Paweł Budrewicz Paweł Budrewicz
735
BLOG

Jak cenną i pożądaną rzeczą jest pokój?

Paweł Budrewicz Paweł Budrewicz Ukraina Obserwuj temat Obserwuj notkę 12
Sun Tsu głosi: "Jesteś silny, udawaj słabego. Jeśli słaby – silnego". Lekceważenie przeciwnika to najgorszy błąd, jaki można popełnić w czasie wojny i generalnie w czasie jakiegokolwiek konfliktu. Błąd, który z reguły kończy się klęską.

Media pokazują słabość rosyjskiej armii. Romowie ukradli czołg, chłop na traktorze zwędził wóz bojowy, tępi wojacy poszli na posterunek policji zapytać o stację benzynową – generalnie: pośmiewisko, obciach, żenada. Dla odmiany Ukraińcy dzielnie się bronią, zginęło ponad 10.000 żołnierzy rosyjskich, a w odwecie rosyjskie dowództwo wojskowe ucieka się do bezprzykładnego okrucieństwa i ludobójstwa.

Wszyscy nagle albo znają tajne plany Putina, dzięki czemu mogą wypowiadać się, że Putin nie osiągnął zakładanych celów, albo diagnozują u prezydenta Rosji obłęd, szaleństwo i rozpacz. Bliżej nieokreślony oligarcha wyznaczył wielomilionową nagrodę za głowę Putina, a podobno na Kremlu możliwy jest zamach stanu.

Coś tu jednak nie gra.

Według wstępnych szacunków wywiadu amerykańskiego i brytyjskiego na kilka dni przed wybuchem wojny Rosjanie mieli zgromadzić przy granicy znaczne siły. Jeszcze 17 lutego 2022r. była mowa nawet o 150-180 tysiącach żołnierzy, co jest prawdopodobne, zważywszy że cała armia rosyjska liczy sobie ok. 850 tysięcy. Nawet biorąc pod uwagę, że część wojsk jest zaangażowana w konflikt z Izraelem w Syrii, a część z pewnością nie ma pełnej zdolności bojowej, liczba 150-180 tysięcy jest realna.

Tymczasem z obecnych szacunków wynika, że w walkach na Ukrainie bierze udział mniej niż połowa wojsk, które miały być zebrane przed wojną. To gdzie jest reszta? Dlaczego cała ofensywa obejmuje wyłącznie wschodnią Ukrainę, czyli tereny na wschód od Dniepru? Czemu rosyjskie wojska nie zaatakowały z taką samą mocą na zachodzie, tak żeby odciąć Ukrainę od jakiejkolwiek pomocy humanitarnej oraz powstrzymać ucieczkę Ukraińców do Polski, a tym samym móc terroryzować ludność? Nikt w rosyjskim sztabie nie ma mapy sięgającej dalej poza Dniepr? Z drugiej strony media pokazują zdjęcia satelitarne z kilkudziesięciokilometrową kolumną rosyjskich wojsk. Aż dziwi, że nikt tej kolumny nie zbombardował.

Zaskakujący jest też brak korespondentów wojennych. Dziennikarze pojawiają się na miejscu zdarzeń, kiedy jest już po wszystkim, a cały materiał filmowy to nagrania cywili albo żołnierzy. Gdzie reporterzy towarzyszący oddziałom? Skoro Sean Pean przeszedł piechotą ponoć pół Ukrainy, a ekipa Elona Muska dowiozła ciężarówką do oblężonego Kijowa anteny Starlink, to chyba nie jest problemem zorganizować kilka ekip dziennikarskich relacjonujących pole walki?

Są pytania, odpowiedzi brak.

Z punktu widzenia Polski zdecydowanie najlepszym rezultatem byłaby przegrana Rosji. I byłoby wspaniale, gdyby okazało się, że Rosja rzeczywiście nie jest w stanie prowadzić wojny, a jej armia jest zbieraniną niedojdów używających przestarzałego sprzętu. Po wojnie Ukraina stałaby się państwem NATO, a przy okazji – dzięki finansowaniu z UE i z USA oraz z pieniędzy z reparacji od Rosji – Polska mogłaby zaangażować się w odbudowę Ukrainy i uzyskać tam polityczne wpływy. Prawdopodobnie również Białoruś przerzuciłaby się z sojuszem i ostatecznie rosyjskie oddziaływanie na Polskę zostałoby bardzo mocno ograniczone.

I mimo że słuchając doniesień medialnych, można by odnieść wrażenie, że już niedługo wojska ukraińskie zapukają do bram Moskwy, to obawiam się, że bliższy jest upadek Ukrainy, tj. zdobycie Kijowa i utworzenie przez Rosję "Kraju Kijowskiego" jako części Federacji Rosyjskiej oraz (na zachód od Dniepru) Ukraińskiej Republiki Ludowej kierowanej przez marionetkowy rząd podporządkowany władzom Rosji. Oznacza to zagrożenie w pierwszym rzędzie dla Litwy i Łotwy, a w dalszym – dla Polski.

Oczywiście, kraje nadbałtyckie i Polska należą do NATO, ale jeśli wskutek działania rosyjskiego wywiadu dojdzie do agresji ze strony któregokolwiek z tych państw, NATO nie ruszy im na odsiecz. To przecież formalnie pakt obronny, a słynny artykuł 5 stanowi, że państwa NATO są zobligowane do działań, w tym zbrojnych, wyłącznie w przypadku napaści na choćby jedno państwo sojuszu. Niestety, "w drugą stronę" to nie działa.

W przypadku Łotwy należałoby się zresztą spodziewać raczej scenariusza przewrotu, zamachu stanu. Powiedzieć, że Rosjanie stanowią na Łotwie mniejszość, to za mało – niemal połowa mieszkańców Rygi identyfikuje się jako Rosjanie, a rosyjski jest językiem części elit. Mechanizm przejęcia kraju poprzez przewrót lub przewrót połączony z interwencją mocarstwa w obronie mniejszości jest dobrze rozpoznany i już nieraz wykorzystywany.

Co zatem jeśli Rosja nie jest słaba? Jeśli Putin nie jest szalony? Jeśli ma plan, którego nie znamy? Co jeśli te wszystkie medialne doniesienia są wyłącznie wytworem propagandy? Co jeśli słabość Rosji to wyłącznie próba sprowokowania któregokolwiek z wymienionych państw do ataku?

Kiedy przeciwnik wydaje się słaby, kusi myśl o tym, aby go "dobić". Dobry pomysł. Pod jednym warunkiem – że przeciwnik rzeczywiście jest słaby. Przywołany we wstępie Sun Tsu głosi także, że jeśli generał nie liczy się z siłą wroga i nie zna siły własnej, może być pewny klęski. Bardzo łatwo obecnie uwierzyć, że Rosja jest słaba. Kto jest chętny to sprawdzić, ten szybko się dowie, czy to prawda, czy tylko gra pozorów. Jeśli to prawda, zwycięstwo będzie szybkie i pewne. Ale jeśli to nie jest prawda, cena będzie bardzo wysoka.

Polska nie może być państwem, które przeprowadzi tego rodzaju test. A bardzo niepokoi napięcie wokół wojny, jakie można wyczuć w działaniach rządu oraz w otoczeniu polityczno-społecznym Polski. Po co polski rząd powołuje jakieś centrum czy urząd ds. zbrodni rosyjskich? Czemu to ma służyć? Generowaniu treści mających popychać nas ku wojnie? Rosjanie popełniają zbrodnie wojenne. Ale nic się nie stanie, jeśli ośrodek tropiący te zbrodnie powstanie po wojnie, a nie w jej trakcie.

I to wszystko dzieje się w kontekście artykułu, który 3 marca 2022r. ukazał się na hiszpańskim portalu El Debate, a którego autor, Jose Luis Orella, przypomniał, że pokonać Rosję udało się tylko Polakom w 1920r., i to pomimo sił mniejszych niż rosyjskie. Zupełnie jakby komuś zależało, aby nasze połechtane ego pchnęło nas ku wojnie.

Nie zaczyna się wojny i działań militarnych, których nie można wygrać. Uczą tego na taktyce w wojsku każdego podchorążego. A żeby wygrać, trzeba znać rzeczywistą siłę przeciwnika. Rzeczywistą, a nie wyimaginowaną. Opieranie decyzji wojennych o durne obrazki z mediów ośmieszające wojsko przeciwnika to przepis na klęskę. Nie możemy tak ryzykować.

Miałem kiedyś biuro przy ulicy Ogrodowej w Warszawie. Z okna widziałem budynek pod adresem alei Solidarności 145 – tę część, która stanowi niezamieszkałą ruinę. Kiedyś nawet wyrosło tam drzewo wewnątrz kamienicy. Miałem też gościa stamtąd – całkiem sporego nietoperza. Ten pustostan straszy tak od prawie osiemdziesięciu lat, czyli od zakończenia II Wojny Światowej. Minęły trzy pokolenia Polaków, a wciąż nie udało się odwrócić skutków katastrofy, jaką była ostatnia wojna na polskiej ziemi. Ten budynek, ilekroć na niego patrzyłem, był mi bolesną przestrogą przed wojną, a jednocześnie uświadamiał mi, jak cenną i pożądaną rzeczą w życiu narodów jest pokój.

Nie bez przyczyny parafrazuję słowa Józefa Becka, którego bredzenie o honorze cennym ponad pokój ostatecznie przekonało Hitlera do agresji przeciwko Polsce. Odkąd trwa wojna na Ukrainie, codziennie czytam w Internecie głosy ludzi, którzy gotowi są pędzić bić Moskala. A których pewnie zdławi strach przy pierwszym huku artylerii albo którzy z rozbrajającą naiwnością rozłożą ręce i powiedzą: "skąd mogliśmy wiedzieć?", kiedy na Polskę spadną pierwsze rosyjskie rakiety.

Ale ludzie mają prawo do takich emocji, bo odpowiadają tylko za siebie. Jednak rząd nie tylko nie ma tego prawa, ale wręcz ma obowiązek powstrzymania się od ryzykanckich działań. Bo rząd odpowiada za 38 milionów Polaków. A doprowadzenie do wojny z Rosją to nie będzie głupota. To będzie równoznaczne zdradzie.

#wojna #ukraina #rosja #nato

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka