Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew
4112
BLOG

Krzepiące doniesienia z Ukrainy; wojsko ukraińskie skutecznie broni się

Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew Ukraina Obserwuj temat Obserwuj notkę 78

Pisałem w tygodniku „Do Rzeczy” (nr 05 31 stycznia-6 lutego 2022) w artykule pt.

Zimowa wojna, czy zimny prysznic?

Napięcie na linii Rosja-Ukraina nie zmniejsza się. Politycy, wojskowi, eksperci i analitycy spraw militarnych Zachodu uważają, że atak rosyjski na Ukrainę może nastąpić w każdej chwili – na ogół sądzi się, że Rosjanie czekają, aż mróz zetnie ziemię ukraińskich stepów i rosyjskie czołgi będą mogły ruszyć do ataku. Dlatego właśnie „wojna zimowa” powinna wybuchnąć w lutym br. i twierdzi się, że z tym prezydent Putin nie może poczekać do wiosny.

Napaść na Finów

Przypomina się w tym kontekście inna „wojna zimowa”, przeprowadzona przez ZSRR, ale przecież to była Rosja, która napadła na Finlandię (1939-1940) kreując wówczas nieprawdziwy pretekst, który miał uzasadniać napaść na Finlandie. Teraz też ma być jakaś prowokacja „ukraińska”. Prawda mamy inny czas, inny rejon walk, ale wtedy dysproporcja sił między Finami i Rosjanami była dużo gorsza dla Finów niż obecna przewaga Rosji nad Ukrainą.

imagePrzypomnimy – Sowieci użyli przeciwko Finom ponad milion sołdatów, Finlandia miała armię liczącą 332 tys. żołnierzy. Dramatycznie wyglądała przewaga sowiecka w sprzęcie – 6,5 tys. czołgów i 3,6 tys. samolotów, gdy Finowie mieli 80 czołgów i 160 samolotów. A wynik starcia? Co prawda Finlandia musiała oddać cześć swego terytorium Stalinowi, z którego wcześniej ewakuowała całą ludność, ale obroniła swoją niepodległość, nie stała się kolejną republiką sowiecką. Stało się tak ponieważ Finowie stawili zaciekły opór: fińscy obrońcy stracili w walkach 35 samolotów, ale strącili 934 samoloty sowieckie i zniszczyli około 2300 czołgów i pojazdów opancerzonych nie tracąc żadnego własnego czołgu, a do tego włączając do swoich wojsk pancernych zdobyczne czołgi sowieckie mieli ich nawet więcej niż przed wybuchem wojny. Ten sukces osiągnęła armia cechująca się patriotyzmem i wysokim morale, odwagą, umiejętnie wykorzystując obronnie własne terytorium (fortyfikacje Linii Mannerheima), zdolna do działań w trudnych warunkach zimowych. Do legendy przeszły wyczyny fińskich narciarzy snajperów – grozę w sowieckich szeregach wzbudzał sierżant Simo Häyhä nazywany przez nich „Biała śmierć”, świetny myśliwy, który w ciągu 98 dni wojny „wyeliminował” 542 żołnierzy sowieckich.

Powstaje pytanie, czy taką skuteczność w obronie kraju jak Finowie mogą przejawić ukraińscy żołnierze? Pamiętamy 2014 r. i pojawienie się rosyjskich „zielonych ludzików” na półwyspie krymskim. Władze w Kijowie znajdujące się w stanie ciężkiego kryzysu (22 lutego 2014 r. prezydent Wiktor Janukowycz uciekł do Rosji) nie potrafiły podjąć żadnych decyzji, aby powstrzymać Rosjan. Ministerstwo Obrony Ukrainy dopiero 18 marca „wyraziło zgodę na użycie broni w wypadku zaatakowania baz podległym jednostkom na Krymie”. Decyzja była spóźniona bowiem w tym czasie Rosjanie już w pełni kontrolowali sytuację. Decyzja była zresztą niewykonalna bowiem wcześniej doszło do zdrady dowódców ukraińskich - 2 marca 2014 r. kontradmirał Denis Bieriezowski, dzień wcześniej mianowany dowódcą Sił Morskich Ukrainy, podporządkował się Rosji i złożył przysięgę na wierność „ludowi Krymu”. Nawoływał do takiego zachowania podwładnych oficerów i żołnierzy. A do tego zagraniczni dyplomaci apelowali do Kijowa „o rozwagę i powstrzymanie się od wszelkich kroków mogących spowodować skrajnie wrogą reakcję Rosji wobec Ukrainy.” Na Zachodzie uważano, że Putin szuka pretekstu do otwartego wprowadzenia wojsk w granice Ukrainy.

Wydawało się wówczas oczywiste, że Ukraina załamie się i wpadnie w ręce Rosjan i na to liczył Putin. Tymczasem doszło do konsolidacji władz w Kijowie i siły ukraińskie zdołały przeciwstawić się tzw. separatystom, którzy na terenie wschodniej Ukrainy próbowali przejąć władzę. Oddziały ukraińskie, początkowo improwizowane, ochotnicze, zdołały stawić opór i z czasem wzmacniane jednostkami armii regularnej wprawdzie nie zdołały odbić utraconego terytorium, ale też nie pozwoliły Rosji na zajmowanie kolejnych terenów - w zamiarze Rosji było utworzenie prowincji „Nowa Rosja” po zajęciu południowej Ukrainy i odcięciu jej od Morza Czarnego. Ten zamiar nie udał się, powstał front na którym armia ukraińska do dziś powstrzymuje napór rosyjski.

Przemiana ukraińskiej armii

Znawcy spraw militarnych, wojskowi Zachodu podnoszą, że Ukraina i jej wojsko w ciągu lat mienionych od zajęcia Krymu poczyniły istotne postępy.

Najpierw to co najważniejsze – morale; pojawiła się w społeczeństwie ukraińskim silna świadomość potrzeby obrony przed Rosją. W czerwcu 2020 r. Ukraina weszła do grona sześciu państw (poza nią Gruzja, Finlandia, Szwecja, Australia, Jordania), którym NATO przyznało status członka programu Rozszerzonych Możliwości (Enhanced Opportunities Partners). Oznacza to zacieśnienie współpracy z NATO. Według badań opinii publicznej ze stycznia 2020 r. po raz pierwszy na Ukrainie liczba zwolenników członkostwa w NATO przeważyła jego przeciwników - 49,8 proc. Ukraińców chciałoby przystąpienia do NATO, 29,8 proc. było przeciwnego zdania. 

imageZmienia się świadomość Ukraińców, ostatnie badania opinii (ogłoszone 10.12.2021.) pokazują, że 67 proc. respondentów uznaje Polskę za sojusznika i jest to najwyższy wskaźnik wśród krajów, które uwzględniono w zestawieniu. Jednocześnie Rosję uznało za wrogi kraj 72 proc. ankietowanych. Innymi słowa po stronie ukraińskiej mamy zmotywowanych patriotycznie ludzi, którzy stanowią silne oparcie dla morale wojsk ukraińskich broniących kraju przed Rosją.

Siły zbrojne Ukrainy liczą 250 tys. osób, a tzw. rezerwa pierwszej linii, czyli wojskowi rezerwiści, którzy byli na wojnie, już walczyli z Rosjanami, to 300 tys. ludzi. Oni w razie mobilizacji nie będą musieli odbywać przeszkoleń tylko od razu mogą być kierowani do jednostek wojskowych. Zakłada się, że w przeciągu dwu dni armia ukraińska może być zwiększona dwukrotnie. Tych ludzi nie trzeba motywować/przekonywać do stawiania oporu Rosjanom.

Jak podkreślają media zajmujące się profesjonalnie obronnością od 2014 r. nastąpiło wzmocnienie potencjału sił zbrojnych Ukrainy, odbudowa statusu armii, likwidacja różnych patologii, a także remonty sprzętu wojskowego, zasilenie jednostek żołnierzami mobilizowanymi, rozbudowa strukturalna armii, wdrożenie nowych procedur szkolenia. Zdecydowano się na udoskonalony system mobilizacji i szkolenia rezerw, zrezygnowano z tworzenia wyłącznie armii zawodowej.

Najbardziej widoczną jest rozbudowa sił lądowych, która wyraża się przywróceniem gotowości bojowej związkom taktycznym oraz tworzeniem nowych brygad, pułków i batalionów. Podjęto planową i zakrojoną na dużą skalę odbudowę możliwości mobilizacyjnych, poprzez formowanie jednostek obrony terytorialnej, utworzono operacyjną oraz ogólną rezerwę mobilizacyjną, a w tzw. korpusie rezerwy znajduje się kilka skadrowanych brygad, które można szybko rozwinąć w związki taktyczne. Istniejące w 2015 r. brygady pancerne i zmechanizowane zmobilizowały się do pełnych etatów wojennych i sformowano nowe jednostki. Uruchomiono magazynowe zasoby broni pancernej i dzięki temu pododdziały czołgów są nie tylko w brygadach pancernych i zmechanizowanych, ale także piechoty zmotoryzowanej, piechoty morskiej, sił aeromobilnych i Gwardii Narodowej.

imageObecnie Ukraina dysponuje 34 związkami taktycznymi szczebla brygadowego w stosunku do kilkunastu brygad z początku 2014 r. W 2018 r. było 2 brygady pancerne (3 brygady skadrowane w korpusie rezerwy), 9 brygad zmechanizowanych (4 brygady skadrowane, korpus rezerwy), 2 brygady górskie i 4 brygady zmotoryzowane, 7 brygad desantowo-szturmowych, 2 brygady piechoty morskiej (kolejna brygada w trakcie formowania). Są brygady i pułki artylerii, pułki obrony przeciwlotniczej, pułki łączności, pułki inżynieryjne. Potencjał operacyjny armii w przypadku konfliktu na pełną skalę wzmocni podległa MSW Gwardia Narodowa oraz Wojska Obrony Terytorialnej w składzie sił lądowych Ukrainy. Gwardia Narodowa dysponuje kilkoma związkami taktycznymi szczebla brygady i pułku, które mogą być użyte na froncie, w zastępstwie jednostek zmechanizowanych. Brygady OT (ma ich być 25) zgrywają się na ćwiczeniach brygadowych i ćwiczeniach niższej rangi. Kadra wywodzi się z wojsk operacyjnych, a rezerwiści stale przechodzą szkolenia na poziomie kompanii i batalionów.

Występują oczywiście różne braki, zwłaszcza kłopoty finansowe i trudności związane z modernizacją techniczną armii. Modernizacja sprzętu pancernego, artylerii ma wybiórczy charakter i trudno za nowoczesny uznać znaczną część będącego na uzbrojeniu sprzętu bojowego. Jednak mimo tego siły zbrojne Ukrainy prezentują ogromny postęp w podniesieniu swojej wartości bojowej i zdolności bojowych wojsk, a posiadany sprzęt w zasadzie odpowiada sprzętowi armii rosyjskiej, gdzie uzbrojenia nowocześniejszego jest więcej, ale też w ograniczonych ilościach. Uważam, że eksperci na ogół przesadzają w ocenie militarnych możliwości Rosjan i nie doceniają możliwości obronnych wojsk ukraińskich. Jest to inna sytuacja niż w czasie wojny Rosji z Gruzją w 2008 r. Gruzja miała dość dobrą armię, ale sformatowaną pod kątem misji zagranicznych, nie miała zdolności do obrony własnego kraju. Ukraińcy natomiast mają przećwiczone praktycznie działania w obronie.

Z czym na wojnę?

Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksij Daniłow poinformował, że przy ukraińskich granicach Rosja zgromadziła ok. 127 tys. wojska, ale ocenia, że do operacji lądowej na wielką skalę Rosja musiałby zgromadzić milion żołnierzy. Według ukraińskich i zagranicznych ekspertów wojskowości liczba ta sięgać by musiała co najmniej 300 tys., a nawet 500 tys. żołnierzy. Tak czy inaczej siły rosyjskie zebrane obecnie nad granicami Ukrainy nie wystarczą do przeprowadzenia operacji zajęcia Ukrainy. Chyba, że Rosja nie zamierza podbijać całej Ukrainy?

Na konferencji prasowej 19 stycznia br. prezydent Joe Biden powiedział, że „jeśli Rosja wkroczy na Ukrainę to Putin słono za to zapłaci”. I zaraz dodał, że może zapłacić dużo mniej, jeśli przeprowadzi "mniejszy najazd". Nie wyjaśnił, czy ten mniejszy najazd to tylko odcięcie Ukrainy od Morza Czarnego, czy obejmuje też zajęcie przez Rosjan Kijowa, czy może lewobrzeżnej (do Dniepru) Ukrainy. W mojej ocenie do zrealizowania mniejszego najazdu, który USA przełkną, wystarczą siły rosyjskie zebrane dziś na granicy rosyjsko-ukraińskiej. Wywiad amerykański wskazuje, że Rosja może dokonać inwazji z udziałem do 100 tzw. batalionowych grup taktycznych lub około 175 000 żołnierzy. Stwierdzono, że około 50 takich batalionowych grup jest już na miejscu na północy i wschodzie Ukrainy oraz na Krymie na południu, co stwarza możliwość rosyjskiego ataku z trzech kierunków. Wkrótce przekonamy się co się stanie bowiem Putin wie od Bidena, że „mniejszy najazd” zbytnio USA nie zaboli. Ale może się też okazać, że zimowa wojna z Ukrainą będzie zimnym prysznicem dla imperialnych planów Putina, jeśli Ukraińcy skutecznie zablokują rosyjskiego agresora, a mają taką szansę. image

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka