twardek twardek
186
BLOG

Z czym na euro-wybory Część II – na kogo „zagrać”?

twardek twardek Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Dostrzegane prze mnie problemy w dwustronnych stosunkach z Niemcami, mogę sobie pominąć, bo i tak przekłada się to na UE. Biorąc mianowicie pod uwagę wewnętrzny układ sił w Unii Europejskiej, mogę w pewnym przybliżeniu przyjąć, że w wymiarze ekonomicznym jest to (niemal ukończona w budowie) IV Rzesza.

To powinniśmy mieć na uwadze, wybierając naszych przedstawicieli do PE.

--- Z domniemania jw. tj. wystąpienia unio-europejskiego bytu „IV Rzesza” wynika niezbicie, że nasi przedstawiciele nie mogą realizować polskiej racji stanu w Unii Europejskiej takiej, jaka jest ! Jeżeli więc na naszej scenie politycznej ktoś prosi o mandat europosła dla obrony obecnej Unii to znaczy, że jest wrogiem Polski . Niczego nie odkrywam, spostrzegając tu, że cała ta tzw. totalna opozycja, skonsolidowana na czas wyborów w „Koalicję Europejską”, doskonale wpisuje się w ramy tego ostrzeżenia ---

Jaka Unia powinna być? Po stronie przedstawicieli prawicowych sił w UE, polskich i innych, wiadome jest chyba wszystko, co trzeba zrobić by Unia wróciła do zdrowego bytu jakim okazała się być w swoich młodzieńczych latach. Nie będę więc udawał, że wiem więcej niż „nasi” ludzie z UE w rodzaju Sariusza Wolskiego, czy prof. R. Legutko. Trzeba jednak przy tym zauważyć, że od czasu młodości Unii minęła cywilizacyjnie epoka i wspomnianej młodzieńczej UE trzeba doszyć trochę nowych ubranek. Ale nie takich, jak dotąd. Np. zamiast normy na krzywiznę banana, wprowadźmy normę na coś, co ma sens i przyniesie pożytek wszystkim. Różne rzeczy chodzą mi po głowie, ale nurtuje mnie np. sprawa „elektro mobilności” . Z dwu powodów: po pierwsze - by wybić zęby tym idiotom od dwutlenku węgla. Po drugie, żeby uczynić tą ideę osadzoną na solidnym rozwiązaniu techniczno-eksploatacyjnym, bo inaczej nie drgnie. W przypadku samochodów osobowych, piętą achillesową jest zasięg, dokładnie zaś czas doładowywanie baterii. Ale po co ma ją ładować użytkownik samochodu w drodze? Niech po prostu na stacji „benzynowej” zamieni swoją baterię na porównywalną, już naładowaną na stacji i jedzie dalej. Zamiana baterii, przy odpowiednio przekonstruowanym gnieździe posadowienia akumulatora mogłaby trwać technicznie kilka sekund, komercyjnie, obsługowo przez stację -parę minut. Wymieniłem na ten temat uwagi z dyrektorem technicznym pewnego zakładu przemysłowego. Usłyszałem w odpowiedzi: „panie, myśleliśmy i myślimy o tym, ale sami nie damy rady. To europejska sprawa. Dla polityków. Żaden problem techniczny, ale chodzi o tych od CO2 , a przede wszystkim o nafciarzy…”       Nie dyskutujcie tu ze mną o szybko-zmiennej baterii, mnie chodzi o pewien sposób myślenia. W odróżnienia od tej krzywizny banana.

Albo z innej beczki: osobiście nie widzę powodu, dla którego euro-poseł zarabia 17 000 EUR + jakieś tam dodatki. Podobno u cwaniaków dochodzi to do 100 000 zł/miesięcznie. Ponieważ nie uda się pozyskać większości dla samoograniczenia zarobków ( w pewnym aspekcie jest to skuteczne prostytuowanie euro-posłów), to przecież można zaproponować UE, aby każdy kraj utrzymywał swoją reprezentację, ze swoich pieniędzy i wg własnego taryfikatora. Zgodnie z oczywistą regułą: im więcej wspólnych funduszy UE, tym szybciej postępował będzie proces jej degeneracji…     Tysiące kreatywnych ludzi w Polsce, setki tysięcy w Europie ma, może mieć, zdrowe pomysły na wzbogacanie i pomnażanie naszego europejskiego dobra – bez zatruwania poszczególnych struktur społecznych, prób upadlania całych narodów i rozsadzania ich państw, co tak wyraziście widać w próbach szykanowania Polski. Trzeba zacząć od siebie, od desygnowania do Brukseli ludzi, którzy są z nas, szanują nas, chcą dobra naszego i naszego państwa. Ale mają też poczucie szerszej misji, mianowicie pomnożenia naszym dobrem i mocą dobra innych. Całej Europy. W naszych ławach nie powinno być miejsca dla heroldów obcych, szczególnie niemieckich, interesów. Również nie dla groszorobów. Także nie dla tych , którzy w immunitecie euro-posła upatrują sposób na wyłganie się z odpowiedzialności za popełnione geszefty, które lada moment mogą wypłynąć na powierzchnię.

---

Obecny obóz rządzący w mojej ocenie ma w sprawach społeczno-gospodarczych osiągnięcia wielkie, nie do zakwestionowania.

Obecny obóz rządzący w mojej ocenie ma w sprawach polityki międzynarodowej, w sensie ochrony narodowego interesu i stylu w (geo) politycznym układzie objawianego „partnerstwa” - opinię złą.

Z tych dwu konstatacji wyciągam taki oto wniosek: daj Boże, aby wygrał obóz rządzący i jedyną dla niego opozycją stała się „reszta prawicy”, jednak z na tyle znaczącym urobkiem wyborczym, by Zjednoczona Prawica nie mogła samodzielnie rządzić. W takim układzie rozwojowe przedsięwzięcia społeczno-gospodarcze mogłyby być bez istotnych problemów nadal podejmowane i realizowane, natomiast w materii naszej polityki z przestrzeni strategicznej (pomijam relacje Polska -UE, bo tu nie powinno być problemów), Zjednoczona Prawica będzie mogła robić „to, tak i nie inaczej i wtedy”, tylko wówczas, gdy zgodzi się na to nowa opozycja.

---

* Korwin Mikke weźmie swoje, bo nie opuszczą go wierni neo-neo-libero pretorianie. Ale prawdopodobnie zyska wartość dodaną (o czym dalej), kosztem Koalicji Europejskiej,

* Ruch Narodowy najprawdopodobniej znacząco zyska, choćby przez nobilitację (powiedzmy przez małe „n”) z racji szerszej kompanii przyjmującej jego partnerstwo. Przejmie część głosów obozu rządzącego. Chyba konserwatywnych patriotów, których szlag trafił w związku z prowadzoną polityką zagraniczną (Ukraina, Izrael, USA)

* Grzegorz Braun, nie potrafię nic powiedzieć

Startując w koalicji wszystkie ugrupowania mogą bardzo poważnie zwiększyć scaloną pozycję w rankingach (ponad zwykłą sumę obecnych notowań). Przybędzie im choćby z samego aktu zgodnego współdziałania, do przejawów czego w polityce tak wielu Polaków tęskni. Do tego mogą dojść dobre oceny eleganckiej krytyki obozu rządzącego. A z obszaru polityki zagranicznej jest co krytykować. Byle nie przesadzać, bo ludzie lubią umiar. Z kolei uzgodnione, konstruktywne elementy programu – mówimy o programie zorientowanym na Unię ! ( a nie na Sejm), dodałyby punkcików nie mniej.

 Gdyby trójka jw. dogadała się z P. Kukizem, ale także drobniejszymi bytami ze sceny politycznej (choćby ludzie M. Jurka), być może też z prof. Piotrowskim, o ile uda mu się wypączkować ze swoją partią, to całkiem realny mógłby się okazać „radosny bunt” tych wszystkich obecnie „częściowo tylko zadowolonych” (PiS) oraz częściowo nie zadowolonych (Platforma), którzy nie będą głosować na te partie, w rezultacie czego tak wspomożona „nowa opozycja” odesłałaby Koalicję Europejską do politycznego niebytu.

Byłoby fajnie, niemal jak w r. 1919, tylko czy Paweł Kukiz i Korwin Mikke – głównie oni, ale pozostali też - wiedzą (!), że w warstwie koncepcyjnej nie byłoby problemów z wypracowaniem koncepcji żywej (!) UE, akceptowalnej przez Polaków, przez Korwina też, a wówczas wszyscy oni mogą siedzieć na koźle polskiego wehikułu, trzymając też lejce, bo fortunny wynik w euro-wyborach świątobliwie stygmatyzować ich będzie do wyborów do Sejmu…?!  --- Trzeba jednak zacząć od nie dopuszczenia do UE koalicji na rzecz IV Rzeszy. Mamy czas przełomu. Każdy z nas widzi, co się w Polsce dzieje i w jakim tempie. Jeżeli teraz choćby częściowo wygrają, to uczynią z tego triumf, który ułatwi im później wjechanie do Sejmu. A wówczas ich pobyt na zinstytucjonalizowanej scenie politycznej, przy miękkiej agresji Niemiec i Rosji,  a z drugiej strony, wprawdzie w innej „sprawie” , ale jednak – Żydów, może oznaczać destrukcję państwa. Panowie, w szczególności panie Kukiz – larum grają a nieprzyjaciel w granicach…

Właśnie gdzieś tam przeczytałem, że dwaj politycy nie mogą uzgodnić nazwy dla swojej koalicji. Jeden utrzymuje, że jej nazwa powinna brzmieć „X”, drugi utrzymuje, że „viceX”. Pożyjemy, zobaczymy.


twardek
O mnie twardek

inżynier 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka