Smok Eustachy Smok Eustachy
1919
BLOG

Mandalorian vs Discovery. Dwa oblicza kultury popularnej. SPOILER

Smok Eustachy Smok Eustachy Seriale Obserwuj temat Obserwuj notkę 21

Znany serial The Madalorian nie ma nawet polskiej nazwy (Mandalorianin powinno  być chyba i tej wersji będę używał) oraz, co gorsza jest antywzorcem: jest przykładem tego, jak nie kreować fabuły dzieła. Podstawowe założenie fabularne jest tu takie, że nie mają Gógla. Jakby mieli gógla to by se cała potrzebną wiedze wygóglali w pięć minut i nie musieliby się tułać po galaktyce. Rdzeniem fabuły jest szukanie Jedi, których nie ma. Tzn jest jeden, wielki nieobecny serialu Luke Skywalker, bohater Nowej Republiki. Wysadził pierwszą Gwiazdę Śmierci, brał decydujący udział w wykończeniu drugiej i eliminacji Imperatora. Powinni go wygóglać w 5 minut i już. Ale nie ma gógla tam raz i jest to bez sensu absolutnie dwa. Gdyby Mando z Bombelkiem błąkali się po jakiś obrzeżach, po zadupiach przemieszczali się to dałoby się utrzymać ich ignorancję. Jednak Mando napotyka siły Nowej republiki, jego kumpela zostaje nawet szeryfem. A Nowa Republika wiadomo, jest mocopozytywna: "Niech moc będzie z tobą", moc to, moc tamto. Zostało im to z czasów Nowej Nadziei. Przekazanie owej Republice cynku, że jest tu ktoś mocopędny pomysłem będzie dobrym czy złym? Sensownym czy bezsensownym?

Tera będą spoilery o różnościach:

image

Spotkali Bobę Fetta, który był w centrum wydarzeń, znał Vadera, bo robił dla niego. Zna Luka Skywalkera osobiście bo walczył z nim w Powrocie Jedi. Wystarczyło, żeby w trakcie lotu zebrali się do kupy Mando, Boba, Cara i porozmawiali i naświetlić sytuację mogli by w pół godziny. No ale nie.

image

Podobnie najważniejszym zagadnieniem Trylogii Sekłeli jest kwestia taka: czy Kylo Ren wiedział o tym, że Palpatine został wykończony przez Vadera, który wrzucił impusia do szybu drugiej Gwiazdy Śmierci? Jeśli nie wiedział to może trzeba było mu o tym powiedzieć a jeśli wiedział to jak się ma ta wiedza do bredni, które opowiadał? Że chce dokończyć dzieło Vadera itp? DO sfajczonego hełmu Vadera, który Kylo przechowywał? Nie wiemy tego, bo scenarzyści skupiali się na głupotach i tego, tak kluczowego aspektu nie naświetlili. No bo po co się zajmować jakimś sensem jak można wymyślać tysiące niszczycieli-gwiazd śmierci?

Nie potrafią tworzyć historii pobocznej, bo muszą doczepiać ją na siłę do głównego wątku filmowego. Podobnie ŁOTR 1 potraktowali: zamiast historii o jakiejś grupce rebeliantów na zapyziałej planecie podłączają to na siłę pod Nową Nadzieję i główny wątek. Niechby przechwycili plany Gwiazdy Śmierci i przekazali je gdzieś dalej. Misja życia. Musieli jednak wpakować do filmu główne siły Rebelii i Vadera. Po co? Niechby koncepcja Wielkiej Galaktyki zatryumfowała: Galaktyka odległa jest ogromna i jest tam pełno istot rozsianych po różnych planetach. Koncepcja Małej Galaktyki jest zaś taka, że Galaktyka jest mała i wszyscy co chwilę na siebie wpadają. Jak w LOTR 1 i Mandalorianinie.

image

Nie tylko podstawa fabuły jest niedopracowana, ale i świat przedstawiony też pozostawia wiele do życzenia: W sekłelach na poszczególnej planecie było jedno miasteczko, co było odbiciem westernów: tam bohaterowie poruszali się po pustkowiach między odległymi miasteczkami. Tu u nas miasteczka są adekwatne, a rolę pustkowi pełni reszta planety oraz przestrzeń kosmiczna. Mandalorianin dodaje tu czasem drugie osiedle na planecie. Nie ma planet bardziej zurbanizowanych itp. Tzw lokacje niekiedy są słabe i wyglądają jak z fanowskiej produkcji. Np przedwieczna świątynia Jedi (sezon 02 episod 06). Nudne się to już robi powoli.

imageimage

Porozmawiajmy o technice: Powinna być zaawansowana i awangardowa, tymczasem nie wynaleźli jeszcze zamkniętej karoserii i klimy. Mają napęd antygrawitacyjny ale jeżdżą na mrozie czy po pustyni w kabrioletach. I to na spore odległości. W pierwszym sezonie na piechotę leźli chyba trzy dni bo scenarzysta furmanki nawet nie przewidział. Dojeżdżanie na antypody takim śmigaczem zajmie tygodnie. Nie wynaleźli jeszcze szyb i pojazdy pustynne ich nie mają i jeżdżą bez szyby. Przecież piachu tam nawieje od razu, a mając szyby nawet klimę można założyć. Obecnie mamy następujące rodzaje pojazdów: normalne kołowe, jak u nas. Antygrawitacyjne, unoszące się nad powierzchnią oraz kroczące. Kroczące to jest epoka Imperium Kontratakuje i w momencie pojawienia się antygrawitacji w Powrocie Jedi stały się anachroniczne i wręcz śmieszne. Powoli to łazi i nigdzie nie dojdzie w sensownym czasie. Kołowe też są pozbawione większego sensu, bo antygrawitacyjne przewyższają je możliwościami niepomiernie. Kołowce mają już szyby i w porównaniu z antygrawitacyjnymi maszynami mają zamkniętą kabinę. Przejazdy na kołach mają wywołać efekt dramaturgiczny, który jednak jest śmieszny. W większości wypadków wszystko to jest bezsensowne, bo transport powietrzny powinien zastąpić te graty. Tym bardziej, że napadają na nie. W Solo dali nawet pociąg, żeby można było go szturmować i żeby był western. Scena ataku na pociąg z Solo została skopiowana w Mandusiu aby okazać dowodnie indolencję twórczą.

image image image

Uzbrojenie jest tu oddzielnym rozdziałem. Zaawansowana technologia powinna zaowocować bronią o dużym zasięgu i potwornej sile ognia, jest jednak gorzej niż w naszej rzeczywistości (żenada). Blastery nie przewyższają naszych splów zasięgiem, a i z obrażeniami które powodują nie jest za dobrze, dlatego odcinek z Ashoką jest żenujący. Ganiają za nią po lesie, nie są w stanie ostrzelać z dystansu, nie mają broni o dużej sile rażenia (artyleria antymateryjna?). Cóż, fani chcą oglądać miecze świetlne, które są w ogóle nieskuteczne. Widać, jak Ashoka się męczy używając mieczy świetlnych. Gdyby miała pepeszę to byłoby jej znacznie łatwiej. A tak to musi biegać za każdym i z dystansu nie może załatwić przeciwnika. Scenarzyści muszą jakoś uzasadniać sensowność miecza świetlnego co kładzie dramaturgię walk.

image

Co bardziej beznadziejną bronią jest tu moździerz. Zamiast jakiejś samosterującej zaawansowanej broni mamy moździerz. Przecież to śmieszne jest. W ostatnim (s02e07) odcinku dzidami atakują. Jakieś leszcze mają antygrawitacyjne śmigacze ale dzidami atakują. Proc nawet nie mają. Mają za to granaty, które muszą wrzucić do ładowni z ładunkiem. Nie mogą jakimś pancerfaustem walnąć w pojazd. Muszą wskakiwać, oczywiście po to wskakują żeby była walka wręcz czyli drama. Pojazdy imperialne przewożą jakiś wybuchowy badziew i wystarczy dobrze kopnąć, żeby doprowadzić do wybuchu. Imperium z kolei nie chroni owych transporterów, dwa zostają wysadzone i dopiero wtedy atakuje myśliwcami. Napastnicy zaś są nazywani przez Mandalorianina piratami. Co to za piraci są skoro wysadzają transporty a nie rabują? I atakują szturmowców dzidami? Jakie jest źródło tej determinacji? Kto to wymyślił?

Walki powietrzne są słabe i na poziomie Kukuryźnika.

Generalna tendencja jest taka, żeby broń swoją funkcjonalnością jak najbardziej przypominała czasy obecne i do naszej współczesnej jest upodabniana. Smutne to ale prawdziwe. A gdzie walka informacyjna? Drony zwiadowcze, roboty obronne itp? Katiusze itp?

image image image image

Fabularne to są baboły prawie w każdym odcinku. Bitwę imperialną opisałem. Kto robi takie drzwi, które zamykając się przetną nieostrożnego osobnika na pół? Wykorzystywanie zwierząt do transportu. Prymitywne metody upraw. Robot komunikacyjny uczy w szkole, ale jak trzeba tłumaczyć to nie ma komu. Smok podejrzanie pancerny. System alarmowy to bicie w gong a nie jakaś elektronika. Muszą wyciągnąć gościa z mamra żeby im pomógł namierzyć wrogiego moffa, ale jak przychodzi co do czego to koleś jest zbędny i może to zrobić kto inny. Szturmowiec zamiast uciec przed głazem próbuje go zastrzelić.

II

Star Trek Discovery oparty jest z kolei na pomyśle upadku komunizmu. W Star Treku The New Generations mieliśmy wprowadzony komunizm, do którego istnienia konieczne było perpetuum mobile, czyli replikatory. Replikatory zapewniały nieograniczony dostęp do wszelakich dóbr, jak jedzenie. Dlatego pieniądz stał się zbędny, wszyscy mieli wszystkiego dosyć, zapanowało powszechne szczęście i dobrobyt. W następnych seriach: Voyager i Deep Space 9 do głosu doszli różni szpece którzy zaczęli kombinować przy scenariuszu i replikatory ograniczać. W Discovery replikatorów nie ma bo tępy scenarzysta z producentem nie ma pomysłów i głód musi wprowadzić i normalny niedobór dóbr, jak teraz. Drugim fundamentem serialu są muchomory, czyli napęd grzybowy, który opisywałem już, ale niedokładnie. W każdym razie grzyby umożliwiały natychmiastowe podróżowanie po całej galaktyce, mokry sen każdego scenarzysty. W poprzednich sezonach okazało się, że takie podróżowanie uszkadza grzybnie i trzeba go zaprzestać. W obecnym, trzecim sezonie już nie uszkadza. I można. Tak by wynikało z rozwoju sytuacji, bo kicają grzybkowo bez krępacji. W poprzednich dwóch sezonach działy się jakieś cyrki, najpierw wojna z Klingonami, potem ze Sferą. Tj nie ze Sferą tylko Sfera miała wiedzę z setek tysięcy poprzednich kat i tamtejszy Skynet, nazywający się Kontrolą przejął widzę tej Sfery i uzyskał samoświadomość i chce zniszczyć wszelakie biologiczne życie w Galaktyce. I co na to Q? Tak to chyba było bo ciężko się połapać. W każdym razie mądrości owej Sfery zostały przeniesione do statku Discovery, który, formalnie dowodzony przez kapitana Pika,  stał się piką i awangardą walki z ową Kontrolą. W każdym razie napęd okazał się porażką i wpadli na pomysł, żeby przenieść się w przyszłość o tysiąc lat.

image

No i się przenieśli i zaczęli dokazywać. Głównym problemem tego serialu jest bohaterka Michał Burnham, zwana Michasią. O czym było. Inych bohaterów specjalnie nie było bo zżerała ona większość czasu antenowego. Ten Pike to też nic nie mógł za bardzo. Przy przenosinach w przyszłość akurat przypadkiem walnęła w statek kosmiczny jakiegoś Booka, dysponującego mocą. Jej skafander temporalny przypomina kostium Załogi G(Dzi) i jest zrzynką z Iron Mena. W każdym razie wysadziłą go i spokój. Discovery wychodząc z temporum rok później tez w coś walnął. Federację w międzyczasie spotkała katastrofa czyli wybuch wszelakich napędów WARP (Zapłon się to nazywa). Wszystko się sfajczyło, Ziemia się wypisała z Federacji, jakiś gościu całe życie siedzi i czeka, że do niego się ktoś odezwie. 40 lat. W każdym razie Burnham jest najmądrzejsza i najlepiej wie, jak odkryć przyczynę tego zapłonu i wszystkich poucza, bo nikt nie mógł se z problemem poradzić przez 100 lat a ona w 5 minut. Podobnie z jakąś chorobą jest: od razu wie co robić. Jak ktoś się jej nie posłucha to ginie. Tępe samce pogardzają jej światłymi radami. Tyle o niej bo ni wytrzymię. To tak, jakby teraz przybyli sprzed tysiąca lat, z czasów Mieszka I i się zaczęli rządzić.


Mamy tu naćkane elementy takie: lustrzany wszechświat (i szerzej lustrzane wszechświaty) w którym żyją odpowiedniki istot z naszego świata, tylko świniowate. Alternatywne linie czasowe. Podróże w czasie. Scenarzysta może tu wszystko odkręcić wykorzystując te element: np. kapitan z pierwszego odcinka zginęła, ale mamy jaj świniowatą kopię cesarzową. I kto pilnuje zgodności, żeby odpowiedniki się pojawiały? Przecież musi się to rozłazić? Niczego nie możemy być pewni do końca. W każdym bądź razie nikt inny napędu grzybkowego nie wynalazł, ani w przyszłości, ani w alternatywie, ani nigdzie. Załoga Discovery przeniosła się zaś radośnie w przyszłość, po czym się pokapowali, że są w przyszłości, wszyscy znajomi, rodzina, dawno umarli itp. I dramat. Wcześniej trzeba było o tym myśleć.

Fabuła jest taka sobie, np. mamy brak żarcia, przylatuje krążownik, wielgachny, straszliwy. A my go małym stateczkiem plum plum i po nim. On nam po osłonach a my go od razu trach. Słabe to jest. Romulanie nie używali w ogóle napędu WARP z explodującym dithilium ale nie ma o tym mowy. Było tyle czasu na zastosowanie tej technologii i nic. Albo idą gdzieś do miejscowego saloonu i aby wtopić się w tłum ubierają na siebie worki po ziemniakach. I wpadają w pasożytniczy lód, aby Burnham mogła ich z niego uratować.

image

W TNG były odcinki poświęcone innym członkom załogi, a tu nie. Wszystko Burnham. Tam nawet ten szczeniak Wesley uratował Picarda i załogę przed inwigilacją grą. A tu nie do pomyślenia jest, żeby ktoś uratował Burnham, której światłe idee nie są rozumiane przez tępych samców. Teraz w trzecim sezonie dodają element ciałopozytywny czyli tą rudą, Tilly. I pilotkę Detmer. Wcześniej inne postacie stanowiły anonimowe tło dla owej Michasi. Wyrżnęła ona w jakaś kupę żużlu i ledwie wstała. Ale za chwilę już nic ją nie boli, naparza się bez problemów.

Gdzie są obcy odcinka z TNG i TOS? Co oni robią i jak reagują na te perypetie? Nie wiemy. Nie wiemy też co z Klingonami i nie wiemy, co się w ogóle dzieje. Wygląda to tak, jakby scenarzysta nie znał poprzednich serii raz. Jakby nie odróżniał Gwiezdnej Floty od Federacji. Jakby efekt pokurczy, czyli likwidowania wrażenia ogromu wszechświata był obecnie serialowym standardem postępackim. Podobnie jak brak gógla. W Picardzie też nie ma.

III

I na koniec stawiam pytanie:

Czemu Mandalorianin jest serialem fajnym a Star Trek Discovery niefajnym?

image


Kilka zdań wyjaśnienia: 1. Mam chwilowo dość kłapania bredni o niewyszkolonej załodze. 2. Mam chwilowo dość kłapania bredni o Sasinie. 3. Mam chwilowo dość kłapania bredni o Kaczafim wysyłającym brata. Kwestie te są omówione po wielokroć i obecnie wypisywanie pierdół na te tematy szczególnie przez trolle w stylu Chirla, etc etc musi być traktowane jako wrzutki. Będę kasował bez ostrzeżenia. 4. Zabanowanych odbanuję jak mi przyjdzie ochota. 5. Maskirowce mówimy nie ale nie banujemy, przynajmniej na razie. Szczególnie nie banujemy Piko bo z A-Temem kto wie? Jak jakiś troll chce dyskutować na w/w tematy to niech zrobi wpis u siebie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura