Siukum Balala Siukum Balala
5240
BLOG

Jak to z " Czajką " było ? ( 1 )

Siukum Balala Siukum Balala Motoryzacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 160

Ten nieco przewrotny tytuł notki może wywołać pewne poruszenie wśród salonowych lansjerów, gotowych zwykle szarżować w obronie czci najlepszego włodarza stolicy od czasów Stefana Starzyńskiego. Odłóżcie lance klawiatur lansjerzy. 

Nie o tej Czajce " przenawożącej " ( uwielbiam neologizmy pseudoekologów ) koryto Wisły każdego roku, będzie notka. Notka będzie - w ramach psychicznej higieny - motoryzacyjna. O innej zgoła " Czajce " O jednym z najbardziej ekskluzywnych produktów radzieckiej motoryzacji.

Epoka Chruszczowa to czas bardzo zażartej, jadącej po krawędzi bliskiej wojny, rywalizacji między dwoma blokami politycznymi. W tym konkretnym przypadku między USA, a ZSRR.

Przy czym rywalizacja ta nie wyglądała na rozstrzygniętą i nie dla wszystkich był oczywisty jej rezultat. Lata 60 - te to pasmo triumfów ZSRR choćby w dziedzinie podboju kosmosu. Przepaść technologiczna, zacofanie sowieckie w każdej niemal dziedzinie nie było wówczas jeszcze widoczne. A sukcesy, wykorzystywane w propagandzie w sposób umiejętny musiały robić wrażenie, choć USA próbowało sypać piach w tryby postępu, wtrącając się do spraw wewnętrznych ZSRR na całym świecie. Przekonanie o wyższości socjalizmu nad kapitalizmem zwykłego kołchoźnika nie było większym problemem. Nie wszyscy i dziś wiedzą, że do połowy lat 70-tych, czyli do zakończenia tzw. paszportyzacji kołchoźnik nie miał prawa opuszczania kołchozu. Był de facto niewolnikiem, przedmiotem będącym w posiadaniu państwa. 

Jednak nad przekonaniem o wyższości ZSRR nad USA obywatela demoludów, czy wręcz mieszkańca Europy Zachodniej trzeba było trochę popracować. Tu musiał być konkret, produkt techniki, który czarno na białym pokaże, że podążamy ku świetlanej przyszłości. I tak decyzją szacownych gremiów i najrozmaitszych komisji przy najprzeróżniejszych ministerstwach stolicy Kraju Rad powstał samochód inny niż wszystkie. " Czajka " ( Mewa ) czyli GAZ - 13. 

image

" Czajka " GAZ - 13 ( zdjęcie autora ) 

Dlaczego " Czajka " jest inna niż wszystkie auta, o których była mowa w notkach motoryzacyjnych ? Bo to jest produkt, w który wpompowano niesmowite pieniądze, produkt na swój czas bardzo zaawansowany technicznie, a nikt nie pokusił się o ustalenie choćby konkretnej ceny pojazdu. Bo też i nie musiał. " Czajka " z racji swojej ekskluzywności, technicznego zaawansowania i wyglądu nie była bowiem przeznaczona dla zwykłego obywatela. To było auto dla najwyższych sterników nawy państwowej, dla radzieckich ministrów, dyplomatów, dla republikańskich sekretarzy partii i dla najwyższej rangi wasali w krajach demokracji ludowej. Motoryzacja w ZSRR i w całym bloku komunistycznym była utrapieniem dla menadżerów przemysłu z uwagi na generowanie kosztów, na pietrzące się problemy, niemożliwe do rozwiązania w warunkach realnego socjalizmu.

Z punktu widzenia zarządzających komunistyczną motoryzacją, byłoby lepiej gdyby owej motoryzacji w ogóle nie było. Jednak rachityczna, zacofana ale jednak była. Chyba tylko dzięki uporowi fanów motoryzacji, techników, inżynierów i designerów. Choć zmorą dla nich musiał być fakt niesłychanej unifikacji części tak utrudniający niczym nie krępowane tworzenie czegokolwiek. Jeden z poprzedników " Czajki " również reprezentacyjny, choć skromniejszy ZiM - 12 ( Mołotowiec ) osiągnął aż 50 % unifikację części z innymi produktami radzieckiej motoryzacji. U nas było podobnie : Żuk, Nysa, Warszawa M - 20, pozostałe Warszawy, a nawet produkt samochodopodobny Tarpan. Zwolenników radzieckiej motoryzacji i radzieckiego systemu, uważających to i owo, twierdzących, że gdyby to i owo, że gdyby usprawnić, poprawić, umasowić produkcję to moglibyśmy konkurować z Zachodem. Nie moglibyśmy, nawet gdyby niebiosa się otworzyły i łaskawy Bóg dał szansę. Nie upierając się przy swoim : jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Powszechnie dziś wiadomo, że Kuba nawet z rafinacją cukru sobie nie radzi. Bo taka jest istota tego systemu. Radziecka motoryzacja nie była de facto tworem radzieckim, cała industrializacja, piece Magnitogorska, fabryki silników, stalingradzka fabryka traktorów, wszelkie wytwórnie o dziwnych nazwach : GAZ, ZiS, ZiM, ZiŁ, MAZ, KAZ, itd, itp były tym sznurem, o którym wspominał Lenin, a który to sznur kapitaliści kręcili, kręcili i o mały włos, a zostaliby na nim powieszeni. Niczego to jednak kapitalistów nie uczy, bo tym razem pojechali ze swoim " sznurem " do Chin robiąc dokładnie to samo. I znowu przyjdzie zmierzyć się z dylematem : co lepsze - pax americana, czy pax chinese ? 

Modus operandi radzieckich konstruktorów był bardzo prosty. Po rewolucji wszystkie fabryki, umowy na ich budowę i umowy licencyjne na produkcję zawierano ze światowymi, uznanymi producentami samochodów. Te wszystkie auta, które widzimy na starych kronikach, te ciężarówki niosące na sobie Katiusze, ciągnące działa, to albo produkt Fiata, albo seria produkcyjna z rodziny Forda, czy Studebakery. Nawet czołg BT - 2 i jego rozwinięcie czyli wersja T - 34 korzystał patentów amerykanskiego konstruktora - wynalazcy Waltera Christie. 

Z autami osobowymi było podobnie, z tym że po wojnie nie bawiono się już w kupowanie licencji. Raczej zamawiano kilka aut w Stanach Zjednoczonych, rozbierano, sporządzano rysunki i decyzją władz państwowych kierowano do produkcji. Tak było do naturalnego końca radzieckiej i rosyjskiej motoryzacji, która dziś coś tam produkuje, jednak tylko na rynek wewnętrzny, bo rynek zewnętrzny i eksport opiera się o zgoła inne metody weryfikacji jakości, niż tylko cztery koła + silnik + skorupa. Dlatego patrząc na old timera Moskwicza 400 widzimy jego niemieckiego brata - bliźniaka. I ja wiem co piszę, bowiem do chrztu świętego wieziony byłem Moskwiczem 400 bądź " trofiejnym " Oplem Kadettem. Tego ojciec nigdy mi nie powiedział, bowiem w okresie wczesnego Gomułki nie było w Polsce internetu. Później też nie. 

image

Opel Kadett 

image

Moskwicz 400 ( zdjęcia z netu ) 

Patrząc na Zaporożca też coś dostrzeżemy, Moskwicz Aleko też jakiś znajomy, a auto o wdzięcznej nazwie Kniaź Władimir bardzo przypomina produkt volvopodobny. Z częściami jest podobnie. Znany wszystkim fanom motoryzacji " dolniak " z samochodu Warszawa to silnik Packarda z odciętymi dwoma cylindrami. 

Dopiero późniejsza wersja silnika górnozaworowego to polska, rodzima konstrukcja. Do takich sztuczek musieli uciekać się konstruktorzy motoryzacyjni z musu, o którym wyżej. Wdrożenie do produkcji nowego silnika, czy skrzyni biegów skonfigurowanej z konkretnym autem, jego zamierzonym charakterem, było bardzo kosztowne i przekraczało możliwości przemysłu motoryzayjnego demoludów. Z tego powodu autko " Oka " jeździ na przeciętym na pół, dwucylindrowym silniczku, który jako czterocylindrowiec porusza legendarną już dziś, licencyjną " Ładę "

image

ZiS - 110 

image

ZiS - 110 ( zdjęcia autora ) 

image

ZiS 110 B ( W ) Ulubiony kabriolet marszałka Rokossowskiego. Dar tow. Stalina dla narodu polskiego. Miał służyć triumfalnemu przejazdowi generalissimusa Stalina podczas uroczystości otwarcia PKiN. Auto przetrwało, Stalin nie doczekał ( zdjęcia autora ) 

image

Packard 180 ( zdjęcie z netu ) 

Z autami ekskluzywnymi, z autami reprezentacyjnymi było podobnie. Ukochane dziecko Stalina, ZiS - 110 to amerykańska kopia Packarda, wcześniejszy model ZiS - 101 to kopia Buicka, z tym że ważąca o pół tony więcej i bardziej paliwożerna. Wspmniany wyżej " Mołotowiec czyli ZiM -12 to radziecka podróba Cadillaca, jeżdżąca na kopii amerykańskiego silnika Dodge'a, stąd nazywany w ZSRR pieszczotliwie " doczka " ( córeczka ) 

image

ZiM - 12 " Mołotowiec " 

image

... i jego amerykański brat - bliźniak 

Tak oto doszliśmy do legendarnej " Czajki " z tym, że dokończę temat jutro, bo dziś muszę wyjść na skup złomu, by dalej prowadzić prace badawcze nad konstrukcjami pojazdów samochodowych, z których każdy, wcześniej lub później i tak trafi w moje ręce. Jestem jak mój kolega grabarz, z którym pracowałem na zrębie. Bity pałą przez funkcjonariusza Milicji Obywatelskiej, ze stoickim spokojem odpowiedział - możesz mnie bić, ale łopatą to ja ciebie przyklepię. Taka mi przyszła dygresja cmentarna na koniec notki. Bo każde auto : dobre, złe, piękne, brzydkie, szybkie czy wolne, ze sportową żyłką, czy muł i tak trafia na złomowisko. Szkoda. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie