I tak dalej, i tak dalej, aż w 1991 roku pan pułkownik do cywila odszedł. O czymś zapomniałem? No tak, bo i on jakoś się nie zająknął w swoich wspomnieniach, że jako oficer Sztabu Generalnego Wojska Polskiego uczestniczył w przygotowywaniu stanu wojennego. No mogło umknąć, tyle się działo przez te lata. Człowiek o kolorze kołnierzyka od munduru organizacji „Strzelec” pamięta, jak go dziewięciolatkiem będąc, w konspiracji nosił. Pamięta, że jak miał powstańczą głowę zabandażowaną od rany, która go prawie zabiła, to do furmanki był gniady koń zaprzężony. A stan wojenny już się w pamięci nie zachował. Pamięć płata figle. Tak jak z tym Virtuti. Za co go odznaczono? Z czyjego wniosku? Kto order nadał? Trzy dni wojaczki na Pradze aż tak heroicznie przebiegały? No nie wiem, ja bym, będąc kawalerem VM, pytlował o tym bez przerwy. A tu kolor mundurka – rzekomego, podkreślam, pisemne zaświadczenie o ukończeniu konspiracyjnego kursu, końskie umaszczenie... Skromny musi być człowiek.
Tego „skromnego” człowieka generał Praga i jego świta za wzór funkcjonariuszom stawiają. Praga, kancelista, co dzięki układom w jeden dzień hycnął z Przemyśla do Warszawy, najpierw na zastępcę, a wkrótce na szefa formacji. Tak zwany kangur, chodzi o tempo uzyskania lampasów na portkach.
Praga zasłynął tym, że nie umiał podjąć żadnej decyzji, gdy go związkowcy prosili o wprowadzenie jakiegoś pomostowego rozwiązania w sprawie „psich emerytur”, czyli świadczenia dla opiekunów psów, które zakończyły służbę w SG. Pomostowego w oczekiwaniu na zmiany systemowe. One w końcu przyszły, świadczenie o charakterze „psiej emerytury” przysługuje z mocy ustawy. Ale niesmak pozostał.
Ostatnio Praga wyszydził funkcjonariuszy, którzy postulowali, aby wprowadzić dodatkowe ubezpieczenia pojazdów służbowych. Ścigasz bandytę, auto zarysujesz, a bulisz z własnej kieszeni. Tak nie powinno być. Praga, piskliwy mistrz cienkiej riposty, odpowiedział, że nie, bo wtedy funkcjonariusze nie będą dbali o powierzone mienie, a w ogóle, he he, to niech się z instrukcją obsługi zapoznają, zamiast mieć pomysły. Tako rzecze facio, który jest wszędzie wożony i boi się o czymkolwiek samodzielnie zadecydować.
No i właśnie ten Praga łyknął jak pelikan tę opowiastkę frontową tego pana Maciaszczyka, co do konspiracji z Certyfikatem Partyzanta wstąpił, jak miał 9 lat, a po trzech dniach Powstania dostał kulkę w łeb i Virtuti, a służbę zakończył w stopniu pułkownika, mając na koncie cztery dekady w ludowym wojsku i udział w przygotowaniu stanu wojennego.
Wzór dla Pragi? A, bo może mu się miło skojarzyło, że on się Praga nazywa, a tamten rzekomo na Pradze walczył. No tak, bomba, kapitalne. Ale czy na pewno to jest wzór dla funkcjonariuszy?
Wyjaśnię łopatologicznie: panie Praga, gdyby historyjka pana Maciaszczyka była prawdziwa, to byś pan już w podstawówce się uczył o dwunastoletnim Powstańcu - kawalerze orderu Virtuti Militari, nadanego za potrzymanie przez trzy dni karabinu przy moście. A po 89 roku byś pan nazwisko pana Maciaszczyka wymieniał jednym tchem wraz z takimi nazwiskami „działaczy konspiracji niepodległościowej”, jak Pilecki, Szendzielarz, czy Morawiecki. W roku 1951 pan Maciaszczyk był dziewiętnastolatkiem z podwarszawskiej prowincji, a nie żadnym działaczem. Wstąpił do wojska i zaangażował się w Bóg wie jakie zależności, które utorowały mu drogę do lukratywnej posadki w generalnym sztabie. Co pan, panie Praga? Nie wiesz pan, że taka robota była ściśle związana z członkostwem w PZPR?
Generałowie Straży Granicznej skompromitowali się, uczestnicząc w spotkaniu z kombatantem-wydmuszką. Ktoś im ten pomysł podsunął, ktoś potem zadbał, żeby spopularyzować informację o tym. Notkę redagował jakiś biurowy nieogar, który nawet nie wie, że w Armii Krajowej obwody dzieliły się na rejony, a nie na „regiony”. Też mu się nie chciało sprawdzić podstawowych informacji.
Panie ministrze Kamiński, panie wiceministrze Wąsik – jak długo jeszcze będziecie łaskawym okiem patrzeć na ten koncert miernot?
Wszystkie moje wątpliwości wzięły się z lektury tego materiału:
Archiwum historii mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego
Czy ja się uwziąłem na tego Pragę? I tak, i nie:
=======
Aktualizacja:
Gdy wrzucicie do sieci nazwisko "Jerzy Bartnik", Google wyświetli wam link do hasła w Wikipedii. Jest tam napisane, że w dniu 23 września 1944 roku został on odznaczony orderem Virtuti Militari, jako najmłodszy żołnierz Armii Krajowej. Pan Jerzy urodził się w 1931 roku.
Bronisław Maciaszczyk jest blagierem, a nie żadnym kawalerem orderu - należy to nagłośnić i napiętnować.
Hasło w Wikipedii - Jerzy Bartnik (żołnierz AK)
Komentarze