Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
772
BLOG

Kariera Macieja Świrskiego

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Społeczeństwo Obserwuj notkę 7

Wszyscy się z niego śmieliście, a on tymczasem, płacząc całą drogę do banku, robił się coraz majętniejszy. Żeby zrozumieć fenomen @Maciej_Swirski i @Fundacja_PFN trzeba się cofnąć w czasie o dekadę do złotego wieku Salon24, jak i przeczytać wielkie dzieła literatury rosyjskiej


.@Maciej_Swirski z @Fundacja_PFN o tym skąd się wzięła kwota 19 mln #wieszwiecej #reformasadownictwa #SprawiedliweSady #Minęła20


imageFilmik dzięki uprzejmości @jozefmoneta

Maciej Świrski, piszący pod pseudonimem Szczurbiurowy był jednym z najaktywniejszych "niezależnych publicystów" Salon24. Zalewał jego łamy bogoojczyźnianym kiczem a jednocześnie próbował swoich sił, podobnie jak wielu innych na prawicy, w branży przewałów patriotycznych. Wymyślił sobie organizację o długiej, dwujęzycznej nazwie:

Reduta Dobrego Imienia Polish League against Defamation Polska Liga Przeciw Zniesławieniom

I pierwsze, co zrobił to zwrócił się do społeczeństwa o wsparcie. Nie wziął jednak pod uwagę, że Prawdziwi Polscy Patrioci chętnie spuszczą jakiemuś cudakowi wpierdol, ale do wyskakiwania z gotówki tacy chętni nie są. Tę samą mądrość zdobyli i inni Przewałowcy, tworzący przeróżne inicjatywy narodowe i dodający do lepu całe warząchwie patriotycznego miodu:

Projekt Polacy - ja bym w to nie wchodził

Wygląda że Rolex pozazdrościł Świrskiemu, który czekając na objęcie stanowiska ministerialnego w rządzie premiera Glińskiego... 

Sam bohater przyznał mi się kiedyś szczerze, że zbiórki niewiele dają. Do czasu, kiedy los w postaci śmiesznego kandydata na stanowisko premiera z ramienia Prezesa wyciągnął doń pomocną dłoń i mianował go rzecznikiem prasowym nieistniejącego rządu.

Różne są obroty losu i ci, "qui mal y pensait" zostali zawstydzeni. No, może nie zawstydzeni, tak bezdenna bezczelność raczej nie wywołuje u obserwatorów wstydu, a wręcz przeciwne emocje - obrzydzenie najprędzej. 

Oto nasz bohater z łaski swego protektora poszedł w prezesy. Specjalnie dla niego stworzono Polską Fundację Narodową. Jej powołanie nie było już amatorskim wyłudzaniem pieniędzy w mediach społecznościowych, ale zawodowym, w majestacie prawa, pod opieką państwa, bandyckim skokiem na własność wszystkich obywateli, czyli przymusowym haraczem od państwowych firm "na promocję Polski".

"Promotion of Poland" zaczęła się od akcji oczerniania polskich sądów i sędziów (action of smearing of Polish courts and judges), a pieniądze zaczęły płynąć wielomilionowym potokiem bez żadnej kontroli. Zatrudniano kumpli, kupowano drobiazgi jak leżaki plażowe i grubsze rzeczy, jak jacht pełnomorski, który pod profesjonalnym zarządem ekspertów z PFN utknął w porcie ze złamanym żaglem i albo tam dalej tkwi albo i nie*, bo w trosce o dobre imię Polski PFN nie udziela informacji, ani o jachcie, ani o złotym deszczu, który na nich spada.

Gdzieś po drodze kol. Świrski oddał stery Fundacji innym amatorom lekkich zarobków i światowych rozjazdów (nie wiem czy jachtem). Nie, nie stała mu się krzywda, został powołany do zarządu Polskiej Agencji Prasowej i dalej doi.


Ale, ktoś zapyta, gdzie wielkie dzieła literatury rosyjskiej? Jeśli mam być szczery, to polska literatura nie umywa się do rosyjskiej, żaden polski pisarz nie był światowym megastar, jak Lew Tołstoj, nie wpłynął na zrozumienie ludzkiej psyche jak Fiodor Dostojewski (może Joseph Conrad, ale on pisał po angielsku), ani nie pokazał tej duszy małości i miałkości (poszłosti po rosyjsku) jak Nikołaj Gogol w "Martwych Duszach". 

Występuje tam drobny cwaniaczek, Cziczikow, który gdzieś na prowincji oczarowuje sobą miejscowe elity, i prawie, prawie zdobywa rękę najlepszej miejscowej partii. Tymczasem jego planem jest skupowanie martwych dusz rejestrowych, umarłych chłopów pańszczyźnianych ciągle tkwiących w rejestrach podatkowych. Rejestry są aktualizowane przy okazji spisów powszechnych, a do tego czasu właściciele muszą za swoich martwych niewolników płacić podatek.

Martwe dusze mają mu posłużyć do realizacji podstępnego zamiaru. Jako właściciel chłopów pańszczyźnianych będzie mógł wziąć pod ich zastaw wielką pożyczkę, której nie ma zamiaru spłacać. 

O ile Cziczikow, podobnie jak główny bohater mojego wpisu, jest wyjątkowo niesympatyczny, jak i reszta postaci w powieści polskiego szlachcica Gogola, cytat z powieści, charakteryzujący elity miasteczka nadaje się zresztą do opisania obecnych polskich nowych elit władzy: “Jeden tam tylko jest porządny człowiek: prokurator; ale i ten, prawdę mówiąc, świnia”, to kolejny prawzór Świrskiego (nazwisko ruskie skądinąd, drobnoszlacheckie bodaj) to oszust nad wyraz sympatyczny. Ostap Bender, bo o nim tu mowa, bohater powieści łotrzykowskich, osadzonych w realiach porewolucyjnej Rosji sprzed 100 lat, "Dwanaście krzeseł" i "Złote cielę" (odniesienie do biblijnego Złotego Cielca).

Twórcami tej nieśmiertelnej postaci był tandem pisarski Ilja Ilf i Jewgenij Pietrow. Poznajemy Ostapa gdy opuszcza więzienie, ubrany w elegancki, zielony garnitur z wciętą talią i pomarańczowe lakierki, ale bez skarpetek 

Ten znawca „czterystu stosunkowo uczciwych sposobów pozyskiwania pieniędzy od ich właścicieli”, „ideowy bojownik o banknoty”, zarabia na życie w sposób, który, jeśli to możliwe, nie jest objęty artykułami sowieckiego kodeksu karnego. Jego marzeniem jest wydostać się z Rosji i dopłynąć do Rio de Janeiro.

A tych sposobów zna, jak powiedziano 400. Na przykład podaje się za syna bohatera wojennego, lejtnanta Szmidta (jednego z 16 synów, co prawie kończy się katastrofą, gdy w momencie kasowania gotówki pojawia się następny), sprzedaje Amerykanom patent na produkcję bimbru z pszenicy ("pieniądze leżały na drodze, nawet nie były zakurzone"), bywa mistrzem szachowym, uczestnikiem wyścigów samochodowych i zaklinaczem węży, aż wreszcie zakłada fundację, no nie, żartuję - firmę "Rogi i kopyta". By zrealizować swój wielki cel zdobycia miliona, odrzuca miłość oddanej mu Zosi, aby w końcu wszystko utracić. Obrabowany na granicy rumuńskiej przez pograniczników, wraca przez Dniestr na sowiecką stronę.

I w tym zawiera się wielka różnica między nim, a naszym główny bohaterem. Maciej Świrski zrozumiał, że aby przewał się udał nie wystarczy błyskotliwa inteligencja (bo tej nie ma), ani bezgraniczna bezczelność (której ma w nadmiarze). Konieczna jest potężna protekcja i ochrona państwa, które pozwala, zachęca wręcz, by czerpać rękoma, chochlą, warząchwią, wiadrem, czym się da, każdym naczyniem, a choćby i sitem, zawszeć coś zostanie, z niewyczerpywalnych zasobów, jakie daje władza, przyzwalająca na każdą niską podłość, świństwo i złodziejstwo - poszłost - jej pokornym sługom.


Jaki morał z tego wynika? Otóż taki: nie warto czytać patriotycznych ramot Sienkiewicza, kiedy w świecie tyle jest lepszych i zabawniejszych opowieści. A jeśli jesteście narodowo nastawieni - jak wiadomo polscy narodowcy reagują neurotycznie na wszelkie zagraniczne wzmianki o Polsce, za negatywne wysyłaliby husarię, by potwarcę wdeptała w ziemię kopytami kawalerii, za pozytywne gotowi są jej autora wynosić pod niebiosa - to jest na ukojenie waszych serc w "Złotym cielęciu" (kto jeszcze pamięta, że tak się to słowo odmienia?) również wątek polski. Kierowcą Antylopy Gnu, samochodu, którym podróżuje Ostap Bender i jego przyjaciele, jest Polak o szczerozłotym sercu, Adam Kozłowicz, nazywany przez Bendera "bezskrzydłym aniołem". Jego bezgraniczna dobroć i bezdenna naiwność wpędza zresztą bohaterów w niezliczone kłopoty w drodze po milion.

A Świrski? Cóż, najbardziej bliski mu charakterem jest protagonista, przeciwieństwo i ofiara Ostapa, ponury i chciwy Aleksandr Iwanowicz Koreiko, milioner, który wzbogacił się na wojnie i jej ofiarach.

Коровко, Константин Михайлович — Википедия

______________________

* Nie tkwi. Doniesiono mi, że z naprawionym już masztem wziął udział w regatach Gotland Runt i według własnych słów załoga odniosła niebywały sukces:

@ILOVEPOLANDpfn

Po 38 godzinach, 30 minutach i 27 sekundach, o 01:30 #ILovePoland jako pierwszy przecina metę wyścigu Gotland Runt, uzyskując tytuł „Line Honour" Trofeum. Załoga ILP zostaje powitana w Sandhamn przez komandora Królewskiego Szwedzkiego Yacht Klubu, który wręczył jej żółtą flagę lidera.

Tylko że na oficjalnej stronie organizatora regat nie ma wzmianki o dumnym, polskim jachcie I Love Poland i jego triumfie. W najważniejszym szwedzkim dzienniku opinii, Dagens Nyheter, też ani słowa o gotlandzkiej wiktorii, jedyny artykuł z września 2019 jest zatytułowany:

Kampania promocji Polski zakończyła się miliardową klęską, a w treści artykułu jeszcze gorzej:

Za miliard koron Polska miała poprawić swoją międzynarodową reputację. Resultat to jedna z najbardziej katastrofalnych kampanii promocyjnych w historii: konta na Youtube i Instagram z około 50 obserwujących, i cholernie drogi jacht regatowy unieruchomiony w porcie ze złamanym masztem. (För motsvarande en miljard kronor skulle Polen förbättra sitt rykte utomlands. Resultatet är kanske en av de mest misslyckade pr-kampanjerna någonsin: konton på Youtube och Instagram med ett 50-tal följare och en svindyr kappseglingsbåt som ligger på varv med bruten mast).

To tyle o międzynarodowych echach kampanii promocyjnych inicjowanych przez Polską Fundację Narodową za wspólne pieniądze Polaków.

Ale do tego zdążyliśmy się już przyzwyczaić, prawda? Że kłamią w żywe oczy w poczuciu bezkarności?


Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo