Krótki przegląd komentarzy na Salonie oraz reakcji w mediach nie pozostawia wątpliwości, że szykuje się intensywna kampania antyreferendalna. W troste o niedopuszczenie obywateli do głosu rzucono na pokład wszystkie siły, wyciągnięto najegoztyczniejsze argumenty - wszystko po to, by przygotować grunt pod odrzucenie przez Senat prezydenckiego wniosku o referendum 25 października.
Tego referendum chciało mnóstwo ludzi, którzy niekoniecznie popierają PiS, ale do wczoraj w ich walce o możliwość wyrażenia swojego zdania nikomu innemu nie było po drodze.
Wczoraj wieczorem ich starania poparł prezydent. Na początku tygodnia odpowiedni dokument ma trafić do Senatu - i to jest bardzo dobry moment, by przypomnieć panom senatorom, ile osób - ICH WYBORCÓW (niezależnie od opcji politycznej) chce referendum. Pod adresem:
http://www.senat.gov.pl/sklad/senatorowie/ znajdziemy listę senatorów wraz z mailami. Proponuję powiadomić ich, jakie jest nasze zdanie na temat referendum. Potem, przy urnie wyborczej, rozliczymy ich z tego, jak głosowali.
Bo wystawia partia, ale wybierają ludzie.