Legia zmiażdżyła Wisłę Kraków 7:0. Fot. PAP/Piotr Nowak
Legia zmiażdżyła Wisłę Kraków 7:0. Fot. PAP/Piotr Nowak

Blamaż Wisły Kraków w PKO Ekstraklasie. Legia ograła ją 7:0 - rekord od 15 sezonów

Redakcja Redakcja Ekstraklasa Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Legia Warszawa gładko wygrała z Wisłą Kraków w 13. kolejce PKO BP Ekstraklasy. Dla wicemistrzów Polski była to najwyższa wygrana w lidze od 51 lat. Grupa "ratunkowa" Wisły poszukuje drogi wyjścia ze strefy spadkowej i wielkiego kryzysu. 

Legia-Wisła 7:0. Zapis dramatu "Białej Gwiazdy"

Już w pierwszej dogodnej sytuacji Luqinhas w ekwilibrystyczny sposób wykorzystał bierną postawę obrońców Wisły i strzelił gola bezradnemu Michałowi Buchalikowi. Była pierwsza minuta meczu i nikt jeszcze nie podejrzewał, że krakowski klub przeżyje największą kompromitację ligową w XXI wieku.


W 18. minucie Jose Kante - niepilnowany w polu karnym - dołożył głowę po wrzutce Pawła Wszołka i powiększył dorobek Legii Warszawa. 3:0? Dośrodkowanie z rzutu rożnego i pewny strzał Kante w 32. minucie gry. Do tego czasu gospodarze mogli podwoić przewagę nad Wisłą Kraków, ale świetnie dysponowany był Buchalik między słupkami gości z Krakowa. 

W drugiej odsłonie gry Legia jeszcze bardziej napierała, a Wisła popełniała niewymuszone błędy. Momentami kibice "Białej Gwiazdy" mogli odnieść wrażenie, że defensywa gości wręcz pomaga wicemistrzowi Polski w strzelaniu bramek. Tuż po przerwie rzut karny w wykonaniu Kante obronił Buchalik, ale po dobitce był bez szans.

Gol na 5:0 to sabotaż w wykonaniu Lukasa Klemenza. Obrońca Wisły, eksperymentalnie ustawiony w środku pola przez Macieja Stolarczyka, podał w niegroźnej sytuacji przed polem karnym do Arvydasa Novikovasa, a ten wykorzystał prezent. W 80. minucie w festiwalu strzeleckim wziął udział Wszołek. Bramka na 7:0 to kwintesencja postawy Wisły Kraków w hicie z Legią. Obrońcy nie kryli napastników Legii, którzy nie musieli się natrudzić, by zdobyć kolejnego gola po strzale głową. Warto dodać, że Wiślacy próbowali nieudolnie wykopać piłkę z "szesnastki", nabijając plecy własnych kolegów z drużyny. 

Legia po wygranej nad Wisłą zajmują 4. miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Piłkarze ze stolicy mają 23 punkty po 13. spotkaniach, tracą 2 pkt. do lidera Wisły Płock. Z kolei Wisła Kraków znalazła się w strefie spadkowej po pięciu porażkach z rzędu. Z dorobkiem 11 punktów są na 14. pozycji, a do bezpiecznego miejsca, które gwarantuje utrzymanie, brakuje zespołowi z Krakowa 4 punktów. 

Trener i piłkarze Wisły Kraków po meczu z Legią 

Nic dziwnego, że nastroje piłkarzy i trenera Wisły Kraków były po meczu fatalne. - To dla nas trudny dzień. Niełatwo cokolwiek powiedzieć sensowego po takiej porażce. Szybko stracona bramka ustawiła spotkanie i pokazała, jak mocno musimy się dźwignąć. Jedynie, co mi pozostaje, to powiedzieć przepraszam w kierunku naszych fanów. Nie wypada nam odnosić takiego rezultatu - ocenił kompromitację swoich piłkarzy Maciej Stolarczyk. 


Maciej Stolarczyk
Trener Wisły Kraków, załamany Maciej Stolarczyk. 

- Z pewnością jest to trudny moment w przypadku serii porażek, a taką odnotowaliśmy. Ten "mental" jest kluczowy, nie stanęliśmy na wysokości zadania, bo stracona bramka wpuściła w nasze szeregi niepewność i to było widoczne w poczynaniach. Myślę, że nie jest to jednak dobry moment, aby szczegółowo analizować ten mecz. Zagraliśmy słabe spotkanie. Legia narzuciła od razu swoje warunki, grała z polotem. Na pewno najbliższy czas poświęcimy na analizę, bo za tydzień gramy kolejny mecz i chcemy się dobrze przygotować, mimo trudnego momentu. Nie chodzi tylko o porażkę, ale mówię również o tej niekorzystnej serii i drodze, jaką musimy przejść, aby z tej sytuacji wyjść - mówił Stolarczyk na konferencji prasowej. 

- Nie będę używał tu brzydkich słów, ale jeśli nie weźmiemy się do "kupy", to będzie źle. Jest przerwa, gadamy sobie, że wychodzimy po niej z jajem i chcemy pokazać walkę, jak równy z równym i znowu jest to samo. Odpuszczamy nogę, przegrywamy każdą walkę bark w bark. Nie potrafimy... nie powiem tego słowa, gdyby ktoś pokazał jakąś walkę. To była żenada - nie ukrywał rozgoryczenia Buchalik. 

- Zasłużyliśmy na tę porażkę swoją postawą. Legia była od nas zespołem dwa, a może nawet trzy razy lepszym i wykorzystała nasze wszystkie błędy. Przed każdym kolejnym meczem powtarzamy sobie, że mamy kolejny tydzień. A później wygląda to tak, jak wygląda. Powinniśmy usiąść w swoim gronie i powiedzieć sobie szczerze kilka męskich słów - podkreślił Paweł Brożek, który nie mógł sobie przypomnieć podobnej kompromitacji Wisły, odkąd gra przy Reymonta. 

W zupełnie innych nastrojach - i słusznie - do szatni schodzili gracze Legii. - Cieszy mnie to, że zrealizowaliśmy cel i zdobyliśmy trzy punkty, cieszy mnie styl, w jakim to zrobiliśmy. Najważniejsza była jednak wygrana, by dołączyć do czołówki, która w pewnym momencie zaczęła nam uciekać - mówił Aleksandar Vuković, trener wicemistrzów Polski. 


Aleksandar Vuković
Trener Legii Warszawa - Aleksandar Vuković. Fot. PAP/Piotr Nowak 

- Na pochwałę zasługuje druga połowa. Zagraliśmy w niej jeszcze lepiej. Nie przestaliśmy grać, strzelaliśmy kolejne bramki. Podobał mi się ten brak minimalizmu. Nie mamy w składzie Niemca, ale potrzebujemy niemieckiej mentalności. Trzeba grać z taką samą chęcią zdobywania bramek. Nie ukrywam, że naszą motywacją był też wynik ostatniego meczu z Wisłą, przegranego 0-4 - dodał Vuković. 

Trener Legii wsparł mentalnie Stolarczyka, którego posada wisi na włosku po poniesionej piątek porażce ligowej z rzędu. - Współczuję mu, mam nadzieję, że przetrwa ten trudny moment. To zawsze trudne dla trenera, gdy przegrywa tak wysoko. Ale porażka 0:7 nie oznacza, że traci się więcej niż trzy punkty. To tak jak wspominałem o naszym zwycięstwie. Nie dostaliśmy za nie siedem punktów - przypomniał Vuković. 

- To jeden z najsmutniejszych dni w tym roku, serce wybitnie krwawi. Byliśmy jak wygrywaliśmy 4:0, widzieliśmy co stało się dziś. (...) Nawet gdybym chciał, nie mam prawa się bać. Musimy się pozbierać natychmiast - stwierdził po wysokiej porażce Wisły Jarosław Królewski, przedsiębiorca, który od początku 2019 roku wyprowadza klub z potężnych długów. 

- Na gorąco mogę tylko wszystkich tak po ludzku przeprosić. Szczególnie tych, którzy jak ja widzieli to na żywo. To w takiej sytuacji oczywiście niewiele, ale decyzje co dalej będziemy podejmowali na zimno, gdy głowy ochłoną. Przepraszam w imieniu swoim i reszty „ekipy ratunkowej” - napisał inny biznesmen, ratujący Wisłę Kraków, czyli Tomasz Jażdżyński. 

Ciekawostki po wysokiej wygranej Legii nad Wisłą 

Piłkarze "Białej Gwiazdy" zanotowali drugą najwyższą porażkę w historii. Ostatnio takie upokorzenie na klub spadło w 1956 roku, gdy Legia wbiła mu 12 bramek. Ostatni raz wynik 7:0 w polskiej ekstraklasie odnotowano jesienią 2004 roku, gdy Zagłębie Lubin zdemolowało GKS Katowice. I jeszcze jedna ciekawostka: dla Legii był to drugi mecz w XXI wieku, w którym udało się strzelić rywalowi siedem bramek. Przed Wisłą Kraków podobny los podzieliła Polonia Warszawa - przegrała 7:2 z Legią w derbach stolicy w marcu 2004 roku. 

Miniony weekend epatował niespodziewanie wysokimi wynikami w najsilniejszych ligach Europy. W Anglii Leicester rozbiło Southampton aż 9:0, ustanawiając rekord Premier League. Przy sytuacjach bramkowych dla podopiecznych Brendana Rogersa wielokrotnie maczał palce polski reprezentant - Jan Bednarek. Na włoskich boiskach Atalanta pokonała aż 7:1 Udinese, chociaż rozpoczęła mecz od straty bramki. 

GW


Komentarze

Inne tematy w dziale Sport