W dniu 31 lipca 2018 roku miało miejsce spotkanie przedstawicieli Federacji Związków Zawodowych Służb Mundurowych z przedstawicielem ministra Brudzińskiego.
Co wiemy o tym historycznym akcie? Omówiono jakieś uwagi rządu do jakichś postulatów protestujących funkcjonariuszy. A następne spotkanie odbędzie się „prawdopodobnie w przyszłym tygodniu”.
Gdyby chodziło o polityczne knowania wokół zawiązania koalicji rządzącej, po wyborach, których wyniki wszystkim popsuły nastrój, takie komunikaty byłyby jak najbardziej akceptowalne. Polityka ma swoje odrażające reguły. Ale tu mówimy o walce związkowej, mówimy o godności służby. Nie ma tu miejsca na zaciszne buduary, na szepty, na konszachty w barwie zielonego sukna. W tej robocie, związkowej, obowiązuje transparentność. Dogmat równy prawdzie o Trójcy Świętej.
A jeszcze musicie coś wiedzieć. Otóż poszedł okólnik od bonzów związkowych w dół, do szefów organizacji oddziałowych, aby nie ujawniać funkcjonariuszom wyników przebiegu knowań, pardon – rozmów z rządem.
Wyobrażacie to sobie? Tak zwani nasi jadą do rządu, coś tam ustalają, a w efekcie prawdopodobnie pojadą jeszcze raz, ale o tym sza!
No przecież już jeździli. Sto dwadzieścia razy w ciągu dwóch lat. Widocznie polubili te podróże. A jak to się robi, gdy negocjacje mają poważny charakter, a nie są szopką dla maluczkich? Otóż wyznacza się tak zwaną mapę drogową, która obejmuje harmonogram spotkań na najbliższe pięć, dziesięć terminów. Ten harmonogram obliguje strony do przygotowania stanowisk w sprawach spornych. I jest jawny. Tu już się zgadzamy i proszę bardzo, dowiedzcie się Koleżeństwo Związkowstwo, a tu jeszcze stanowiska się ścierają, oto szczegóły. Tak to wygląda w demokratycznym państwie, którego prawodawstwo przewiduje możliwość zrzeszania się ludzi munduru w organach przedstawicielskich.
Tymczasem pan Jankowski bez pyknięcia brewki robi umizgi do Szczerby, pod pozorem, że przecież musi konfrontować się z najcięższą krytyką. Legitymizować najpodlejszą kanalię udziałem w rozmowie z nią? W popularnej telewizji? Co jeszcze robi pan Jankowski? Sygnuje oświadczenie w obronie innego związkowego arystokraty, pana Kolasy, który co prawda nie ma pojęcia, czy był z pieskiem, czy bez pieska, ale za to umie biegle w intryganctwo.
Postulatów było sześć. Były deklaracje, że we wrześniu „idziemy na Belweder”. Koleżanki i koledzy związkowcy, zapytajcie swoich funkcyjnych kacyków, ile z tego zostanie, gdy już związkowa szlachta ułoży się z panem Brudzińskim. Czuwaj!
[]
Jedyne, na co stać Federację:
Ja szkalownik
[]