Rebeliant Szmarowski Rebeliant Szmarowski
1896
BLOG

Agent Robert Straż Graniczna - Prolog - Wojtek

Rebeliant Szmarowski Rebeliant Szmarowski Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

To jest prolog. Historia z mgły osi czasu. W książce opowiem o tym, co działo się wcześniej i później. Opowiem w takiej właśnie tonacji.

Wojtek

Wojtek chyba przez całe życie jest drugi.

Wojtka poznałem w roku dwutysięcznym, albo w dwa tysiące pierwszym. Byłem wtedy etatowym psychologiem wydziału kadr, a Wojtek właśnie wrócił z tak zwanej placówki.

Placówki, to były złote żniwa dla dobrze ustawionych oficerów Straży Granicznej. Placówki dyplomatyczne, gdzie nasi oficerowie z dumą pełnili funkcję szlabanowych. Przez pół roku. Czemu tak? Bo są takie pieniądze, które koją brak godności. Zależy gdzie się trafiło. Wojtek trafił do USA. Do Stanów Zjednoczonych Ameryki. Taki oficer na czas misji był wyciągnięty z siatki etatowej i po powrocie musiał trochę odczekać, aż znajdzie się posada godna jego pagonów.

Wojtek trafił na przeczekanie do sekcji szkolenia w kadrach. Byliśmy kolegami. Nie przyjaciółmi, nie serdecznymi kumplami, ale kolegami. Takimi, że jak spotykasz, to zagadasz, życzliwie się przywitasz.

Potem Wojtka przesunięto z Gdańska do Gdyni. Na zastępcę. Trzeba trafu, że chyba w dwa tysiące drugim roku do Gdyni trafiłem i ja. Na wzmocnienie. Ja nie potrzebowałem więcej mocy. Potrzebowało jej przejście graniczne w sezonie urlopowym, więc psycholog pierdoła nadawał się najlepiej.

Wojtek przyjął mnie bardzo serdecznie. Kawusia, ploteczki, opowieści z Ameryki. Kolega, po prostu. Żadnego faworyzowania, nic z tych rzeczy. Grafik, szafka i jechana. Wszystko zgodnie z regułami tej zabawy.

Rok później byłem już analitykiem kryminalnym. A jeszcze rok później, albo dwa, już nie pamiętam, Wojtek wrócił do komendy oddziału. Został naczelnikiem wydziału granicznego. Ja byłem w wydziale operacyjno – śledczym i po koleżeńsku spotykaliśmy się na korytarzu, zwłaszcza w drodze do kibelka. Rytm tych koleżeńskich spotkań zawierał się w takiej mniej więcej sekwencji – cześć Wojtek, cześć Robert – cześć Robert, cześć Wojtek - cześć Wojtek, cześć Robert...

Pewnego dnia rytm uległ złamaniu. Cześć Wojtek, cześć Robert - cześć Robert, cześć Wojtek - cześć Wojtek, Dzień dobry.

W ten subtelny sposób Wojtek zakomunikował mi, że został zastępcą komendanta oddziału.

[]


To jest kontynuacja bloga, dostępnego pod tym adresem: https://www.salon24.pl/u/mundurowi/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości