Tomasz Szymborski Tomasz Szymborski
1044
BLOG

Doradzać trzeba umieć, czyli sekrety lobbingu

Tomasz Szymborski Tomasz Szymborski Polityka Obserwuj notkę 1

Minister zdrowia Marian Zembala ma pecha. Po pierwsze dał się omamić Ewie Kopacz i zaangażował się w politykę, a po drugie – przy swoim wysokim ego dobrał sobie złych doradców. Co ruch, to faul.

Zembala najpierw w czerwcu obraził pielęgniarki. W wypowiedzi, która padła w kontekście strajku pielęgniarek z Wyszkowa.

„W Śląskim Centrum Chorób Serca, które jest częścią mojego zawodowego życia i pozostanie, jeżeli ktokolwiek z pracowników, ktokolwiek, podjąłby strajk, na drugi dzień będzie przeze mnie, dyrektora, zwolniony” – powiedział M. Zembala w pierwszym wywiadzie w TVN24 po nominacji i objęciu we władanie resortu zdrowia.

Kiedy doszło do niego, co powiedział, to zaczął wyjaśniać, co miał na myśli.

Stwierdził, że jego wypowiedź o zwolnieniu strajkujących pielęgniarek została podana w sposób niepełny i przez to źle zrozumiana.

„Przepraszam państwa za to, że nieprawdziwość informacji, jej niepełność, stała się podstawą nieprawidłowej tezy i ocen, ponieważ chory jest świętością, a jako minister będę zawsze po stronie chorych” - mówił Zembala.

Zwalił zamieszanie na dziennikarzy, bo uważał że fragmenty jego wywiadu zaczęły w redakcji żyć własnym życiem i stały się „źródłem nieszczęść”. Ale to była tylko rozgrzewka ministra.

Jak wiadomo pielęgniarki domagają się wzrostu wynagrodzenia zasadniczego co roku o 500 zł, przez kolejne trzy lata. Jeżeli ich postulaty nie zostaną spełnione, we wrześniu najprawdopodobniej zdecydują o strajku.

Nie zgadzają się na dotychczasową propozycję resortu, zgodnie z którą miałyby otrzymać średnio 300 zł brutto podwyżki, przy czym decyzję o podziale tych środków pomiędzy pielęgniarkami miałyby podejmować osoby kierujące podmiotami leczniczymi.

Dywersja na stronach resortu

Na stronach Ministerstwa Zdrowia 4 sierpnia br. pojawiła się informacja o zawarciu porozumienia w sprawie podwyżek. Jak podawał resort, tego dnia został podpisany dokument o wzajemnej współpracy w zakresie tworzenia przepisów dotyczących wymiaru czasu pracy i zakresu czynności w ramach świadczeń opieki zdrowotnej udzielanych przez pielęgniarki i położne.

Informację tę zdementowała Grażyna Rogala-Pawelczyk, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych:

„Wszelkie ustalenia, także te dotyczące tworzenia przepisów związanych z wymiarem czasu pracy i zakresem czynności w ramach świadczeń opieki zdrowotnej udzielanych przez pielęgniarki i położne, zawsze uzgadniane są przez Ministerstwo Zdrowia z reprezentującymi stronę społeczną przedstawicielami NRPiP i OZZPiP”.

Zembali nie pozostało nic więcej, jak tylko przeprosić pielęgniarki za nieporozumienie zaistniałe w związku z publikacją na stronie Ministerstwa Zdrowia nieprawdziwych informacji w sprawie płac.

„Wina za tę sytuację leży tylko i wyłącznie po stronie Ministerstwa, do czego z pokorą się przyznaję i przepraszam”- zapewniał minister zdrowia.

Mam w tym miejscu gorzką satysfakcję, bo niedawno prorokowałem , że tak będzie. „Znana jest już tajemnica politycznych i medialnych wpadek ministra zdrowia prof. Mariana Zembali. Otóż od 1 lipca szefem jego gabinetu politycznego jest Jerzy Zawartka”– pisałem.

Jednoosobowy gabinet

Byłem ciekawy, kto jeszcze znalazł się w tym – z założenia elitarnym i fachowym - gronie doradców politycznych szefa resortu? Złudzeń pozbawił mnie i ubawił Krzysztof Bąk, rzecznik ministra.

„Aktualnie w Gabinecie Politycznym Ministra Zdrowia zatrudniona jest 1 osoba na stanowisku Szefa Gabinetu. Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 28 marca 2000 r. w sprawie zasad wynagradzania i innych świadczeń przysługujących pracownikom urzędów państwowych zatrudnionym w gabinetach politycznych oraz doradcom lub pełniącym funkcje doradców osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe  ( Dz. U. Nr 24, poz. 296, z późn. zm.) na stanowisku szefa gabinetu przysługuje wynagrodzenie zasadnicze 6.070 zł oraz dodatek funkcyjny w wysokości 1.810 zł.

Do wynagrodzenia zasadniczego doliczany jest również dodatek za staż pracy w wysokości wynoszącej po pięciu latach pracy 5%  i wzrasta o 1% za każdy dalszy rok pracy, aż do osiągnięcia 20% miesięcznego wynagrodzenia”.

Tyle rzecznik.

Czyli Zawartka jest sam sobie szefem w tzw. Gabinecie Politycznym Ministra Zdrowia. Zapewne to zgodnie z trendem „oszczędnego państwa a la PO”. To niewiele za kompromitowanie ministra Zembali – zaledwie 7880 złotych. Nikt nie powinien mieć wątpliwości, że zadanie doradzania ministrowi zdrowia przerosło Zawartkę. Gorzej, że jego rady kompromitują prof. Zembalę. Bo ministrem się bywa.

Lobbing w lekach?

Ciekawe, kto doradził ministrowi zdrowia powołanie nowego dyrektora Narodowego Instytutu Leków, którym został chirurg onkolog, prof. dr hab. Piotr Fiedor? O tym skandalu pisze Jan Pawlicki na portalu Blogpublika.com

„Nie byłoby może w tym nic niestosownego, ot złamanie dobrego obyczaju, gdyby nie fakt, że procedura powołania szefa NIL budzi szereg wątpliwości. Do tego stopnia, że poprzedni minister, Bartosz Arłukowicz, nakazał powtórzenie konkursu. Zembala anulował tę decyzję i przeforsował kandydaturę prof. Fiedora. W dodatku zrobił to wbrew stanowisku Rady Naukowej Instytutu. Pracownicy NIL nie mogą krytykować decyzji ministra – właśnie dostali zakaz wypowiadania się w mediach pod groźbą utraty pracy”.

Narodowy Instytut Leków decyduje o rejestracji i dopuszczaniu do obrotu produktów leczniczych i wyrobów medycznych. To ogromna władza, kluczowa dla interesów firm farmaceutycznych.

„W dodatku poprzedni dyrektor, prof. Zbigniew Fijałek, podpadł lobby farmaceutycznemu. To poszlaka numer dwa. Fijałek doprowadził do zmiany prawa w ten sposób, by producenci leków płacili za badania dopuszczające je do sprzedaży. Wcześniej kosztami obciążany był skarb państwa. To ty, drogi podatniku, płaciłeś GlaxoSmithKline, czy Polpharmie za testy, które miały potwierdzić, że produkowane przez te firmy preparaty nie są szkodliwe dla zdrowia. Być może perspektywa dalszego szefowania Narodowemu Instytutowi Leków przez prof. Fijałka nie jest na rękę potężnym graczom na rynku farmaceutycznym” – pisze Pawlicki.

Celne stwierdzenie. Nie ma zapewne w Polsce profesora medycyny, który nie korzystał ze sponsorowania swoich badań czy wyjazdów przez koncerny medyczne bądź farmaceutyczne. Przyznaje się do tego nawet obecny minister zdrowia. Z jego oświadczeń majątkowych wynika, że p będąc konsultantem krajowym, prof. Zembala zasiadał w radzie naukowej fundacji Polpharmy.

Z jego oświadczeń majątkowych wynikało, że m.in. Polpharma była sponsorem wyjazdu na kongresy naukowe (np. 18 września ub. roku „pokrycie kosztów wyjazdu i ubezpieczenia do Barcelony celem aktywnego udziału kongresie Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego”). Niczego naturalnie nie sugeruję, ale kontekst ewentualnego lobbingu koncernów farmaceutycznych w obsadę personalną stanowiska dyrektora NIL wymaga wyjaśnienia.

szymborski[at]gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka