sneipassneipasomoh sneipassneipasomoh
111
BLOG

O naprawie Rzeczypospolitej ...

sneipassneipasomoh sneipassneipasomoh Gospodarka Obserwuj notkę 0

Pierwszym, bezwzględnie koniecznym warunkiem jest zmiana konstytucji, a w szczególności rozdziału "FINANSE PUBLICZNE".

Jeżeli zapoznacie się z zapisami tego działu, szybko zauważycie, że niemal w każdym artykule mówi się o tym, że szczegółowe rozwiązania regulowane są na drodze ustawy, bez żadnego konkretnego zapisu - podstawowego prawa, chroniącego obywatela.
Na drodze rozporządzenia czy ustawy można zrobić dosłownie wszystko i będzie to zawsze zgodne z konstytucją. W tej części konstytucja to bubel, sądzę, że takie tez było też zamierzenie jej twórców. Wstyd jest mi dziś, że sam oddałem głos za tą konstytucją, chociaż w sprawie UE głosowałem już przeciw.
Ok. Ale do rzeczy. 
"Art. 217.Nakładanie podatków, innych danin publicznych, określanie podmiotów, przedmiotów opodatkowania i stawek podatkowych, a także zasad przyznawania ulg i umorzeń oraz kategorii podmiotów zwolnionych od podatków następuje w drodze ustawy."
Taki zapis powoduje, że rządzący mogą majstrować przy podatkach w sposób dowolny i bez skrępowania. Wystarczy większość w obu izbach i ... płaćcie i płaczcie.
Artykuł powinien mieć brzmienie, np.:
"Nakładanie podatków, innych danin publicznych, określanie podmiotów, przedmiotów opodatkowania i stawek podatkowych, a także zasad przyznawania ulg i umorzeń oraz kategorii podmiotów zwolnionych od podatków może następować wyłącznie w drodze referendum.
Niedozwolone jest nakładanie i pobieranie podatków od wynagrodzeń osobistych."
Z wyraźnym wskazaniem, że nakładanie podatków osobistych, indywidualnych jest konstytucyjnie zabronione. Człowiek świadczący pracę na rzecz pracodawcy nie powinien płacić podatków. To moje zdanie, dlaczego tak uważam?
Ponieważ w dalszej kolejności dochodzi do łamania wszelkich zasad etycznych i społecznych.
Przykład: jesteśmy podwójnie, potrójnie a nawet czterokrotnie karani dziś podatkami: pierwszy raz, kiedy świadczymy pracę, drugi raz kiedy nabywamy usługi i towary, trzeci raz kiedy często ciężko zarobione pieniądze, oszczędzamy i odkładamy w banku, a po raz czwarty, kiedy świadczona jest nam emerytura. Przecież to jest absurd podatkowy.
"Art. 220. Zwiększenie wydatków lub ograniczenie dochodów planowanych przez Radę Ministrów nie może powodować ustalenia przez Sejm większego deficytu budżetowegoniż przewidziany w projekcie ustawy budżetowej.Ustawa budżetowa nie może przewidywać pokrywania deficytu budżetowego przez zaciąganie zobowiązania w centralnym banku państwa."
Chodzi o druga część tego artykułu, sprytnie powiązanego z zapisem o dyscyplinie budżetowej.
Ten zapis praktycznie odebrał nam Polakom nasz bank narodowy. Ten zapis spowodował to, że NBP nie może nabyć obligacji polskiego rządu bezpośrednio, a dopiero na rynku wtórnym. Ten zapis oznacza, że Polacy nie mogą pożyczyć od własnego banku centralnego pieniędzy na sfinansowanie inwestycji, wszelkiego rodzaju inicjatyw rządowych, społecznych np. autostrad, ośrodków rehabilitacji, ośrodków zdrowia etc.
Ten zapis powoduje, ze emitowany polski pieniądz trafia wpierw w ręce obce (sic!), co zdecydowanie utrudnia a czasem i uniemożliwia prowadzenie rozsądnej polityki pieniężnej (do której jest przecież konstytucyjnie zobowiązany NBP art. 227), gdyż praktycznie, aby złotówki trafiły na nasz rynek musimy sprzedać nabyte obligacje zagraniczne, które są niżej oprocentowane od obligacji i papierów polskich.
W praktyce oznacza to, że to rządy obcych krajów dysponują polskim pieniądzem i wprowadzają go na rynek, kiedy chcą i na warunkach, jakich chcą! Korzystając oczywiscie z lepiej oprocentowanego zysku.
Tyle na dziś. Następnym razem o emisji i kreowaniu pieniądza.

zwykły, niezwykły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka