PABLO1984 PABLO1984
807
BLOG

Ta wojna jest potrzebna....

PABLO1984 PABLO1984 Polityka Obserwuj notkę 27
O tym ile sępów zgromadziło się nad krwawiącym ciałem i jakie kąski sobie wyrywają

Przewrotny tytuł, który nadałem wyraża tylko to jak cyniczne są wszystkie strony uczestniczące w wojnie i zainteresowane jej trwaniem. Jeżeli ktoś pyta, jak długo będzie trwała wojna, to odpowiem tak: aż napłynie do nas minimum 5-7 milionów Ukraińców. Poniżej jest próba odpowiedzi na tę hipotezę.

Ta wojna jest niestety bardzo potrzebna, ale nie nam, Polakom, ani Polsce, ani Ukraińcom. Już 16 lutego 2022 Rand Corporation, prominentny think-tank amerykański, wydał analizę pt. „Inwazja na Ukrainę doprowadzi do dużego kryzysu uchodźczego”. W analizie oczywiście padła magiczna liczba 5 milionów Ukraińców, którzy uciekną do Polski w razie konfliktu. Analiza wskazuje, że uchodźcom najłatwiej będzie kierować się do Polski, bo tutaj już jest spora ukraińska diaspora. W Radzie ds. Stosunków Międzynarodowych (CFR), która jest przybudówką globalistycznej elity Rockefellerów, Rotschildów itd. Pani D. Roy opisała jeszcze wyższe oczekiwanie, mianowicie ma do nas napłynąć nawet 7 milionów Ukraińców (publikacja z 8 marca). Kto zrobi szybki przegląd prasy obejmującej New York Times, Deutsche Welle, BBC, polskie gazety i portale informacyjne zauważy, że wszędzie padają te same liczby i przedziały: od 5 do 7 milionów Ukraińców, lub „co najmniej tyle”. Oraz, że „oni już nie wrócą”. W Radzie Stosunków Międzynarodowych (CFR) odbyła się także niepokojąca dyskusja, której przewodził jej prezes Richard Haass i w której wzięli udział także oficjele z szeregu innych think-tanków i administracji, w których całkiem otwarcie dyskutowano o tym, że wojna może przenieść się na terytorium Polski i Rumunii. Nie padły żadne informacje dotyczące militarnego zaangażowania NATO na tę okazję, tylko o tym, że to „terytorium NATO”. Oczywiście można tego bronić, ktoś kto wymawia formułkę „atak na terytorium NATO” może oczekiwać, że wszyscy się uspokoją na samo wspomnienie o tym, że to niemożliwe, ale z drugiej strony nie padły żadne informacje o pomocy wojskowej czy o udziale w obronie tych krajów. Miejmy się zatem bardzo na baczności, ponieważ każdy błędny ruch, każda powolna reakcja na to co się dzieje w otoczeniu, będzie oznaczać dla nas niestety konieczność przejścia przez podobną inwazję co Ukraina.

O tym, że nie chodzi o tymczasową pomoc uchodźcom świadczy fakt, że bez żadnej dyskusji społecznej czy politycznej a priori nadano uchodźcom równe prawa społeczne i ekonomiczne, również do bardziej kosztownych rozwiązań, jak kapitał początkowy na drugie i kolejne dziecko. Uchodźcy stali się narzędziem wojny demograficznej. Oczywiście trzeba im pomagać, ale uchodźcom pomaga się w powrocie do normalności, zaleczeniu przynajmniej części ran wojennych, po to, aby mogli wrócić do siebie. Tutaj niestety, taki ruch nie jest planowany.

Zaczynają się tarcia. Moja przyjaciółka pojechała pod supermarket i szukała miejsca, jedno wolne miejsce było zajęte przez auto wysokiej klasy na ukraińskich rejestracjach. Auto stanęło okrakiem na dwóch miejscach. W środku była kierująca pojazdem blondynka, koleżanka podeszła do niej i zapytała czy może przeparkować auto, bo zajęła dwa miejsca. Usłyszała, że ona nie może bo ona jest z Ukrainy i ucieka przed wojną. Moja przyjaciółka zaniemówiła i zaparkowała auto na okolicznym osiedlu…. Każdy może to zdarzenie interpretować inaczej. Może po prostu uznać, że bezczelne dziunie to zjawisko uniwersalne, a nie przypadłość narodowa.

Jednak nie o takich tarciach chciałem napisać. Prezydent Zełeński, wielki bohater, co przeżył kilkukrotnie próby zamachu, wyraził niezadowolenie z tego powodu, że nie chcemy przekazać migów. Nie skierował oczywiście swoich żali pod naszym adresem w sposób wyraźny, ale znamienne jest to, że okazywał zadowolenie, gdy była dyskusja, by przekazać migi bezpośrednio. Gdy jednak zdecydowlaiśmy, że niech Amerykanie to zrobią, to Pan Zełeński nie powiedział już Amerykanom: „dobrze świetny pomysł, Amerykanie przyjmijcie migi i dajcie je nam”. Zwrócił tylko delikatnie uwagę w naszą stronę, że to nie „ping-pong”. Każdy wie o tym, że Amerykanie byli chętni do wciągnięcia nas do wojny po stronie Ukrainy i środków odwetowych ze strony Rosji na własną odpowiedzialność i namawiali nas, żebyśmy przekazali im myśliwce. Ale gdy padła moim zdaniem genialna kontroferta Polski (niestety pewnie nie poznamy autora tego pomysłu, ale chwała mu za to). Wówczas obruszeni Amerykanie stwierdzili, że to narazi ich na bezpośredni udział w konflikcie. Nie mieli i nie mają jednak nic przeciwko temu, abyśmy my wzięli w nim udział. Zadziwiająco zgodnie z dyskusją z CFR, o której wspomniałem powyżej, prawda? Mało tego, to co mówi Zełeński czy Poroszenko, też się z tym pokrywa.

Jesteśmy spisani na straty i tylko nasza w tym głowa, żeby do tego nie doszło. Jak można ukarać region świata, który słabo się szczepi i do tego jest katolicki? Projekcje zachodnie pokrywają się niestety z wypowiedziami Aleksandra Dugina, który podobnie jak jego adwersarze z Zachodu uważa, że Polska nie przetrwa. Z kilku powodów, ze względu na kilka pechowych czynników, wśród których jako pierwszy wskazuje się to, że jest katolicka. Katolicyzm nie jest pożądany przez mistyczno-pogańskie elity rosyjskie, które czasem wpłacają pieniądze na cerkiew. Katolicyzm jest znienawidzony przez ateizm, neomarksizm i przez rosnący satanizm i okultyzm najbogatszych elit zachodnich. Drugi, powód to położenie geograficzne. Trzeci powód, to brak zdolności wieloterminowej i konsekwentnej możliwości mobilizacji sił twórczych naszego narodu w celu przeciwdziałania zewnętrznym zagrożeniom.

Nasi politycy potrzebują tej wojny, do tego, aby nieco podnieść sobie słupki poparcia, co jest podobno regułą sytuacji kryzysowych. Potrzebują też kryzysu uchodźczego i cenowego, aby przykryć swoje własne przestępstwa w trakcie pandemii i te, które jeszcze są w przygotowaniu. Ostatnio padło pytanie po co w ustawie o nadzwyczajnych środkach pomocy uchodźcom ponowny instrument „Bezkarność+” dla urzędników. Opozycja w tej sprawie bardzo słusznie się burzy. Uzasadnienie ze strony Kancelarii Premiera, które padło mówiło o tym, że jest to np. po to, aby zabezpieczyć urzędników na wypadek operacji wywozu leków, który jest nielegalny. Dobrze tylko w tej sytuacji dokonuje się dokładnego katalogu zwolnień odpowiedzialności, aby spełnić konieczne warunki skutecznej pomocy. Nie robi się „Bezkarności in blanco” na wszystko.

Wojna wywołuje niepamięć czasu pandemii. Wojna jest na pewno na rękę Morawieckiemu, ponieważ w czasie kryzysów z reguły nie wymienia się premierów na nowych. Może on także po nieudanej akcji wyszczepienia populacji i fiasku segregacji sanitarnej próbować zdobyć sobie jakieś punkty u globalistycznych mocodawców. Co z tego wyniknie, nie wiadomo. Scenariusze są trzy:

• przejdzie do kontrofensywy, wystartuje w wyborach parlamentarnych i zostanie znowu posłem i być może premierem zapewniając sobie immunitet, (I wariant), ale biada nam, jeżeli to zrobi, ponieważ będzie to kontynuacja „maskowanego PO” w jego wykonaniu,

• nie będzie startował lub przegra wówczas będzie musiał albo zostać prezesem w jakimś banku w kraju, z którego nie będzie ekstradycji (II wariant), albo funkcjonariuszem jakiejś organizacji międzynarodowej (np. Bank Światowy lub Międzynarodowy Fundusz Walutowy), który gwarantuje immunitet (III wariant).

Wszystko to ma jakieś znaczenie o ile będą możliwości prawne, by go rozliczyć z terroryzowania obywateli, w tym przedsiębiorców, zadłużania naszego kraju, niszczenia sektora energetycznego oraz z oddawania UE naszej suwerenności. Prezes Kaczyński oczywiście nie odzywa się w sprawie konfliktu zbyt wiele. Czy to milczenie obserwującego stratega, czy milczenie człowieka, który nie ma nic do powiedzenia i ma się nie wtrącać? W tle nieudolnie, Tusk próbuje wyrastać na ponadpodziałowego męża stanu, a także reprezentanta narodu na zewnątrz. Czy z biegu wydarzeń z ostatnich tygodni przypadkiem ktoś nam nie pisze scenariusza, że czas Kaczyńskiego i Tuska już mija?

  Po drugiej stronie oceanu jest dokładnie to samo, z amerykańskimi niuansami różnicującymi. Biden ma teraz świetną okazję do przykrycia własnej nieudolności zarówno w polityce gospodarczej, jak i wewnętrznej. Wzrost cen w sklepach = Putin, wzrost cen benzyny, oleju napędowego, gazu = Putin. Również pomylenie przez tego niedołężnego starca Ukrainy i Rosji (‘Putin invaded Russia’) można przypisać Putinowi. W trakcie wchodzenia na pokład samolotu na schodach nogę, kto mu podstawił?... Oczywiście, że Putin. Ach, jeszcze jedno: zapomniałbym, że za inwazję na Ukrainie ponosi Donald Trump, gdy w trakcie jego prezydentury działało efektywnie porozumienie mińskie. Czego Trump nie zrobił, albo co zrobił, co doprowadziło do inwazji? Wątpię, żeby wiedział to sam Biden, ani jego babskie niekompetentne trio: Harris, Pelosi, Psaki. Wojna to jedyny sposób, aby powstrzymać przed nurkującym poparciem dla Bidena i dla Demokratów, czego nie powstrzymuje nawet to, że wielki pakiet wydatków Bidena zamienia USA w państwo socjalistyczne.

Ameryka dogorywająca w kryzysie ekonomicznym, rosnącym ubóstwie 100 milionów najbiedniejszych Amerykanów, w podziałach wywołanych różnymi nurtami neomarksizmu, nie jest w stanie rozliczyć Bidena, ani też zająć się bardzo palącymi problemami: powstrzymania spirali zadłużenia dziesiątek milionów gospodarstw domowych i powrotu produkcji z Chin do USA. Nie ma też wystarczającego zainteresowania sprawą kontroli państwowej nad Rezerwą Federalną. Mało kto pamięta, że odwrotnie do banków centralnych na świecie, Rezerwa Federalna jest prywatną fundacją założoną przez kilka bogatych rodzin, które nadal sprawują nad nią wyłączną kontrolę. Rezerwa Federalna od 2020 roku wypuściła na rynek wiele bilionów dolarów pustego pieniądza, który trafił na rynki finansowe. I niestety nie pomogło to nam, tylko w przejmowaniu wielu cennych aktywów. Część z tych pieniędzy trafiła do wielkiej inwestycyjnej i tajemniczej czwórki: Black Rock, StateStreet Vanguard i Fidelity, które kontrolują większość korporacji amerykańskich, w tym Google, Pfizera, Twittera, Facebooka, Microsoft. Ostatnia próba ukarania FED za działania odbyła się po 2008 rok, gdy przesłuchano Allana Greeenspana i Bena Bernanke odpowiedzialnych za kryzys hipoteczny, skończyło się to niczym, Greenspan dożywa w spokoju starości, Ben Bernanke jest zaś honorowym pracownikiem naukowym Brookings Institution. Obecnie nie ma szans nawet na przesłuchanie kogokolwiek, macki globalistów są zbyt silne nawet w Kongresie. Konsekwencje działań FED są brutalne: biliony pustych dolarów trafiły na niemal wszystkie rynki: akcji, surowców, żywności, nieruchomości. To na co pracują miliony ludzi, grupka chciwych finansistów dostaje od FED za darmo (ale muszą być w zamian posłuszni), a potem wykupuje za to realne dobra.

Już w zeszłym roku Donald Trump napisał, że należy wrócić do dyskusji nad pełną kontrolą państwową nad FED, wówczas odezwał się do niego najmłodszy z pokolenia Rotschildów: „zamknij się, kurwa! To nie jest czas, żeby o tym mówić, rynki potrzebują stabilności”. Agresja była bardzo uzasadniona, bo rodzina Rotschildów jest „wspówłaścicielem” FED, a także współwłaścicielem podaży pieniądza na świecie. Z kolei „stabilność rynku” oznaczała niezakłócone wypuszczanie kolejnych bilionów dolarów i wykupywanie kolejnych aktywów. Kolejne spektakle, kolejne traumy i silne emocje będą jeszcze się przewijać przed nami przez lata, ale niestety każdy miesiąc i rok naszej bezczynności ich wzmacnia. To duże niedopowiedzenie, że luzowanie ilościowe na tę skalę pobudza rynki i umożliwia powrót do sytuacji sprzed kryzysów. Tak, ale tylko rynki inwestycyjne/finansowe, tak aktywa wracają do dawnych cen, ale coraz więcej z nich kontroluje bardzo wąska grupa ludzi. Wojna na Ukrainie umożliwia im kontynuowanie tego procesu, a także zapomnienie, że to oni za nim stoją. Odebranie tym rodzinom władzy nad FED znacznie spowolniłoby ich działania, zmniejszyło możliwości wywoływania kontrolowanych kryzysów gospodarczych, czy pandemicznych. 

Spekulanci na surowcach energetycznych i żywności, którzy już zakupili sobie wcześniej kontrakty patrzą pewnie z rozmarzeniem na rosnące giełdowe słupki cenowe. Prawdziwy zarobek będzie z wojny, gdy potrwa ona do miesięcy letnich. Ropa bije rekordy cenowe, ale zaczynają rosnąć też ceny metali, pszenicy. Wojna z tych powodów nie skończy się szybko. Tymczasem nie ma w ogóle obiecanego zwiększenia wydobycia w krajach OPEC, ani wprowadzania na rynek rezerw paliw. Są też wykonywane ruchy, które wręcz nakręcają spiralę podwyżek: Ukraina wstrzymała eksport zbóż (trudno to krytykować), UE chce uniezależnić się od ropy i gazu z Rosji, trochę za późno, Amerykanie odcinają się od ropy rosyjskiej. Każdy ruch jest na zwyżki notowań ropy, gazu, żywności na giełdach.

I to jest bardzo na rękę naszej zielonej Unii Europejskiej. Niedawno Timmermans powiedział coś, czego już pewnie nie pamięta, że używanie węgla nie jest niezgodne z Zielonym Ładem. Teraz może już się do tego nie przyznawać, bo ruszyła machina propagandowa wpajająca, że musimy absolutnie jeszcze bardziej z całego serca i z całych sił zabiegać o eliminację paliw kopalnych z naszego życia, bo one są złe, a także dlatego, bo musimy je częściowo kupować z Rosji. Pozostaje jeszcze tylko czekać na wskazanie nam zalet oszczędnej roślinnej diety. Ceny żywności rosną, portfele chudną, poczekajmy….

Obywatele nie martwcie się jeszcze, zasiądźcie spokojnie do klawiaturowego gniewu, nie zapłacicie tylko cenami w sklepach czy na stacjach. Właśnie trwa nowa narracja, obrony kursu walut poprzez drastyczne podnoszenie stóp procentowych. Co to oznacza, każdy kredytobiorca wie. Żyjmy oszczędnie i pamiętajmy, że zamiast kupić elektronikę składaną w Chinach na rzecz amerykańskiej korporacji, sprzedawaną w niemieckim markecie, warto odłożyć pieniądze, by zapłacić ratę za dom lub mieszkanie. Bo w tym momencie zmiana idzie w tym kierunku, żeby ludzie przestali być w stanie spłacać swoje domy i mieszkania, a przejmą je bogate, tłuste koty. Skąd mają pieniądze, napisałem troszkę wyżej.

 Także, jeżeli nie szczepionkami, to wojną kontynuowany jest ciągle ten sam kurs:

• traumatyzowania społeczeństw,

• odbierania nam praw obywatelskich,

• tworzenia wielkiego rynku wynajmu aut, mieszkań, domów, na które powolutku nas nie stać, by mieć na własność,

• przekonywania nas, że odbieranie nam wolności jest konieczne, bo jest to jedyna droga, bo przecież bezpieczeństwo jest najważniejsze,

• utrzymywania bezkarności „elit”,

• tworzenia świata kilkublokowego, który zamieni się w porządek podobny do „1984” Orwella, bloków walczących ze sobą, ogłupiających masy, które są bierne i nie odróżniają prawdy od fałszu.

Zamiast igieł są tylko używane pociski i w sumie to jedyna zasadnicza różnica.

Dla jednych wojna to śmierć i cierpienie, dla innych zbawienie. Odruchy ludzkie wykonują ludzie, a politycy napychają sobie mordy frazesami na ten temat i działają. Politycy robią więc wszystko, aby wojna się nie skończyła. Putin uruchamia nowe rezerwy, robi (podobno) tajną mobilizację w Naddniestrzu i w obwodzie krasnodarskim. To z pewnością wojny nie zakończy. Macron, Morawiecki, Biden również z drugiej strony posługują się knajackim językiem, który tylko wywołuje furię u Rosjan. Nie padło choć słowo z ich strony o rozmowach pokojowych. Putin też nie chce rozmów pokojowych. Ostatecznie czekajmy na koniec wojny najwcześniej do wakacji. Do tego czasu te 5-7 milionów ludzi napłynie, ceny ropy, gazu, żywności będą rekordowe, będzie można to monetyzować. Plan zostanie wykonany.

Pamiętajcie: prognozy i analizy to często czyjeś instrukcje plany i oczekiwania! Pozostaje tylko żywić nadzieję, że ktoś przerwie tę „narrację” i wojna skończy się dużo szybciej. Ale niestety jest jeszcze na horyzoncie Tajwan, który może omówię następnym razem. 

PABLO1984
O mnie PABLO1984

Zamiast polemiki lubię niewygodne fakty - przytaczam je i przyznaje rację przytaczającym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka