Harley Porter Harley Porter
2053
BLOG

Czego chcą oni?

Harley Porter Harley Porter Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 26

Oni to rzecz jasna demokracja totalna i liberalna od Schetyny poprzez Lisa, a kończąc na Mieszkowskim. My, to to ludzie, dla których Polska to łza w oku podczas śpiewania hymnu, to " Nie rzucim ziemi..." i Pan Bóg spuszczający ogień na Sodomę. My to także duma z Westerplatte, marszczenie brwi kiedy patrzymy na zachód i zaciskanie pięści gdy spoglądamy na wschód, my to pogardzana przez redaktora Wołka Polska od morza do morza i znienawidzona przez redaktora Lisa Polska moherowa i "kołtuńska" odwracająca się od Europy z jej pederastią, aborcją i antychrześcijańską paranoją i przekonaniem, że państwa narodowe to przeżytek.

Czego chcą oni, chyba najbardziej jasno i zwięźle wyjaśnił poseł Mieszkowski - dla mnie kreatura wyjątkowa, bo traktująca nasz kraj jako przeszkodę w jego orbitowania ku rzeczywistości, w której nie robi się tego, co trzeba tylko to, co się chce, bo  moralność zdefiniowana jako zbiór cech pozytywnych umożliwiających istnienie społeczeństwa i jednostki stała się przeżytkiem. Przede wszystkim chcą jednak władzy, a chcą jej za wszelką cenę, bowiem gdy ją mieli pastwiska wszelkiej swawoli były dla nich otwarte, a od swawoli - parodii wolności uzależnia się bardziej niż od dopalaczy, a ten kto pasł się na jej łąkach zapamięta to na całe życie, tak jak pamięta się orgietkę u kumpla, która wcale nie miała się przydarzyć, ale zdarzyła się, pozostawiając w głowie pragnienie ponownego pławienia się w rozwiązłości i pozwalania sobie na rzeczy, o których z pewnością nie opowiada się narzeczonej...

Po władzy na drugim miejscu są zasady, stare jak świat i do tej pory zdawało się, że niezmienne, które dla nich stały się przeżytkiem bowiem swawola nie dotyczy tylko władzy ale także sfer społecznych i obyczajowych oraz moralności jako całości podejścia do siebie i drugiego człowieka. Z jakichś powodów, a być może z powodu starego, "dobrego" kosmopolityzmu jakim pragną wyrażać się ludzie myślący o sobie jako o tych nowoczesnych i mądrzejszych od innych lub też z przyczyny niezwykłego parcia zachodnich zasad na nasze polskie dogmaty będące dla tych, którzy chcą iść ręka w rękę z "oświeconym" zachodem przeżytkiem cuchnącym moherem i ciemnogrodem, chcą oni przebudować te zasady na wzór i podobieństwo anty chrześcijańskiej i pro lgbt-owskiej ideologi liberalno-libertyńskiej zachodniej poprawności politycznej. Bowiem nic tak nie podbija bębenka jak przekonanie, że "hulaj dusza piekła nie ma".

O dziwo chyba właśnie o to złamanie zasad chodzi najbardziej, a przynajmniej bardzo mocno. Walka idzie o to aby rozwodnik Lis przestał być rozwodnikiem, a stał się człowiekiem nowoczesnym, zaś Durczok przestał być uważany za moralne dno, a jedynie za człowieka o innej w domyśle - ciekawszej, moralności. Chodzi także o to aby profesor Hartman mógł wcielać w życie swoje podbrzuszne rojenia o kazirodztwa, a Magdalena Środa  w świetle prawa stygmatyzowała chrześcijan noszących krzyżyki tak jak pederasta Śmiszek (partner seksualny Biedronia) stygmatyzował posła Rzepeckiego noszącego obrączkę bowiem oni nienawidzą kościoła, który cały czas jest jeszcze  przetrwalnikiem i głosicielem jasnych zasad moralnych i prostych, trafiających do ludzi bożych przykazów cementujących społeczeństwo.  i o te przekazy waśnie chodzi, o te latarnie morskie wskazujące w burzliwych czasach drogę ludziom. Jeśli zohydzi się kościół i przewróci latarnie wszystko już będzie można choćby i spółkować z kozą bowiem grzechu już nie pokażą spalone na sodomskich paradach biblie i nie zapłaczą gwałcone dzieci bowiem dzieci i ryby głosu nie mają.

Dla nich upadek moralności to warunek dobrego samopoczucia, a przejęcie władzy to upragniony powrót do mętnej wody, w której nie widać największych przekrętów i złodziejskich machinacji, władza choćby fasadowa, bowiem oni nigdy nie myśleli dobrze o ojczyźnie gotowi dla własnych korzyści jej stery oddać w ręce obcych, to także przyczynek do wskazania prawdziwego miejsca narodowi jako żyjącemu na granicy ubóstwa mięsu armatniemu instrumentalnie używanemu w wyborach, po których już następnego dnia zapomina się o złożonych obietnicach. To także możliwość wtłoczenia narodu w poprzednie koleiny gdzie nie ma Boga, Honoru i Ojczyzny oraz 500+, a oczyszczone z Grażyn i Januszów nadmorskie uzdrowiska nie rażą już pań Młynarskich mogących swobodnie przechadzać się wśród równych sobie zdegenerowanych celebrytów. 

Tego chcą oni!



Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka