Każdy odpowiada za swoje czyny, kino jest pełne filmów gdzie przywołane zdanie jest motywem przewodnim fabuły. Ewa Stankiewicz jeszcze takiego filmu nie zrobiła, ale od dzisiaj mogłaby napisać go o sobie. Po stworzeniu wspólnie z Janem Pospieszalskim wyjątkowo jednostronnego dokumentu „Solidarni 2010” oraz prawdopodobnie, biorąc pod uwagę trailer, podobnie zrealizowanego nowego filmu w tym samym klimacie. Kariera Pani Stankiewicz w filmie fabularnym stanęła pod dużym znakiem zapytania, po wycofaniu jej drugiej fabuły „Nie opuszczaj mnie” z dystrybucji.
Roman Gutek jako prywatny przedsiębiorca ma oczywiście prawo do swojej decyzji, to jego pieniądze. On w przeciwieństwie do mediów państwowych lub/i dziennikarzy nie musi silić się na neutralność i może podjąć każdą decyzję korzystną lub niekorzystną dla jego finansów. Chociaż nie wierzę, że gdyby Ewa Stankiewicz nakręciła film ze sporym potencjałem komercyjnym, Gutek mimo całego niesmaku, jaki niewątpliwie mógł pozostawić dokument „Solidarni 2010”, wycofałby się z projektu. Oczywiście właściciel firmy nie powinien kierować się osobistymi animozjami i tego typu zachowanie oceniałbym na „z tej niższej półki”, szczególnie jeśli film zarobiłby na siebie co pozwoliłoby wypromować kolejne dobre filmy, które miałyby na to szanse zdecydowanie mniejsze..
Fani pani Stankiewicz powinni jednak zrozumieć, że stanięcie po jednej ze stron musi powodować reperkusje. Andrzej Wajda może pozwolić sobie na mocne słowa i nic nie zmieni jego sytuacji, Jerzy Zelnik ma na tyle mocną pozycję żeby robić co mu się podoba, reżyserka „Solidarnych 2010” jeszcze nie. Nie można być jednocześnie reżyserem filmów o miłości, a z drugiej strony głośno reprezentować poglądy sprzeczne z 85% środowiska w którym się znajduję i liczyć że o wszystkim będzie decydował warsztat,pomysł i talent, to nie ten świat.
Komentarze