Teutonick Teutonick
781
BLOG

Przybysze z szmat-planety

Teutonick Teutonick Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

   Ciągle nie mogę się nadziwić temu jakie okazy udało się pewnym wpływowym środowiskom wyhodować na naszej własnej piersi przez te wszystkie lata tresowania Polaków zgodnie ze wszystkimi kanonami zaszczepianej systematycznie w społeczeństwie trującej ideologii. Temu aparatowi pedagogiki wstydu, stanowiącemu w istocie machinę regularnie strzykającą w stronę publiczności antypolskim jadem i zapełniającą dzień po dniu krajowy rynek kolejnymi zatruwającymi przestrzeń publiczną produktami szkodliwej propagandy, udało się wykształcić gdzieniegdzie na peryferiach zdrowego rozsądku, lecz niestety bardzo często w samym epicentrum kręgu wzajemnej adoracji tzw. elit jakiś dziwny ludek, nie poczuwający się najwyraźniej do przynależności do żadnej wspólnoty narodowej, nie rozumiejący pojęcia „racji stanu”, stanowiący w swych poglądach jakiś pokraczny konglomerat idealizmu z nihilizmem. Ludzi, którzy najchętniej wymazaliby jakiekolwiek ślady własnych korzeni, stając się poprzez ten fakt prawdziwymi „światowcami”, których wzorem niemal 60-letniego chłoptasia usadzonego na jewropejskim stolcu niesłychanie uwiera przaśna polskość, a jedyna tradycja jaką są w stanie bezwiednie zaakceptować, stanowi schedę po Radziejowskim wraz z całym szeregiem jego późniejszych naśladowców.

   Niemała część spośród tej hałastry (to adekwatne określenie bo choć nieliczni, bywają w swych działaniach nadzwyczaj hałaśliwi, niczym wzorowe psy Pawłowa każdorazowo w reakcji na jakiekolwiek decyzje rządu wydając z siebie pełen niezdrowej ekscytacji jazgot) sprzedała się takim czy innym sposobem za cudzoziemski jurgielt, ale wielu z nich jest zwyczajnie do tego stopnia ideologicznie i logicznie zaburzona, że wykazując się przy tym poważnymi symptomami rozchwiania emocjonalnego, są w stanie zrobić niemalże wszystko aby w tym swoim marszu na wskazane im przez starszych i mądrzejszych pluszowe barykady, na złość mamie odmrozić sobie uszy. Obrzucanie jajami limuzyn rządowych, podpalanie biur poselskich z wersją soft w postaci bazgrania po nich czym popadnie, niczym niewyżyte smarki rodem z gimnazjum, nawet jeśli za „element barwiący” służą im w tym przypadku ich własne odchody, wreszcie fizyczne ataki na działaczy partyjnych – to wszystko znamionuje elitarną grupę mieniącą się być w opozycji do „chamów”, siebie rzecz jasna zaliczając tym samym do inteligencji. Można już chyba nawet zacząć mówić o jajeczno-fekalnych terrorystach-doktorantach, jakkolwiek montypythonowsko by to nie zabrzmiało.

   Widzimy tych ludzi regularnie na kolejnych, urządzanych niemalże cyklicznie, demonstracjach w obronie kolejnych „wolności obywatelskich”, protestujących w każdej sprawie, w której tylko można wyrazić swoje „oburzenie” i przy okazji napluć na Polskę. Na swoje prywatne ołtarze wynosili już różnorakie, dość enigmatycznie brzmiące zresztą, „wartości europejskie”, włączając w to przede wszystkim prawa „LGBTtów” tudzież innych literek z Ulicy Sezamkowej, „wolne media”, „wolne sądy” i inne wolne miłości z prawem do aborcji na życzenie w pakiecie, ze szczególnym upodobaniem powołując się na instytucję „Świętej Konstytucji”, pobłogosławionej zresztą po wsze czasy poprzez klepnięcie jej przez pewnego zapijaczonego nie-magistra o aparatczykowskiej proweniencji i komunistycznym rodowodzie.

   Ale oto etap pt. cała Polska czyta dzieciom Konstytucję, poprzedzony preludium w postaci publicznego odczytywania fragmentów „sztuk zakazanych”, przechodzi chyba właśnie do lamusa. Obecnie na topie jest odczytywanie „świadectw udziału Polaków w mordowaniu Żydów”. Właśnie na taki kwiatek udało mi się natrafić przypadkiem w sieci:

https://warszawa.onet.pl/protest-przed-ipn-czytali-swiadectwa-udzialu-polakow-w-mordowaniu-zydow/j0ehsny

 

   Przy czym należy nadmienić, iż nastąpiła tutaj pewna korelacja czasowa z wypowiedzią udzieloną w wywiadzie przez ministra - o zgrozo - spraw zagranicznych (uprzednio piastującego zresztą urząd – o jeszcze większa zgrozo - ministra obrony narodowej, wymienionego na tej funkcji przez jakąś, równie kompetentną zresztą, pożal się Boże kobiecinę) pewnego upadłego kraju znad Rodanu, któremu jak dotąd od co najmniej 75 lat nikt jakoś nie zdołał skutecznie przetłumaczyć, że swoje dziecięce rojenia o byciu mocarstwem może już od jakiegoś czasu między bajki włożyć. Ów to niewydarzony mężyk stanu z pełną premedytacją tracąc okazję do tego aby posiedzieć sobie cicho, postanowił nie mieszkając złożyć hołd lenny „Przedsiębiorstwu Holocaust”, takimi oto słowy wypowiadając się krytycznie w odniesieniu do nowelizacji naszej ustawy o IPN:

„Trzeba podpierać się pamięcią o Holocauście, głosić ją wszędzie, regularnie, systematycznie. Każdy element, który mógłby wypaczać tą pamięć, jest negatywny.”

 

   I cóż niby można na takie dictum odpowiedzieć? Jak to swego czasu raczył rzec kpt. Wagner: „Nie ma w słowniku ludzi kulturalnych…” Mimo to spróbuję. Choć nie jestem szczególnie przekonany co do tego, że uda mi się przy tej okazji powściągnąć  wzburzenie i powstrzymać ordynarne obelgi, które zwyczajnie cisną się przy tej okazji na usta.

   A więc posłuchajcie teraz wy, bez cienia żenady kalający własne gniazdo, plujący na społeczeństwo, które was odchowało i wykształciło, bijący się w swoje, a zwłaszcza nie swoje piersi w imię „wyższych racji”, fałszywie odgrywający role ceniących sobie ponad wszystko idee oświeceniowego humanizmu pięknoduchów, strojący się w piórka obrońców demokracji ludowej, miłujący, jak na zwykłe ladacznice przystało, w swoim kłamliwym mniemaniu każdego bliźniego, a w rzeczywistości sprzedający się za byle pstrokate zagraniczne wdzianko i fatałaszek, za nic mając własną, najbliższą ciału, zgrzebną koszulę.

   Zapamiętajcie sobie wy wszyscy – zaprzańcy gotowi sprzedać własną matkę za rzuconą z pańskiego stołu kość byleby tylko przypodobać się „światu”, biorący za dobrą monetę każdy bluzg na Ojczyznę, spijający piankę-śmietankę z ust każdego pajaca i gałgana, który upodobał sobie wycieranie swojego obmierzłego oblicza naszym narodem i wynoszący do roli arbitra elegancji pierwszego lepszego łachmytę i oszczercę piastującego po koneksjach taki czy inny stolec, niczym ciepłe bułeczki łykający srebrniki, miedziaki, tudzież inne nomen omen judaszowe substancyje aż do zadławienia – nie jesteście warci nazywać się Polakami, nie zasługujecie nawet na to by wieść swój godny pożałowania żywot wśród „tutejszych”. Nie wiem gdzie jest wasze miejsce, bo na pewno nie tu wśród nas. Czasami gdy słucham tych horrendalnych łgarstw i bredni, które ze swojego otworu gębowego wydalacie, mam wrażenie, że najodpowiedniejszym miejscem byłaby planeta Mars. A i to niekoniecznie, bo jak na planetę Układu Słonecznego znajduje się zdecydowanie za blisko.

   To właśnie wasze – niczyje inne – dziedzictwo stanowi tradycja zdrady, kolaboracji i szmalcownictwa, co w pełni zwykliście na co dzień udowadniać z dużą dozą regularności. W relacjach ze zwykłymi ludźmi, z poszanowaniem traktującymi pamięć swoich przodków, których cały łańcuch pokoleń niejednokrotnie przelewał krew za wolną, niepodległą Polskę oraz budował w pocie czoła jej moc i dobrobyt, nie jesteście godni niczego więcej prócz pogardy, którą sami sprowadzacie każdym swoim czynem na wasze głowy. Nie wstyd mi za was, bo tak naprawdę, podobnie jak żaden z ludzi mających w sobie choć odrobinę przyzwoitości, nigdy nie otarłem się nawet o myśl aby mieć z taką swołoczą cokolwiek wspólnego, pozostając z tego faktu zresztą niepomiernie dumnym.

   Można by tutaj jeszcze zacytować Zagłobę postponującego Janusza Radziwiłła w drugiej części Trylogii, można by jeszcze snuć tę opowieść długo w taki czy inny sposób. Pytanie tylko po co. Bo do takiego właśnie „sortu”… właściwie nie wiem kogo – rodakami ani krajanami was nie nazwę, bo na to nie zasługujecie, Polakami tym bardziej was nie określę bo i byście najpewniej sobie tego nie życzyli, choć czasem zdarza wam się krygować i przypominać sobie okazjonalnie jak wygląda biało-czerwona flaga albo orzeł z czekolady. …a więc jako się rzekło do takiego „sortu” stworzeń ludzkich tego rodzaju argumenty, przywołujące naszą historię, dumę narodową, poczucie wspólnoty nijak przecież nie trafiają. I czasem można odnieść wrażenie, że znalazł się ów „sort” w naszym pięknym kraju - na jego zresztą nieszczęście - nie w wyniku wymiany pokoleń, ale z powodu inwazji z jakiejś obcej planety, na której niezwłocznie powinien się ów desant na powrót znaleźć.

Teutonick
O mnie Teutonick

szydercza szarańcza

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo