spodlasu spodlasu
1680
BLOG

Lekarze na chorobowym...czyli jak służba zdrowia z covid-19 walczy

spodlasu spodlasu Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 57

1.Na początek krótkie ćwiczenie z wyobraźni. Wyobraźmy sobie, że wybucha pożar: ogromny pożar lasu lub fabryki, w której składowane są niebezpieczne materiały, lub wysypiska śmieci na którym znajdują się takowe. Jednak strażacy, którzy mają go gasić, na wiadomość o pożarze, wyjmują z kieszeni zwolnienia lekarskie lub zaświadczenie, że muszą opiekować się chorym dzieckiem.

Wyobraźmy sobie jednostkę wojskową do której przychodzi rozkaz, że ma przygotować kontyngent do bojowej misji zagranicznej (Irak, Afganistan, Czad - cokolwiek). Na wymaganych 500 osób zgłasza się 17 chętnych. Dowódca wyznacza zatem sam pozostałych "chętnych" - ci jednak wyjmują zwolnienia lekarskie i zaświadczenia o "opiece nad dzieckiem".

Wyobraźmy sobie policję...Czy coś takiego można sobie wyobrazić? To obraz instytucji nad którymi nie wiadomo czy płakać czy śmiać się. Po co komu - powiedzielibyśmy - takie wojsko, straż pożarna, lub policja, która nie wykonuje swoich elementarnych obowiązków? Po co takich ludzi utrzymywać z publicznych pieniędzy? Tymczasem dokładnie z takim stanem rzeczy mamy do czynienia w polskiej Służbie Zdrowia.

2.Przytoczmy podstawowe, aktualne dane (na 14.10) podawane przez MZ:  Obecnie w szpitalach przebywa nieco ponad 6 tys. osób w związku z koronawirusem. W statystykach nie są nazywani chorymi - są hospitalizowani w związku z zakażeniem koronawirusem. Aktualna liczba osób korzystająca z respiratorów to 467. Przypomnijmy: liczba przygotowanych miejsc dla chorych na covid-19 w szpitalach to około 10 tys (dane z marca) i około 1500 respiratorów (tylko dla chorych na covid-19 - wszystkich respiratorów w Polsce było w marcu około 11 tys.). Po 8 miesiącach trwania epidemii można się spodziewać, że i Ministerstwo Zdrowia i szpitale przygotowały się na "drugą falę" zachorowań i na jeszcze wyższą liczbę chorych niż w marcu...TYMCZASEM OD MNIEJ WIĘCEJ TYGODNIA SŁYSZYMY, ŻE SŁUŻBA ZDROWIA JEST "NA GRANICY WYDOLNOŚCI" (niezawodny prof. Simon) a lekarze wołają w mediach, że "będziemy umierać .w domach". Czyli jak to jest? Około połowa łóżek dla chorych na covid jest zajęta i niespełna 30% respiratorów i TO JEST GRANICA WYDOLNOŚCI? ŚREDNIO 30 RESPIRATORÓW NA WOJEWÓDZTWO - TO GRANICA WYDOLNOŚCI POLSKIEJ SŁUŻBY ZDROWIA? Serio?

https://dorzeczy.pl/kraj/156560/bedziemy-umierac-w-domach-niepokojace-slowa-eksperta.html

https://wiadomosci.onet.pl/kraj/koronawirus-w-polsce-prof-simon-komentuje-w-kropce-nad-i/xh253r3

https://polskatimes.pl/coraz-blizej-moment-w-ktorym-skonczy-sie-wydolnosc-polskiej-sluzby-zdrowia/ar/c1-15228292

https://www.termedia.pl/mz/Patriotyzm-to-noszenie-maseczek,39881.html

3. Aż ciśnie się na usta pytanie: Jak to jest możliwe? Odpowiedzi na to pytanie próbował udzielić J. Sasin, mówiąc:

"Oczywiście występują problemy, tym problemem jest, chociażby zaangażowanie personelu medycznego, lekarzy. Niestety występuje taki problem, jak brak woli części środowiska lekarskiego - chcę to podkreślić wyraźnie, części. Oczywiście bardzo wielu lekarzy, pielęgniarek, personelu medycznego z wielkim poświęceniem wykonuje swoje obowiązki, ale części tych obowiązków wykonywać nie chce". - i po tej wypowiedzi zaczęło się. Protesty lekarzy i pielęgniarek na Facebooku, wpisy  mówiące o tym jacy są przemęczeni i pracujący "na granicy wydolności". Naczelna Izba Lekarska domaga się natychmiastowych przeprosin środowiska. A tymczasem...

4. Dzisiaj w programie I PR K. Radziwiłł - wojewoda mazowiecki - przedstawiał jak wygląda/ło zaangażowanie lekarzy w opiekę nad chorymi i wsparcie swoich pracujących kolegów w tym województwie:

"Jest mi bardzo niezręcznie o tym mówić, zwłaszcza, że sam jestem lekarzem, ale wydaje mi się, że mamy do czynienia z taką przewagą lęku". Zaznaczył, że sam wielokrotnie zwracał się do organizacji lekarskich i pielęgniarskich, by zachęcano do pracy z pacjentami z COVID-19, oraz by nie kierowano do niej "na oślep", a jedynie tych, którzy sami się zgłoszą. Dodał jednak, że takich osób "praktycznie nie ma". "W ciągu całego okresu (8  miesięcy epidemii) na ponad 30 tys. lekarzy miałem bodajże trzy albo cztery takie zgłoszenia" - powiedział. 

"Zaczyna być jakiś problem z personelem, absencja chorobowa się zwiększa albo nawet mamy do czynienia z wypowiedzeniami. To jest po prostu fakt, nie ma co się oszukiwać."

Podobna sytuacja występuje także w innych województwach. Jak ustaliła PAP w województwie opolskim, wielkopolskim i śląskim izby lekarskie nie skierowały żadnego pracownika personelu medycznego do pracy w związku z COVID-19.

POWTÓRZMY: NA 30 TYS. LEKARZY W WOJ MAZOWIECKIM DO RATOWANIA ŻYCIA CHORYCH NA COVID-19 ZGŁOSIŁO SIĘ "TRZECH LUB CZTERECH". TO JEDNA DZIESIĄTA PROMILA. W innych województwach ochotnikami są jednostki. Jak można ocenić morale instytucji - powołanej do ratowania zdrowia i życia chorych - w której chętnych do takiego działania jest jedna osoba na 10 tyś? Jak ocenialibyśmy straż pożarną lub policję gdyby odmawiali wyjazdu do innego województwa by wesprzeć swoich kolegów w gaszeniu pożaru?

W związku z brakami personelu opiekującego się chorymi: lekarskiego jak i pielęgniarskiego - wojewodowie zaczęli wydawać "decyzje o skierowaniu do pracy" dla poszczególnych lekarzy. I tak w woj. Wielkopolskim na 47 decyzji o "skierowaniu do pracy" zgłosiło się 5 osób (wyłącznie pielęgniarki), w woj. opolskim na 71 osób - skierowanych w ubiegłą niedzielę do leczenia chorych do pracy - przystąpiły trzy.  W woj. Mazowieckim wydano - od marca - 235 decyzji, do pracy przystąpiło 58 osób w tym 18 lekarzy. Najczęstszym powodem odmowy przyjęcia decyzji - jak podają dziennikarze PAP -  było przedstawienie zwolnienia lekarskiego lub oświadczenie o wychowywaniu małoletniego.

We wspomnianym wywiadzie dla Polskiego Radia K, Radziwiłł wyjaśniał w jakich sytuacjach dochodzi do wydawania przez wojewodę decyzji o skierowaniach personelu medycznego do pracy z chorymi: 

"Trzeba sobie zdawać sprawę, że jeśli dochodzi do decyzji o skierowaniu, to znaczy, że sytuacja jest naprawdę dramatyczna, kiedy np. w jakimś szpitalu czy domu pomocy społecznej po prostu nie ma nikogo, kto by mógł sprawować opiekę.  Mówię o elementarnej obsłudze tych osób, zwłaszcza jeśli chodzi o kwestie opiekunów medycznych - jeśli nie stawią się osoby skierowane do takiego miejsca, to znaczy, że nie będzie komu podać jedzenia, picia albo zmienić pampersa".

5. W ulubionej przez media narracji, opisującej epidemię koronawirusa, modna stała się od początku metafora wojny i "walki" z chorobą. Lekarze i pielęgniarki (oraz ratownicy medyczni), jak często mówiono, "są na pierwszej linii frontu". Niejednokrotnie - podkreślając ich bohaterskie poświęcenie  (np. we Włoszech) - podawano dane na temat kolejnych zgonów wśród pracujących w szpitalach lekarzy lub przedstawiano zdjęcia wyczerpanych do granic możliwości lekarzy i pielęgniarek.

Nie wiem czy polscy lekarze i inny personel medyczny będą się upierać przy tej "wojennej narracji" bo, konsekwentnie - w dzisiejszej sytuacji - dużą część naszej służby zdrowia należałoby raczej określić słowami "dekownik" lub "dezerter". A porzucając tę wojenna terminologię należy stwierdzić, że dla dużej części polskiego personelu medycznego nadchodzi praktyczny egzamin z etyki lekarskiej. Wielu z nich - co widać już obecnie - egzamin obleje.


https://www.polskieradio.pl/7/129/Artykul/2601191,Opor-lekarzy-przed-kierowaniem-do-walki-z-epidemia-Radziwill-wydaje-mi-sie-ze-mamy-do-czynienia-z-przewaga-leku

https://pulsmedycyny.pl/konstanty-radziwill-praktycznie-nie-ma-osob-ktore-same-zglaszaja-sie-do-pracy-przy-zwalczaniu-epidemii-1005366


spodlasu
O mnie spodlasu

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości