Po tryumfalnym wprowadzeniu przez Koalicję Europejską do europarlamentu Włodzimierza Cimoszewicza, Leszka Millera, Marka Belki i Bogusława Liberadzkiego wiewióry donoszą, że szpicenkandydatami Koalicji Jeszcze Bardziej Europejskiej w jesiennych wyborach do sejmu będą Jerzy Jaskiernia, Lech Nikolski, Marek Dyduch, Tadeusz Iwiński i Longin Pastusiak.
Komunistyczny prezydent Bolesław Bierut idący obok księdza prymasa na procesji Bożego Ciała, szef Urzędu Bezpieczeństwa Stanisław Radkiewicz klękający w trakcie mszy przy Podniesieniu czy sekretarz Polskiej Partii Robotniczej Władysław Gomułka śpiewający „Boże coś Polskę” - nie, nie jest to dziwna fantazja senna, lecz realia Polski Ludowej w pierwszych latach jej funkcjonowania. Czerwona władza tuż po wojnie próbowała zachowywać pozory, że nic tak naprawdę się nie zmieniło, więc najwyżsi notable regularnie pojawiali się na uroczystościach kościelnych. Do czasu.
Donald Tusk, zawierający przedwyborczo- prezydenckie kościelne małżeństwo, to ten sam Donald Tusk oklaskujący chamskie, bolszewickie bluzgi Leszka Jażdżewskiego. I jeszcze prawdziwy do bólu Rafał Grupiński z deklaracją w sprawie LGBT+: "My będziemy w tej sprawie na pewno działać progresywnie, ale po dwudziestym którymś października. My musimy prowincję też przyciągnąć do głosowania. Musimy zebrać każdy głos z prowincji, żeby wygrać. Stąd też nie eksponujemy tego dzisiaj za bardzo."
Ciągle ta sama śpiewka: dajcie mi władzę, ja was usadzę.
#Twój Szwab mówi #POrozwalajmy.
Jeśli jeszcze sukcesem zakończy się nagłe i niespodziewane odnajdywanie polskiej i katolickiej tożsamości Władysława Kosiniaka Kamysza z przyległościami, drżyj Kaczorze Dyktatorze. Dostaniesz w październiku większość konstytucyjną w Sejmie i Senacie, i będziesz musiał coś z tym zrobić.
