Olga Tokarczuk
Olga Tokarczuk
Republikaniec Republikaniec
808
BLOG

Krótki kurs europejskiej i polskiej historii społecznej dla mało zaawansowanych

Republikaniec Republikaniec Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Gimbazjalne enuncjacje noblowskiej gwiazdy literatury wywołały interesującą mimo wszystko dyskusję o historii polskiej wsi i rzekomo istniejącym na niej w dawnej Polsce niewolnictwie. Interesującą przede wszystkim dlatego, że ukazały kompletną ignorancję ogromnej większości dyskutantów i zupełny brak zrozumienia podstawowych używanych w niej pojęć.


Wieś była podstawowym i fundamentalnym elementem systemu państwowego i społecznego średniowiecznej Europy. Tu żyła przytłaczająca większość ludności, tu wytwarzano zasadniczą część ówczesnego PKB, jaką stanowiły produkty rolne i leśne. Zamieszkiwali ją zasadniczo członkowie dwóch stanów społecznych – laboriosi (pracujący) i militantes (walczący).  Skąd wziął się podział społeczny na owych laboriosi – chłopów i milites – szlachtę? Otóż w warunkach załamania się antycznego, rozwiniętego ładu na Zachodzie i Południu, powrotu do gospodarki naturalnej oraz upadku roli pieniądza jako podstawowego środka wyceny i wymiany dóbr, powstał nowy pomysł na proste, oszczędne i skuteczne administrowanie. Bez armii urzędników, bez rozbudowanego systemu podatkowego, bez stałego, zawodowego wojska.  Otóż podstawowa masa ludności, wieśniacy, mieli sobie spokojnie pracować na roli, a by było to w miarę spokojne i bezpieczne – czuwać mieli wojownicy. Wojaczka to zajęcie ani tanie, ani łatwe, ani bezpieczne. Trzeba utrzymać formę fizyczną, a więc dobrze jeść i trenować. Trzeba mieć czym walczyć – a broń tania nie jest, i nigdy nie była. Toteż tereny zamieszkiwane przez wiejską ludność dzielono na okręgi o mniej więcej podobnej liczebności mieszkańców, aby określona ilość pracujących mogła bez nadmiernego uszczerbku dla siebie łożyć część wypracowanej przez siebie nadwyżki na utrzymanie miles (rycerza, wojownika). Przyjmuje się, że we wczesnym średniowieczu, by wystawić w ten sposób jednego dobrego wojaka, nowocześnie na swoje czasy wyposażonego i uzbrojonego, ze środkiem transportu (koniem) i obsługą logistyczną (wóz z zapasami i kilku pachołków) potrzeba ok. 100 wiejskich gospodarstw rodzinnych.  Tak właśnie czyniono. Chłopi zostali zobowiązani, by w określonych terminach przekazywać ustalone obciążenia w naturaliach, rzadziej w jakiejś formie pieniężnej, a także w formie swojej pracy (budowanie siedziby, praca na rzecz własnego gospodarstwa wojownika). Ten zaś, zwolniony od  trosk o środki na codzienne wydatki dla siebie i swojej rodziny, w zamian miał w pełnej gotowości bojowej czekać na wezwanie władzy państwowej. Oprócz tego nałożono na niego pewne obowiązki porządkowe i administracyjne – miał zapewnić w swoim okręgu porządek na zasadzie policyjnej, czuwać nad zbieraniem i przekazywaniem części danin – podatków przeznaczonej dla władzy państwowej (panującego), a także sprawować niższą władzę sądowniczą. Jako że system szkolnictwa także upadł, i można było liczyć tylko na rodzinne „szkolenie na stanowisku pracy”, oba zawody: rolnika i wojownika stały się dziedziczne. Taki utrwalony w miarę upływu pokoleń schemat ustalił na wiele wieków porządek społeczny, który nazywamy feudalizmem. Dziedziczni wieśniacy - chłopi w miarę upływu czasu w coraz większym stopniu uzależnieni byli od dziedzicznego wojownika i zarządcy – szlachcica. W ten sposób kształtuje się system poddaństwa, będący kategorią prawno- państwową, taki sam stosunek prawny łączył chłopa i wiejskiego szlachcica, jak tegoż szlachcica z panującym. W tej formule zasadniczo zanika, jako element zupełnie zbędny, niewolnictwo, podstawa antycznego ładu gospodarczego, w rozumieniu posiadania człowieka przez człowieka jako elementu własności. Co zresztą nie wyklucza istnienia instytucji niewolnictwa, reliktowo występującego w różnych czasach i miejscach europejskiego średniowiecza.   Niewolnictwo jako jedna z podstaw systemu społeczno - gospodarczego utrzymuje się natomiast przez cały okres średniowiecza i większość czasów nowożytnych w świecie islamu.
Oczywiście przedstawiłem model skrajnie uproszczony, pomijający z tego powodu w ogóle problematykę miast oraz duchowieństwa, ale jak się na wstępie rzekło, taki właśnie miał być.
System ten, w podstawowym swoim zarysie przez setki lat wydolny i akceptowany społecznie (pamiętajmy, że był mało obciążający – w stosunku do tego, co nakładało skomplikowane, cywilizowanie państwo późno-rzymskie, mamy mnóstwo biadań pisarzy z przełomu epok na tym, jak to niższe warstwy społeczne z radością przyjmują zmianę władzy z rzymskiej na barbarzyńską), został recypowany także na obszarach nowej Europy. Czyli krain, które nigdy rzymskiego panowania nie zaznały, wyrastając, jak między innymi Polska, z jeszcze prymitywniej zorganizowanych wspólnot plemiennych.
W naszym kraju system ten w pełni  kształtuje się pomiędzy XIII a XV wiekiem, wzmocniony dodatkowo wielką reformą gospodarczą, zwaną „osadnictwem na prawie niemieckim”. Nie wchodząc w szczegóły, jej efektem była wieś, zamieszkała w masie przez stosunkowo zamożnych i mało obciążonych podatkami gospodarzy. Ziemię traktowano jako własność pana (szlachcica, władcy) – ta własność była tytułem do płacenia mu ustalonego podatku – czynszu. On  z kolei reprezentował na wsi państwo – i był obciążony osobistym obowiązkiem militarnym.
W wieku XV tacy właśnie zamożni, siedzący na dziedzicznie dzierżawionych dużych (łan w zależności od żyzności gleby 18 -25 ha) gospodarstwach chłopi sfinansowali wystawienie w opisany wyżej sposób armii rycerskiej – szlacheckiej, która wygrała pod Grunwaldem.
Czasy jednak się zmieniają (pomińmy rozwarstwienie tak wśród chłopów, jak i szlachty), wchodzą  nowe techniki walki (broń palna), wymagające jeszcze więcej profesjonalizmu, któremu wiejskie rycerstwo nie jest w stanie sprostać. Już wojnę trzynastoletnią wygrywamy zawodową armią zaciężną. Państwo wymaga więcej pieniędzy – a więc podatków, i  od wiejskiego rycerza zaczyna wymagać nie siły i sprawności mięśni, a w coraz większym stopniu innych usług – pilnowania podatków, wymuszających zwiększanie wydajności pracy poprzez wymaganie coraz większej ilości pieniądza. To z kolei zmuszało do wymiany doświadczeń i dyskusji wewnątrz warstwy zarządzającej, a więc coraz aktywniejszego udziału w życiu publicznym.
Zmienia się także, i to zasadniczo, koniunktura i zasady działania gospodarki. Pieniądz i początki kapitalizmu na Zachodzie to kolejna rewolucja. Zwiększenie roli pieniądza i jego podaży, w związku z odkryciem nowych źródeł cennych kruszców (pamiętajmy, że pieniądz ówczesny to wyłącznie kruszec) powoduje rewolucję cen. Polega ona na tym, że w wieku XVI pieniądz traci na wartości względem towaru – za tą samą jednostkę kruszcową w roku 1490 można było nabyć dwu – lub więcej krotnie ilość towarów, tak produktów rzemiosła, jak i rolnych, niż w 1550.


Rewolucja gospodarcza i cenowa trwale podzieliła Europę na dwie strefy: zachodnią, w której warstwy uprzywilejowane przyjęły jako sposób na utrzymanie swojej pozycji racjonalizację produkcji w formach kapitalistycznych, i wschodnią, - gdzie jako ekwiwalent trudniejszego tu do zdobycia dla wszystkich uczestników rynku pieniądza, przyjęto jednostkę pracy. Po prostu pracy – dniówki – odrobku. Zamiast powiększać dotychczasowe, zdewaluowane w swojej  wartości czynsze (podatki), przy aprobacie obu stron zwiększenie obciążeń odbyło się poprzez ustalenie ilości nieodpłatnej pracy, którą chłop miał odtąd świadczyć na rzecz pana-szlachcica. Co oczywiście w miarę upływu lat zachęcało tegoż szlachcica do zwiększania areału swojego prywatnego gospodarstwa rolnego (folwarku), a więc zwiększało i zapotrzebowanie na pracę. Przez pierwsze sto lat wszystko działało znów w miarę sprawnie, chłopu czasu nie brakowało, zresztą bogaci zwykle i tak wysyłali na „pańskie” wynajmowanych w tym celu parobków.
Model  ten, w swoim podstawowym założeniu posiadał immanentną cechę nieefektywności. Dla jego funkcjonowania niezbędny był istniejący w XVI w. stosunek równowagi sporej przestrzeni ekstensywnych upraw do określonej liczby ludności. W miarę wzrostu liczby ludności, a więc zmniejszania w stosunku do niej areału upraw gwarantującego opłacalność handlowych nadwyżek zbóż i mięsa zwierząt hodowlanych, co ujawniło się zwłaszcza w wyniku niemożliwości dalszego zasiedlania niezmiernych przestrzeni Ukrainy – w efekcie  powstania Chmielnickiego oraz wojen z Rosją i Turcją, efektywność gospodarcza folwarku dawała się utrzymać tylko w miarę wzrostu obciążenia i tak zubożałego w wyniku zniszczeń wojennych chłopa.
I tak dochodzimy coraz bliżej dna nędzy, do w. XVIII, gdy przeciętne rozdrobnione gospodarstwa chłopskie spadają poniżej 1/5 łanu (ok. 5 ha), nie będąc w stanie utrzymać nawet sprzężaju (pary wołów pociągowych), a hodowla bydła – podstawowego źródła jedynego nawozu, spada do minimum. W efekcie bieduje i chłop, degraduje się majątkowo i szlachcic. Prosperują w tej gospodarce jedynie magnaccy latyfundyści, dysponujący setkami folwarków, czyli setkami tysięcy hektarów ziemi uprawnej. Toteż co światlejsi właściciele ziemscy zaczynają w II połowie wieku XVIII proces przekazywania ziemi folwarcznej poddanym chłopom, odchodząc od podatku w robociźnie (pańszczyzny) na rzecz opłaty pieniężnej (czynszu). Tak było m. in.  w dobrach ordynacji zamojskiej i rydzyńskiej. Mimo wszystko, nigdy w Rzeczypospolitej chłop nie stał się, jak bywało w innych krajach, niewolnikiem – składnikiem własności pańskiej, zbywanym bez ziemi czy odrywanym pojedynczo od rodziny.


Proces ten przerwały rozbiory. Wbrew opowieściom niektórych, apogeum chłopskiego ucisku przypada na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej na wiek XIX, gdy na dotychczasowe stosunki nałożyła się rosyjska barbaria (dziesiątki tysięcy wsi po rozbiorach przeszły w ręce carskich faworytów) do której dostosowywali się sąsiedzi.  Nie lepiej było w zaborze austriackim, gdzie po rezygnacji z reform józefińskich zmarginalizowana, pograniczna Galicja spadła na dno gospodarczego i społecznego upadku.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura