Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew
4289
BLOG

Moczulski: powinienem był podejść do Kiszczaka

Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 46

imagePytanie: Powtórzyłby pan słowa: płatni zdrajcy, pachołki Rosji?

– Nie, bo nie używam zwrotów, które kogoś obrażają.

Z wywiadu z Moczulskim („Rzeczpospolita” 07.06.2020)

Na demonstracji organizowanej przez Donalda Tuska przemawiał Leszek Moczulski. Nie zdziwiłem się bowiem wcześniej ujawnił się jako zwolennik KOD, który zresztą za sobą pociągnął kilku byłych działaczy KPN.

https://polskatimes.pl/jak-dawni-czlonkowie-kpn-stali-sie-kodowcami/ar/11848087

*****

Najważniejszy okres w moim życiu, gdy podjąłem bezpośrednią działalność na rzecz odzyskania przez Polskę niepodległości był związany z Moczulskim. Poznałem go, gdy zafrapowała mnie jego książka „Wojna Polska 1939”. Później było wspólne zaangażowanie w działalność konspiracyjnego Nurtu Niepodległościowego, w jawnym Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela oraz współtworzenie i kierowanie jawnie działającej Konfederacji Polski Niepodległej, wreszcie po aresztowaniu kilka lat spędzonych za kratami w tym ponad rok wraz z Moczulskim w jednej celi ciężkiego więzienia w Barczewie.

Jednak po wyjściu z więzienia w 1984 r. nasze drogi rozeszły się. Wraz z grupą kolegów z kierownictwa KPN (m.in. Tadeusz Stański, Zygmunt Goławski, Tadeusz Jandziszak) doszliśmy do przekonania, że koncepcja działania KPN przyjęta przez Moczulskiego była błędna. Ponadto sytuacja Polski po stanie wojennym wskazywała, że należy inaczej postępować niż zalecał Moczulski. Odeszliśmy z KPN, utworzyliśmy Polską Partię Niepodległościową.

https://www.salon24.pl/u/szeremietiew/1014155,wierni-swoim-pogladom-polska-partia-niepodleglosciowa,2

image

Od tamtego czasu obserwowałem z rosnącym zdziwieniem dokąd zmierzał Moczulski, który wylądował ostatecznie w środowisku politycznym nie rozumiejących czym jest niepodległość, a które go wiele razy atakowało, oskarżało o nacjonalizm, "oszołomstwo", nawet faszyzm. Kiedy w czerwcu 1992 r. Moczulski jako TW „Lech” znalazł się na liście lustrowanych polityków to poszedł w tzw. zaparte i czynnie uczestniczył w obalaniu rządu Jana Olszewskiego. I w ten sposób znalazł się w obozie „nocnej zmiany”, z tymi, których jeszcze nie tak dawno chciał dekomunizować.

W końcu 2020 r.. Moczulski wraz z żoną Marią udzielili wywiadu „Gazecie Wyborczej”. Wywiad, zważywszy na ówczesną postawę byłego lidera KPN nie zaskakiwał i w zasadzie nie warto by było o nim wspominać – Moczulscy ujawniali swoje sympatie polityczne, wspominali „Tadka” Mazowieckiego, „Bronka” Geremka i ciepło mówili o „przyjacielu Adamie” Michniku, a ujawniali niechęć do ludzi, z którymi kiedyś działali w KPN. W pewnym momencie Moczulski wspomniał jednak jak został zaproszony do Wałęsy na obchody rocznicy „rozpoczęcia rozmów między Kiszczakiem a Wałęsą.” (Nie wiedziałem, że jest takie święto.) Zobaczył tam Kiszczaka, tak o tym opowiadał; „I oto po latach ten biedny Kiszczak stoi na tym spotkaniu, ale nikt z nim nie rozmawia. Chciałem podejść, ale uznałem, że będzie to może źle odebrane, jakbym go szanował. I nie podszedłem – a powinienem.”  Moczulski miał do siebie żal, iż nie podszedł wtedy do Kiszczaka?

Dziennikarka w pierwszym pytaniu wywiadu wyraża pretensję, że jej rozmówca zaszył się na wsi, gdy w Polsce trwa „wokoło rewolucja”, w której powinien on uczestniczyć - że jest to „tęczowa rewolucja” nie trzeba tłumaczyć! Moczulski odpowiada, że zajmuje się badaniem „energii witalnej” Polaków na przestrzeni stuleci i wyciąganiem wniosków z tego. Ale zaraz ujawnia się jako zwolennik XIX-wiecznej teorii Tomasza Malthusa (nie przyznając się do tego) twierdząc, że świat jest  przeludniony. Przekonuje, że grozi nam z tego powodu katastrofa i dlatego sensowne są zmiany w obyczajach (seks i „kontrola urodzin” bez prokreacji) skutkujących spadkiem liczby ludności. Taki proces jest konieczny, obiektywny i nieunikniony, także w przypadku Polski, która w przyszłości będzie miała 30 mln ludności.

Przy okazji oberwało się Kościołowi katolickiemu, który wg Moczulskiego jest nienowoczesny. Tłumaczy:  „Nie lubię, jak Kościół nie idzie z ludźmi. A trzeba iść z ludźmi, bo trzeba iść zgodnie z nowoczesnością.” A dziś: „Instynkt przedłużenia gatunku zostaje zastąpiony przez seks, a seksowi nie zależy na urodzinach”. Czyli i nam nie powinno na tym zależeć, tego od nas wymaga ta nowoczesność, której Kościołowi w Polsce brak. Moczulski wskazywał też czynniki, które zmniejszą ilość ludności niezależne od nas – zarazy i epidemie, tyle że to „nie wiemy skąd się bierze”. W każdym razie Moczulski najbliższą przyszłość widział czarno – czeka nas stagnacja, bezrobocie, upadek i dopiero kiedyś, za parę pokoleń, przyjdzie odnowa, tak jak renesans przyszedł po czasach dżumy, czarnej śmierci. Moczulski wyraził nadzieję, że lepszych czasów doczekają jego prawnuki.

Dawny lider Konfederacji Polski Niepodległej nie dostrzegł najważniejszego dla niepodległości Polski zagrożenia: w UE ujawnił się sterowany przez biurokratów silny proces ograniczania i w przyszłości likwidacji suwerenności państw członkowskich. Wraz z tym nasila się starcie cywilizacyjne w którym istotną rolę odgrywają próby zmiany obyczajów, destrukcji rodziny, niszczenie tradycji i wartości zakorzenionych w chrześcijaństwie. Z tymi zagrożeniami stara się walczyć raz lepiej raz gorzej obóz rządzący Polską. Tego Moczulski nie dostrzega natomiast widzi PiS jako interesowną formację „nieudaczników”, z pogardzanym przez Moczulskiego „endekiem” Kaczyńskim na czele. Do tego sam opowiada się po stronie tych środowisk, które nie tylko zwalczają Zjednoczoną Prawicą, ale w imię „tęczowego” postępu osłabiają polskość i są gotowe scedować suwerenność państwa na rzecz obcych ośrodków. Trudno uznać, że taka postawa Moczulskiego jest zgodna z polskim interesem narodowym.

Moja opinia nt. Leszka Moczulskiego - podkreślam opinia! Z materiałów SB wiadomo, że istniał TW „Lech” i że w III RP rozszyfrowano go jako Leszka Moczulskiego, a sąd uznał go za winnym "kłamstwa lustracyjnego". Prawdą też jest, że w otoczeniu Moczulskiego roiło się od agentów SB. Wiadomo, że agentami SB okazali się zaufani ludzie Moczulskiego, np. Krzysztof Gąsiorowski z Krakowa, który po uwięzieniu nas w 1980 r. był nawet z namaszczenie Moczulskiego przewodniczącym KPN. Mimo to sądziłem, że Moczulski agentem SB nie był. Miał natomiast różne kontakty z „czerwonym”, pamiętam, jak mówił w końcu lat 70., że spotyka się z „kimś z KC PZPR” i za jego pośrednictwem przekazuje „władzom” informacje, które umożliwią podjęcie jawnej działalności opozycyjnej. Tą drogą miał trafić do władz PRL w grudniu 1976 r. napisany przez Moczulskiego „memoriał” (tekst „memoriału”: „Dokumenty uczestników Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela 1977-1981”, Kraków 2005, wyd. Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego, ss.409-427). Sadziłem, że Moczulski uważał, że prowadzi jakąś grę z komunistami nie spostrzegając, że ten „ktoś z KC PZPR” jest po prostu esbekiem. SB ze swej strony uważała go za TW i tak go zarejestrowała. O możliwości takiej wskazywały zapiski ubeków podejrzewających, że "Lech" nie jest z nimi „szczery” i wszystkiego im nie mówi. A kiedy kontakty urwały się i Moczulski stał się rozpracowywanym figurantem, to nadano mu pseudonim „Oszust” – tak jakby SB poczuła się przez Moczulskiego oszukana. Jednak w czerwcu 1992 r., gdy znalazł się na tzw. liście Macierewicza to poszedł w tzw. zaparte i czynnie uczestniczył w obalaniu rządu Olszewskiego. W ten sposób znalazł się po stronie tych, których jeszcze nie tak dawno chciał dekomunizować. Adam Słomka powiedział mi, że Moczulski musiał się bronić bowiem nie miał wyjścia. Słomka zapytał – co byś zrobił na jego miejscu? Odparłem – powiedziałbym, że znalazłem się niesłusznie na liście agentów, ale mimo to nie zmieniłem zdania, uważam, że lustracja jest niezbędna. Dlatego KPN poprze rząd Olszewskiego, a ja domagam się, aby mnie jako pierwszego zlustrowano. Słomka uśmiechnął się – a jeżeli Leszek wiedział jaki będzie wynik lustracji i nie mógł zrobić tego, co mówisz? Sądząc po obecnym zachowaniu Moczulskiego Słomka miał rację.

Tytuł wywiadu Moczulskiego w GW brzmiał: „Śniła mi się wielka Polska”. Być może kiedyś Moczulskiemu śniła się wielka Polska, ale najwyraźniej czas to miniony, dziś nic z tego snu w jego głowie nie zostało sądząc po tym, co robi na jawie.image

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura