Doktor Lucyna, czyli L-4, zwolnienie lekarskie.
Doktor Lucyna, czyli L-4, zwolnienie lekarskie.
Rebeliant Szmarowski Rebeliant Szmarowski
10017
BLOG

Doktor Lucyna wabi mundurowych

Rebeliant Szmarowski Rebeliant Szmarowski Policja Obserwuj temat Obserwuj notkę 142

Od końca października w Policji panuje narastające napięcie. Policjanci masowo biorą zwolnienia lekarskie. Nikt tego oficjalnie nie nazywa protestem, ale nie ma wątpliwości, że epidemia psiej grypy, jak nazwano to zjawisko, rozprzestrzenia się w sposób zorganizowany.

Głośno o tym w mediach niechętnych rządowi, natomiast telewizja Kurskiego i pozostali nadawcy „dobrej zmiany” milczą jak zaklęci.

Skąd ten atak psiej grypy? Policjanci od wiosny nie doczekali się spełnienia postulatów skierowanych do rządu. Od lipca z tego powodu trwa ogólnopolska akcja protestacyjna. Biorą w niej udział także Państwowa Straż Pożarna, Straż Graniczna i Służba Więzienna. Akcję wspierają celnicy. 2 października w Warszawie odbyła się wielka manifestacja protestujących funkcjonariuszy. Zgromadziła 30 tysięcy ludzi.

Rząd wszystko to zignorował. Od samego początku wobec mundurowych stosowana jest taktyka pozorowania negocjacji. Polega ona na inicjowaniu dosłownie setek spotkań z udziałem przedstawicieli resortu spraw wewnętrznych, które kończą się zapewnieniem o gotowości do dalszych rozmów i deklaracją, że drzwi do gabinetu ministra Brudzińskiego są ciągle otwarte.

Takie działanie stawia związkowców w sytuacji zakładniczej, bo gdyby odmówili dalszego udziału w tej maskaradzie, rząd niezwłocznie rozgłosiłby, że ich celem jest wyłącznie obstrukcja państwa.

Zastępca Brudzińskiego, Jarosław Zieliński, chętnie pielgrzymuje do redakcji prasowych i telewizyjnych, gdzie z miną fałszywej troski o funkcjonariuszy, zapewnia, że resort robi co może, ale to ci źli związkowcy, inspirowani politycznie, niweczą wszystkie próby naprawy sytuacji. Każdemu z wystąpień obu ministrów towarzyszy refren o programie modernizacji i przywracaniu komisariatów.

Kilka tygodni temu Joachim Brudziński przedłożył funkcjonariuszom projekt porozumienia. Znalazły się w nim liczne zapisy, które de facto, wykluczają owo porozumienie. Na przykład zgoda na pełnopłatne zwolnienia lekarskie przez pierwsze 30 dni, ale tylko dla funkcjonariuszy „pierwszej linii”. Nie ma w służbach czegoś takiego, jak pierwsza linia. Czasem żargonowo mówi się o stanowiskach, czy jednostkach liniowych, w Straży Granicznej funkcjonuje termin „druga linia”, ale to nie ma nic wspólnego z konotacją, jaką „pierwszej linii” usiłuje przypisać szef MSWiA.

Próba dzielenia funkcjonariuszy na lepszych i gorszych, przypomina zagrywki Donalda Tuska, z którym mundurowi mają na pieńku od 2011 roku, pamiętając jego pokrętne obietnice i kampanię nienawiści, którą zaraz potem rozpętał przeciw nim.

Tekst porozumienia, sformułowany przez Joachima Brudzińskiego ma dla funkcjonariuszy wartość papieru, na którym je wydrukowano. Rząd zabetonował się na swojej pozycji. Trudno zrozumieć taką postawę, gdy weźmie się pod uwagę, że na przykład realizacja postulatu dotyczącego odpłatności za chorobowe, w formie przedłożonej przez protestujących, nie pociągnie dosłownie żadnych zmian w budżecie państwa. Obecnie, gdy funkcjonariusz idzie na zwolnienie, płaci mu się 80% uposażenia. Reszta środków trafia do puli, z której wypłacane są premie dla tych, którzy zastępują go w służbie. Złamany grosz nie wpływa do kasy państwa i nie wypłynie z niej po zmianie przepisów.

Cierpliwość mundurowych się wyczerpała. Największą siłę wśród nich stanowią policjanci. To oni obecnie wzięli na siebie cały ciężar walki o godność i prawa funkcjonariuszy. Pasywność pozostałych formacji budzi konsternację policjantów, co na dłuższą metę może osłabić potencjał negocjacyjny całego środowiska. Obecna kulminacja trwa od środy, więc policjanci wyczekują na weekendową refleksję kolegów z pozostałych służb i ich zdecydowane solidarnościowe wystąpienia.

Skala „psiej grypy” jest duża. Czynniki oficjalne robią przed kamerami dobrą minę do złej gry. W Łodzi zniknęło z szeregów półtora tysiąca ludzi i to tych najbardziej zaangażowanych w ochronę bezpieczeństwa na ulicach. To jedna czwarta stanu liczebnego. Zostało trochę gryzipiórków, zawsze wierna i posłuszna kadra dowódcza, księgowy. Są miejsca, gdzie policjanci czują się zdrowo i nie zamierzają brać zwolnień. Jednak w wielu miejscach grypa przybiera rozmiary „łódzkie”. Kilka komend miejskich przestało właściwie istnieć. Z braku obsady zamykane są komisariaty. W alarmie ściąga się policjantów z innych jednostek i pionów dla załatania tych wyrw.

Konkretne sygnały z terenu można znaleźć na Facebooku pod hasztagiem #psiagrypa

O co chodzi protestującym? O podwyżki, ale realne, tak, aby mundurowe uposażenie pozwalało godnie żyć, rekompensowało trudy służby i było konkurencyjne wobec rynku cywilnego. Liczba wakatów w formacjach mundurowych jest zatrważająca. W policji brakuje 6 tysięcy ludzi. W Straży Granicznej – trzech tysięcy, ale ta formacja ma 18 tysięcy etatów. To jedna szósta! Wiosną problem się powiększy, bo wtedy kumuluje się fala odejść na emeryturę. Nie ma już zastępowalności na stanowiskach, z szeregów ubywa więcej, niż przybywa. W Biedronce płacą lepiej, po prostu.

Oprócz wyższych płac funkcjonariusze chcą pieniędzy za nadgodziny. Chcą także pełnej odpłatności za pierwsze 30 dni chorobowego. Prawo do minimalnej emerytury ma się opierać wyłącznie na kryterium wysługi, 25 lat, z wykluczeniem wymogu osiągnięcia 55 roku życia. Mundurowi domagają się też, aby osobom przyjętym do służby po 1 stycznia 1999 roku, zaliczano do wymiaru emerytury okres wcześniejszego zatrudnienia. Obecnie dochodzi do patologii, gdy po 15 latach służby osoba, która wcześniej pracowała 25 lat w cywilu, ma prawo wyłącznie do emerytury mundurowej w minimalnym wymiarze, tak, jakby przed służbą zbijała beztrosko bąki.

W obiegu środowiskowym krążą takie określenia zwolnień lekarskich, jak „Lucyna”, „doktor Lucyna”, „L Force”. Doktor Lucyna ma pełne ręce roboty, a wirus psiej grypy, w „kodzie” protestujących nazywany H1L4, coraz silniej determinuje zdolność Policji do zorganizowanego działania w ochronie porządku publicznego. Okrągłe zdania, fałszywe uśmieszki i medialny bojkot, stosowane przez rządzących, nie na wiele się zdadzą. Tylko najmłodsze dzieci wierzą, że gdy zamkną oczy, to nie będzie ich widać.

Już nikt z protestujących funkcjonariuszy nie prosi ministrów o zrozumienie. Stroną negocjacyjną stała się sytuacja kadrowa w Policji i pozostałych formacjach mundurowych.

[]

Czego domagają się funkcjonariusze:

O co chodzi mundurowym latem 2018 roku

Jak to jest z tą odpłatnością za mundurowe zwolnienia:

Analiza - nasi zdrowi dziennikarze

[]

Zobacz galerię zdjęć:

Nie, bo nie.
Nie, bo nie. No to zagrajmy... Wsparcie w drodze. Jarosław Zieliński, MSWiA vs. Rafał Jankowski, NSZZ P.

To jest kontynuacja bloga, dostępnego pod tym adresem: https://www.salon24.pl/u/mundurowi/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo