Orlen Warsaw Marathon 2018: uczestnicy na starcie, fot. Damian Kramski
Orlen Warsaw Marathon 2018: uczestnicy na starcie, fot. Damian Kramski
Tomek Kręcielewski Tomek Kręcielewski
1358
BLOG

Orlen Marathon 2018. Słów kilka o bieganiu na „królewskim dystansie” i nie tylko

Tomek Kręcielewski Tomek Kręcielewski Bieganie Obserwuj temat Obserwuj notkę 15
W ostatnich latach obserwuję w naszym kraju gargantuiczny wręcz wzrost popularności biegania. Adepci w każdym wieku, niezależnie od pochodzenia, poziomu zamożności i warunków fizycznych, pokonują łącznie tysiące kilometrów w miastach, szlakami górskimi, na orientację, przez przeszkody itd.

Cała Polska biega!

Tylko w tym miesiącu w całym kraju odbyło się lub odbędzie grubo ponad 10 imprez, których uczestnicy mogą stawić czoła symbolicznemu wyzwaniu, jakim jest przebiegnięcie maratonu. Mówię wyłącznie o dystansie 42,195 km ponieważ poza nim jest dostępnych jeszcze mnóstwo krótszych i trochę mniej dłuższych dystansów. Największe maratony przyciągają tysiące śmiałków z całego kraju i zza granicy. Niektórzy debiutują, inni walczą o tzw. Koronę Maratonów Polskich, jeszcze inni po prostu lubią się zmęczyć w atmosferze rywalizacji a garstka ściga się o finansowe i nie tylko trofea. Ktoś się założył, komuś innemu lekarz kazał schudnąć, jeszcze inny chce się odstresować albo poznać ludzi o podobnym hobby. 


image
Orlen Warsaw Marathon 2018: biegacze pod palmą, fot. Damian Kramski

Fenomen biegania

Skąd bierze się moda na bieganie? Dlaczego tak wiele osób decyduje się na taką formę aktywności?

Popularny jogging, w przeciwieństwie do wielu innych środków rekreacyjnego ćwiczenia, cechuje przede wszystkim niemal nieograniczona dostępność. Bez względu na porę roku, pogodę czy fazę księżyca… zwykle ktoś gdzieś biega. Nie potrzebujemy do tego specjalnych obiektów, kosztownego sprzętu czy obecności innych osób. Planowo lub spontanicznie, nietrudno jest wpleść do swojego grafiku zajęć pół godziny lub godzinę na hasanie po dworze.

Powody do biegania dla wielu osób mogą być diametralnie różne. Niektórzy walczą z tzw. oponką w pasie, inni potrzebują czasu na przemyślenie swoich spraw a kolejni np. walczą z nałogami poprzez aktywność fizyczną. Ktoś może szukać pozytywnego towarzystwa, podczas gdy ktoś inny – nieco samotności. Niektórzy, tak jak ja, po prostu lubią się zmęczyć i od czasu do czasu podjąć wyzwanie poprawienia swojej życiówki. Maraton to sprawdzian wytrzymałości – fizycznej i psychicznej. Poza tym fajnie brzmi!


imageOrlen Warsaw Marathon 2018: orzeźwienie na trasie, fot. Damian Kramski

Po co się męczyć? I czy w ogóle warto?

Po co się męczyć? A po co nie? Nie ma mądrej odpowiedzi na niemądre pytanie. Niektórzy nie lubią się męczyć, po co zatem mieliby to robić? Bawią mnie takie filozoficzne rozważania. To tak jakby pytać po co ludzie chodzą do pracy, jeżeli ta nie sprawia im przyjemności albo nie przynosi oczekiwanych efektów. Nikomu nie trzeba tłumaczyć że w konsumpcyjnym społeczeństwie pieniądze są niezbędne do normalnego funkcjonowania.

Wydawałoby się, że zdrowotne walory aktywności ruchowej są równie oczywiste. Lista korzyści jest tak przytłaczająco obszerna, że wystarczyłaby na napisanie 10 artykułów. Kilka przykładowych to: podnoszenie sprawności fizycznej, rozładowywanie stresu, utrzymywanie zdrowej i atrakcyjnej sylwetki. Bieganie, jako naturalna forma ruchu, którą mamy zakodowaną w DNA tak samo jak oddychanie albo mruganie powiekami, jest łatwe, przystępne i (odpowiednio dawkowane) przynosi znaczne korzyści.

To nie znaczy, że każdy może z marszu zapisać się na maraton. Są ludzie z obiektywnymi przeciwwskazaniami i są też ludzie tak zapuszczeni, że nawet mała dawka biegania mogłaby ich uśmiercić. To, że ja w ciągu ostatniego roku przebiegłem ponad 10 maratonów, nie znaczy iż będę zachęcał przypadkową osobę, by poszła tym tropem. W bieganiu, tak jak w życiu, trzeba mieć nieco pokory i niekoniecznie porywać się z motyką na słońce. A małymi krokami można uzyskać naprawdę imponujące postępy!

image

Orlen Warsaw Marathon 2018: alleluja i do przodu, fot. Damian Kramski

Śmierć na maratonie! Biegacz zmarł na trasie…

Dlaczego tak często mówi się o śmiertelnych przypadkach podczas imprez biegowych? Czy ta forma rekreacji jest aż tak niebezpieczna?

 

Tabloidy biją na alarm, obarczając sport winą za zgon Bogu ducha winnego uczestnika. Na Warszawskim - trup, na Orlenie - trup. Bardzo mi jest szkoda rodzin zmarłych biegaczy i czerpanie z ludzkich dramatów marketingowej pożywki uważam za skrajnie niskie. Spójrzmy prawdzie w oczy: czy jeden zgon na kilkanaście tysięcy uczestników to aż tak dużo? Dla rodziny dużo, dla statystyki nie koniecznie. Nie wiadomo, w jakim stanie zdrowia była osoba, która nie przeżyła biegu. Nie wiadomo czy przeszła solidny trening przed startem w maratonie. Nie wiadomo, jakie inne szkodliwe czynniki mogły akurat wystąpić.

Prawdą jest, że bieg maratoński to spory wysiłek i należy do niego przystępować przygotowanym.


Natomiast stwierdzenie, że bieganie jest szkodliwe to opinia. Nigdy nie spotkałem wysportowanego lekarza, który mówiłby, że bieganie jest złe. Tak samo jak nie spotkałem lekarza abstynenta, który mówiłby że picie alkoholu jest zdrowe. Aby bezpiecznie cieszyć się z korzyści oferowanych przez rekreacyjne bieganie, trzeba przede wszystkim potrafić zachować zdrowy rozsądek. To przykre, ale w kolejnych imprezach znowu umrze jakiś człowiek. Podczas gdy w wypadkach samochodowych zginie dużo więcej osób... W przeciwieństwie do przeciwdziałania nieszczęściom drogowym, możemy jednak zadbać, by nie być tym nieszczęśnikiem. Wszystko w naszych nogach!



© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. 


Jestem zwykłym śmiertelnikiem, a zanim to się ostatecznie potwierdzi... staram się żyć tak, jakbym jutro mógł dowiedzieć się, że mam raka. Długo zajmowałem się judo i czasem udawało mi się wygrać z kimś dobrym. W międzyczasie ukończyłem warszawską AWF. Od paru lat pracuję z ludźmi, pomagając im być bardziej fit. Uwielbiam podróże i wyzwania!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport