Wijnaldum - bohater Liverpoolu. Fot. PAP/EPA
Wijnaldum - bohater Liverpoolu. Fot. PAP/EPA

Historyczny wyczyn Liverpoolu i rozpacz w Barcelonie. Messi za burtą Ligi Mistrzów

Redakcja Redakcja Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 41

Murowany faworyt do zagrania w wielkim finale Ligi Mistrzów skompromitował się w Liverpoolu i przegrał 4:0. FC Barcelona roztrwoniła trzybramkową przewagę w rewanżu, a cały świat zachwyca się postawą "The Reds".

Osłabiony Liverpool

"Największe pośmiewisko w historii" - stwierdza na okładce kataloński "Sport", który sympatyzuje z Barceloną. Okładka na czarnym tle i z białymi napisami oddaje to, co stało się na Anfield Road. Barcelona przystępowała do rewanżu z Liverpoolem po niezłym pierwszym meczu, gdzie na Camp Nou po dwóch golach Leo Messiego i jednym trafieniu Suareza wygrała 3:0. Jedynym kontuzjowanym w ekipie mistrzów Hiszpanii był Ousmane Dembele. Trener Ernesto Valverde miał kim zastąpić Francuza - Philippe Coutinho, Arturo Vidal czy Arthur to piłkarze światowej klasy. Z kolei Liverpool przystępował do rewanżu z wiarą, ale - jak mówił po sukcesie Jordan Henderson - nikt w szatni nie wyobrażał sobie wyeliminowania Barcelony. Gospodarze musieli grać bez najważniejszych ogniw w ataku - Mohameda Salaha i Roberto Firmino. Ich łączny dorobek bramkowy w tym sezonie to 26 i 16 goli. Trudno było sobie wyobrazić, że pozbawiona tak ważnych zawodników drużyna będzie w stanie podjąć rywalizację z Barceloną.

A jednak, Jurgen Klopp jak z kapelusza wyczarował Divocka Origiego na środku ataku. Belg był katem Barcelony już w 7 minucie, gdy dobił strzał Hendersona. Anglik z entuzjazmem wdarł się w pole karne, ograł trzech obrońców mistrza Hiszpanii, ale jego strzał odbił Marc-Andre Ter Stegen. Piłka spadła pod nogi Origiego i wiara na Anfield Road wzrosła.


Agonia Barcelony w drugiej połowie

Do przerwy utrzymał się wynik 1:0 dla Liverpoolu. Barcelona miała swoje okazje - konkretnie Luis Suarez i Philippe Coutinho, którzy stanęli niemal oko w oko z Alissonem. Brazylijski bramkarz nie popełnił jednak błędów w interwencjach. Po przerwie mało kto wyobrażał sobie, że Liverpool mimo wszystko doprowadzi do dogrywki, a co dopiero odrobi straty z nawiązką.

Wszystko zmieniło niespodziewane wejście Georginio Wijnalduma. Holender w polu karnym posłał strzał nie do obrony i Anglicy zaczęli wierzyć, że w piłce niemożliwe nie istnieje. Wijnaldum, mierzący 175 centymetrów, urwał się rosłym Clementowi Lengletowi i Gerardowi Pique, wyskoczył w 56. minucie najwyżej i strzelił głową wprost do siatki. W ciągu dwóch minut, podopieczni Kloppa dobili Barcę dwukrotnie.




Do historii piłki nożnej przejdzie nie tylko wynik Liverpoolu. Przy trafieniu na 4:0 niesamowitym sprytem popisał się Alexander Arnold, który chciał oddać rzut rożny Xerdanowi Shaqiriemu, ale chłopiec od podawania piłek szybko przekazał futbolówkę 20-letniemu obrońcy. Defensorzy Barcelony nie byli przygotowani na szybkie wykonanie rzutu rożnego, Arnold dograł do niepilnowanego Origiego, Ter Stegen wówczas klaskał, zagrzewając swoich kolegów. Origi dopełnił formalności z bliskiej odległości i było po meczu.


Czwarta bramka dla Liverpoolu: kuriozum

- Tak, jak przy czwartym golu, nie można grać na zawodowym poziomie. Przepraszamy kibiców - komentował blamaż Barcelony Luis Suarez.

- Liverpool grał dobrze, agresywnie, a my nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji. Wynik jest wysoki, ale przy porażce 0:4 nie ma wymówek. Rywale byli lepsi i musimy to zaakceptować - mówił wyraźnie załamany Valverde. Jego posada wisi na włosku po drugim z rzędu blamażu w Champions League. Nawet, jeśli Barca do mistrzostwa kraju dołoży Puchar Króla, nikt nie będzie w pełni zadowolony z mijającego sezonu.

- Jeśli taki błąd, jak ten przy czwartym golu, przytrafia się 14-latkom, mówi się, że "przysnęli" albo, że nie mają mentalności, by grać w elitarnej piłce nożnej. Mówimy jednak o najlepszych zawodnikach na świecie, więc ta bramka bardzo wiele mówi - podsumował występ obrońców Barcy Jose Mourinho, ekspert BeIN Sports.

 - To jest zespół tragiczny, który stał się bohaterem poniżającej porażki. Liga Mistrzów po raz drugi zakpiła z "Barcy" w najokrutniejszy sposób. Tak, jak zwycięstwa nad Romą i Liverpoolem w dwóch ostatnich edycjach na Camp Nou będą jednymi z najgłośniejszymi w historii, tak porażki w Rzymie i na Anfield jednymi z najbardziej krwawych - napisał bezlitośnie dla Katalończyków dziennik "El Pais".

Dla "Mundo Deportivo", porażka Barcy jest "niezrozumiała".  - Liverpool był we wtorek lepszy od początku do końca i przytłoczył bezsilnego rywala. "Barca" przeżyła jedno z największych upokorzeń w historii - stwierdziła redakcja katalońskiego periodyku.


"Sport" o Barcelonie: "Największe pośmiewisko w historii"


Klopp triumfuje

Reakcja Jurgena Kloppa? - Pokonać Barcelonę 4:0 to coś, co trudno sobie po prostu wyobrazić. Pokazaliśmy, że stać nas na niesamowity wynik. Nie dawano nam wielu szans, ale to jest piłka nożna. Nie mam do czego się przyczepić - stwierdził niemiecki menadżer w rozmowie z Arturem Wichniarkiem w Polsacie Sport.

W innym wywiadzie Klopp zauważył: - Ani nie byliśmy tak słabi tydzień temu, jak wskazywał wynik (3:0), ani nie ma takiej różnicy między Liverpoolem a Barcą, jak dzisiaj (4:0). Chłopcy pokazali mentalność zwycięzców.

Okazuje się, że Klopp nie widział decydującej bramce o awansie dla Liverpoolu. - Barcelona dobrze radziła sobie w przewidywalnych akcjach, więc czasem musieliśmy ją zaskoczyć. Nie widziałem rzutu rożnego, więc nie wiedziałem, kto zagrywał piłkę. Ben Woodburn zapytał tylko wszystkich: "co się stało?". To było niesamowite! - wspomniał.

Barcelona jest pierwszą w historii drużyną, która dwa razy z rzędu zaprzepaściła trzybramkową przewagę w rewanżu. W 2018 roku wygrała przed własną publicznością z AS Romą 4:1, ale w Rzymie została rozbita 3:0. Teraz Messi i spółka doznali identycznego upokorzenia.

Drugiego finalistę poznamy już dzisiaj. W Amsterdamie Ajax podejmie Tottenham Hotspur. W pierwszym meczu młodzież z Holandii wygrała 1:0 i pozostawiła po sobie znakomite wrażenie. Półfinał Ligi Mistrzów można obejrzeć o 21 w TVP i w Polsat Sport Premium.

GW

Zobacz galerię zdjęć:

Tak cieszyli się gracze Liverpoolu i Klopp po wyeliminowaniu Barcelony. Fot. PAP/EPA
Tak cieszyli się gracze Liverpoolu i Klopp po wyeliminowaniu Barcelony. Fot. PAP/EPA Salah cieszył się z awansu Liverpoolu. Fot. PAP/EPA Messi nie wykorzystał dwóch okazji w półfinale LM. Fot. PAP/EPA Suarez nie mógł uwierzyć w to, co dzieje się na Anfiel Road. Fot. PAP/EPA
Kompromitacja Barcelony, historyczna remontada Liverpoolu

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport