Finał Ligi Mistrzów Real-Liverpool zapowiada się fascynująco.
Finał Ligi Mistrzów Real-Liverpool zapowiada się fascynująco.

Finał Ligi Mistrzów Real-Liverpool: Kijów oblegany. W tle polityka i Gazprom

Redakcja Redakcja Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

W sobotę rozegrany zostanie jeden z najbardziej oczekiwanych finałów Ligi Mistrzów ostatnich lat. Obrońca trofeum Real Madryt zmierzy się z ofensywnym Liverpoolem. Kijów czeka na piłkarskie święto, ale kibice z Anglii mają problemy. Loty z Liverpoolu są odwoływane, doszło również do ataku na fanów w jednej z restauracji.

Na Stadion Olimpijski jutro o godzinie 20.45 będą zwrócone oczy całego świata. Zjawi się tam 70 tys. kibiców, by dopingować "Królewskich" i "The Reds" w piłkarskim święcie. Dla Ukrainy jest to mecz niemal wagi narodowej i okazja do promocji kraju. Witalij Kliczko, legendarny pięściarz i ambasador finału Ligi Mistrzów, powiedział, że niezależnie od wyniku spotkania, Kijów będzie największym wygranym.

Problemy na lotnisku w Kijowie

Coraz częściej piłkarskie imprezy najważniejszej rangi są organizowane w Europie Środkowo-Wschodniej. Euro 2012, finał Ligi Europy w 2015 roku, młodzieżowe Euro 2016, finał Ligi Mistrzów w Kijowie, a w 2020 roku również Ligi Europy w Gdańsku. Dla biedniejszych gospodarzy od tych z Europy Zachodniej to nie lada wyzwanie logistyczne i organizacyjne. Po godzinie 22.30 w sobotę wszyscy zapomną o niedogodnościach. A tych jest, niestety, sporo.

Część lotów z Liverpoolu do Kijowa zostało odwołanych. Powód? Nie ma miejsca na lotnisku dla kibiców. "Z głębokim żalem informujemy, że musieliśmy odwołać loty do Kijowa i nie możemy was przesunąć na inny lot. Pracowaliśmy ciężko przez 48 godzin, próbując rozwiązać te problemy. Wykorzystaliśmy wszystkie możliwości, aby uzyskać miejsce do lądowania" - oświadczyła firma "'Worldchoice Sports", która organizowała wyjazd fanów Liverpoolu do stolicy Ukrainy.

image
Stadion Olimpijski w Kijowie czeka na finał Ligi Mistrzów. 
Lotnisko Boryspol nie pomieści aż tylu czarterów, jak pierwotnie zaplanowano. Przeciętnie kibic piłki nożnej musi wydać 1000 euro na bilet, żeby obejrzeć finał Ligi Mistrzów na żywo. Pieniądze zostały zwrócone wściekłym turystom. Mer Kijowa, Witalij Kliczko, kontaktował się w tej sprawie z władzami Liverpoolu. Obiecał rozwiązanie sytuacji.

Kijów tętni życiem od kilku dni, ale żeby zostać tu na weekend, trzeba mieć ze sobą pokaźną gotówkę. Motele, hostele, nie mówiąc o renomowanych hotelach, podniosły ceny za noclegi do kwoty od kilku do kilkunastu tysięcy euro! Mecz, którym interesuje się cały piłkarski świat, jest doskonałą okazją do zarobku. Między innymi z tego powodu na finał Ligi Mistrzów nie pojedzie około 3 tys. sympatyków Realu Madryt, których odstraszył długi lot i bardzo drogie ceny. Odległość z Madrytu do Kijowa to podróż ok. 3500 kilometrów. Na Stadionie Olimpijskim ma zjawić się ok. 24 tys. kibiców. To dwa razy mniej, niż przed rokiem w Cardiff, gdy Real wygrywał z Juventusem.

Bójka w lokalu

Na ulicach stolicy Ukrainy też nie jest bezpiecznie. Rabusie doskonale wiedzą, że biedni kibice w Kijowie się nie zjawią. Już zaatakowali fanów Liverpoolu w czwartek w jednym z barów. - Jedliśmy akurat kolację, zajmowaliśmy się tylko sobą. Byliśmy na miejscu od czterech godzin, a potem zostaliśmy zaatakowani. Napastnicy zachowywali się jak stado psów. To było przerażające. Nie przyjechałem tutaj, by brać udział w czymś takim. Chcę oglądać futbol - relacjonował poszkodowany w rozmowie z brytyjskimi mediami.

Grupa 20 zamaskowanych mężczyzn zaatakowała kibiców, a ci próbowali się bronić krzesłami i stołami. Ostatecznie policja złapała sprawców. Jeden z sympatyków Liverpoolu był zakrwawiony.

Gazprom zakryty

W tle finału Ligi Mistrzów rozgrywała się polityka. Ukraińcy i władze Kijowa były zniesmaczone banerami Gazpromu, ulokowanymi w mieście. Rosyjski potentat gazowy to główny sponsor Ligi Mistrzów. Przy tym monopolista, który a to przykręca kurek z gazem dla Ukrainy, a to znacząco podwyższa opłaty za energię. Część reklam zniknęła po interwencji Kijowa, inne zostały przykryte płachtami.

- Nasza decyzja spowodowana jest polityką. Działania Rosji względem naszego kraju, czyli sprawa Krymu, wojna, sprawiają, że wszystkie działania agresora na terenie Ukrainy nie są dozwolone. Mam nadzieję, że pod tym względem dojdziemy do porozumienia z UEFA - podkreślił Andrij Mirosznyczenko, członek rządu Ukrainy.

UEFA przeprosiła gospodarzy finału Ligi Mistrzów. - Zaszło nieporozumienie co do reklam Gazpromu. Wszystko wyjaśniliśmy. Żadne banery nie będą już widoczne na ulicach Kijowa - oświadczono.

Za kilkanaście godzin najważniejsze będą jednak kwestie sportowe. Możemy oczekiwać piłkarskiej uczty piłkarskiej, porównywalnej poziomem i pod względem emocji jedynie z finałem mundialu. Real-Liverpool, czyli drużyna, która chce nawiązać do najpiękniejszej karty swojej historii z lat 50. (pięć wygranych Pucharów Europy z rzędu), kontra ultraszybka maszyna Jurgena Kloppa.

Finał Real-Liverpool

Wyjściowy skład Realu Madryt będzie trzymany w tajemnicy niemal do pierwszego gwizdka sędziego. Taką metodę obrał Zinedine Zidane od pierwszego finału Ligi Mistrzów z Atletico. Dziennikarze hiszpańscy nie spodziewają się jednak niespodzianek, chyba, że za taką ktoś uzna obecność Garetha Bale'a w "jedenastce" Realu. Z pewnością zagra Cristiano Ronaldo, który poszuka kolejnej bramki i jest największym zagrożeniem dla Liverpoolu.

Zawodnicy Realu wydają się pewni siebie, jak przed każdym starciem w Lidze Mistrzów. Podchodzą do rywali jednak z szacunkiem, często w wypowiedziach komplementują trio rywali: Salah-Mane-Firmino. - Wszystkim wydaje się, że teraz Real w każdym roku będzie dochodzić do finału Ligi Mistrzów, a rzeczywistość wcale taka nie jest. Jestem tu od wielu lat, grałem z Roberto Carlosem czy Álvaro Arbeloą, a przez pierwszych 8 sezonów nawet nie mieliśmy tej prawdziwej Ligi Mistrzów. To wiele kosztuje - przyznał legendarny już hiszpański obrońca. To właśnie jego gol w starciu z Atletico w 2014 roku dał upragnione 10 zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Ramos strzelił również dwa lata później z tym samym rywalem. W dużej mierze dzięki niemu Real doszedł do 4. finałów w ostatnich 5 latach.

image
Ronaldo i Salah. Najlepsi piłkarze Realu Madryt i Liverpoolu.
Raphael Varane: - Liverpool to dobra drużyna, która ma za sobą wielką pracę w tych rozgrywkach. Świetnie się spisują, więc w tym meczu nie ma faworyta. Wiemy, że pokonanie ich w finale będzie niezwykle wymagającym zadaniem - mówił francuski obrońca.

Jurgen Klopp przyznał, że to Real jest najlepszą drużyną Ligi Mistrzów, ale jego zespół ma to "coś", co może pozwolić na triumf w Lidze Mistrzów. - Nie uważam, by Bayern miał aż tak wielkie szanse w dwumeczu z Realem. Po wszystkim wypowiadali się, jakby stało się nie wiadomo co. Ok, mieli okazje. Navas miał kilka parad. Nie było jednak tak, że Real nie zasłużył na awans do finału. Są zimni jak lód i grają najlepiej w Lidze Mistrzów, co jest wielką zaletą - komplementował "Królewskich".

Według niemieckiego menadżera, kluczem do sukcesu będzie wola walki ze strony Liverpoolczyków. - Jedyne przesłanie jest takie, że to jest futbol i każdy ma swoją szansę. To mi wystarczy. Graliśmy z Manchesterem City i w lidze nie mieliśmy z nimi szans, ale w Lidze Mistrzów już się pojawiły - dodał. Klopp był w finale Ligi Mistrzów, gdy prowadził Borussię Dortmund z Robertem Lewandowskim, Jakubem Błaszczykowskim i Łukaszem Piszczkiem w składzie. Przegrał jednak z Bayernem Monachium.

Zidane z kolei - odkąd trenuje Real - jako jedyny nie odpadł od trzech sezonów z najtrudniejszych piłkarskich rozgrywek. Pierwszym pogromcą w europejskiej karierze Francuza-szkoleniowca może zostać Klopp.

Liverpool zapewne wyjdzie na Real w składzie: Karius-Alexander Arnold, van Dijk, Lovren, Robertson-Milner, Henderson, Wijnaldum - Salah, Mane, Firmino. Ofensywne trio Anglików zdobyło w tej edycji Ligi Mistrzów aż 29 goli, bijąc rekord, który wcześniej należał do trójki Realu - 28 goli w sezonie 2013/2014. Ronaldo przyznał w rozmowie dla RealMadridTV: - Liverpool to świetna drużyna. Przypomina mi nasz Real sprzed trzech, czterech lat.

Faworytem według bukmacherów do końcowego triumfu w Kijowie jest Real Madryt, który zdobył Ligę Mistrzów aż 12 razy. Liverpool to pięciokrotny wygrany, ostatni raz zwyciężył z Jerzym Dudkiem w bramce w 2005 roku. Ze względu na ofensywne usposobienie obu drużyn, możemy spodziewać się widowiska "od bramki do bramki". Finał Ligi Mistrzów od godziny 20.45 obejrzymy w TVP i Canal Plus.

Droga do finału Realu i Liverpoolu:





źródło cytatów: realmadryt.pl
GW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.



Komentarze

Inne tematy w dziale Sport