Oczywiście, że można było. Warunkiem koniecznym było jedynie posiadanie gorących źródeł. I takie źródła odkryto w okolicach Tbilisi. Zatem i nazwa miasta Tbilisi nie powinna dziwić. Tbili w języku Kartwelów ( Gruzinów ) znaczy " ciepły ", więc Tbilisi należałoby tlumaczyć na swojskie Termy, a może jeszcze bardziej swojskie Cieplice ? W legendzie tej, jak w każdej innej miesza się prawda historyczna z baśniami. Miasto istniało na długo przed wypadem na łowy Wachtanga I. Leżące na Jedwabnym Szlaku Tbilisi rozwijało i bogaciło się szybciej niż pierwsza stolica Gruzinów, Mccheta. Zatem przeniesienie stolicy było kwestią czasu i dokonał tego syn Wachtanga Gorgasali, Dachi I. Wachtang Gorgasali jest postacią historyczną, jednym z najwybitniejszych gruzińskich władców i świętym Gruzińskiego Kościoła Prawosławnego. Drugi nie do zanegowania fakt to istnienie gorących źródeł w okolicach najstarszej dzielnicy Tbilisi Abanotubani i odkrywki archeologiczne datujące pierwsze łaźnie na I - II wiek n.e. Odszukać tbiliskie termy bardzo łatwo. Po minięciu charakterystycznego Mostu Pokoju, mijamy drugi most, zakole Kury i monumentalny pomnik Wachtanga I Gorgasali na przeciwległym brzegu.

image

Pomnik Wachtanga I Gorgasali 

Dalej poprowadzi nas charakterystyczny zapach siarki. Ja wybrałem nieco inną, trudniejszą drogę. Z twierdzy Narikala, uczepiony jakiegoś wieszaka zjechałem na sznurze od bielizny.

image

Tyle jeszcze pamiętam. A cóż to, nie można choć raz w życiu poczuć się baronem Munchausenem ? Ech ! To gruzińskie wino. Po wypięciu z wieszaka zszedłem sobie łagodną serpentyną przez cudowny tbiliski ogród botaniczny. Otrzeźwiony i przewietrzony wiedziony diabelskim zapachem siarki dotarłem do tyfliskich łaźni.

image

Niezwykłe kopuły bani mówiły mi, że to już tu. Mnie jednak interesowała zupełnie inna łaźnia. Ta najwyższa nad strumieniem Tsavkisistskali.

image


image

Ta, w której masażyści łamali gnaty dwóm Aleksandrom : Puszkinowi i Dumasowi. Nie dajmy się zwieść orientalnemu stylowi, filigranowym minaretom, mozaikom i lazurowym barwom. To nie meczet, to najsłynniejsza tyfliska bania. Siarkowa łaźnia Orbeliani. Tu tchnięto we mnie nowe życie. Czegóż to siarkowe kąpiele w łaźni Orbeliani nie leczą ?

image

Siarkowe baseny Orbeliani 

Choroby reumatyczne, podagra, zwyrodnienia stawów, zwyrodnienia kręgosłupa, choroby krążenia i chorby serca, zakrzepowe zapalenie żył, depresje, rozstroje układu nerwowego, choroby skóry. Wszystkie dolegliwości związane z układem oddechowym i nerkami. Wątroby i trzustki nie jestem pewien itd, itd. Może lepiej ja podam linka do internetowej encyklopedii zdrowia, wszystkie chyba choroby z tej encyklopedii od A do Z wyleczyć w siarkowej łaźni Orbeliani można.

image

W dawniejszych czasach w łaźni sprawdzano również czy dziewczyny nie są zepsute przez jakiegoś niecnotę, czy są pełnowartościowym, nietkniętym materiałem na żonę, a przede wszystkiem czy nie mają jakichś defektów cielesnych związanych z konkretną tożsamością płciową.

image

Ożenić Gruzina z jakąś Rafalalą to byłaby hańba dla gruzińskiego rodu na co najmniej 12 pokoleń. Łaźnie były miejscem spotkań towarzyskich, miejscem socjalizującym, gdzie i kobietę sprawdzić można było i pobiesiadować i wina przedniego posmakować. Po wyjściu z łaźni czułem się jak nowo narodzony, wręcz miałem wrażenie, że mój ojciec chrzestny prowadzi mnie do baptysterium, by ochrzcić po raz drugi. Odegnałem ten obraz, tamten chrzest ledwie mi się przyjął, więc z drugim nie było sensu ryzykować.

image

Wszystko we mnie działało na najwyższych obrotach. Nawet wielowalutowa karta płatnicza zaczęła działać i pozwoliła zrealizować zakup wina w sklepie pani Dumbadze naprzeciwko łaźni. A trzy godziny wcześniej na stacji kolejki nie wiedziała jak nazywa się gruzińska waluta i nie zrealizowała transakcji. Proszę sobie tylko nie pomyśleć, że ja znam nazwiska wszystkich pań prowadzących sklepy z winem w Tbilisi. Na wyciągach bankowych po prostu pojawiają się nazwiska tych tbiliskich, dzielnych bizneswoman. Wielka jest wygoda z tymi sklepami, korkociągi na stanie i plastikowe kubeczki gratis. Takich wygód nie ma nawet w winiarskiej Francji. Byłem pełen energii i chęci działania, ucieszony winem pomaszerowałem dziarsko pod pomnik Wachtanga Gorgansali. Energia i siarka buzowała we mnie, miałem niemal ochotę napotkać porucznika d'Anthesa i się z nim pojedynkować. Chciałem bronić czci Natalii Nehrebeckiej. Zaraz ? zaraz ? Jakiej Nehrebeckiej, przecież ona nazywała się Gonczarowa. Nie ! nie ! ja stanowczo za długo żyję i wszystko już mi się miesza. Oczywiście inscenizacja " Maskarady " Iwaszkiewicza w Teatrze Polskim i Nehrebecka w roli Natalii Gonczarowej. A Ignacy Gogolewski jako Puszkin, trochę nie za bardzo był z niego Puszkin, bo i rysy nie abisyńskie i wzrost nie ten. Puszkin choć był niewątpliwie największym rosyjskim poetą to wcale nie był poetą najwyższym. Ledwie 160 cm. Najwyższym rosyjskim poetą był Majakowski, z tym że on się sam ze sobą pojedynkował i nie potrzebował do tego celu żadnego d'Anthesa. Wystarczył zastępca komisarza OGPU Gienrych Jagoda. Tak zapamiętałem ten spektakl i po wyjściu z siarkowej bani wszystko mi się przypomniało. Zatem kąpiele w siarkowych łaźniach Orbeliani mają również zbawienny wpływ na nasze moduły pamięci. Boszeee ! Jak ta Nehrebecka w roli Natalii Gonczarowej mi się podobała. Boszeee ! Jakiż ja byłem głupi, jak ktoś tak pusty i nawiedzony jak Nehrebecka mógł mi się podobać ? Musiałem być chyba ześwirowany jak Pszoniak, żeby dokonywać takich wyborów. Do bani z nawiedzonymi paniusiami !

image


image

Ogród Botaniczny 

image

Twierdza Narikala 




Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości