Tezeusz Tezeusz
339
BLOG

Katolicyzm tanio sprzedam

Tezeusz Tezeusz Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

MAŁGORZATA FRANKIEWICZ

Na jednym z internetowych forów Komitetu Obrony Demokracji pojawiło się pytanie: „Czy jesteśmy w stanie zaakceptować współistnienie osobistej religijności z publiczną świeckością i jak to sprzedać ludziom?”

 

Gorzkie żale demokratów

Na początek osobista deklaracja: jestem zwolenniczką działań, jakie w ostatnich miesiącach podejmuje w Polsce KOD oraz inne wywodzące się z tego ruchu inicjatywy. Czynnie wspierałam niektóre przedsięwzięcia, jak choćby 39-dniową głodówkę Andrzeja Miszka, odbywającą się w ramach pikiety KOD_PP na al. Ujazdowskich od 17 marca do 24 kwietnia 2016. Moja refleksja wynika więc z życzliwej obserwacji uczestniczącej, z którą łączy się jednak dość spory niepokój. Zwłaszcza wówczas, gdy czytam wypowiedzi obrońców demokracji na temat religii, wiary czy Kościoła katolickiego.

Uznając Kościół za sprawcę sukcesu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości oraz za główną siłę wspierającą obecne rządy tej partii, spora część demokratów nie szczędzi Kościołowi i katolikom krytyki. Nawiasem mówiąc, polityczny powód wydaje się tu raczej katalizatorem, a nie pierwotnym źródłem mniej lub bardziej wyszukanych kąśliwych uwag. Czasem między wierszami internetowych postów widać jak na dłoni bolesne zranienia albo zagubienie w meandrach nienasyconej konsumpcji. Głębie ludzkich dusz bywają przecież bardziej przepastne i tajemnicze, niż zapadliska i rowy dzielące przeciwników w ideologicznych dyskusjach.

Wśród konkretnych zarzutów pojawiają się takie kwestie jak ingerencja Kościoła w sferę osobistych decyzji poszczególnych obywateli, nieustępliwe stanowisko odnośnie do In vitro i aborcji, nauka religii katolickiej w publicznych szkołach, finansowanie działalności Kościoła z budżetu państwa. Większość nieporozumień w tych sprawach powinna oczywiście rozstrzygać się na drodze ustawodawczej. Jeżeli jednak nastąpiła utrata zaufania do instytucji, które tworzą i zatwierdzają prawo w państwie, nic dziwnego, że narasta poczucie bezradności. Cóż bowiem po społecznie ważnych postulatach i przemyślanych argumentach, skoro istnieje uzasadniona obawa, że nikt nie zechce ich wysłuchać? Apodyktyczne zamknięcie dyskusji rodzi frustrację, a w dalszej kolejności agresję – tutaj realizuje się po prostu pewien uniwersalny schemat, co powinno trochę podnieść na duchu katolików obrywających w Internecie za nie swoje winy.

Mohery, złodzieje, pedofile

Obraz katolika na internetowych forach nie przedstawia się imponująco. Jeżeli chodzi o świeckich, jest to moher – uosobienie wszystkiego, co stare, zniedołężniałe, obumierające, pozbawione twórczego potencjału, bezmyślne, bezwolne i koniecznie muszące odejść jak najszybciej w przeszłość. Duchowni natomiast to złodzieje, wyłudzający od państwa horrendalnie wielkie dotacje oraz darmozjady i lenie, żyjący na garnuszku podatnika. No i pedofile już od dawna, ale po sukcesie filmu „Spotlight” zwłaszcza.

Katolik to również fundamentalista, z którym nie da się spokojnie rozmawiać, bo swoje wie i nie zmieni zdania. Nie jest jeszcze wprawdzie tak krwiożerczy jak fundamentalista islamski, ale nigdy nie wiadomo, co przyniesie przyszłość. We współczesnym świecie strach przed motywowaną religijnie przemocą narasta, a u nas słychać jego echa. Wciąż żyje również stary antyreligijny repertuar: niezgodność katolickich dogmatów z osiągnięciami nauki czy omamianie wierzących przez sprytne grono kapłanów.

Czy taki moher albo inny karykaturalnie wyobrażony katolik może w ogóle wierzyć w Boga? Ktoś o skłonnościach do filozoficzno-teologicznej refleksji pewnie zadałby sobie takie pytanie i z dużym prawdopodobieństwem odpowiedziałby na nie przecząco, bo przecież wiara powinna być wspomagana przez rozum, a skoro rozumu nie ma… Internetowi antykatolicy nie posuwają się jednak aż tak daleko w swoich dociekaniach. W obronie własnej światopoglądowej wolności nie biorą nawet pod uwagę, że czyjaś wiara może być czymś równie cennym i wymagającym szacunku jak ich niewiara. Owszem, niech ten moher już sobie wierzy, jeżeli musi, ale niech robi to tak, żeby ateiści i agnostycy nie musieli tego oglądać, żeby ich nie denerwował swoimi praktykami religijnymi, a przede wszystkim żeby bez słowa sprzeciwu dał się ustawić na z góry przewidzianej dla niego pozycji.

Nawracanie na bezwyznaniowość

Zdarzało mi się kilkakrotnie napisać na forum obrońców demokracji: „Jestem katoliczką i mam w związku z tym następujące poglądy…” Nie, nie było agresji. Za to pełna konsternacja. Najtrudniejszym problemem jest bowiem taki katolik, który demonstruje przeciwko rządom PiS-u i deklaruje się jako zwolennik społeczeństwa obywatelskiego. Nasz człowiek, rozumny przecież, dobrze mu z oczu patrzy, ale… Trudno go tak zepchnąć do narożnika jak moherową babcię. Jeszcze trudniej zagospodarować medialnie. Bo po co on właściwie chodzi do kościoła? Niełatwo to wytłumaczyć, a jeżeli już pojawia się próba wyjaśnienia, to ma ona charakter czysto estetyczny: chodzi, bo lubi.

„Swojego” katolika nie należy zdeprecjonować. Można go natomiast potraktować w kategoriach konsumenckich i podjąć marketingowe próby sprzedania mu zestawu idei, który okaże się atrakcyjniejszy od dotychczasowego. Owym towarem ma być katolicyzm prywatny, kultywowany wyłącznie w domowym zaciszu lub w innych ściśle określonych miejscach. Przestrzeń publiczna ma być natomiast symbolicznie sterylna i neutralna, a dokładniej – można by w niej deklarować bezwyznaniowość lub ateizm, ale nic ponadto. Tak zaprogramowany katolik nie powinien komplikować życia inaczej myślącym i z szacunku dla nich ma opowiadać się za takimi rozwiązaniami, jakich oni sobie życzą.

Z demokracją w pakiecie

Na pierwszy rzut oka taki model katolicyzmu powinien odstręczać każdego, kto poważnie traktuje swoją katolicką wiarę, a także postulat wolności wyznania. Nawet ceniona w chrześcijaństwie pokora nie przekreśla bowiem elementarnej zasady, że wzajemny szacunek, jak wskazuje sama nazwa, jest relacją symetryczną. Jeżeli natomiast nie mamy do czynienia z symetrią i z równowagą, to możemy mówić jedynie o fałszywych deklaracjach szacunku, w istocie ukrywających chęć zrekompensowania sobie przez jedną ze stron prawdziwego lub rzekomego braku szacunku, nieuzyskanego od drugiej strony.

Wbrew temu, przedstawiona powyżej konstrukcja światopoglądowa ma spore szanse sprzedać się wcześniej czy później całkiem dobrze. A wszystko za sprawą lubianej przez sprzedawców i kupujących transakcji wiązanej. Cenisz demokrację? Tak. Uznajesz zatem wolność i równouprawnienie wyznaniowe? Tak. Chcesz uchodzić za człowieka nowoczesnego, otwartego, posiadającego szerokie horyzonty? Tak. Ale to wszystko oznacza, że powinieneś uczynić swoją religię wyłącznie prywatną sprawą, która nie będzie zakłócała świeckiej przestrzeni publicznej… Aż tyle w pakiecie za tak niską cenę. Jesteś tego warty!

Wersję deluxe poproszę

Wiadomo jednak, że co tanie to drogie. Postawa, jakiej oczekują obecnie od katolików polscy obrońcy wolności religijnej, niesie ze sobą co najmniej trzy poważne zagrożenia.  Po pierwsze, sztywny podział na świecką sferę publiczną i prywatną religijność zagraża jednostkowej integralności człowieka, a mówiąc ostrzej, chęć realizacji takiego postulatu może osobę o większej wrażliwości religijnej prowadzić do pewnego rodzaju schizofrenii. Po drugie, jak pokazują podejmowane wcześniej w tym kierunku próby, taki podział wpływa na życie społeczne raczej wyjaławiająco, niż uszczęśliwiająco. Po trzecie, proponowany katolicyzm prywatny jest z gruntu sprzeczny z nauczaniem Jezusa, a więc przyjmując go, pozbywamy się jako katolicy podstaw naszej wyznaniowej tożsamości.

Na ogół nie jestem zbyt wymagająca, ale tym razem, jeżeli już miałabym coś kupować, to oczekiwałabym bardziej wyszukanej wersji katolicyzmu. Dla ułatwienia podpowiem, co mnie interesuje. Ujmując rzecz najkrócej, katolik we współczesnym demokratycznym społeczeństwie powinien być zarówno zaangażowanym społecznie i politycznie obywatelem, jak i świadomym swoich praw oraz obowiązków członkiem Kościoła. W demokratycznym społeczeństwie jego rola polega na obronie ewangelicznych wartości, do których zalicza się przede wszystkim życie i godność człowieka. Mając to na uwadze, katolik obywatel będzie stawał po stronie ludzkiej wolności, występował przeciwko nadużyciom władzy w tym zakresie i popierał wszystko, co służy wspólnemu dobru. Katolik jest również zobowiązany przestrzegać nakazów Kościoła w takiej mierze, w jakiej pozostaje to zgodne z jego sumieniem. Gdy zatem uzna, że zachodzi konieczność, może wskazywać na istniejące w Kościele zło albo krytykować postępowanie innych katolików, w tym kościelnej hierarchii.

Ponieważ nic na tym świecie nie jest doskonałe, również zaproponowana przeze mnie postawa – rozwiązanie luksusowe w tym sensie, że przeznaczone dla koneserów i nienadające się raczej do masowego powielania – ma swoje wady. Jeżeli ktoś rzeczywiście zechciałby zastosować w praktyce przedstawione wyżej postulaty, musi być przygotowany na ataki zarówno ze strony antyklerykalnych, antykościelnych środowisk demokratycznych, jak i ze strony swoich współwyznawców, których religijność przejawia się głównie w obronie tradycyjnej obrzędowości i symboliki.  Skłóceni w innych sprawach przeciwnicy pogodzą się na pewno co do tego, że taki zaangażowany i wymagający katolicyzm nie odpowiada współczesnemu światu, a nawet mu zagraża.

Tezeusz
O mnie Tezeusz

Blog portalu Tezeusz; pod redakcją Michała Piątka Tezeusz jest portalem dla osób zainteresowanych problematyką religijną, kulturalną i społeczną. Zwracamy się jednak szczególnie ku katolikom i innym chrześcijanom, którzy pragną pogłębiania swej wiary, by móc pełniej żyć Ewangelią i owocniej świadczyć o Chrystusie w dzisiejszym pluralistycznym świecie. Wierzymy bowiem, że Jezus Chrystus jest źródłem sensu życia i zbawienia, a Kościół katolicki wspólnotą wiernych, powołaną do dawania świadectwa Bożej i ludzkiej miłości. Promujemy katolicyzm czerpiący z bogatej tradycji Kościoła, zdolny do twórczej obecności we wszystkich dziedzinach życia osobistego i publicznego oraz nie lękający się wyzwań współczesności.  Z "Misji" Tezeusza.  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo