PABLO1984 PABLO1984
326
BLOG

Polska Karta Suwerenności Cyfrowej - szukam dziury w całym?

PABLO1984 PABLO1984 Internet Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Dzisiaj wyświetliła mi się reklama na YouTube, w której promowany był materiał dotyczący Polskiej Karty Suwerenności Cyfrowej. Zachęcam wszystkich forumowiczów, aby zapoznawali się z tą inicjatywą i ją prześwietlali. A tutaj piszę dlaczego: Sam film reklamowy był wręcz porywający i zaskakująco odważny. Narrator mówił o tym, jak to korporacje depczą suwerenność, łamią prawa pracownicze, nie chcą płacić podatków. Czyli pierwsza myśl, jaka się nasuwa jest taka, że Super inicjatywa! - tak pomyślałem. Potem jednak było gorzej. Może jak zwykle się czepiam, ale chciałbym podzielić się swoimi obserwacjami na jej temat. 

Strona internetowa. 

Pomimo tego, że hasło "Polska Karta Suwerenności Cyfrowej" brzmi jak nazwa jakiegoś dokumentu, to takiego dokumentu w ogóle nie ma. Strona  cyfrowasuwerennosc.pl także jej nie zawiera. Więc jak to jest z tą Kartą. Uwaga, na stronie można jednak znaleźć postulaty takie jak: wprowadzenie podatku cyfrowego, zwiększenie kompetencji Prezesa UOKiK i Prezesa UODO, wyznaczenie przedstawiciela konsumenckiego, który miałby solidarnie ponosić odpowiedzialność wraz z cyfrowym przedsiębiorcą, uszczelnienie podatku VAT i postulat większej transparentności. 

Postulaty inicjatywy - krytyczne omówienie. 

Z całym szacunkiem dla autorów tej inicjatywy, jakiekolwiek były ich intencje, ale jest to pełna "mowa-trawa". Wypunktujmy to wszystko:

Najpierw wprowadzenie podatku cyfrowego, jest to postulat, który został już dwukrotnie zablokowany przy interwencji dyplomacji amerykańskiej. "Wycofajcie bo jak nie" w zupełności wystarczyło. Także jest to postulat, którego nie da się zrealizować, wystarczy wtedy powołać się na zawiłości stosunków dyplomatycznych. Wydaje mi się, że doświadczeni analitycy, dziennikarze i prawnicy zaangażowani w projekt zdają sobie z tego sprawę. 

Dalej być może inni będą mieli swoje zdanie, ale w mojej opinii zwiększenie kompetencji dwóch centralnych urzędów doprowadzi do pogorszenia dostępu obywateli do prawa do skargi. Przypomnę tylko, że Morawiecki razem z Patkowskim działali bardzo aktywnie po to, aby zlikwidować urząd Rzecznika Finansowego i jego kompetencję przenieść do UOKiK. Efekt takiej "optymalizacji" byłby jeden - branża finansowa odetchnęłaby z ulgą, ponieważ Rzecznik był w stanie dość szybko i skutecznie zajmować skargami konsumenckimi. Decyzje UOKiK z kolei jak młyn - mielą się powoli, zaś sposób rozstrzygania jest już rozpracowany przez firmy doradcze, które pomagają korporacjom, jak kalkulować koszty kar, tak aby ująć je w kosztach usług, itd.

Wzrost transparentności jest akurat takim postulatem, który korporacje technologiczne, trochę w mediach, trochę na papierze bardzo chętnie realizują. Uważam tak dlatego, że odkąd prowadzone są wymuszane na koncernach czy prowadzone z ich własnej inicjatywy na rzecz wzrostu transparentności nigdy de facto jej nie zwiększyły. Ale samo mówienie o tym podnosi ich wiarygodność w oczach konsumentów. 

Dość ciekawy jest postulat przedstawiciela konsumenckiego przy przedsiębiorcy cyfrowym. Kim byłby "przedsiębiorca cyfrowy", kim byłby "przedstawiciel konsumencki"? Według mnie ten zabieg to tworzenie kolejnej warstwy terminologii na potrzeby RODO 2.0. w której oczywiście najprościej połapią się korporacje (mają sztab prawników), a polegną małe i średnie przedsiębiorstwa (wśród których będzie także wielu "przedsiębiorców cyfrowych").  Przypomnijmy efekty RODO. Czy ktoś uważa, że przyczyniło się ono do poprawy ochrony naszych danych? Czy tylko ktoś posłużył się tylko taką nazwą, a w rzeczywistości otworzył korporacjom jeszcze szerszy do nich dostęp (a RODO tylko pozwalało na uporządkowanie tego "w papierach")? Przepisy RODO sprawiają najwięcej kłopotów sektorowi MSP, który ponosi proporcjonalnie do swych przychodów wyższe koszty dostosowawcze (szkolenia, koszty zadań IODO), a nie ma też zasobów do całkowitego zmonetyzowania danych, które pozwala gromadzić RODO.  

System uszczelnienia podatku VAT nie jest żadnym postulatem wymierzonym w korporacje, które i tak go nie płacą. Co kryje się za tym postulatem, o co w nim chodzi? Nie dowiemy się tego ani ze strony, ani z żadnej z informacji publikowanych w sieci na temat całej inicjatywy. Mam nadzieję, że nie chodzi o całkowitą cyfryzację poboru podatków - to dobije wielu przedsiębiorców, a korporacji nawet nie draśnie.   

Dodam jeszcze trzy postulaty: sprawiedliwy, zrównoważony, cyfrowy rozwój. Czy skądś tego nie znamy? Jaki rozwój proponuje nam Klaus Schwab w "Globalnym Resecie"? Taki sam, z tą różnicą, że dodaje on inwigilację i sugeruje, by "klasa średnia" zwolniła tempo życia, zajęła rodziną i podziwiała naturę (przeszła na dochód uniwersalny). 

Przeanalizujmy jeszcze hasła z petycji.

W petycji pojawia się kilka haseł, które nie łączą się merytorycznie z postulatami.

Zagrożenie ze strony social mediów, nie znajduje właściwego postulatu, jak np. zakaz cenzury, czy możliwość szybkiej drogi administracyjnej dla odblokowania kanału czy materiału zgodnie z Konstytucją. Taki przykład rozwiązania. Autorzy nie podali żadnego, więc petycja wzywa głośno, buduje emocje i napięcie, ale merytorycznie nie zajmuje się w ogóle sprawą cenzurowania przez media społecznościowe.

 "Losowe usuwanie publikowanych treści". - czy naprawdę jest to zagrożeniem i problemem? Brak rozwiązania w petycji. 

"Cyfrowe korporacje wykorzystujące pracowników i małych przedsiębiorców". - też brak rozwiązania w petycji. 

"Wiodące spółki unikające płacenia podatków". - uszczelnienie VAT nie zagrozi korporacjom, podatek cyfrowy nie zostanie uchwalony.  

"Chcemy, by polska gospodarka była odporna na działanie cyfrowych gigantów, którym zależy jedynie na powiększaniu własnego monopolu, a nie na dobru użytkowników". - super, ale postulaty są bardzo wyrozumiałym podejściem do samych korporacji.  

Relacje członków inicjatywy.

Koordynator projektu jest dziennikarzem i właścicielem portalu o charakterze polityczno-biznesowo-społecznym. Jego lektura raczej nie skłania do refleksji na temat jego anty-systemowości. Artykuły raczej pozytywnie widzą obecną cyfrową transformację, równolegle widać też głosy przeciwko "antyszczepionkowym" i "antycovidowym szurom". 

Instytucje tworzące koalicję Polskiej Karty Suwerenności Cyfrowej tworzą konglomerat bardzo zróżnicowany pod względem składu i działalności. Część reprezentuje w większości polskie firmy z sektora data centers. Jednak niektóre korzystają z partnerstwa Komisji Europejskiej. To dziwne zważywszy na to, że ta sama Komisja stoi za RODO, które pozwoliło korporacjom wypracować ogromną przewagę technologiczną i w zasobie danych osobowych - czyli coś, z czym teraz ma walczyć Polska Karta Suwerenności Cyfrowej? Z kolei jeden z "koalicjantów" współpracuje/współpracował przy różnych projektach z Fundacją Batorego. 

Konkluzja i co zamiast łatwych postulatów. 

Chciałbym wierzyć, że jest to inicjatywa, która ma bronić interesów polskiej gospodarki, którą w 2/3 tworzą małe i średnie przedsiębiorstwa z polskim kapitałem, ale inicjatorzy kampanii nawet słowem się nie zająknęli, że to o te firmy chodzi. Jeżeli pominąłem postulat, to przepraszam, ale wydaje się, że powinno to głośniej wybrzmieć. Poza tym postulaty tak walecznie nazwanej karty są bardzo łagodne dla koncernów. Podsumowując: podatek cyfrowy nie przejdzie, VAT płacą małe firmy, transparentność koncernów to postulat "śmiech na sali". Może okazać się, że w ferworze walki nie zyskamy nic, a wejdzie RODO 2.0, zaś petycja raczej nie opiera się temu do czego doprowadziło RODO. Dlaczego nikt nie wpadł na tak proste wnioski? Korporacje powinny płacić VAT i cło, jak chińskie przesyłki, albo płacić podatek od dostępu do rynku. Jeżeli można stworzyć JPK-VAT, to czemu nie można stworzyć JPK dla faktur wystawianych na osoby fizyczne, na których jako wystawca widnieje spółka zagraniczna? Podmiotem zobowiązanym do prowadzenia byłaby spółka-córka z siedzibą w RP (która wykonuje tylko obsługę klienta i marketing i płaci aktualnie jakieś kilka tysięcy złotych CIT). Czy to takie trudne? Z kolei ochrona danych wymagałaby bardziej radykalnych rozwiązań: łatwego wyłączania lokalizacji, prawo do wglądu i prawo do usunięcia danych wtórnych (czyli tworzonych na podstawie danych pierwotnych, czyli chronionych przez RODO - to samo RODO nie daje prawa dostępu do danych wtórnych), łatwy dostęp do procedury zapominania o użytkowniku. Poza tym powinny być wymienione rozwiązania zapewniające małym firmom lepszy dostęp do samego rynku "cyfrowego", jak również do samej reklamy cyfrowej oraz do urządzeń przyszłości. O tym ani słowa w całej Karcie Suwerenności Cyfrowej.  

Reasumując: Istnieje ryzyko, że takich inicjatyw będzie więcej i będą one wstępem pod wytworzenie w społeczeństwie poparcia dla takiej "sprawiedliwej transformacji cyfrowej", jednak skutkiem ubocznym dla nas, a celem prawdziwym będzie RODO 2.0 rozszerzające dostęp korporacji, tak, żeby nadążyć za nowymi technologiami pozyskiwania danych (implanty płatnicze, beacony, internet rzeczy). Dodatkowo sektor MSP będzie miało jeszcze bardziej dokręconą śrubę podatkową i jeszcze gorszy dostęp do rynku, gdyż technologicznie i kapitałowo będzie się on coraz bardziej wymykał. Oczywiście dzięki sprawnej transformacji cyfrowej. Chciałbym się mylić, dlatego zachęcam czytajcie, sprawdzajcie tę inicjatywę. Ciekawe czy w innych krajach UE są odpowiedniki. 

PABLO1984
O mnie PABLO1984

Zamiast polemiki lubię niewygodne fakty - przytaczam je i przyznaje rację przytaczającym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie