Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew
392
BLOG

„Powstań Polsko” (cz. 10)

Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

image

… Nie ulega wątpliwości, że reżim PRL jest niemoralny, a jego trwanie stanowi zagrożenie podstawowych interesów narodu i państwa.” 

Na początku 1986 r. w tzw. II obiegu (Wydawnictwo im. Jerzego Łojka) wydrukowano: „POWSTAŃ POLSKO! Zarys Myśli Programowej Nowej Prawicy Polskiej”. Autor Witold Skidel – to był wtedy mój pseudonim.

Rada Naczelna PPN przyjęła tekst jako programowy, przedstawiający czym jest PPN, ku czemu dąży, jak widzi przyszłość Polski.

Poniżej kolejna część tego opracowania

================================

Dlaczego jesteśmy wrogami reżimu PRL?

Dlatego, że sposób sprawowania tej władzy opiera się na powszechnej deprawacji wszystkich ludzi żyjących pod rządami komunistów. Kiedy komuniści zapewniali, że zbudują ustrój sprawiedliwości społecznej gwarantujący wszystkim wolność i dobrobyt, byli tacy, którzy im wierzyli. Terror, gwałt i przemoc miały być tylko akuszerem przyszłego stanu powszechnej szczęśliwości. Praktyka komunistycznych rządów najpierw w Rosji, a następnie w innych krajach dowiodła, że było to kłamstwo. Obywatele krajów komunistycznych żyją nieskończenie gorzej od tych społeczeństw, które uratowały się przed rządami komunistów. Gospodarka komunistyczna jest synonimem bałaganu, marnotrawstwa i wyzysku pracownika. Aby mimo to rządzić komuniści stworzyli rozbudowany system deprawacji, pozwalający im łatwiej krępować emancypacyjne i wolnościowe dążenia niewolonych narodów.

1. Deprawacja przez pracę. W PRL klika rządząca jest faktycznym dysponentem wszystkich środków produkcji i jedynym pracodawcą. Dzięki temu reżim może pozbawić pracy, a więc i środków do życia każdego, kto odważy się mu przeciwstawić. Żaden pracodawca nie lubi pracownika, który będzie go krytykował. W państwie demokratycznym pracownika broni prawo i organizacje powołane do tego celu, a ponadto istnieje wielu pracodawców. Każdy z nich jest związany z rożnymi partiami politycznymi, grupami interesów i niezależny od państwa. Może on zatrudnić pozbawionego pracy bez obawy przed represjami. Ponadto obywatel ma pełno możliwości stworzenia sobie własnego źródła utrzymania. W państwie demokratycznym człowiek ma nieskończoną ilość sposobów zarobienia na życie bez konieczności rezygnowania czy zatajania swoich poglądów. W PRL takich możliwości nie ma. Reżim dysponuje majątkiem narodowym prawem rabusia, który gnębi właściciela chcącego odebrać swoją własność. Społeczeństwo jest zmuszane do niewolniczej pracy – zamierza się nawet wprowadzić obozy pracy przymusowej – za marną płacę w fabrykach, które są jego własnością i której to własności nie może odzyskać.

imagePozycji reżimu-pracodawcy, jedynego pracodawcy, nie zmienia istnienie tzw. Sektora spółdzielczego i prywatnego, głównie w rolnictwie. Spółdzielczość niczym nie rożni się od własności upaństwowionej. Właściciel gospodarstwa rolnego, warsztatu czy sklepu jest tak dalece uzależniony od administracji państwowej, że jego samodzielność jest bliska zeru. Posiadacz własności prywatnej może być natychmiast zniszczony przez bezkarnych aparatczyków, gdyby tylko ujawnił, że jest niezadowolony z komunistycznych rządów. To co szumnie nazywa się trójsektorowością w gospodarce PRL przypomina w ogromnym stopniu „trójsektorowość” w polityce tego państwa, gdzie obok PZPR istnieją odrębne i podobno niezależne „partie” SD i ZSL.

 Obok deprawacji przez pracę widzimy również niepokojącą deprawację pracy. Przez 40 lat komuniści przekonali ludzi, że nie warto dobrze pracować. Partyjne obiboki z rożnych komitetów i biur zarabiają nieskończenie lepiej od ciężko pracujących. Dobra praca nie jest wcale lepiej opłacana od złej. W policji i wojsku mamy całe gromady pasożytów, żyjących wygodnie na koszt pracujących. Co więcej praca nie daje żadnej gwarancji zdobycia wystarczającej ilości środków do życia. Ludzie muszą szukać dodatkowych zajęć kosztem życia rodzinnego i wypoczynku. Kobiety muszą pracować na równi z mężczyznami bowiem zarobki męża zazwyczaj nie wystarczają na utrzymanie rodziny. A jednocześnie godny pożałowania los emerytów dowodzi, że przepracowane życie nie gwarantuje spokojnej starości. Dość często głównym sposobem zdobywania pieniędzy staje się więc oszustwo, spekulacja, ciemny interes. Wszystkie praktycznie fortuny, oczywiście fortuny na miarę PRL, powstają nma pograniczu kolizji z prawem, a często wręcz dzięki łamaniu przepisów prawa. Ma to oczywiście kolosalne negatywne następstwa dla całego społeczeństwa. Dramat [polega na tym, że w obecnych warunkach trudno wskazać środki zaradcze. Trudno oczekiwać, że ludzie będą lepiej pracować, gdy pałkarz ZOMO zarabia dwa razy lepiej od nauczyciela. Wszędzie jest premiowane posłuszeństwo wobec reżimu. Reżim opłaca tych, którzy mu służą, a nie tych co dobrze pracują. Tępiony jest najlepszy fachowiec i pracownik skoro okaże się, że jest przeciwnikiem komunistycznych nierobów.

2. Deprawacja przez niedostatek. Bezpośrednim skutkiem komunistycznych rządów jest stan ciągłego niedostatku. Trudno zrozumieć czemu brakuje najdziwniejszych artykułów, np. Pasty do zębów czy papieru toaletowego. Te ustawiczne braki nie są czymś przypadkowym, ale zaplanowanym sposobem na utrzymanie władzy. Przez pewien czas na domach handlowych „Centrum” w Warszawie wisiało hasło „Tylko ZSMP da ci pralkę automatyczną”. Oto istota użyteczności niedostatku dla reżimu. Dzięki niemu uzyskanie najprostszego artykułu codziennego użytku staje się przywilejem rozdawanym z łaski reżimu. Obywatel PRL nawet ten posiadający pieniądze nie może po prostu pójść do sklepu i kupić. Musi to „wytropić”, „zdobyć”, „załatwić”. Aby coś kupić trzeba dać łapówkę lub zwyczajnie ukraść. Nie dlatego, że się jest złodziejem, ale dlatego, że w inny sposób pożądanego towaru nie imageuzyskamy. W sklepach i magazynach trzeba mieć „dojścia”, „chody”, „plecy”. Władze doskonale wiedzą o wszystkim i tolerują ten stan. Co więcej również tzw. stróże porządku i prawa, wojskowi i aparatczycy partii komunistycznej, administracja państwowa korzystają z tych nielegalnych dróg zaopatrzenia. Reżim opowiadający o praworządności, o walce ze spekulacją nie likwiduje przyczyn anomalii. Ona jest reżimowi potrzebna. Każdy posłuszny funkcjonariusz reżimy czy kolaborant obok wynagrodzenia w pieniądzach ma zagwarantowane rożne sposoby otrzymywania dóbr trudno dostępnych. Dla jednego będzie to mieszkanie czy talon na samochód, dla innego zachodnia konfekcja czy pomarańcze zabrane przez kontrolerów na bazarze jakiemuś „spekulantowi”. W ten prosty sposób reżim opłaca swoich sługusów. Byłoby to niemożliwe, gdyby każdy za uczciwie zarobione pieniądze mógł bez trudu kupić to co chce. To co jest normalne w krajach demokratycznych, kupno samochodu czy kawałka szynki, w PRL stało się trudno dostępnym luksusem deprawującym ludzi.

 System zaplanowanego niedostatku pozwala ponadto komunistom na złodziejstwa. Cóż t ego, że robotnik przyniesie z fabryki kilka gwoździ, a sekretarz PZPR materiały na budowę daczy, obaj są złodziejami. Słyszeliśmy już takie wypowiedzi ze strony komunistów: „zarzucacie nam złodziejstwa, a przyznajcie tak szczerze, czy sami jesteście w porządku. Nic nigdy nie zabraliście? Macie na pewno czyste ręce?” Otóż to; deprawacja przez niedostatek z nas wszystkich czyni przestępców. Życie z przestępstwem jest codziennością w PRL. Stan ten ma jeszcze inne „korzystne” następstwa dla reżimu. Obywatel PRL polujący na dobra i towary niezbędne do życia nie ma czasu na nic innego. Celem życia staje się zdobycie mieszkania i samochodu. W sposób naturalny zanikają społecznicy, ginie aktywność rożnych stowarzyszeń. Ludzie nie mają czasu i ochoty na działalność społeczną. Nie ma jej tam, gdzie jest możliwa, np. W komitecie osiedlowym czy gminie. Pozwala to aparatczykom komunistycznym na niekontrolowaną działalność. Narzekanie na słabe zaangażowanie społeczne, niska frekwencję na zebraniach, brak zainteresowania sprawami ogólnymi to fałsz i obłuda. Kiedy społeczeństwo wykazało znaczną aktywność w okresie 1980-81, wówczas reżim nie przejawiał radości z tego faktu.

 Dobrobyt to groźna broń w walce z komunizmem. Dlatego reżim PRL nie chce dobrobytu i woli taka gospodarkę jaką ma. Rzecznik rządu PRL oświadczył, że rząd się wyżywi. Mało go interesuje jak wyżywią się Polacy. Człowiek drżący o pracę i środki do życia, korumpowany i zmuszany do korumpowania innych, oto podstawa rządów PZPR.

3. Deprawacja przez pijaństwo. Plaga alkoholizmu jest zjawiskiem o straszliwych rozmiarach. Wódka, podobnie jak niedostatek, łamie ludziom charaktery i czyni ich bezbronnymi. Odbiera im prawo do moralnego protestu. Hasło podziemnej „Solidarności”: „Nie pij, bo będziesz czerwony”, jest głęboko słuszne i prawdziwe. Wprawdzie po pijanemu psioczy się na komunistów wszędzie, nie wyłączając pijących milicjantów i wojskowych, ale przecież na tym się kończy. Pokrzykiwanie pijaka reżimowi nie przeszkadzają. Nawet okupant hitlerowski łagodnie traktował pijanych Polaków. Była to świadoma, z góry zaplanowana segregacja polskich untermenschów na upajających się alkoholem, a więc niegroźnych dla hitlerowskiej władzy bezmyślnych oraz trzeźwych, czyli sprawnie myślących ludzi, potencjalnych lub aktywnych wrogów hitlerowskiego okupanta. W okresie przygotowań do uchwalenia imageKonstytucji 3 Maja agent rosyjski zapytany przez przełożonego co robią Polacy, czy piją odpowiedział: „są trzeźwi, aż strach”. Człowiek pijący łatwiej ulega presji i wpada w różne zależności. Pijaństwo przynosi komunistom coś więcej niż tylko dochody ze sprzedaży alkoholowej trucizny. Ta plaga daje im pewność, że codziennie w Polsce ponad milion osób jest niezdolne do stawienia oporu. Już na początku swego urzędowania hitlerowski zwierzchnik Generalnej Guberni, Hans Frank, przewidywał korzystne skutki dla okupanta wynikające ze spożycia alkoholu. „Musimy doprowadzić jak najszybciej do sytuacji – instruował władze administracyjne GG i gestapo – w której spożycie alkoholu na głowę statystycznego mie4szkańca GG wyniesie 6 litrów czystego spirytusu. Odpadnie nam wtedy uciążliwa i ze zrozumiałych względów niewygodna konieczność przeprowadzania masowych egzekucji”.

 Pod rządami komunistów dawno przekroczone zostały wskaźniki zalecane przez franka. Wódka i bimber leją się strumieniami, a władza dziwnie nieskutecznie propaguje walkę z alkoholizmem licząc jednocześnie skrupulatnie dochody ze sprzedażny alkoholu – w 1984 r. Ponad 616 mld zł czyli połowa tego, co wydano w PRL na zakup żywności. Grzywny i areszty jakie spotkały ludzi nieusiłujących reaktywować niezależny od władz ruch trzeźwości są najlepszym dowodem intencji władz PRL. Pijaństwo jest kolejnym sposobem na zniewolenie Polaków.

4. Deprawacja przez zbrodnię. Od 1956 r. obowiązuje w PRL ustawa o dopuszczalności przerywania ciąży. Państwo niezdolne do stworzenia godziwych warunków bytowania dla polskich rodzin dało kobiecie nieograniczone możliwości likwidowania nienarodzonych dzieci. Apele Kościoła i wysiłki ofiarnych ludzi usiłujących zapobiec zbrodni są skutecznie tłumione przez władze w imię „świadomego macierzyństwa” i „wyzwolenia kobiety”. Kobiety postawione w obliczu trudnych warunków egzystencji wybierają „zabieg” u ginekologa. Medycyna i psychiatria dawno dowiodły, że przerywanie ciąży ma jak najgorsze następstwa dla zdrowia kobiety. Wiadomo też poza wszelką wątpliwością, ze dziecko w łonie matki jest człowiekiem czującym również ból. A mimo to straszliwe żniwo śmierci wśród nienarodzonych trwa.

 imageDlaczego reżim nie chce narodzin małych Polaków? Jak wiadomo demografia łączy się ściśle z polityką. Znaczenie polityczne państwa m.in. zależy od liczby ludności, jej struktury wiekowej. Wysoki przyrost naturalny po II wojnie światowej pozwolił społeczeństwu uzupełnić straty biologiczne zadane przez okupantów hitlerowskich i sowieckich. Dalszy rozwój ludności zahamowała ustawa o dopuszczalności przerywania ciąży. Ostrożne statystyki mówią, że jest nas mniej o jakieś 24 do 27 mln, w skrajnych przypadkach mówi się nawet o 35 milionach. Gdyby nie zbrodnia aborcji polski społeczeństwo liczyłoby dziś ponad 60, może 70 milionów. Nie trzeba wyjaśniać jakie to by miało znaczenie w stosunkach z ZSRR – rdzennych Rosjan jest około 150 mln. Taka liczba ludności w Polsce nie oznaczałaby wcale jakiegoś kataklizmu. Spójrzmy jak wyglądałaby liczba ludności. Gdyby zaludnienie na km kw. Było równe zaludnieniu poniższych państw europejskich:

zaludnienie Belgii na km kw. oznacza w Polsce 101,3 mln;

- Holandii 109,4 mln;

- Wielkiej Brytanii 72,7 mln;

- RFN 74,7 mln;

- Włoch 59,1 mln.

I jeszcze kilku państw azjatyckich:

- Tajwanu 158,8 mln;

- Japonii 100,7 mln;

- Korei Południowej 128,8 mln.

 Celowo wskazujemy na państwa zamożne. Jak widać innym nie przeszkodziło osiągnąć dobrobytu, mimo relatywnie znacznie większego zaludnienia niż w Polsce. Nie ulega wątpliwości, że obecne terytorium Polski może wyżywić znacznie więcej ludzi niż mieszkające to 37 mln.

 Zbrodnia na nienarodzonych jest nie tylko szkodliwa z powodów moralnych. Również z powodów politycznych, gospodarczych i społecznych. Pytaniem na które nigdy już nie uzyskamy odpowiedzi jest kwestia ilu byłoby wśród tych milionów nienarodzonych uczonych, artystów, wynalazców. O ile ci ludzie pomnożyliby nasz dochód narodowy i jak dalece bylibyśmy bezpieczniejsi. Tych ludzi nie ma. Zostali unicestwieni na mocy okrutnego prawa. Przerywanie ciąży to też środek z arsenału wroga Polaków Hansa Franka. Przypominamy o tym.

5. Deprawacja przez oświatę. Od lat reżim przechwalał się sukcesami na polu upowszechniania oświaty. Sukces ten okazał się dość wątpliwy. Obok zasięgu nauczania jest również ważne, a może ważniejsze, kto i czego uczy. Tymczasem w tych właśnie dziedzinach sytuacja jest katastrofalna. Zawody nauczycielskie uległy ogromnej deprecjacji i coraz częściej synonimem nauczyciela jest życiowa ofiara. Z zawodu uciekają ludzie zdolni z inicjatywą. Natomiast autentyczni wychowawcy, nie oglądający się na zarobki, nie mogą zmieścić się w komunistycznych szablonach i są wyrzucani ze szkół. Zgodnie ze znaną reguła Marska, ze państwo policyjne to takie, gdzie policjant zarabia więcej od nauczyciel, nie są rzadkie przypadki, gdy ludzie z wykształceniem pedagogicznym zostają oficerami SB.

image Nauczyciel musi być urzędnikiem państwowy, lojalnym w stosunku do reżimu. Wykonywanie poleceń władz oznacza coraz częściej obowiązek kłamania, dotyczy to zwłaszcza nauczycieli przedmiotów humanistycznych. Łamie to nauczycielskie charaktery i niszczy ich jako wychowawców. Ich autorytet w oczach uczniów upada. Widzą oni przecież te kłamstwa i na ogół wiedzą co nauczyciel myśli naprawdę. Jeżeli dodamy do tego jeszcze wysokie „upartyjnienie” środowiska nauczycielskiego (ponad 120 tys. Nauczycieli i 17 330 nauczycieli akademickich należało w 1984 r. Do PZPR) i ciągła weryfikacja polegająca na tropieniu nieprawomyślnych pedagogów, obraz jest przeraźliwie czarny.

 Jeszcze gorzej ma się sprawa z programami nauczani. Łamańce w programach, kłamstwa i przemilczenia w podręcznikach, usuwanie polskiej tradycji, wpływu chrześcijaństwa i wykoślawianie dorobku kulturalnego to stałe bolączki oświaty w PRL, W okresie „Solidarności” dowiedzieliśmy się sporo o jakości programów i podręczników. Dziś reżim likwiduje te nieliczne objawy poprawiania sytuacji, podjęte w tym okresie. Obecnie, tak jak za Bieruta, młodzież ma być kształcona, a raczej tresowana w duchu komunistycznego bezbożnictwa. Ma wynieść ze szkoły przekonanie, że Związek Sowiecki to największy przyjaciel Polski, a komunistyczni agenci to wzory bohaterstwa i patriotyzmu. Ma się nauczyć konformizmu i kłamstwa, by otrzymać dobre stopnie. Musi ukrywać swoje przekonania i wiedzieć jak należy mówić egzaminatorowi, aby dostać się na studia. Jeżeli ten „ideał” jest tak trudny do osiągnięcia, zawdzięczamy to odważnej postawie młodzieży i tej części nauczycieli, która nie skapitulowała.

 Przed laty, kiedy opracowano oficjalnie Raport o stanie oświaty okazało się jaka jest komunistyczna szkoła. Prof. Jan Szczepański wówczas doradca Gierka, którego trudno podejrzewać o sprzyjanie przeciwnikom reżimu ogłosił, że 40% dorosłych Polaków to analfabeci polityczni, którzy nie są w stanie zrozumieć najprostszego teksty w gazecie. Wśród nich jest kilka milionów analfabetów wtórnych, którzy zapomnieli całkowicie sztuki pisania i czytania. Stan ten trwa do dziś. Deprawacja przez oświatę trwa i ostatnio przybiera na sile.

6. Deprawacja przez elitę. Każde społeczeństwo posiada ludzi uznawanych za wybitnych. W PRL komuniści usiłują nam mówić, kto należy do elity polskiego społeczeństwa. W tym celu mianuje się tabunami uczonych bez dorobku naukowego, daje się środki techniczne reżyserom-beztalenciom i drukuje w wielkich nakładach grafomańskie książki. A jednocześnie tępi się każdego twórcę, uczonego, jeżeli tylko nie zechce on służyć reżimowi. Tępienie elity intelektualnej społeczeństwa jest szczególnie widoczne w obszarze polityki. Tu każdy wybitniejszy człowiek zostaje natychmiast nagrodzony przez reżim więzieniem. Według komunistów do elity politycznej Polski należy zaliczać osobników pokroju Stefana Olszowskiego, Rakowskiego czy Albina Siwaka. Nie ma w niej miejsca dla Bratkowskiego, Słowika czy Mariana Jurczyka. Wybrani za „Solidarności” przywódcy robotniczy wzbudzili szczególną nienawiść u działaczy PZPR. W rezultacie polska elita znalazła się w więzieniach i obozach. W znanym lokalu na Rakowieckiej zamykano nie tylko „politykierów” z KOR i KPN, ale także uczonego Ryszarda Herczyńskiego, pisarza Marka Nowakowskiego, adwokata Macieja Bednarkiewicza, a ponadto przywódców „słusznego” protestu robotniczego z Sierpnia ‘80.

 Reżim zlikwidował wszystkie stowarzyszenie i związki twórcze skoro okazało się, że nie chcą one służyć do deprawowania społeczeństwa.

image Polityka władz wobec intelektualistów jest ciągle ta sama. Jeżeli masz talent to musisz go użyć dla dobra reżimu. Jeżeli nie straciłeś wrażliwości i ostrości spojrzenia, nie zrezygnowałeś z uczciwości to nie możesz liczyć na miejsce w elicie intelektualnej uznawanej przez reżim. Temu służy opluwanie najwybitniejszych spośród nas. Wałęsa jest w PRL „osobą prywatną”, Czesław Miłosz przemilczanym. Nawet Jan Paweł II nie zawsze dostępuje „zaszczytu” goszczenia w PRL-owskich środkach masowego przekazu. Polscy twórcy muszą konspirować, aby wypełniać swoje funkcje w społeczeństwie. Powstała konspiracyjna literatura i w ten sam sposób funkcjonuje dziś film i teatr, a także sztuki plastyczne. Ta działalność artystyczna jest prześladowana na równi z niezależną działalnością polityczną.

 Reżimowi zawsze chodzi o to samo, czego chciał okupant; pozbawić Polaków przywódców, wmówić, że elitą społeczeństwa są sługusi reżimowi. W PRL zachęca się niepokornych intelektualistów, podobnie jak to się działo pod rządami narodowych socjalistów w Niemczech, aby emigrowali. Jest co ś wielce wymownego w tym, że Hitler protestował w 1936 r. Przeciwko przyznaniu pokojowej nagrody Nobla przeciwnikowi nazizmu Carlowi von Osietzky’emu, a Jaruzelski zareagował w ten sam sposób na przyznanie tej nagrody Wałęsie w 1983 r.

7. Deprawacja przez fałsz. Wroga narodu poznajemy także po tym, że niszczy narodowe pamiątki i wykoślawia pamięć o przeszłości. Prawda historyczna jest tym, z czym reżim PRL walczy zajadle. Jej miejsce w świadomości narodowej ma zająć imagepropagandowe kłamstwo. Mamy uwierzyć, że wróg jest naszym przyjacielem, zbrodnia dobrodziejstwem, a zdrajcy bohaterami. Komuniści decydują o czym wolno mówić, jakie fakty wolno pamiętać i czyją pamięć czcić. Narzucają kłamliwe komentarze i wyhodowali całe tabuny publicystów i historyków trudniących się fałszowaniem wiedzy o przeszłości. Ich publikacje zalegają księgarnie, wypełniają półki biblioteczne. Jednocześnie we wszystkich bibliotekach uczelnianych i naukowych znajdują się działy książek trzymanych pod kluczem, do których dostęp mają nieliczni i zaufani. W okresach osłabienia reżimu społeczeństwo dowiadywało się jakiejś części prawdy historycznej i ujawniano rozmiary komunistycznych matactw w historii kraju. Ledwie mijał ten okres kłamstwo wracało.

 Dziś, gdy rozwinęła się szeroka akcja samokształceniowa, głównie dzięki pomocy Kościoła, komunistyczne kłamstwo nie może tak skutecznie jak dawniej deformować świadomość narodową Polaków. Dlatego też używa się policji by paraliżować taka działalność samokształceniową. Na przykładzie losu dr Antoniego Lenkiewicza, brutalnie pobitego i uwięzionego we Wrocławiu po wygłoszeniu wykładu o J. Piłsudskim widzimy, jak ważna to dla reżimu sprawa.

 O rozmiarach zbrodni popełnionej na historii Polski nie trzeba przekonywać. Wiemy dziś o tym wystarczająco dużo. Nikt nie uwierzy, że Stalin był dobroczyńca, a sowiecki układ z Hitlerem z sierpnia 1939 r. Paktem nieagresji. Wiemy kto mordował Polaków na „nieludzkiej ziemi”. Wiemy też sporo o prawdziwej historii komunizmu, komunistów i tzw. Polski Ludowej. Wiedza o tym komuniści, a przecież nie zrezygnowali z kłamstw. Są one niezbędne dla ich egzystencji. Dlatego prawda jest śmiertelnym wrogiem komunizmu.

 Wykazaliśmy wyżej na najbardziej znane przykłady deprawacji. Nie ulega wątpliwości, że reżim PRL jest niemoralny, a jego trwanie stanowi zagrożenie podstawowych interesów narodu i państwa. Wszyscy ci, którzy ostrzegają przed zdecydowanym działaniem w imię ochrony substancji narodowej niech się zastanowią. Ta substancja jest już dziś śmiertelnie zagrożona mimo braku zdecydowanych wystąpień. Polacy codziennie giną po cichu duchowo i biologicznie. Nie pisaliśmy przecież o stanie zdrowotności i zagrożeniu środowiska naturalnego. Przerażające fakty w tym zakresie zawiera chociażby oświadczenie TKK „Solidarność” z 13 maja 1986 ogłoszone w związku z katastrofą w sowieckiej elektrowni jądrowej na Ukrainie. Nie można o tym zapominać. Sytuacja w jakiej znalazło się polskie społeczeństwo jest alarmująca.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura