Stan Swingujący2012 Stan Swingujący2012
327
BLOG

Konwencja odmrażająca

Stan Swingujący2012 Stan Swingujący2012 Polityka Obserwuj notkę 2

Choć nominalnie tegoroczna konwencja wyborcza Partii Republikańskiej w Tampie na Florydzie rozpoczęła się wczoraj, to jednak dopiero dzień dzisiejszy oznacza jej faktyczny początek. Mitt Romney, który oficjalnie uzyska w jej trakcie nominację swojego ugrupowania w walce o Biały Dom oczekuje, że dzięki temu ogromnemu wydarzeniu medialnemu będzie miał okazję przedstawić się wyborcom i nadać nowy impet kampanii, który zakleszczyła się w ostatnich tygodniach.

W ciągu ostatnich dni Grand Old Party spotkały dwa poważne ciosy. Najpierw Todd Akin, kongresmen z Missouri i kandydat partii w wyborach do Senatu z tego stanu, swoimi skandalicznymi uwagami poważnie zmniejszył szanse Republikanów na zdobycie większości w tej izbie, co w dużej mierze zależało od pokonania reprezentującej The Show Me State Demokratkę Claire McCaskill (wyborom do Senatu będzie poświęcona wkrótce notka na blogu). Potem ryzyko uderzenia na Florydę huraganu Issac doprowadziło do spekulacji o możliwym zagrożeniu dla przeprowadzenia tam konwencji. Ostatecznie burza tropikalna przesunęła się w kierunku zachodnim i spowodowała mniejsze niż się obawiano zmiany w programie wydarzenia (anulowano wystąpienia mające odbyć się w poniedziałek). Jednak groźba uderzenia Issaca w Luizjanę sprawi, że i tak Republikanie będą musieli „walczyć” o uwagę amerykańskiej widowni z relacjami na temat niszczycielskiego kataklizmu.

W tych niesprzyjających warunkach Mitt Romney podejmuje próbę odzyskania inicjatywy w kampanii wyborczej. Konwencje uchodzą tradycyjnie za jeden z kilku momentów (obok m. in. wyboru wiceprezydenta i debat wyborczych) podczas których walczący o prezydenturę mają okazję polepszyć swoje notowania. Jak wskazuje analityk Larry Sabato w latach 1964-2008 tylko trzykrotnie kandydaci którejś z wielkich partii nie zanotowali pokonwencyjnego skoku w sondażach (za każdym razem byli to Demokraci). Inna kwestią pozostaje jakie ma to przełożenie na listopadową elekcję. Np. w roku 2008 po konwencji w Saint Paul John McCain na ok. 10 dni uzyskał prowadzenie w rywalizacji z Barackiem Obamą, które jednak zakończyło się po bankructwie banku inwestycyjnego Lehman Brothers. Dlatego do skoku w notowaniach nie należy zbytnio się przywiązywać, gdyż daje on tylko krótkotrwały efekt. Przyczynia się do tego także: polaryzacja społeczna oraz mniejsze zainteresowanie mediów (w tym roku w większym wymiarze konwencje będą relacjonować tylko stacje informacyjne, wielkie telewizje jak ABC, CBS, Fox i NBC pokażą codziennie tylko godzinny materiał z wydarzenia). Mimo tego konwencje oglądać warto. A co spotkanie w Tampie powinno przynieść Romneyowi i jego partii w ogóle?

- dla byłego gubernatora Massachusetts jest to przede wszystkim okazja do przedstawienia się społeczeństwu. Dlatego istotne może okazać się to, czy przyniesie mu ono skok w pozytywnych ocenach wyborców. O ile większa liczba z nich uważa, że Romney lepiej niż prezydent Obama poradziłby sobie w kwestiach ekonomii (wg sondażu Gallupa 52:43 dla Republikanina), o tyle jest on po ludzku mniej lubiany (54:31 dla Demokraty). Podobnie, choć więcej osób uważa, że Romney jest w stanie rządzić efektywnie to jednak przegrywa on z Obamą w takich kategoriach jak: chęć do współpracy ponadpartyjnej; uczciwość i bycie godnym zaufania; dbanie o sprawy ludzi; bycie silnym i zdecydowanym przywódcą. Zadanie ocieplenia wizerunku kandydata (choć nie za wszelką oceną – Romney powiedział o sobie „jestem, jaki jestem”) na konwencji weźmie na siebie małżonka kandydata, Ann Romney. Potencjalna przyszła pierwsza dama przygotuje także odpowiedź na zarzuty Demokratów o to, że Republikanie walczą z prawami kobiet.

- Romney zdając sprawie, że nie wygra z Obamą na „lubialność” skieruje więc do wyborców przesłanie: Obama to miły człowiek, ale fatalny prezydent. Zapowiada przeniesienie do Białego Domu korporacyjnego ładu i rządzenie Ameryką tak jak wielką firmą, a w doświadczeniu w sektorze prywatnym bije on na głowę obecnego lokatora Białego Domu . Konwencja będzie więc okazją do odnowienia kluczowego tematu kampanii Romneya – gospodarki i tworzenia nowych miejsc pracy – z czym ostatnio zepchnięci do defensywy Republikanie mieli trudności. Wydaje się, że Romney nie musi poświęcać wiele czasu na energetyzowanie bazy wyborczej partii, gdyż zadanie to wypełnia kandydat na wiceprezydenta Paul Ryan.

- dla GOP konwencja to także szansa na pokazanie, ze jest to partia bardziej zróżnicowana niż można pomyśleć. Jednymi z największych gwiazd konwencji będą Mia Love (Amerykanka haitańskiego pochodzenia, burmistrz Saratoga Springs, która w listopadowych wyborach do Kongresu powalczy o zwycięstwo w 4. okręgu wyborczym w Utah) oraz Ted Cruz (Latynos, były naczelny radca prawny (Solicitor General) stanu Teksas i faworyt Tea Party, który wygrał prawybory do Senacie w swoim stanie z faworytem establishmentu zastępcą gubernatora Ricka Perry’ego – David’em Dewhurst’em).

Zarówno Cruz jak i Mia Love wystąpią przed delegatami jeszcze dzisiaj. Wśród innych ważnych wtorkowych mówców znajdą się: Ann Romney, Chris Christe (gubernator New Jersey, istnieją obawy czy jego bezpośredni styl zaakceptują wyborcy w całych Stanach), Scott Walker (gubernator Wisconsin) oraz Artur Davis (były kongresmen Partii Demokratycznej z Alabamy, który cztery lata temu pracował dla kampanii prezydenckiej Bracka Obamy, jedyny członek Congressional Black Caucus  głosujący przeciw Obamacare). Wystąpienia polityków byłych (a czasem i aktualnych) przedstawicieli drugiej partii nie stanowią na konwencjach nowości. W r. 2004 u Republikanów wystąpił Zell Miller (wówczas senator Partii Demokratycznej z  Georgii, wcześniej gubernator tego stanu), a w 2008 r. John’a McCain’a wsparł senator Joe Lieberman z Connecticut (w r. 2000 kandydujący jako wiceprezydent u boku Al’a Gore’a).

Kalendarz wydarzeń na 28 sierpnia można znaleźć tutaj.

Warto pamiętać, że w ostatnich latach rzadko zdarzało się, aby nominat Republikanów wygrał wybory w stanie, w którym odbywała się konwencja jego partii. Od 1996 roku ponieśli w ten sposób cztery porażki (1996 - w Kalifornii Bob Dole przegrał z Billem Clintonem 38:51; 2000 – George W. Bush przegrał w Pensylwanii z Al’em Gore’m 46:51; 2004 – Bush tym razem w Nowym Jorku przegrał z John’em Kerry’m 40:58; 2008 – McCain przegrał w Minnesocie z Barackiem Obamą 44:54). W tegorocznych wyborach właściwie trudno wyobrazić sobie scenariusz, w którym Romney wygrałby wybory bez 29 głosów elektorskich Florydy.

Na koniec warto przypomnieć słynne epizody z konwencji Republikanów w ostatnich latach.

1976 – Gerald Ford uzyskuje nominację GOP, ale to jego główny kontrkandydat - Ronald Regan - okazuje się być głównym bohaterem konwencji w Kansas City.

1988 – George H. W. Bush na konwencji w Nowym Orleanie zapowiada „żadnych nowych podatków” następnie łamie tę obietnicę podczas swojej prezydentury

1992 – Pat Buchanan podczas konwencji w Houston mówi o „wojnie kulturowej”, która toczy się w USA. Wystąpienie to poskutkowało odsunięciem się od prezydenta Busha wielu wyborców niezależnych.

2004 -  wspomniany wcześniej Zell Miller atakuje nominata Demokratów – Johna Kerry’ego za jego głosowania w Senacie, mające osłabić zdolności obronne Stanów Zjednoczonych.

2008 – wystąpienie Sary Palin.

PS Zapraszam na stronę bloga na Facebooku.

 

Blog poświęcony wyborom w Stanach Zjednoczonych w r. 2012.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka