Tonick Tonick
96
BLOG

Medycyna zdaniem PIS.

Tonick Tonick Rozmaitości Obserwuj notkę 6

   W ostatnim czasie w TV prasie czy radio można znaleźć sporo doniesień na temat tak zwanego białego miasteczka, czy walki różnych grup medycznych o kosmiczne zarobki, wymuszane na władzach PIS, a co gorsza na społeczeństwie które w coraz mniejszym stopniu korzysta z profesjonalnego leczenia.

   Dlatego, ponieważ PIS chce wydać naprawdę imponujące pieniądze "na służbę zdrowia" chciałbym poruszyć temat, który jak dla mnie wydaje się co najmniej równie ważny jak elektrownia Turów, czy też inne poważne wydatki państwa, wałkowane na okrągło. Jako osoba mająca w ostatnich latach zupełnie nadzwyczajny kontakt z służbą zdrowia, chciałbym też ostrzec niektórych z przyszłych pacjentów, z jakiego powodu mamy ponosić takie nadzwyczajne wydatki, oraz jakie będą skutki takich działań PIS-u.

   Zacząć wypadało by od oceny aktualnej kondycji służby zdrowia , także w świetle poprzednich niedawnych podwyżek płac dla Pielęgniarek, lekarzy, oraz innych pracowników medycznych profesji.


A więc zaczynajmy od samego początku.

   Po przemianach społeczno-gospodarczych o początku na początku lat 90, publiczna służba zdrowia zaczęła mieć coraz większą konkurencję prywatną. Olbrzymim błędem tej sytuacji był brak wymagania, aby pracownicy obu różnych własności służby zdrowia, wyraźnie opowiadali się po jednej z stron, w której chcieli by pracować, oraz zakazie jednoczesnej pracy dla publicznej i prywatnej służby zdrowia.

   Brak takich deklaracji wywoływał i wywołuje bardzo wiele mocno niekorzystnych skutków dla osób leczących się w publicznej służbie zdrowia, które ją finansują i w jakimś sensie są jej pracodawcami. Chodzi tu o bardzo wiele różnych działań podejmowanych w służbie zdrowia , które tak naprawdę są działalnością przestępczą, a czasem noszą znamiona zorganizowanych grup przestepczych, czy wręcz mafii, współpracującej, oraz korzystającej z ochrony polityków. Po pierwsze. Środowisko medyczne wymusza, oraz jest w tej sprawie wspierane politycznie, brak realnej konkurencji między oboma systemami ochrony zdrowia ( prywatnym i publicznym) . Co jest bezpośrednim skutkiem pracy wielu osób zatrudnionych w placówkach prywatnych i publicznych jednocześnie. Skutkuje to min wymuszaniem zbyt długich kolejek w służbie zdrowia publicznej, przez osoby jak mniemam bardzo często związane finansowo z pobliskimi prywatnymi placówkami prywatnej służby zdrowia.  W ten sposób medycyna prywatna wymusza, zaniżanie ilości świadczeń przez medycynę publiczną, tak aby sama mogła czerpać zyski z badań i leczenia pacjentów, którzy powinni mieć zapewnione leczenie w publicznej służbie zdrowia.

   Co gorsza, medycyna prywatna, także przy użyciu medycyny publicznej i często własnych zatrudnionych tam pracowników, wyłudza drogi sprzęt, środki medyczne, czy inne środki, wyłudzane za bezcen podczas tzw, przetargów, na "zużyty sprzęt", czy inne środki finansowane przez państwo z podatków i składek wszystkich Polaków.  Co gorsza, stanowiska dyrektorów zadłużonych szpitali, czy innych placówek służby zdrowia stają się stopniowo swoistymi konfiturami rozdawanymi politycznym przyjaciołom, czy osobom nie koniecznie posiadającym kompetencje do podejmowania decyzji na temat zbywania, publicznego sprzętu i innych środków poza publiczną służbę zdrowia. 

     W tej sytuacji jak się wydaje, jedynymi rozsądnymi rozwiązaniami, nie jest dalsze pójście "na żywioł, oraz wpompowywanie kolejnych miliardów do publicznej służby zdrowia, lecz zakaz konkurencji co najmniej na stanowiskach lekarskich, pielęgniarskich i specjalistycznych polegających by zdrowia np do NFZ z odpowiedzialności dyrektorów szpitali i placówek, oraz stworzenia sytuacji w której większa część środków z takiej sprzedaży wracała by do szpitala wystawiającego na sprzedaż, w celu zwiększenia środki na zakupy, a mniejsza część, np 10% z takich sprzedaży trafiałoby do kompetentnej służby kontrolującej sprzedaże przez NFZ, tak pod kątem celowości sprzedaży, jak i cen otrzymanych za sprzedaż, tak aby system nie trwonił zbędnie środków. NFZ powinien mieć przy tym prawo pierwokupu wylicytowanych środków, tak aby móc je przekazywać pomiędzy różnymi placówkami publicznej służby zdrowia.na badaniach, czy rehabilitacji, wraz z wprowadzaniem kolejnych podwyżek płac.  Jak się wydaje konieczne jest także aby zwiększyć konkurencję poza skromnymi limitami dla najlepszych maturzystów, uruchomienie PUBLICZNYCH, płatnych studiów, na kierunkach medycznych ,  znacznie przewyższających ilością miejsc dotychczasowe limity na studia medyczne. Tak aby państwo i jego obywatele nie mogli być dalej szantażowani niedoborami kadrowymi, w celu wymuszania nadmiernych dochodów służb medycznych. Jak się wydaje, konieczne było by też przeniesienie kompetencji w sprawie sprzedaży urządzeń i środków medycznych, a także usług, publicznej służby zdrowia.


   Kolejną dziurą w systemie publicznej służby zdrowia, jest system w którym osoby chore trafiają na oddziały publicznej służby zdrowia. Państwo za nasze podatki tworzy wysokospecjalistyczne szpitale, na oddziałach których albo wieją wiatry z pustki, albo leżą pacjenci możliwi do leczenia w mniej specjalistycznych placówkach, albo pacjenci leżą bez wykonania właściwej diagnostyki.  Te problemy także stosunkowo prosto można rozwiązać stosując stosunkowo proste środki zaradcze. Po pierwsze. Brak systemu, do którego wprowadzane są na początku już w momencie skierowania albo przez lekarza 1 kontaktu, albo lekarza z karetki, dane i prognozowana jednostka chorobowa pacjenta, tak aby system wskazał możliwie niedrogą, ale o nieco wyższym niż niezbędny standardzie leczenia odpowiednią placówkę medyczną. Posiadającą sprzęt medyczny i laboratoria niezbędne do wykonania procedury niezbędnej do wyleczenia, lub zaleczenia choroby pacjenta.  Po drugie. Brak rzetelnych opracowanych przez specjalistów procedur leczenia i różnicowania diagnostyki, chorób które są wstępnie diagnozowane u pacjentów. Skutki są takie że dwaj pacjenci, chorujący w istocie na tą samą chorobę, są całkowicie inaczej diagnozowani, przez zupełnie innych specjalistów, z użyciem lub bez odpowiedniego i co najmniej niezbędnego sprzętu diagnostycznego, i badań laboratoryjnych. Wstępnie wszystko wydaje się proste. Pacjent np posiada zmiany w układzie krążenia zagrażające jego zdrowiu lub życiu. Wiadomo że w takiej sprawie nie powinno się stawiać diagnozy "na oko", a wykonać serię konkretnych badań, dających specjaliście pogląd, na rodzaj choroby, jej skutki uboczne, zmiany w układzie krążenia i wynikłe z tego powikłania, A dopiero później specjalista powinien podejmować decyzję o skutecznym sposobie leczenia, który powinien podlegać wyrywkowej kontroli pod względem merytorycznym, oraz zastosowanych środków i leków. Wstępna diagnoza powinna też podlegać porównaniu z możliwymi podobnymi chorobami, i dopiero wtedy zaproponowane leczenie długofalowe ( Nie będące leczeniem doraźnym stosowanym do czasu postawienia właściwej diagnozy). Wydaje się przy tym oczywiste że w zawodzie lekarza, tak jak w każdym innym, diagnoza, leczenie, oraz długofalowe skutki dla pacjenta powinny być ocenne tak jak w każdym innym zawodzie. Jest przy tym oczywiste że człowiek to nie maszyna, więc idealnej diagnozy za każdym razem oczekiwać się nie uda, jednak zupełnie konsekwentnie można oceniać podejmowaną diagnostykę, czy też wydanie odpowiednich grup leków i środków w zależności od stanu zdrowia chorego.  Medycy dotąd nie są do tego przyzwyczajeni, a to olbrzymi błąd. Skutkujący często nadmiernymi dotacjami dla jednych leków, brakiem dofinansowania innych często tańszych, czy też zbędnie wysokim wydatkom na leczenie. 

   Brak jednolitych standardów leczenia w istocie wypacza system ochrony zdrowia i leczenia, zbędnie skazując niektórych pacjentów na przewlekłe wieloletnie leczenie z powodu błędnej diagnostyki. Dlatego tak ważne jest aby standardy leczenia opracowywali jak najlepsi fachowcy, w oparciu o najaktualniejszą wiedzę, oraz aby możliwie często, standardy takie były unowocześniane. Jednocześnie wprowadzenie standardu leczenia zawierającego absolutnie konieczne do wykonania czynności, nie wyklucza wcale działań poza standardowych. Jednak zabezpiecza przed niepełną diagnostyką. Takie podejście do medycyny pozwala także łatwiej początkującym lekarzom wdrażać się do systemu leczenia, i lepiej rozumieć, podejmowanie wykonywania pełnej niezbędnej diagnostyki w konkretnej jednostce chorobowej.

Pozwala też lepiej kontrolować i oceniać działalność podległego personelu, osobom wykonującym działania medyczne. Tak lekarski, jak i pielęgniarskie, oraz diagnostyczne.


     Na koniec warto też aby politycy poza rozdawaniem fruktów np służbie zdrowia, co może im przysposobić potencjalnych nowych wyborców, dbali też o wydatkowanie powierzanych pieniędzy, tak aby dbać także o składkodawców i podatników, a nie jedynie o składkobiorców. Bez tego pompowanie pieniędzy w z gruntu niewydolny system mija się z jakimkolwiek celem, a już na pewno pogarsza a nie polepsza skutki leczenia, bo nadmiernie zarabiający medycy, zamiast dbać o poziom swojej wiedzy i konkurencyjność, zaczynają dbać jedynie od wymuszenie z systemu, a często także od pacjentów, środków nadmiernych, które dla nich zamiast wyleczania ludzi , stają się celem samym w sobie.  

Jestem podatnikiem i składkodawcą. Chciałbym aby za moje podatki państwo było dobrze zarządzane, oraz aby moje podatki i składki nie były marnotrawione.  Tego oczekuję od polityków na których mógłbym głosować. Uczciwie też przyznam, że obecną medycynę uważam za dziedzinę skorumpowaną, wyłudzającą o wiele środków za dużo, oraz nie proponującą standardów leczenie choćby 20 wiecznych, o 21 wieku już nie wspominając wcale. Mimo że jestem osobą ciężko chorą, uważam że zachowanie dotychczasowego systemu zarządzania zdrowiem jest bezcelowe, i jest strat ą dla obywateli. Nie mam też dostatecznego zaufania do obecnego systemu, aby uznać, że opłaca mi się go utrzymywać. Tym bardzie jak uważam bezcelowe jest utrzymywanie obecnego systemu przez osoby zdrowsze niż ja.  Bardzo chętnie podyskutuję tak z medykami jak i osobami innych profesji o tym jak powinna wyglądać służba zdrowia w 21 wieku w średniej wielkości państwie europejskim, o średnich ale szybko rosnących dochodach. Oraz o tym że tak jak w sferze podatków, czy innych, tak w medycynie nie powinniśmy pozwalać na trwonienie środków, a wydawać je racjonalnie z większym pożytkiem dla podatników.

Tonick
O mnie Tonick

Kliknij Quo vadis Ziemio? Jak studiować W hołdzie Powstaniu - Notka ukryta przez redakcję salon24 pływam jedynie pod prąd

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości