Tworzę, bo jestem, czy istnieję, chociaż nic nie tworzę? - oto pytanie. Brzmi to podobnie jak w "Hamlecie" Szekspira, gdzie bohater stał przed trudnym wyborem.
Jak głębiej się zastanowimy, to możemy dostrzec sens i różnicę w znaczeniu. Tu nie chodzi o pewne sprzeczne z sobą pytanie z zakresu logiki, na przysłowiowej zasadzie, co było pierwsze jajko czy kura, lecz o refleksje nad wolnością człowieka i twórczością. Jest ona o tyle ważna, gdyż współcześnie zacierają się granice między twórczością artystyczną a komercyjną konsumpcją.
Wydaje mi się, że człowiek staje się wolny, dlatego, że tworzy. Twórczość, a mam tu na myśli sztuki plastyczne, bo tym się zajmuję, jest działaniem uwierzytelniającym wolność człowieka.
Brzmi to niby jak frazes lub sofizmat, lecz dziś w dobie kultu techniki i cybernetyki twórczość jest tym, co nas odróżnia od świata mechanizmów, technologii, cyfryzacji życia oraz unifikacji, czyli ujednolicenia wszystkiego, które skutkuje utratą własnej tożsamości.
Zamiast posługiwać się imieniem własnym - darem Boskim, bo na obraz Boga jesteśmy stworzeni, a w takiej przecież tradycji kształtowała się europejska kultura, stajemy się numerami, mamy "nip-y, pesele, kody", czekają na nas chipy i Bóg jeden wie, co jeszcze otrzymamy.
Pamiętajmy jednak, że cybernetyka nie ma duszy artysty, nie ma serca dobrodzieja i nie ma naturalnej ludzkiej wolności.
Dlatego refleksja nad istotą twórczości i ludzkiej tożsamości jest przyczynkiem do ochrony homo sapiens przed zagładą, jaką stanie się powszechna cyfryzacja ludzkości.
.
.
A. Rodin, "Myśliciel", 1880 r., il. z domeny publicznej: Wikimedia Commons, link: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:The_Thinker_close.jpg
.
Wybór należy do Ciebie, czy pozostaniesz jako homo sapiens, czy staniesz się homo electronicus!
.
.
Komentarze