Pasjonaci rekonstrukcji. Foto: Internet.
Pasjonaci rekonstrukcji. Foto: Internet.
Rebeliant Szmarowski Rebeliant Szmarowski
150
BLOG

Rekonstruktorzy tak, ale nie w filmie

Rebeliant Szmarowski Rebeliant Szmarowski Kultura Obserwuj notkę 2

Sporo osób się zagniewa, w tym kilku moich serdecznych znajomych...

Nie podzielam entuzjazmu na temat grup rekonstrukcyjnych.

Ja rozumiem - ci zapaleńcy wkładają sporo pracy, żeby pozyskać sprzęt, odrestaurować go. Pojazdy, mundury. Wydają swoje ciężko zarobione pieniądze. Wielki szacunek z mojej strony.

Ale gdy słyszę, że "e, panie, kiedyś to do filmu o wojnie trzeba było szyć mundury i zatrudniać aktorów, a teraz nie trzeba, bo mamy rekonstruktorów", to krew wycieka mi uszami, oczami i spod paznokci.

90 procent tej radosnej ferajny nie ma bladego pojęcia o tym, jak się zachować w okolicznościach rekonstruowanych. Zero. Marsz na tak zwanego misia, mamałyga gestów, postury często rodem z teatru osobliwości.

Nie drwię. Po prostu nie wolno mieszać pewnych rzeczy.

Rekonstrukcja, to jest rekonstrukcja. Robota dla modelarzy, filatelistów i pasjonatów. Piknik, plener, wakacyjna publiczność. Bardzo fajnie.

A film historyczny, to jest profesjonalna produkcja, gdzie nie ma miejsca na entuzjastyczne dyletanctwo. Żołnierza trzeba umieć zagrać. Bitwa, to jest starcie, a nie sekwencja nieudolnych ruchów. Musztra, to jest dryl, a nie luzacki spacer z punktu a do punktu b. To, co sprawdza się na trawniku parku gminnego, absolutnie nie wystarczy na planie filmowym.

Żeby zrobić solidny film o wojnie, trzeba wydać konkretne pieniądze, a nie żerować na wielkodusznym zapale amatorów militariów.

[]


To jest kontynuacja bloga, dostępnego pod tym adresem: https://www.salon24.pl/u/mundurowi/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura