Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew
2548
BLOG

Geopolityczny przełom. Rozmowa.

Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 66

imageProf. Romuald Szeremietiew – specjalista w zakresie obronności (habilitacja "O bezpieczeństwie Polski w XX wieku"), więzień polityczny PRL, poseł na Sejm III kadencji, były wiceminister i p.o. ministra obrony narodowej (w rządach Jana Olszewskiego i Jerzego Buzka), wykładowca akademicki.

------------------------------------------------------
Wiesława Lewandowska: Podczas wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Waszyngtonie prezydenci Polski i Stanów Zjednoczonych podpisali Deklarację o Współpracy Obronnej, która przewiduje rozszerzenie obecności sił zbrojnych USA na terytorium Polski o ok. tysiąc żołnierzy (obecnie 6,5 tys.) oraz zakup 32 myśliwców F-35, co – jak twierdzi wielu komentatorów – będzie oznaczało skokowy wzrost bezpieczeństwa Polski. Czy rzeczywiście możemy mówić o radykalnym przełomie w kwestii obronności?

Romuald Szeremietiew: Przełom jest niewątpliwy. Jednakże nie zwracałbym nadmiernej uwagi – chodzi zarówno o zachwyt, jak i krytykę – na różnego rodzaju kosztowne "zabawki" militarne. To, co się właśnie wydarzyło – i jeszcze powinno wydarzyć się – w relacjach polsko-amerykańskich odczytuję jako wytyczenie ostateczne kierunku polityki Stanów Zjednoczonych przez prezydenta Donalda Trumpa. Moim zdaniem można uznać, że nastąpił korzystny dla Polski przełom w wymiarze geopolitycznym.

imageWcześniejsze deklaracje amerykańskie nie były tak jednoznaczne?
- Po wygranej przez Stany Zjednoczone "zimnej wojnie" i rozpadzie Związku Sowieckiego powstał ład międzynarodowy kontrolowany przez USA, co rzecz jasna nie  wszystkim się  podoba.  Najbardziej Rosji, który chciałby doprowadzić do tzw. koncertu mocarstw – w którym Stany Zjednoczone byłyby tylko jednym z wielu mocarstw współodpowiedzialnych za losy świata – czyli do podzielenia się strefami wpływów. Rosja wyraźnie tego chce, a jej minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow zaproponował nawet Zachodowi "nową Jałtę".

imageTen rosyjski "koncert życzeń" mógłby się łatwo ziścić?

- Jeszcze do niedawna takie obawy wydawały się być dość uzasadnione… A dla Polski fatalne, bo mogłoby dojść nawet do zagrożenia naszej suwerenności. Kiedy Donald Trump został prezydentem wszyscy zastanawiali się, w jakim kierunku pójdzie polityka amerykańska, czy może dojść do porozumienia z Putinem; pojawiły się doniesienia o jakimś wpływie Kremla na amerykańskie wybory. W Polsce nie było pewności, czy będą wdrażane postanowienia warszawskiego szczytu NATO z 2016 roku o wzmocnieniu tzw. flanki wschodniej. Były wyrażane obawy, co do zamiarów prezydenta Trumpa.

Obawa ostatecznie rozwiana wizytą Trumpa w Polsce, a zwłaszcza jego przemówieniem pod w pomnikiem Powstańców Warszawskich?

image- Może jeszcze nie ostatecznie, ale wtedy otworzyło się takie jaśniejsze okienko, nie tyle po tym wspaniałym przemówieniu – bo Trump mógł tylko z grzeczności mówić nam miłe słowa – ale dla mnie najbardziej znaczący był udział prezydenta Trumpa w odbywającej się wtedy w Warszawie konferencji przywódców państw tzw. Trójmorza.

Poparcie USA dla idei Trójmorza to zapowiedź całkiem nowego ładu geopolitycznego, wykluczenie jakiejkolwiek "nowej Jałty"?

- To raczej potwierdzenie utrzymania obowiązującego ładu. Jednak wtedy, w 2017 roku nie można było mieć jeszcze pewności w tej sprawie. Prezydent Trump wygłosił wówczas zachęcające przemówienie do uczestników warszawskiej konferencji Trójmorza. To też były tylko słowa … Ale  później dowiedziałem się, że projekt Trójmorza został przyjęty przez Departament Stanu jako jeden z celów polityki Stanów Zjednoczonych.

imageCo to oznacza?

- USA traktują bardzo poważnie region Europy Środkowej. Mamy krok po kroku poszerzającą się obecność USA w naszym regionie i w Polsce. Dlatego też wizyta prezydenta RP w Waszyngtonie ma ogromne znaczenie. Nie chodzi tylko o zakupy nowoczesnego uzbrojenia dla naszej armii. Najbardziej liczy się coraz szersze zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w sferze gospodarczej.

Bo USA dostrzegają tu swoje korzyści, prezydent Trump to przecież tylko biznesmen – mówi polska opozycja.

- Gospodarcze zaangażowanie mocarstwa ujawnia się zgodnie z jego zaangażowaniem politycznym. Nie inwestuje w miejscach, które zamierza się komuś oddać. A do tego - amerykańskie korzyści są niemal tożsame z tym, co na amerykańskiej obecności mogą zyskać kraje środkowoeuropejskie, a przede wszystkim Polska, choćby przez uniezależnienie się od rosyjskich dostaw gazu. Amerykanie są w stanie zagwarantować nam odpowiednio duże dostawy gazu skroplonego, aby Polska mogła je też przekazywać krajom Trójmorza. W ten sposób zaczynają się tworzyć związki gospodarcze, które powiążą w jedną całość region Trójmorze. Powstanie silny ośrodek polityczno-gospodarczy, który będzie stanowił oparcie i zaplecze dla globalnej polityki Stanów Zjednoczonych. W nim najważniejszą rolę z racji na swoją wielkość musi odgrywać Polska.

imageRealizacja polskiego pomysłu Trójmorza staje się zatem możliwa przede wszystkim dzięki zaangażowaniu się Stanów Zjednoczonych w ten nowy geopolityczny projekt?

- Tak. Sama Polska ze swoim potencjałem byłaby za słaba jako gwarant bezpieczeństwa mniejszych państw środkowej Europy. Dlatego obecność amerykańska w naszym kraju, zarówno gospodarcza, jak i wojskowa ma ogromne znaczenie. Mam nadzieję, że uda nam się zbudować odpowiednią infrastrukturę strategiczną – Centralny Port Komunikacyjny, system dróg Via Carpatia, odpowiednie gazociągi, itd.

To są składowe naszego bezpieczeństwa?

- Nasze bezpieczeństwo będzie funkcją tego, że uda nam się zbudować silny blok Trójmorza. Wtedy Rosja straci szansę rozwijania ekspansji w kierunku zachodnim – a droga do wymarzonej przez Moskwę współpracy z Berlinem biegnie przecież przez Polskę. Zablokowanie Rosji bez Stanów Zjednoczonych i prezydenta Trumpa byłoby bardzo trudne, może nawet niemożliwe. image
A co będzie, gdy podobnej determinacji zabraknie następnemu prezydentowi USA? Budowanie spójnego gospodarczo i bezpiecznego bloku Trójmorza to projekt na wiele lat.

- Nie przekładajmy naszych doświadczeń z zachowań polskiej opozycji na Stany Zjednoczone. Tam konkurujący ze sobą republikanie i demokraci w sprawach międzynarodowych zawsze działają wspólnie na rzecz mocnej pozycji Ameryki w świecie. Niedawno w senacie USA przyjęto dokument o strategicznym znaczeniu Polski w powstrzymywaniu potencjalnej rosyjskiej agresji i konieczności zwiększenia ciągłej obecności wojskowej USA w Polsce. Elity amerykańskie doceniają znaczenie Polski i chcą coraz mocniej angażować się w naszym regionie. Jest to zgodne z interesem USA, a jak wiadomo w polityce międzynarodowej zawsze decyduje twardy interes poszczególnych państw.

Polacy uparcie nie chcą o tym pamiętać i do dziś wolą mówić o sympatii, wdzięczności za przelaną krew, podziwie dla Polski, odwiecznej przyjaźni polsko-amerykańskiej…

image- Zawsze należy sprawdzać, czy poza tą przyjaźnią i sympatią występuje też interes nakazujący naszemu sojusznikowi współpracę z nami. Ważna jest zbieżność interesów. Przypomnijmy choćby to, że w okresie II Wojny, gdy prezydentem USA był Franklin Delano Roosvelt interes amerykański był inny niż nasz i w konsekwencji Polska stała się sowieckim satelitą. Natomiast, gdy w okresie rządów prezydenta Ronalda Reagana interes Stanów Zjednoczonych był zbieżny z interesem Polski, USA dążyły do tego, żeby Polska odzyskała suwerenność.

A dziś to silne Trójmorze leży w interesie tego największego światowego mocarstwa? Chodzi o zwykły biznes?

- Ten "biznes" nie może nam mącić widzenia. Zwracam uwagę, żeby nie przesadzać z mówieniem o nadzwyczajnych zyskach USA sprzedających nam broń. Faktem jest, że Stany Zjednoczone mają dziś najbardziej na świecie zaawansowane technologie wojskowe, ale nie każdy, kto się do nich zgłosi może je kupić. Nie tylko zyski ze sprzedaży broni są dla Amerykanów ważne.

Polska została zaliczona do wybranego wąskiego grona klientów. Zadecydowały o tym przede wszystkim względy geopolityczne?

- Polska jest traktowana przez Stany Zjednoczone jako niezwykle ważny partner w Europie. Nie chodzi więc o to, żeby zarobić na nas parę miliardów dolarów - USA wydają kilkaset miliardów na swoje siły zbrojne. Opowiadanie o tym jak to Polska „kupuje” Amerykanów jest niepoważne. Mówią to ludzie nie mający pojęcia na czym polega i czemu służy w USA handel najnowocześniejszym uzbrojeniem.

Zatem zadeklarowany przez Polskę zakup 32 supernowoczesnych samolotów F–35 to nie zwykła rozrzutność?

- W żadnym razie! Szkoda tylko, że tak późno. Przed laty, będąc w MON, próbowałem doprowadzić do tego, żeby Polska przystąpiła do grupy państw uczestniczących w projekcie budowy samolotu tzw. piątej generacji. Wszystko już było z Pentagonem wstępnie omówione. Gdyby to się udało, to mielibyśmy F-35 w  tym samym czasie, co armia Stanów Zjednoczonych. A nasze zakłady zbrojeniowe uczestniczyłby w tej produkcji. Obecna w tym programie Kanada zarobi miliardy dolarów uczestnicząc na produkcji F-35.

imageDlaczego Polska nie przystąpiła do tego programu?

- Rząd, zwłaszcza premier Buzek, został przekonany, że jeżeli nie kupimy samolotów, jeszcze czwartej generacji, to nie będzie szybkich korzyści z tzw. offsetu (który pojawia się w momencie zakupu). Na F-35 trzeba by było poczekać co najmniej do 2010 roku. Nie udało mi się przekonać premiera, że offset to jednak nie jest "żyła złota"… A do dziś wielu polskich polityków uważa, że jest on  ważniejszy nawet od zakupionego sprzętu.

Były minister obrony krytykuje zakup samolotów F-35, twierdzi, że powinniśmy się raczej skupić na dokończeniu programu obrony przeciwlotniczej "Patriot". Nie ma racji?

- Pan minister najwyraźniej ma dylemat: myć ręce, czy nogi. Uprzejmie informuję, że i to, i to.

imageJakiej odpowiedzi Rosji na te polskie aspiracje zbrojeniowe możemy się spodziewać? Coraz skuteczniej odstraszamy?

- Zdecydowania tak. Rosjanie skrupulatnie wszystko kalkulują. Gdyby rzeczywiście mieli taką siłę, jak mówią – czyli np. samoloty piątej generacji – to być może już  byliby w Polsce, tymczasem są w stanie tylko prowadzić cyberwojnę, siać niepewność i szerzyć nastroje kapitulanckie. Złość Rosji wynika z tego, że coraz trudniej będzie sobie Polskę podporządkować, gdy wyraźnie zarysowuje się w Europie sytuacja geopolityczna (Trójmorze) osłabiająca pozycję Kremla.  I w tym sensie w relacjach USA-Polska mamy historyczny przełom. Nie znaczy to jednak, że możemy spocząć na laurach. Trzeba budować własne zdolności obronne także na wypadek, gdyby sojusz zawodził bowiem zawsze w bezpieczeństwie narodowym musimy uwzględniać czarne scenariusze zdarzeń.


 (opublikowane w: Opinia Nurtu Niepodległościowego, Kwartalnik Ośrodka Myśli Niepodległościowej, nr 26/zima 2019)
image

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka