Sława Kornacka Sława Kornacka
377
BLOG

W labiryncie życia czyli o poezji inaczej

Sława Kornacka Sława Kornacka Kultura Obserwuj notkę 7

 pierwotnie opublikowano:  www.twojewiadomosci.com.pl

 

Do napisania tego artykułu zainspirował mnie esej Leszka Żulińskiego pt "Polskość polskiej poezji". I natchnął mnie też, a może zwłaszcza "duch sztuki", obecny w rozprawce naukowej Mieczysława Cenina i ewidentnie w eseju Leszka Żulińskiego (..."stoi chyba na szczycie Wielkiego Zła, jakie nijak nie może iść z duchem sztuki"). Myślę, że profesor Mieczysław Cenin z tego bardzo się ucieszy, bo świadczy to o tym, że „duch sztuki” przenika się wzajemnie niczym płyn magiczny w naczyniach połączonych, ale też wypiera zło. Co więcej, publikacja tego eseju zbiegła się w czasie z burzliwą dyskusją pod artykułem Witolda W. Mazura pt. " Poezja i rezonans magnetyczny" na temat poezji w ogóle jak również tej tworzonej przez poetyzujących autorów Twoich Wiadomości, dla uświadomienia im jaka nie powinna być współczesna poezja.

W eseju Żulińskiego odnajduję niejako odpowiedź na poruszane w dyskusji sprawy. Autor silnie akcentuje przełomową zmianę w poezji „ starych i nowych czasów” jak w soczewkach filtrujących światło, zarazem daje odpór tym wszystkim, którzy widzą wartość jedynie w tekstach tworzonych „w szale niezłomności i wiary”. Do wniosków tych dochodzi snując rozważania natury etycznej, estetycznej, filozoficznej, politycznej, literackiej, kulturalnej i też egzystencjalnej nad modelem poezji ostatnimi czasy, biorąc za punkt wyjścia tekst Eugeniusza Kurzawy opublikowany w piśmie "Komunikaty", w którym to tekście Kurzawa wyraził żal, że w poezji polskiej coraz wyraziściej dają o sobie znać "motywy prywatne", które przysłaniają jej wymiar społeczno-patriotyczny.

Żuliński dopatruje się w tym nowym trendzie zwycięstwa „prywatności poezji”. Dla mnie brzmi to trochę jak zwycięstwo reformy prywatyzacyjnej w skali mikro... Tak czy siak, autor rad jest z tej zmiany, woli to niż zwycięstwo Nowej Fali ( lata 70.) - to formacja "uprawiająca" w literaturze "klasycznie postromantyczny model patriotyzmu". Ten nurt egzystencjalizmu, który tak mocno zaznaczył się w utworach po roku 1980 jest dla Żulińskiego jakby spełnieniem „Norwidowskiego marzenia, by człowiek stał się w Polaku olbrzymem, a obywatel – karłem”

W swej opinii na temat poezji ostatniej dekady Żuliński idzie dalej, jego zdaniem „prywatność w literaturze to żaden banał” ...

Ta szansa być może teraz zaczyna się wyłaniać. Po wielu wiekach wojen, niewoli, walki o Ojczyznę, obywatelskich programów pozytywistycznych itd. Polskość stała się stygmatem, ofiarą krwi, barykadą układaną z trupów kolejnych powstańców.

Dosyć! Basta! Póki nie dostaniemy szansy pisania wierszy o sobie, póty będziemy jak ta idiotka Penelopa dziergali szal niezłomności i ofiary.

Prywatność w literaturze to nie jest żaden banał. To jest odejście od historiozofii, której ci u nas dostatek, ku egzystencjalizmowi, którego ci u nas ułamek. Czas, który usankcjonuje taką aksjologię będzie dzwonkiem, że nadchodzi nowa, lepsza epoka. A więc pozostawmy karabelę na strychu i w planie prywatnym szukajmy wartości, spełnienia, ideału. Nowa Fala proponowała powrót do „etosu polskiego”, Nowa Prywatność – do etosu uniwersalnego indywiduum.

Ja już nie chcę być żadnym „obywatelem”; wolę być po prostu kolegą Waśkiewicza i Gąsiorowskiego, Wawrzkiewicza i Boczkowskiego."

Mówiąc wprost, poezja ostatnich czasów – rzec by można - „sprywatyzowała się” i przeszła od spraw wzniosłych do ego poety, adekwatnej do polityki obecnych czasów. Chcemy, czy nie chcemy, poezja jest odbiciem czasów w jakich żyjemy... tak było, jest i tak będzie....

Najbardziej znamiennym i charakterystycznym utworem, który sygnalizuje w sposób bardzo obrazowy przejście od historiozofii do egzystencjalizmu, a raczej poezji egzystencji jest wiersz Stefana Rodysa pt.Gąski z Westerplatte:

siedział pastuszek na wielkim kamieniu/ dokoła pasły się gąski/ gryząc łapczywie zieloną trawę/ grał pastuszek gąskom na fujarce/ i morze szumiało – niedaleko, za górką/ i słonko świeciło i wietrzyk lekko zawodził/ przyszła jesień, złota i ciepła/ grał pastuszek i gąski się pasły/ i czwórkami szły do nieba....

Sam Żuliński wypowiada się na temat utworu Rodysa, w ten oto sposób:

to pastisz, ale na tyle obrazoburczy, że i Gałczyński, i wszyscy weterani II wojny światowej przewracają się w grobach. Jest to jednak wiersz ważny jako signum temporis, jako manifest postawy kolejnego pokolenia.

To właśnie takie utwory, choć dalekie od arcydzieł, sygnalizują przełomową zmianę w literaturze polskiej i stawiają grubą kreskę między starymi i nowymi czasy."

Dla mnie, nie może być nic bardziej zaskakującego i budującego zarazem, niż przeczytać, że oto znawca literatury w swoim eseju na temat poezji sięga po utwór kiepski jako dzieło sztuki, ale utwór ważny i wartościowy z punktu widzenia literatury. Ważny ponieważ wychwytuje przełomową zmianę w literaturze „starych i nowych czasów” , rysując grubą krechę pomiędzy nimi. Utwierdza mnie to w przekonaniu, że forum poetyckie (jakie by nie było) ma sens, choćby i taki, że a nuż prawdziwy koneser literatury znajdzie tam „szkarłatną różę” albo co najmniej utwór charakterystyczny jako znak czasów. Pamiętajmy też, że kuźnia  jest matką talentów. To w niej w okresie Sejmu Czteroletniego Hugo Kołłątaj "kuł pamflety krytykujące przywileje stanowe i stosunki feudalne oraz upowszechniał hasła Wielkiej rewolucji Francuskiej" . Wzory zatem mamy nie najgorsze dla naszej mini kuźni poetyckiej .

Wracając jednak do eseju, trzeba przyznać autorowi, że „Polskość polskiej poezji”, to temat bardzo trafiony ze wszech miar, temat rodzimy i poniekąd patriotyczny ( aż żal, że kończy się Karadzićem).

No cóż, przekornie powiem, wszak poeci nie gęsi, i swój język mają, tworzą sztukę polską, choć może nie zawsze narodową. Aczkolwiek w tym przypadku poprzez sięganie do przykładów z obcego podwórka, łatwiej usprawiedliwić zło rodzime wszechobecne w literaturze i nie tylko. Zwłaszcza, że PRL wciąż „żyje” pośród nas nie tylko w dokumentacji IPN.

Zatem, w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie zawarte w tytule eseju pokuszę się o banalne stwierdzenie: polska poezja – ta, która ma w sobie ducha narodowego, zawsze jest polska bez względu na czas w jakim powstaje, inny jest tylko duch sztuki, i inna wymowa wierszy. A zło i dobro, charakterystyczne jest nie tylko dla literatury i poezji polskiej. Ono jest uniwersalne, powiedziałabym - poddało się globalizacji kulturowej bez udziału rządów, polityków i doktrynerów. Zło i dobro bynajmniej nie znamionuje o polskości tworzonych utworów. Piekło lubi sztukę, może nawet bardziej niż niebo, bo więcej w nim żywiołów, ognia czyli emocji, które ożywiają słowa... na ich tle piękno lśni inaczej i tęcza promienieje z inną siłą.

Proporcje zła i dobra, które mieszają się w człowieku, zatem też w poecie, to także wynik czasów w jakich przyszło nam żyć. Gdy stajemy przed problemami egzystencjalnymi, gdy musimy atakować jak wilki „kęs chleba” nic dziwnego, że zaczyna ożywać w nas drapieżne zwierzę. To walka o byt, o przetrwanie czyli Natura Ziemi. Ale z drugiej strony, zbyt często i zbyt lekko rozgrzeszamy ludzi z ich niecnych występków, w chwili gdy chleba wcale nie brakuje. Czy charakter człowieka jest tą okolicznością łagodzącą? Zdecydowanie nie...

Moim zdaniem, nawet dalece posunięta współpraca z władzami (i służbami) najczęściej wynikała nie żadnej niegodziwości, tylko z ideowości, naiwności, wrodzonej uległości itp. Owszem, nie musimy dzisiaj tego wybielać czy bagatelizować, ale demonizować też nie ma sensu. Pozostaje poza tym kwestia charakteru: słabeusze, świnie, podlce, gnidy... – ale to nie jest kategoria polityczna, tylko ponadhistoryczna i ponadustrojowa. Mamy ich dzisiaj może nie mniej niż w PRL-u? „- napisał Żuliński.

Fakt, nędza charakterów jest wszechobecna w świecie bez względu na czas miejsce i cele... Jakże adekwatny w tym miejscu jest fragment wiersza Artura Ilgnera „Nędzo”„ty nędzo wszystko zdradzisz/ojca/matkę/ ojczyznę/w cwale do sukcesu sprzedasz godność i ciało”

Trzeba przyznać, że Żuliński z wielkim znawstwem dotyka materii poezji, przeorując ten grunt niczym pług ziemię przez stare i nowsze epoki, by dojść do czasów współczesnych i wychwycić czym jest, a czym być powinna poezja w czasach obecnych, gdy tak wiele wokół się zmienia. Daje nam, a zwłaszcza autorom poetyzującym wielką „broń do ręki” przed zakusami „wyparcia ich na dno sztuki”, tylko dlatego, że dotychczasowe wzorce w poezji polskiej były nafaszerowane stygmatem polskości wyrażającym się „wojnami, niewolą i walką o Ojczyznę” i naznaczone „ofiarą krwi” i „ barykadą układaną z trupów kolejnych powstańców”.

Aksjologia rzeczywistości (ale też i sztuki) i też współczesnej poezji jest inna od tej, którą zwykliśmy uznawać za przykład cnót wszelakich, choćby z racji tej, że poruszała problemy natury ogólnospołecznej. Bardzo wyraziście i przekonywująco to zaznaczył w swoim opracowaniu Żuliński. Cyt.: -"Wyzwania swego czasu”? A cóż to takiego? Może to także takie pojęcia i wartości, jak: miłość, szczęście, samotność, unifikacja, bezduszność, rozpacz, anonimowość, wielkomiejskość, tłum, unifikacja, alienacja, rozpacz, trauma...Przeczytajcie to 10 razy. Ci, którzy piszą wiersze, i ci krytykujący autorów poetyzujących, za to, że poruszają sprawy ich zdaniem banalne, bo banałem zdaniem wielu jest pisanie poprzez pryzmat samego siebie.

 

Żródło:
Polskość poezji polskiej
Leszek Żuliński
 
 
 
 
 

Piszę w : salon24.pl , hej kto polak.pl, blogspot.com, facebook,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura