W ciągu ostatnich dwóch lat przekaz historyczny i patriotyczny wzmógł się w państwowych mediach bardzo znacząco. Jednak od wybuchu wojny o pamięć z Izraelem TVP Info przypomina wariata, który mówi do jednego końca rury od odkurzacza, a słucha drugiego.
Historia, holocaust, sprawiedliwi, zdrada, przedmurze, ofiary, niemieckie obozy a nie polskie... W kółko i wciąż. Ogłoszono, że powstał nawet specjalny zespół w telewizji, który ma dbać o promocję polskiej historii i „tego wszystkiego”. Ciekawe, czy nowe ogniwo pójdzie w ślady Polskiej Fundacji Narodowej, tej od plakatów o sądach. Tej, o której najmniejsza wzmianka sprawia, że profesor Gliński dostaje piany na ustach.
I po co to? Komu to potrzebne? Przecież MY to wiemy! A świat nie ogląda polskiej telewizji. Czy naprawdę nie mamy pieniędzy, aby zorganizować polski kanał telewizyjny, nadający w języku angielskim? Na Biełsat środki się przecież znalazły. Czy Polski nie stać na utrzymanie internetowego serwisu informacyjnego po angielsku? Jakąś lewacką szmatę, jak to zgrabnie określił Eli Barbur, w Izraelu stać, a Polski nie?
Kto lepiej po angielsku przedstawi światu polski punkt widzenia, niż sami Polacy? Po co premier ma się zajmować oprowadzaniem zagranicznych dziennikarzy po muzeach. Sam przecież całej roboty i tak nie zrobi. A odgrzewana „Królowa Bona” i porywająca „Korona królów”, czyli polska wersja „Sułtanki”, za chwilę zaczną wyłazić bokiem nawet najwytrwalszym tele-patriotom.
Potrzebujemy nowoczesnej platformy informacyjnej. Zamiast narzekać, że o nas kłamią, zacznijmy sami opowiadać, jak było i jak jest. Zamiast katować polskiego widza wyziewami Cyklonu B i przyśpiewkami zespołu „Mazowsze”, zacznijmy wreszcie w sposób barwny, dynamiczny i świeży, kreować przekaz do światowego odbiorcy.
[]